Po tę książkę sięgnęłam w ciemno, bo lubię czytać Cobena. Do tej pory się nie zawiodłam, jak było tym razem, czy „Niewinny” skradł moje serce? Czy faktycznie był niewinny? Na pierwsze pytanie odpowiem w recenzji, na drugie odpowiedzi szukajcie w książce. Jeśli szukacie rozrywki w tym czasie oczekiwania na prawdziwą wiosnę i możliwość swobodnego z niej korzystania, ta książka będzie idealna, bo zabiera nas w podróż po kilku stanach Ameryki Północnej.
Nr. recenzji: 426
Tłumacz: Zbigniew A. Królicki
W moim odczuciu: 8 /10
Autor recenzji: Kobieta
Czytająca
Matthew Hunter to zwyczajny dwudziestolatek, ma kochającą rodzinę, przyjaciół, studiuje i jest szczęśliwy. Do czasu, gdy jeden niezawiniony błąd sprawia, że jego dotychczasowe, poukładane życie obraca się w pył. Pozornie niedługi wyrok więzienia, ciągłe poczucie winy, niemożność naprawienia szkody sprawia, że Matt Hunter staje się innym człowiekiem. Kiedy po kilku latach wydaje się, że poukładał swoje życie, pracuje w kancelarii prawniczej, ma kochającą żonę, która spodziewa się dziecka, w tym niemal sielankowym momencie spada na niego kolejny cios. Na telefon otrzymuje wiadomość od żony, film i zdjęcie, na którym jest ona z innym mężczyzną w hotelu. Ten sms bardzo go dezorientuje, ale udaje mu się zauważyć, że ktoś go śledzi, a to niestety dopiero początek kłopotów. Zakonnica, która umiera we własnym pokoju, jej przeszłość, której nikt nie zna i niepewność czy ta śmierć nie była przypadkowa. Czy to wszystko ma związek ze sprawą Matta? Dlaczego zmarła dzwoniła do jego bratowej?
„Niewinny” przypomina mi pierwsze powieści Cobena, z
początków jego kariery literackiej. Porządnie napisana, przemyślana opowieść o
zwyczajnych ludziach, rodzinie z sąsiedztwa, koledze ze studiów, koleżance z
pracy. Ludziach, którym przydarzają się niezwyczajne rzeczy i których
przeszłość skrywa wiele tajemnic.
Powieść skonstruowana w taki sposób, by od pierwszych
stron zaciekawić czytelnika, wciągnąć w swój świat, trzymać w napięciu, kilka
razy obrócić akcję o sto osiemdziesiąt stopni. Bohaterowie niemal wszyscy
wzbudzają naszą sympatię, bo są zwyczajnymi, na pozór, ludźmi, którzy radzą
sobie ze zwyczajnymi, na pozór, problemami. W miarę rozwoju akcji okazuje się,
że ich przeszłość jest dużo bardziej skomplikowania, niżby sami chcieli.
Coben ma tę niespotykaną zdolność do opisywania
rzeczywistości w ten sposób, iż słowa tworzą obrazy w naszej wyobraźni. Już po
kilku przeczytanych stronach pomyślałam o tym, że ta opowieść idealnie będzie
się nadawała do przeniesienia na ekran. Czytelnik, mimo że czyta, ma wrażenie,
jakby oglądał. Czyta słowa, ale widzi obrazy. To moim zdaniem największa zaleta
tej książki.
Konstrukcja fabuły również pobudza ciekawość i
sprawia, że z każdą stroną coraz bardziej wciągamy się sami w wir wydarzeń. Historię
opowiadają równolegle Matt Hunter i Loren Muse, inspektor z biura prokuratora
okręgowego. Dwa punkty widzenia, bardzo odmienne, pokazujące historię z dwóch różnych
stron. Każde z nich dąży do odkrycia prawdy, ale żadne nie spodziewa się jak ta
dziwna, zagmatwana sprawa może wpłynąć na ich życie. Pojawiają się kolejni
bohaterowie i pojawiają się kolejne niewiadome. Wszędzie gdzie pojawia się Matt,
giną ludzie. Takie budowanie napięcia przez mnożenie pytań i nierozwiązanych
wątków dodatkowo uatrakcyjnia całość.
Kiedy myślę o gorszych stronach tej książki, trudno sobie wyobrazić by takich nie było, jednak w tym przypadku odnalazłam tylko jeden zarzut. Według mojej subiektywnej opinii zakończenie mogłoby być bardziej nieprzewidywalne. Możliwe, iż po przeczytaniu niezliczonej ilości książek potrafię przewidzieć dalszy ciąg zdarzeń. W przypadku „Niewinnego”, mimo iż odgadłam zakończenie, nie odebrało mi to przyjemności czytania i oczekiwania na to czy moje przypuszczenia się sprawdzą, czy jednak autor zaskoczy mnie samą.
Chwilami również oczekiwałam większych emocji w bohaterach zwłaszcza w momentach wydarzeń, które powinny te emocje wzbudzać, a nawet samo opowiadanie o odległych wydarzeniach niosących tak wielki ładunek emocjonalny, powinno w bohaterach powodować ogromne poruszenie. Tego odrobinę mi zabrakło.
Wielka zasługa autora
oraz tłumacza, którą należy docenić to lekkość pióra i doskonały przekład na
język polski. Styl, w jakim pisze, pozwala na płynne czytanie i przenikanie do
historii jakby działa się tuż obok. Historię czytało się lekko i płynnie, mimo
iż opisywała chwilami nieprzyjemne wydarzenia. Dodatkowym atutem jest brak
literówek ani razu też nie pomylono bohaterów, dialogi były czytelne, to bardzo
ułatwiało szybkie przyswajanie fabuły. Bohaterowie realistyczni przeżywający
problemy bliskie każdemu z nas. Lektura tej książki dostarczyła wyśmienitej
rozrywki i rozbudziła apetyt na kolejne opowieści pióra Harlana Cobena.
Podsumowując, książka niesamowicie działająca na wyobraźnię, nie tylko można niemalże zobaczyć opisywane sytuacje, ale ma się również wrażenie przebywania w centrum wydarzeń, przeżywania historii wspólnie z Mattem i Olivią. Nawet czytelnicy doskonale znający twórczość Cobena będą nie raz zaskoczeni, bo autor przewidział dla nich kilka zaskakujących elementów układanki.
Biorąc pod uwagę wszystkie „za” i „przeciw”
zdecydowanie polecam książkę, bo sięgnęłabym po nią jeszcze raz, a na pewno
sięgnę po inne powieści autora. Idealna rozrywka na czas oczekiwania na wiosnę
oraz wycofania obostrzeń sanitarnych. Sensacyjno-obyczajowa opowieść, która
spodoba się czytelniczkom kryminałów, ale też czytelnikom, którzy zwykle
sięgają po thrillery.