Czasem
wydaje Nam się, że możemy zaplanować wszystko i wmówić sobie,
że tak ma być. Później jednak następuje zderzenie z życiem,
które ma wobec Nas zupełnie inne plany.
Nr.
recenzji: 367
Tytuł: „To
nie jest, do diabła, love story”
Autor: Julia
Biel
Liczba
stron: 376
Data
polskiego wydania: 15 kwietnia
2020
Wydawnictwo: Media
Rodzina
W
moim odczuciu: 9/10
Autorka: Małgorzata
Górna
Julia
Biel to Polska pisarka, która zadebiutowała dzięki serii
Love Story. Szczerze mówiąc na początku nie byłam przekonana. Niby
nie love story, chociaż podświadomie wiadomo jak będzie (ale
przynajmniej powiało nutką tajemniczości), polska autorka,
młodziewżówka, debiut...Ale postanowiłam zaryzykować. Moja
miłość do emocjonujących historii i zagubionych zakochanych była
silniejsza. Czy żałuję? Wiedziałam, że będę chciała momentami
rzucić tą książką, ale jeszcze nie znałam powodów. Wiedziałam,
że coś złamie mi serce, ale też nie wiedziałam jeszcze co. Na
szczęście książka nie ucierpiała w żadnym sensie, nie tylko
dlatego, że ma ładną okładkę.
Powiem
wprost: zakochałam się po uszy. Prawdą jest też fakt, że miałam
złamane serce, na szczęście tylko przez chwilę. Potem
oprzytomniałam i z wytęsknieniem czekam na drugi tom. Już
wyjaśniam dlaczego. Autorka pisze z niespodziewaną lekkością,
chociaż wszystko dzieje się bardzo szybko. Nie odczuwałam, by
czasoprzestrzeń była przez to zaburzona, bo przez tę historię się
po prostu przepływa. Jest zabawna, z idealnie wyważonym sarkazmem,
naturalna, emocjonalna i życiowa. Opisana ekspresja wydaje się
bardziej niż prawdziwa, a występujące gamy emocji (momentem
sięgające zenitu) to jest coś więcej niż tylko śmiech i płacz.
Co do sytuacji z życia wziętej Julia Biel trafnie opowiada o
wewnętrznych rozterkach niejednego zakochanego nastolatka. Wydaje mi
się też, że zwraca uwagę na problem relacji rodzic-dziecko.
Główna bohaterka – Ella - „sama się wychowuje” i być może
warto się zastanowić co się za tym kryje.
Wracając
do głównego wątku Elli i Jonasza – po prostu wciąga, nic nie
można na to poradzić. Jest zabawna i nieprzesadnie urocza, aż
nabiera się odwagi i chce się zakochać! Istnieją jedyne dwie małe
ryski, których nawet nie nazwałabym wadą, tylko mnie zdziwiły. Po
pierwsze – przeniesienie amerykańskiego życia do Poznania, a po
drugie – mieszanka amerykańskich i polskich imion. Julia Biel jest
ogromną fanką Ameryki i to widać. Czułam się troszkę nieswojo,
momentami zapominałam, że akcja dzieje się w Polsce, ale to nic.
Na
koniec chciałabym tylko powiedzieć, że dawno nie przeczytałam
książki tak szybko. Polecam ją całym sercem wszystkim tym, który
potrzebują mentalnego zakochania. Ostrzegam tylko przed czytelniczym
kacem, ale w życiu czytających czasem tak bywa.