"Spark" - Vi Keeland
Minęło sporo lat, zanim przestałam się zadręczać swoimi dawnymi decyzjami i obwiniać o wszystko. W końcu zdołałam sobie jakoś wybaczyć, ale teraz znów zaczęłam się karać własnym żalem.
Minęło sporo lat, zanim przestałam się zadręczać swoimi dawnymi decyzjami i obwiniać o wszystko. W końcu zdołałam sobie jakoś wybaczyć, ale teraz znów zaczęłam się karać własnym żalem.
Podczas gdy moja prezentacja była nienaganna, a ja dojrzałam i przeobraziłam się w kobietę z klasą, moje wnętrze było krajobrazem spustoszenia i rozpaczy
Śmierć ukochanego to kara, jaką poniosła Chiara za zakazane uczucia. I choć ciężko było jej związać się z kimś ponownie, przyszedł czas by nie z uczuć, lecz z przymusu poślubić Marco Candeloro. Pomimo ślubu Chiara nie przestaje walczyć z mężem, a gdy pojawia się Vittorio, z którym połączy ją chęć pokonania wspólnego wroga, szansa na wolność będzie bardziej możliwa. Jak zakończy się krwawa jatka? Kim jest Vittorio Scorazzi?
Na taką zemstę warto czekać. Za taką miłość warto przelać krew.
Pierwszym tom historii Chiary, Fabio i Marco nie należała do najlepszych, a jak wypada kontynuacja. Co wydarzy się po śmierci Fabio? Do czego posunie się Marco w małżeństwie z Chiarą?
W czasie recenzowania książek nie miałam jeszcze nigdy sytuacji, aby książka tak bardzo by mi się nie podobała, przez co postanowiłam ją odłożyć a tym samym dać na stos hańby z książkami, do których nie zamierzam już wracać. Tak było do czasu, aż zaczęłam zapoznawać się z „Pasierbica gangstera 2”.
Po pierwszym tomie nie miałam zbyt dużych wymagań co do historii, jednak gdzieś tliła się nadzieja na lepszą historię. Niestety sprawdziły się moje obawy i okazało się, iż drugi tom jest jeszcze gorszy od poprzedniego, a wszelka nadzieja wyparowała.
Jeśli chodzi o bohaterów, byli oni tragiczni, ich charaktery nagle diametralnie się zmieniły i stali się dla nas obcy. Dużym zaskoczeniem był dla mnie Marco, którego zapamiętałam jako miłego, choć zagubionego mężczyznę, jego nowa odsłona była chamska i odrażająca, a po dobroci nie zostało nic. W przypadku Chiary irytującym mnie faktem było to, jak nagle zmieniła nastawienie do wiary, wcześniejsza nienawiść jakby wyparowała, a zamiast niej pojawiło się uwielbienie. Sama jako postać pozostawia wiele do życzenia, gdyż tak naprawdę jej zachowania nie wiążą się z charakterem.
O akcji nie mam za dużo do powiedzenia, dostajemy jej sporo, ale jest ona nudna i w żaden sposób nie sprawiła, abym chciała czytać dalej, żaden wątek nie zaciekawił mnie na tyle, bym mimo wszystko chciała poznać zakończenia. W swojej podróży czytelniczej nie zapoznałam się z wieloma romansami mafijnymi jednak w odniesieniu do tej pozycji, były one świetne, czego nie można powiedzieć w drugą stronę.
Podsumowując, uważam „Pasierbica gangstera 2” za bardzo słaby romans mafijny, którego, choć nie skończyłam, nie polecam, a zwłaszcza na początek z tego typu książkami. Czy to jako romans, czy jako zwykła książka w mojej opinii ma ona wiele minusów, które nie wpływają pozytywnie, gdy ciężko jest dostrzec związane z nią pozytywy. Choć do większości moich dnf-ów wracam po jakimś czasi, by dać im ponownie szanse, w przypadku tej książki, wiem, iż taka sytuacja się nie zdarzy.
PS. Gdy emocje opady, sięgnęłam zobaczyć, jak wygląda zakończenie i śmiało mogę stwierdzić, iż nie żałuję tego, że porzuciłam zapoznawanie się z tą historią, gdyż zakończenie sprawiłoby, że znienawidziłabym tę książkę jeszcze bardziej.
"Pasierbica gangstera 2" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni...
Szybko jednak wróciły także te złe wspomnienia. Skomplikowane wspomnienia. Były jak tornado niszczące wszystko na swojej drodze. To ciągłe poczucie lęku…
Tytuł: Namiętna wojna
Liczba stron: 288
Data wydania: 10.08.2022
Wydawnictwo: Niegrzeczne książki
Moja ocena: 4/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Lato powoli dobiega końca. W sklepach widać kolekcje jesienne, czas kupowania przyborów szkolnych i książek, ale jak ktoś chce zatrzymać lato w sercu, to polecam przeczytać lekką i uroczą książkę, idealną na lato.
Tytuł: „Tweet Cute"
Autor: Emma Lord
Tłumacz: Edyta Świerczyńska Liczba stron: 384
Data polskiego wydania: 10 sierpnia 2022
Wydawnictwo: Young
W moim odczuciu: 7/10
Autor recenzji: Daria Pogodzińska
W obecnych czasach bronimy wielu wartości - dla każdego coś jest ważne i każdy chce, by inni to szanowali. Niekiedy te sprawy wymykają się spod kontroli tak bardzo, że człowiek boi się odezwać byle by nikogo nie urazić. Niektórzy pewne rzeczy tolerują, a inni tego nie robią i pojawiają się trzy słowa nie do pogodzenia: szacunek, tolerancja, nienawiść. Granica między nimi jest cienka.
Autor: Andrea Levy
Liczba stron: 512
Data II polskiego wydania: 10 sierpnia 2022
Wydawnictwo: Albatros
W moim odczuciu: 8/10
Autorka recenzji: Małgorzata Górna
Myślę, że w dzieciństwie każdy z nas siedział przy ognisku i
z wypiekami na twarzy słuchał opowieści o duchach. Noc była coraz bardziej
czarna, a opowieści coraz bardziej przerażające. Ogień rzucał cień na pobliskie
drzewa, które w naszej wyobraźni przybierały przerażające kształty. Kiedy
trzymałam książkę w rękach, dokładnie taki obraz miałam przed oczami.
Tytuł: Duchy Nocy Kupały
Wydawnictwo" Zysk i S-ka
Ilość stron: 576
Ocena 6/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka oddało w nasze ręce antologię opowiadań polskich i angielskich autorów o wymownym tytule „Duchy nocy kupały”. Znajdziemy tu bajki, legendy i baśnie o demonach, wilkołakach i innych istotach magicznych. Książka podzielona jest na dwie części, w pierwszej znalazły się opowiadania polskich autorów, gdzie mocno odczuwalna jest fascynacja światem duchowym i słowiańskim klimatem. Epoka romantyzmu, a to właśnie z tego okresu pochodzą opowiadania, to przenikanie się dwóch światów, światów żywych i umarłych. To ucieleśnienie złych mocy i nadanie im fizycznych ciał i cech. Osobiście odebrałam te historie jak bajki dla dorosłych z konkretnym morałem. Drugą część stanowią opowiadania obcojęzycznych pisarzy, tu także spotkamy siły nadprzyrodzone, demony i nawiedzone dwory. Chociaż historie są ciekawe i znajdziemy w nich dreszczyk emocji to na próżno szukać tu powiązania ze wspomnianą w tytule Nocą Kupały.
Każde opowiadanie jest odrębną historią i w żaden sposób nie
są ze sobą powiązane. Łączą je natomiast uniwersalne motywy takie jak zemsta,
zazdrość czy niespełniona miłość. Z każdej z nich możemy także wyciągnąć
morały, które są ponadczasowe i spokojnie możemy osadzić je w teraźniejszości. Wspólnym
mianownikiem powieści jest także piękny język, jakim są napisane.
Książka to piękny egzemplarz, twarda okładka w kolorze
butelkowej zieleni, przedstawiająca ludzi tańczących wokół ogniska pobudza
wyobraźnię. Patrząc na samą okładkę mamy ochotę zagłębić się w lekturze.
Przyjemna dla oko czcionka także jest w tym przypadku na plus. Każdy rozdział jest
odrębną historią napisaną przez konkretnego autora.
W moim odczuciu
książka nie do końca zawiera to, co sugerowałby nam tytuł. Spodziewałam się
przelania na papier legend i wierzeń starosłowiańskich. Noc kupały to święto
związane z letnim przesileniem Słońca, obchodzone w najkrótszą noc w roku, w
czerwcu. Kupalnocka poświęcona jest przede wszystkim
żywiołom wody i ognia, mającym oczyszczającą moc. To również święto miłości,
płodności, słońca i księżyca. Czy to wszystko znalazłam w książce? Niestety nie. Sądziłam iż poznam
genezę obchodów kupalnocki, konkretne zwyczaje i obrządki, trochę historycznych
faktów przeplatanych legendami i domysłami. Wydawnictwo natomiast oddało w ręce
czytelnika zbiór opowiadań, które chociaż zajmujące, to w większości nijak mają
się do wspomnianego święta jakim jest Noc Kupały. Sam wybór opowiadań, które
weszły w skład książki, był dosyć przypadkowy i mam wrażenie, że nie do końca
przemyślany. Zestawienie twórczości polskich i zagranicznych autorów, których
opowiadania mają oscylować wokół danego tematu, także do mnie nie przemawia.
Niemniej jednak
książkę przeczytać warto, dla poszczególnych opowiadań, dla pięknego języka,
jakim są napisane, a także dla aury tajemniczości i magii.
Autor: Thomas Olde Heuvelt
Tłumacz: Ryszard Turczyn
data wydania: 29 czerwca 2022
wydawnictwo : Albatros
liczba stron : 638
moja ocena: 7,5/10
Zaczyna się dość mrocznie. Siostra jednego z głównych bohaterów samotnie spędza śnieżną noc, kiedy w jej domu zaczynają pojawiać się dziwne postacie – cienie – pozbawione oczu. Przerażona dziewczyna dzwoni do brata, który spowolniony przez warunki pogodowe wraca do domu. Chłopak od razu orientuje się, co się dzieje i nakazuje siostrze natychmiastową ucieczkę, ale ……. Po tym krótkim wstępie (który skutecznie uniemożliwił mi sen), przechodzimy do właściwych wydarzeń, które miały miejsce wcześniej, a od których wszystko się zaczęło. Śledzimy historię dwóch partnerów – Sama – którego można określić jako nieco wygodnickiego i lubiącego życie na fali – oraz Nicka – fana wspinaczki górskiej i podróżnika. Jedna z jego wypraw okazała się szczególna i dość dramatyczna w skutkach, jako że pozbawiła życia jego kompana, a samego Nicka pozostawiła oszpeconego. Nikt nie wie, co dokładnie wydarzyło się na szczycie góry Maudit, ale nie ma wątpliwości, że zamieszane w to były nadprzyrodzone i nierealne moce. Od momentu wypadku w życiu Sama i Nicka zmienia się bardzo wiele. Po pierwsze oboje muszą przewartościować swój związek i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy potrafią nadal być razem, pomimo że Nick już nigdy nie będzie tym samym sobą. A po drugie…. Po drugie, zaczynają mieć miejsce zdarzenia, które wywołują w nich przekonanie, że góra w jakiś sposób opętała Nicka. Zawładnęła jego osobowością. Kiedy zaczyna się robić naprawdę niebezpiecznie, bohaterowie szukają pomocy, ale zamiast uciekać jak najdalej od źródła problemów, w rzeczywistości pędzą prosto w niebezpieczeństwo, zupełnie jak ćma do ognia.
Thomas Olde Heuvelt świetnie wyważa elementy fantastyki i horroru. O ile początkowo miałam pewne obawy czy powieść nie będzie nieco przerysowana i przez to stanie się karykaturalna, dość szybko odpuściłam te myśli. Pozaziemskie elementy pojawiają się w tych momentach, w których są potrzebne i nie przytłaczają przez to całości. Pozostawiają natomiast po sobie pewien mrok, niepewność, a takie przecież od początku było zamierzenie książki. Cała reszta historii to opowieść o dwójce ludzi i ich życiu. Tragedii, z którą w całkiem realny sposób muszą sobie radzić. Razem, ale jednocześnie osobno, bo przecież każdy na swój sposób. To tez okazja do poruszenia pewnych uniwersalnych pytań – czy wygląd rzeczywiście nie ma w relacji znaczenia? Czy byłbym/byłabym ze swoim partnerem/partnerką nawet po wypadku, który pozostawiłby ją/jego okaleczonego /niepełnosprawnego /zmienionego? Czy gdyby to mi przydarzył się wypadek, czy chciałbym obciążać tym drugą osobę i być może mieć przekonanie, że jest ze mną z litości albo z poczucia obowiązku? Pod tym względem powieść ma bardzo ludzki i rzeczywisty wymiar.
Dobrze przemyślana jest koncepcja książki. Po pierwsze krąży pomiędzy różnymi płaszczyznami czasowymi, zgrabnie przeskakując między wydarzeniami przed i po wypadku, wspinaczką na szczyt i leczeniem w szpitalu. Po drugie autor oddaje głos na przemian Nickowi i Samowi, dzięki czemu patrzymy na wydarzenia z różnych perspektyw, a prawda odrywana jest stopniowo, w sposób uporządkowany, przez co czytelnik nie ma wrażenia przytłoczenia ani chaosu. Zabieg, na który szczególnie warto zwrócić uwagę to jednak nie tylko podróżowanie słowem w czasie, ale także w przestrzeni. W jednej chwili razem z Samem czytamy dziennik Nicka relacjonujący wspinaczkę, a sekundę później dziennik wciąga nas w centrum wydarzeń i znajdujemy się w drodze na szczyt Maudit. Niemal czuć alpejski chłód, mroźne powietrze szczypiące w policzki i słychać odgłos szumiącego wiatru. Cała historia jest dobrze rozłożona jeśli chodzi o napięcie i jak wspomniałam, w równym tempie, bez zrywów prowadzi do końca. Oczywiście pojawiają się momenty, w których serce zaczyna bić szybciej, a puls przyśpiesza, po to, by za chwilę opaść, ale co do zasady-tempo opowieści przypomina wspinaczkę, w której każdy krok jest zaplanowany. Być może następuje to nieco krętą ścieżką, ale w jednym kierunku – na szczyt. Niesamowicie oddany jest klimat i specyfika zimnego krajobrazu. I choć części czytelników książka może wydawać się gruba, a opisy przytłaczające i niepotrzebne, w rzeczywistości są one konieczne do wprowadzenia w odpowiedni nastrój. Czytelnik niemal czuje się obserwowany, pojawia się uczucie grozy i dziwnego napięcia. Moim zdaniem wszystkie zabiegi, elementy i części jakimi przy pisaniu "Echa" posłużył się autor były niezbędne i nie ma tu ani jednej niepotrzebnej kropki czy przecinka. Jest to jedna z tych powieści, które chciałoby się przeczytać jednym tchem, ale żeby w pełni docenić jej urok (czy raczej mrok) trzeba czytać ją powoli tak, aby rzeczywiście i z całą mocą odczuć atmosferę i aurę tajemniczości Maudit.
Autor: Patrick Ness
Tłumacz: Agnieszka Hałas
Data wydania: 24 maja 2022 r.
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Liczba stron: 584
Moja ocena: 7/10