sobota, 8 marca 2025

"On" - Elle Kennedy, Sarina Bowen

12:00:00 2 Comments

Gdy tylko pada połączenie słów „romans hokejowy” i „Elle Kennedy”, sięgam po książkę w ciemno, wiedząc, że czeka mnie emocjonująca historia pełna chemii, humoru i świetnie wykreowanych bohaterów. Tym razem, we współpracy z Sariną Bowen, autorka ponownie dostarcza coś, obok czego nie da się przejść obojętnie.




Tytuł: On


Autor: Elle Kennedy, Sarina Bowen


Data wydania: 28.02.2025


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 352


Moja ocena:8/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka




Nie grają w jednej drużynie. A może jednak?

Jamie Canning nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego stracił swojego najlepszego przyjaciela. Cztery lata temu jego dowcipny i łamiący wszelkie zasady współlokator nagle, bez słowa wyjaśnienia zerwał kontakt. No dobrze, być może podczas ostatniej nocy na obozie hokejowym, gdy mieli osiemnaście lat, sprawy zaszły trochę za daleko. Ale to przecież tylko wygłupy po pijaku! Nikt od tego nie umarł. Ryan Wesley najbardziej żałuje tego, że namówił swojego bardzo hetero kumpla na zakład, który przesunął granice ich relacji. Teraz, gdy ich drużyny mają stanąć naprzeciwko siebie w krajowych mistrzostwach, Wes widzi szansę, żeby wreszcie przeprosić. Wystarcza jednak jedno spojrzenie na dawny obiekt westchnień, a bolesne wspomnienia wracają z pełną mocą. Jamie długo czekał na odpowiedzi, ale zamiast nich zyskał jeszcze więcej pytań: czy jedna noc może zniszczyć przyjaźń? A sześć tygodni? Gdy Wes niespodziewanie pojawia się na obozie, by wspólnie trenować przez kolejne gorące lato, Jamie będzie miał okazję odkryć kilka rzeczy o swoim dawnym przyjacielu… i coś naprawdę ważnego o sobie.



Połączenie Elle Kennedy i Sariny Bowen miałam okazję poznać już dzięki serii Hokeiści i nie będzie dla nikogo zaskoczeniem jeśli powiem, że przepadłam w niej całkowicie. Historie, które zaprezentowały, są niezwykle emocjonalne, wciągające i pełne chemii, a “On” nie tylko wpisuje się w ten schemat, ale również wyróżnia się na tle romansów hokejowych. Osoby znające twórczość autorek, nie będą zaskoczone tym, że również tutaj mamy do czynienia z bardzo przyjemnym stylem pisania. Połączenie dość dynamicznej narracji z masą różnorakich emocji, przy tym dialogi, po których nigdy nie wiadomo czegoś się spodziewać (zwłaszcza, w przypadku tych bohaterów), mieszanka humoru i napięcia, sprawiają, że nie da się do historii nie powracać myślami. Dodatkowo coś, co, mam wrażenie stało się już elementem rozpoznawalnym autorek to przeplatanie się lżejszych momentów z tymi poważniejszymi, bez przesadzania w żadnym z kierunków. Nie można, nie wspomnieć o kreacji Jamiego i Ryana, którzy świetnie uzupełniają się nawzajem. Jamie Canning z początku wydaje się być bardzo nieśmiały i zamknięty w sobie, szybko jednak wychodzi z niego ogromna gaduła i otwartość na nowe możliwości. Nie jest osobą, która wchodzi w związek na "zabawę" czy z ciekawości – jej uczucia są głębokie i prawdziwe. Widać, że nie chce robić kroku naprzód, jeśli nie ma pewności, że jest to coś, w czym może być sobą i poczuć się komfortowo w związku z tym relacja między nim a Ryan, jest naprawdę ciekawa. Jego zupełnym przeciwieństwem jest Ryan Wesley, którego śmiało, można nazwać typowym twardzielem, z ogromnym ego, ale i charyzmą. Ryan to postać, która wie, czego chce, ale nie jest zamknięta na zmiany. Jego podejście do relacji z Jamiem jest pełne szacunku i zrozumienia, nie naciska na nic, nie oczekuje zbyt wiele, ale gotów jest poświęcić się dla tej miłości. Relacja między Jamime a Ryanem rozwija się stopniowo. Ich interakcje są pełne napięcia, zarówno emocjonalnego, jak i fizycznego. To, jak się przyciągają, jak każda rozmowa i wymiana spojrzeń wywołują burzę emocji, to magia. Co ważne, sposób, w jaki ich relacja się rozwija, w pełni oddaje ich charaktery. Częste nieporozumienia wynikają z braku rozmowy, z niepewności w tym, jak się otworzyć, a przede wszystkim z lęku przed tym, jak ich uczucia mogą wpłynąć na ich życie. Momenty milczenia, kiedy bohaterowie nie potrafią się otworzyć na siebie, nie stanowią tu żadnego minusu, wręcz przeciwnie doskonale wpisują się w ich skomplikowaną sytuację. Jamie i Ryan nie są postaciami, które łatwo dają się zrozumieć, a brak komunikacji to coś, co tylko jeszcze bardziej podkreśla napięcie i emocje, które towarzyszą ich wzajemnym uczuciom. Podsumowując “On” autorstwa Elle Kennedy i Sarina Bowen to historia, która już od pierwszych stron skrada serce i sprawia, że czytelnik zakochuje się w niej coraz bardziej. Znakomite połączenie humoru, emocji i pasji sprawia, że książka wciąga na długie godziny. Bohaterowie są dobrze wykreowani, ich chemia jest nie do pominięcia, a relacja rozwija się w sposób, który sprawia, że nie można się od niej oderwać. Jeśli szukacie historii pełnej emocji i niezapomnianych momentów, "On" to książka, po którą warto sięgnąć.


piątek, 7 marca 2025

"Piosenka ostatniej nocy" - Joanna Kacprzak

18:30:00 0 Comments

Cierpienie - daje nam doświadczenie. Tajemnice - sprawiają ból. Przebaczenie - przynosi ukojenie.




Tytuł: Piosenka ostatniej nocy


Autor: Joanna Kacprzak


Data wydania: 22.01.2025


Wydawnictwo: Novea Res


Liczba stron: 444


Moja ocena: 7/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Niekiedy to, co straciliśmy, powraca do nas w najmniej oczekiwanym momencie!
Emory Henderson wie, czym jest cierpienie. Brutalne rozstanie z Greysonem Sheridanem rzuciło jej życie w otchłań mroku, a marzenia o muzycznej karierze rozpadły się na kawałki. Po latach spotykają się ponownie – ona, próbująca odbudować swoje życie z popiołów przeszłości, i on, gwiazda rocka otoczony blaskiem sławy. Ich drogi splatają się na nowo, a minione wydarzenia powracają niczym widma, odkrywając przed nimi głęboko skrywane tajemnice. W cieniu pogróżek, niewyjaśnionych zdarzeń i niegasnącego uczucia Emory i Greyson odnajdują siebie na nowo, wyruszając w trudną podróż ku przebaczeniu i odkryciu prawdy, która może okazać się równie bolesna, co wyzwalająca.


Od wielu lat dużą sympatią darzę książki, w których pojawia się wątek muzyki, niezależnie czy stanowi on tylko tło, czy odgrywa kluczową rolę w fabule. Już samo jej pojawienie się wiele zmienia, nie tylko w moich odczuciach, ale również w samej historii - potrafi oddać emocje bohaterów, w sposób, w jaki słowa czasem zawodzą, a gdy zostanie wpleciona w narrację, sprawia, że historia staje się jeszcze bardziej poruszająca. Właśnie dlatego z ogromnym zainteresowaniem sięgnęłam po „Piosenkę ostatniej nocy”, licząc na historię, która nie tylko wzruszy, ale i zostawi po sobie ślad.


Wiele obaw przy debiutach budzi styl pisania i to on wielokrotnie wpływał na to, że decydowałam się odłożyć daną historię na bok. W tym przypadku jednak pojawiło się coś zupełnie odwrotnego, co można nazwać wręcz niemocą by choć na chwilę, odłożyć książkę na bok. Styl autorki jest bardzo przyjemny — lekki, ale jednocześnie aż kipiący emocjami. Opisy nie tylko nie nudzą czytelnika, ale budzą jeszcze większą ciekawość. Dużym plusem jest także subtelna atmosfera nostalgii i tęsknoty, która przewija się przez całą historię, nadając jej wyjątkowego charakteru. Jedyny mankament, jaki dostrzegam, to wpadanie w błędne koło autorki. Chcąc uniknąć powtórzeń imienia, zaczyna bardzo często używać sformułowań: czarnowłosy, ciemnowłosy itp.

Pochwała należy się również w kwestii kreacji bohaterów, każda z postaci jest ciekawa i wnosi coś do fabuły. Dodatkowo co ważne postacie drugoplanowe odgrywają, tutaj większą rolę niż można by się tego spodziewać, nie stanowią jedynie tła dla głównej historii, ale prezentują swoje odrębne. Co do samych głównych postaci - Emory i Greysona nie mam zastrzeżeń. Emory to bohaterka, którą łatwo polubić, zwłaszcza za jej autentyczność i wewnętrzną siłę. Nie jest wyidealizowana, ma swoje słabości i wątpliwości, co sprawia, że jej emocje wydają się prawdziwe. Greyson z kolei to postać o bardziej skomplikowanej naturze, pełna sprzeczności i wewnętrznych konfliktów. Fabuła to połączenie emocjonującej historii miłosnej z muzycznym klimatem, który nadaje jej wyjątkowego charakteru. Akcja rozwija się w odpowiednim tempie, dając czas na poznanie bohaterów i ich wewnętrznych rozterek. Choć opiera się na dobrze znanych schematach, nie brakuje w niej emocji i momentów, które potrafią zaskoczyć.
Podsumowując “Piosenka ostatniej nocy” autorstwa Joanny Kacprzak to bardzo dobra historia, która przy okazji wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się oderwać, choć na chwilę. Ciekawi bohaterowie, dobrze poprowadzona fabuła i wątek muzyki sprawiają, że ciężko przejść obok niej obojętnie.


wtorek, 4 marca 2025

Historie przyszłości - David Christian

20:19:00 0 Comments

Co można powiedzieć o przyszłości? Że jest niepewna? Nieprzewidywalna? Nieznana? A może wyczekiwana, zaplanowana i czujemy się na nią świetnie przygotowani? Po której stronie jesteśmy - to zapewne zależy od sytuacji, stopnia konsekwencji i wielu innych czynników. "Historie przyszłości" to szeroka analiza wielu kierunków, z których jako ludzkość patrzyliśmy i będziemy patrzeć na to co przed nami.




Tytuł: Historie przyszłości

Autor: David Christian

Data wydania: 18 luty 2025

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 384

Moja ocena: 6/10

Autorka recenzji: Małgorzata Górna


  
    Na początku założyłam, że ideą tej książki jest ukazanie analizy świata przeszłego w kontekście "odkrywania" przyszłości - jak zapatrywali się na nią uczeni, filozofowie i inni specjaliści danych czasów. Do tego momentu wszystko było w porządku. Dowiadujemy się, jak ważne dla ludzi było poznanie i przewidzenie przyszłości już w czasach starożytnych: między innymi pytania o niepewny byt wysyłane w eter do bogów, duchów, istot czuwających, wróżenie i rytuały. Poznajemy koncepcje czasu linearnego i czasu "mapy" którą podążamy. Obie koncepcje są interesujące, bez względu na to jaką opcję przyjmujemy za "prawidłową" (choć myślę, że bardziej odpowiednie byłoby określenie dominującą). Schody zaczęły się później.
    
Nigdy tak naprawdę nie wiemy jakie w danej sytuacji możliwe są alternatywne opcje przyszłości, a zatem nigdy nie mamy pewności, czy trafność danej prognozy jest efektem kompetencji prognostyka czy przypadku. Nic dziwnego, że myślenie o przyszłości nadal spowija aura metafizyki, tajemniczości, a nawet szarlatanerii, przez co utrzymuje się sceptyczny stosunek do tej dyscypliny. Brak twardych dowodów wyjaśnia również, dlaczego granice miedzy myśleniem o przyszłości i fikcją są tak płynne. Uderzające jest to, że niektóre z najciekawszych współczesnych rozważań o przyszłości można znaleźć nie w futures studies, lecz w science fiction

    Autor jest wybitnym historykiem, profesorem i dyrektorem Big History Institute na Uniwersytecie Macquarie. I szczerze mówiąc przy tym nie czuję się do dostatecznie kompetentna by stwierdzić jak wartościowa jest to książka pod względem merytoryki w dziedzinie futurologii, i jej podobnym. Jednak z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie jest to zwykła lektura, która ma z relaksującym spokojem otworzyć nam oczy na coś nowego. Rozważanie na temat tego czym jest czas i idei celowości funkcjonowania z planowaniem przyszłych losów (od mikroskopijnej bakterii e coli po skomplikowany organizm ludzki, począwszy od działań na poziomie komórkowym) wymagają skupienia.


    Czy określiłabym książkę jako nieprzystępną? I tak, i nie. Ja się tą lekturą zmęczyłam, szczególnie rozbudowanymi tematami z dziedziny fizyki, chemii i biologii. Gdybym się bardziej zastanowiła nad tym co może mnie czekać, nie wiem czy zdecydowałabym się na przeczytanie tej pozycji. Oczywiście bez omówienia tych tematów wszelkie rozważania i gdybania nie miałyby sensu, dlatego tutaj moje odczucia się wahają. Widać starania by przedstawić podejmowaną tematykę w jak najprostszy sposób - nie jestem wielką fanką astronomii a jednak zrozumiałam co autor miał na myśli, więc uznaję to za sukces. Nie chcę Was zniechęcać, bo zdaje się, że "Historie przyszłości" są genialnym tworem  w swojej dziedzinie, a ja po prostu jestem z lekka zagubionym czytelnikiem nie do końca będącym w grupie docelowej.


    Jest to lektura przede wszystkim dla futurologów, osób zafascynowanych koncepcjami czasu i przyszłości, wizji naszego świata we wszechświecie i rozważań na temat potencjalnych scenariuszy w jakich znajdziemy się my, bądź nasi potomkowie. Przeczytanie tej książki dla niektórych (w tym mnie) to wyzwanie, ale myślę że warto chociaż spróbować. Zachęca ona do refleksji nad losem ludzi i planety, żebyśmy zyskali odpowiedni poziom świadomego zarządzania zasobami i nie doprowadzili do realizacji możliwych nieciekawych scenariuszy (które zostały nakreślone przez autora), a także poszerza dostrzeganie małej Ziemi w wielkim kosmosie. 



Małgorzata Górna

poniedziałek, 24 lutego 2025

"Wyspa luzu" - Jolanta Kosowska

07:00:00 0 Comments

 

"Nikt tak naprawdę nie zna nawet samego siebie. Samego siebie też można zaskoczyć."

Okładka książki Wyspa luzu Jolanta Kosowska

 

Autor: Jolanta Kosowska 

Wydawnictwo: Zaczytani 

Data premiery: 05. 02. 2025

Autor recenzji: Magdalena Kwapich

 Liczba stron: 266

W moim odczuciu: 6/10

    Jolanta Kosowska w swojej powieści "Wyspa luzu" zabiera czytelnika na grecką wyspę Kos, oferując nie tylko wciągającą historię o miłości, rozstaniu i życiowych wyborach, ale również prawdziwą ucztę dla zmysłów. Autorka, jak to ma w zwyczaju, z niezwykłą pieczołowitością opisuje krajobrazy, smaki i zapachy odwiedzanych miejsc, czyniąc z lektury coś więcej niż jedynie literacką przygodę. To niemal podróż do serca greckiej kultury i mentalności, której mottem mogłoby być słynne „siga, siga”, czyli „powoli, powoli”.


    Historia skupia się na losach Michała i Natalii,  dawnych kochanków, którzy rozstali się w bolesnych okolicznościach. Michał nie potrafił w przeszłości właściwie ocenić sytuacji, ulegając wpływom innych i opuszczając Natalię w kluczowym momencie. Dopiero po latach, podczas spotkania ze starymi znajomymi, dowiaduje się, jak bardzo się pomylił. Postanawia odnaleźć Natalię, co prowadzi go na malowniczą wyspę Kos, gdzie przyjdzie mu zmierzyć się z przeszłością i własnymi błędami.


    Kosowska prowadzi narrację z perspektywy zarówno Michała, Natalii, jak i Rafała, przyjaciela z lat studenckich, który odegrał istotną rolę w życiu bohaterki. Taki zabieg pozwala lepiej zrozumieć motywacje postaci, choć momentami można odnieść wrażenie, że bohaterowie zbyt długo analizują te same wydarzenia, co prowadzi do dłużyzn, zwłaszcza w pierwszych stu stronach powieści. Michał jawi się jako postać dość niekonsekwentna, z jednej strony przedstawiony jest jako zakochany bez pamięci, a z drugiej uległy wobec matki, która tak łatwo wpłynęła na jego decyzje. Jego wewnętrzne rozterki są nieco naciągane, a droga do dojrzalszego spojrzenia na życie wydaje się czasami mało przekonująca.


    Mocnym punktem powieści są natomiast opisy greckiej wyspy, jej przyrody i zabytków. Kosowska z niezwykłym talentem maluje słowami obraz Lasu Pawi, Asklepiejonu, słonego jeziora Alikes z kroczącymi flamingami czy ruin zamku Paleo Pyli. Jej plastyczny język sprawia, że niemal czuć morską bryzę i aromatyczne potrawy serwowane w miejscowych tawernach. To właśnie ten aspekt książki sprawia, że czytelnik może poczuć się jak turysta zwiedzający Kos i być może zainspiruje się do odwiedzenia tej wyspy w rzeczywistości.


    Jeśli chodzi o warstwę fabularną, to niestety trudno uniknąć wrażenia przewidywalności. Historia Natalii i Michała jest oparta na schematach znanych z innych książek autorki, dawni kochankowie spotykają się po latach, muszą skonfrontować się z przeszłością, a finał ich historii jest raczej oczywisty i nie zaskakuje niczym nowym. Moment, w którym akcja nabiera tempa, to bez wątpienia przyjazd Michała na wyspę Kos, od tego momentu książka wciąga znacznie bardziej niż jej początkowa, nieco rozwlekła część.


    Warto również wspomnieć o postaciach drugoplanowych. Szczególnie na plus wyróżnia się babcia Michała, ciepła, mądra kobieta, której podejście do życia i miłości budzi sympatię. Z kolei Rafał, określany przez Natalię jako „prawdziwy przyjaciel”, jest postacią, której losy i decyzje wydają się bardziej intrygujące niż te głównych bohaterów. To on w najtrudniejszych chwilach okazał się opoką, podczas gdy Michał wybrał drogę ucieczki.

    Podsumowując, "Wyspa luzu" to powieść, która z pewnością znajdzie swoich odbiorców wśród miłośników ciepłych, romantycznych historii osadzonych w malowniczych zakątkach Europy. Plastyczne opisy, przyjemny styl narracji i wakacyjna aura to jej niewątpliwe atuty. Jednak dla osób szukających bardziej złożonych emocji i mniej przewidywalnych zwrotów akcji może okazać się zbyt „cukierkowa” i sztampowa. To książka, która relaksuje i pozwala na chwilę oderwać się od codzienności, ale niekoniecznie na długo zapada w pamięć.

sobota, 22 lutego 2025

"Niemożliwe życie" - Matt Haig

07:30:00 0 Comments

 Nigdy nie jest za późno, by zacząć nowe życie!

Okładka książki Niemożliwe życie Matt Haig

 

Autor: Matt Haig 

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka 

 

Data premiery: 04. 02. 2025 

 

 Autor recenzji: Magdalena Kwapich

 

Liczba stron: 472

 

W moim odczuciu: 8/10


 

    Matt Haig po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem w snuciu opowieści, które łączą elementy fantastyczne z głęboką refleksją nad życiem. "Niemożliwe życie" to książka, która wciągnęła mnie od pierwszych stron i na długo pozostanie w mojej pamięci. Historia emerytowanej nauczycielki Grace Winters, której spokojną egzystencję burzy niespodziewany list, jest poruszającą podróżą zarówno w głąb siebie, jak i w egzotyczny krajobraz Ibizy. To właśnie ten ostatni aspekt szczególnie mnie zaskoczył, dotąd wyspa kojarzyła mi się jedynie z słońcem i imprezami, ale Haig przedstawia jej zupełnie inne, bardziej tajemnicze i duchowe oblicze.

    Opowieść zaczyna się od otrzymania przez Grace informacji o niespodziewanym spadku, domu po dawnej przyjaciółce. Bohaterka, zamiast tkwić w znajomej rutynie, postanawia wyruszyć w podróż, która okazuje się czymś więcej niż tylko zmianą miejsca zamieszkania. "Niemożliwe życie" jest bowiem historią o poszukiwaniu siebie, o odwadze, by zostawić przeszłość za sobą, ale także o tym, jak bardzo przeszłość wpływa na naszą teraźniejszość. Choć bohaterka jest już po siedemdziesiątce, nadal staje przed wyzwaniami, które zmuszają ją do przewartościowania dotychczasowego życia. Demony przeszłości nie dają jej spokoju, żal, poczucie winy i niespełnione marzenia splatają się z teraźniejszością, domagając się konfrontacji. Ibiza staje się dla niej nie tylko miejscem nowego początku, ale także areną wewnętrznej walki, której wynik zdecyduje o tym, czy odnajdzie spokój.

    Forma książki, list do młodego, zagubionego w życiu człowieka, nadaje jej dodatkowej głębi. Grace pragnie, by jej historia stała się inspiracją, by pokazać, że nigdy nie jest za późno na nowy początek. Haig przypomina nam, że to, co wydaje się magią, często jest jedynie częścią świata, której jeszcze nie rozumiemy. Ta filozoficzna refleksja sprawia, że powieść nabiera uniwersalnego przesłania, zachęca do otwartości, do spojrzenia na rzeczywistość z nowej perspektywy.

    Ważnym wątkiem, który szczególnie mnie poruszył, jest walka o zachowanie naturalnego piękna Ibizy. Haig kreśli obraz wyspy z miłością i szacunkiem, ale jednocześnie zwraca uwagę na zagrożenia wynikające z komercjalizacji i degradacji środowiska. To przestroga przed tym, co może spotkać nie tylko to jedno miejsce, ale cały świat, jeśli nie zaczniemy traktować natury z należnym jej szacunkiem. Książka skłoniła mnie do refleksji nad tym, jak łatwo przyzwyczajamy się do piękna wokół nas i jak rzadko naprawdę je doceniamy. Czy potrafimy jeszcze zachwycić się zachodem słońca, szumem fal, aromatem kawy o poranku? A co, jeśli to wszystko pewnego dnia zniknie?

    Dodatkowo, książka zaskakuje elementami fantastycznymi. Motyw "La Presencii" przypomniał mi  historie z pogranicza sci-fi, a sposób, w jaki autor wplata nadprzyrodzone aspekty w realistyczną narrację, sprawia, że granica między tym, co możliwe, a tym, co niemożliwe, zaciera się w niezwykle naturalny sposób.

      Choć rzadko sięgam po fantastykę, "Niemożliwe życie" wciągnęło mnie całkowicie. To książka, która porusza, bawi, wzrusza i zostawia w sercu ślad. Pokazuje, że życie, niezależnie od wieku i doświadczeń, wciąż może nas zaskakiwać. To opowieść o akceptacji, o odwadze do zmian, ale także o wybaczaniu, przede wszystkim sobie. Jeśli szukacie lektury, która skłoni Was do refleksji i otworzy na nowe możliwości, gorąco polecam tę książkę. Ja sama czuję, że jej przesłanie zostanie ze mną na długo.
 A może ta książka stanie się dla mnie wskazówką, że czas zacząć nowe życie i nie obawiać się zmian?