czwartek, 30 maja 2019
wtorek, 28 maja 2019
Tytuł: „Szalona Noc"
Autor: Christina Lauren
Tłumacz: Katarzyna Krawczyk
Liczba stron: 360
Data polskiego wydania: 25 marca 2019
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
W moim odczuciu: 7/10
Kolejna część opowieści Christiny Lauren o paczce przyjaciół, w której po kolei wszyscy znajdują swoje drugie połówki. Muszę przyznać, że tego typu sagi rodzinne zawsze mają w sobie coś uroczego. Niby każda kolejna książka jest o kimś innym, aczkolwiek zawsze w przyjemny sposób powraca się do wcześniejszych bohaterów...
Lola i Oliver kiedyś przez przypadek zawarli małżeństwo w Vegas. Następnego dnia rano oczywiście zgodnie wzięli rozwód, jednak pozostało im coś po tamtej nocy. Obydwoje czują, że coś ich ciągnie ku sobie, nie są jednak w stanie wyjaśnić tego uczucia. A co więcej, nie potrafią się przed sobą wzajemnie przyznać, że coś podobnego w ogóle istnieje. Nie wiedzą za bardzo,co ze sobą zrobić, postanawiają więc pozostać przyjaciółmi. Szybko jednak się orientują, że nie do końca pasuje im obecny stan rzeczy i postanawiają coś z nim zrobić...
W znacznym stopniu przypadło mi do gustu w jaki sposób Christina Lauren ukazała relację pomiędzy bohaterami. Są to osoby, którym wzajemnie na sobie zależy w takim stopniu, że po prostu muszą być niedaleko siebie, nieważne czy to jako przyjaciele, czy coś więcej. Zamierzają być razem, jednak nie są pewni w jaki sposób tego dokonać. Jest to bardzo realistyczna opowieść, chciałoby się powiedzieć, że wręcz życiowa. Bardzo skupia się na przedstawieniu łączenia kariery ze związkiem i problemach, które zwyczajowo się napotyka podczas tego zabiegu. Ukazuje również niesamowite wsparcie, którym zapewne większość z nas chciałaby się odznaczać.
Uważam, że skupienie się na ukazaniu prawdziwych relacji międzyludzkich było bardzo mądrym posunięciem. Szalona noc ukazuje z jednej strony osobę, która swoim poświęceniem chce być jak najlepsza i jej się to udaje, a z drugiej zwykłą dziewczynę, która ma swoich obaw zdecydowanie więcej niż myślała, że będzie miała. Jest wystraszona i nie wie, jak sobie poradzić z pogodzeniem relacji z karierą. Sądzę, że książka jest bardzo przyjemna do poczytania. Sama bawiłam sie przy niej dość dobrze, więc polecam.
niedziela, 26 maja 2019
piątek, 24 maja 2019
Kryminały, których akcja dzieje się w szkole, zawsze mają w sobie coś pociągającego. Nie mówię o zasięgnięciu po schematy literatury młodzieżowej, ponieważ akurat ich nie spodziewajcie się za bardzo po tej książce. Niemniej, ma ona w sobie coś, co kusi. Co konkretnie?
Nr. recenzji: 267
Tytuł: „S.T.A.G.S.”
Autor: Valentina Fast
Tłumacz: Miłosz Urban
Liczba stron: 272
Data polskiego wydania: 13 lutego 2018
Wydawnictwo: Media Rodzina
W moim odczuciu: 7/10
Dziewczyna dostaje się do elitarnego prywatnego liceum dzięki stypendium, na które bardzo silnie pracowała. Teraz staje się jedną z najlepszych uczennic, jednak nadal jest w stanie dostrzec, że nie wszystkie uczęszczające do liceum osoby, muszą na wszystko pracować tak samo ciężko, jak ona. Podziwia z daleka bogatą elitę, która aktualnie rozsyła zaproszenia na wyjazd tych najpopularniejszych. Co dziwne, dostaje je również główna bohaterka i jej dwójka najbliższych przyjaciół, którzy w szkole uważani są za wyrzutków. Wyjazd zapowiada się wspaniale, bohaterowie jednak odnoszą wrażenie, że istnieje jakiś znaczący powód, dlaczego zostali zaproszeni. Wszystko otacza gruba warstwa tajemnicy, jednak przyjaciele zamierzają odkryć prawdę.
Zaskoczona byłam tematyką, którą postanowiono nam przedstawić. Rzadko się zdarza, że autorzy starają się stworzyć coś w typie Kinga dla młodzieży. Znaczy to, że raczej nic nam się nie stanie, nie będziemy się aż tak panicznie bać, jak przy oryginale. Aczkolwiek przedstawiona tajemnica jest zdecydowanie warta naszej uwagi. Nie jest to typowy horror, nie jest to typowy kryminał i, co najważniejsze, nie jest to typowa książka młodzieżowa. Pisząc tę książkę autor odważnie postanowił pomieszać kilka gatunków i wyszło mu naprawdę znakomicie. Początkowo ukrył każdy ważniejszy aspekt historii i stopniowo zaczął je odsłaniać. Jednocześnie sprawił, że napięcie rosło coraz szybciej i szybciej, aż dotarliśmy do oryginalnego wątku kulminacyjnego. Całość sprawiła, że nie umiałam się oderwać od czytania.
Książka zdecydowanie jest dobra i warta polecania. Niemniej, nie wydaje mi się, żeby była ona odkryciem na tyle ogromnym, żebym przyznała jej maksymalną ocenę. Czytało mi się ją szybko i przyjemnie, jest to jednak opowieść na jeden wieczór. Gdyby planowany był kolejny tom, wtedy myślę, że chciałabym się z nim zapoznać. Książka była dobra, chociaż oczekiwałam nieco więcej.
Zaskoczona byłam tematyką, którą postanowiono nam przedstawić. Rzadko się zdarza, że autorzy starają się stworzyć coś w typie Kinga dla młodzieży. Znaczy to, że raczej nic nam się nie stanie, nie będziemy się aż tak panicznie bać, jak przy oryginale. Aczkolwiek przedstawiona tajemnica jest zdecydowanie warta naszej uwagi. Nie jest to typowy horror, nie jest to typowy kryminał i, co najważniejsze, nie jest to typowa książka młodzieżowa. Pisząc tę książkę autor odważnie postanowił pomieszać kilka gatunków i wyszło mu naprawdę znakomicie. Początkowo ukrył każdy ważniejszy aspekt historii i stopniowo zaczął je odsłaniać. Jednocześnie sprawił, że napięcie rosło coraz szybciej i szybciej, aż dotarliśmy do oryginalnego wątku kulminacyjnego. Całość sprawiła, że nie umiałam się oderwać od czytania.
Książka zdecydowanie jest dobra i warta polecania. Niemniej, nie wydaje mi się, żeby była ona odkryciem na tyle ogromnym, żebym przyznała jej maksymalną ocenę. Czytało mi się ją szybko i przyjemnie, jest to jednak opowieść na jeden wieczór. Gdyby planowany był kolejny tom, wtedy myślę, że chciałabym się z nim zapoznać. Książka była dobra, chociaż oczekiwałam nieco więcej.
wtorek, 21 maja 2019
niedziela, 19 maja 2019
Nr. recenzji: 268
Tytuł: „Osobliwy dom pani Peregrine"
Autor: Ransom Riggs
Tłumacz: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Liczba stron: 400
Data polskiego wydania: 18 września 2016
Wydawnictwo: Media Rodzina
W moim odczuciu: 8/10
Kiedyś sięgnęłam już po tę opowieść, niemniej nie miałam okazji dokończyć serii. Tym razem mam nadzieję, że nasze spotkanie potrwa nieco dłużej - chciałabym się z Wami podzielić swoimi przemyśleniami jej dotyczącymi. Pewnie większość z Was kiedyś o niej słyszała, głównie przez fakt, że opowieść została zekranizowania, niemniej - mam nadzieję, że nie wszyscy.
Jakub od dzieciństwa zawsze z wielką chęcią słuchał opowieści dziadka. Szybko jego rodzice wyjaśnili mu jednak, że mało w nich prawdy. Chłopak był zrozpaczony. Tak bardzo chciał kiedyś przeżyć przygodę jak z opowieści! Kiedy dziadek umiera w niewyjaśnionych okolicznościach, Jakub postanawia wyjechać na wyspę z jego opowieści. Chce się przekonać, czy być może w jego opowieściach było trochę więcej prawdy, niż rodzice kiedykolwiek ośmieliliby się przyznać...
Historia wciąga od pierwszych stron powieści. Autor zasypuje nas ilością tajemnic i pozwala, abyśmy stopniowo odkrywali jedną po drugiej. Cały czas jednak stara się utrzymywać aurę mroku, której kroku dotrzymują przerażające zdjęcia, dodane do książki. Przedstawione na nich są osoby z opowieści dziadka - osobliwcy, którzy w żadnym przypadku nie wyglądają na normalne osoby. A jednak Jakub postanawia zgłębić ich tajemnice i im pomóc. Ochronić przed niebezpieczeństwem, nawet jeśli sam miałby przy tym zginąć. Kreuje to ciekawą przygodę, którą czytelnik czyta z zapartym tchem.
Kolejnym ważnym aspektem, którym autor powieści niesamowicie nam imponuje jest jego styl pisania powieści. Bardzo rzadko spotyka się taką dbałość o szczegóły w pisaniu książki. Zazwyczaj, kiedy spotykamy się z genialnie obmyśloną fabułą, styl pisarski niestety bardzo często schodzi na drugi plan. A jednak, Ransom Riggs udowadnia nam, że nie zawsze musi tak być. Stworzył oryginalne postacie, wykreował bardzo niespotykaną przygodę, a jednak pisze z ogromną dbałością. W pierwszym momencie określiłam jego styl pisania jako staromodny, niesamowicie zadbany - choć patrząc na te słowa robi mi się niezwykle przykro, muszę przyznać, że tak jest. Coraz mniej książek jest napisanych z dbałością, odchodzi się od tego, co jedynie smuci.
Podsumowując, książka zdecydowanie mi się podobała. Nie umiem się doczekać, aż sięgnę po kolejne opowieści z tej serii i mam nadzieje, że stanie się to jak najszybciej. Ciekawa jestem co dla nas zaplanował autor, ale, muszę przyznać, że jeszcze bardziej ciekawi mnie, czy jego styl pozostanie na tak wysoki poziomie, jaki zaprezentował nam w pierwszym tomie. Mam ogromną nadzieję, że tak.
czwartek, 16 maja 2019
Tytuł: „Onyx & Ivory"
Autor: Mindee Arnett
Tłumacz: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Liczba stron: 432
Data polskiego wydania: 13 marca 2019
Wydawnictwo: Jaguar
W moim odczuciu: 10/10
Sięgając po tę opowieść nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. A jednak okazuje się, że jest to jedna z najlepszych opowieści fantastycznych, z jakimi ostatnio miałam styczność!
Kate jest królewską kurierką, a jednak wszyscy nazywają ją zdrajczynią. Jej ojciec niemalże nie zabił arcykróla Rime. Wycofała się wtedy i zniknęła. A teraz ostatnie czego spodziewała się na służbie pocztowej, to wybawić z opresji Corwina, syna władcy. Niemniej, dziewczyna ratuje mu tyłek przed gadźcami, dzięki czemu chłopakowi udaje się przeżyć. Ten postanawia przekonać ją do powrotu do królestwa, wraz z niesamowitą bronią, której użyła, żeby pokonać bestie. Chłopak czuje, że szykuje się coś większego i tylko z jej pomocą uda mu się zaprowadzić porządek w królestwie.
Muszę przyznać, że już nie pamiętam, jaka inna fantastyka dla młodzieży aż tak mnie wciągnęła. Niesamowicie się stęskniłam za podobną lekturą. Za dreszczykiem emocji, wartką akcją, ale też... nutą romansu młodzieżowego. Przedstawiono niesamowitą siłę zaufania drugiemu człowiekowi. Zaprezentowano prawdziwy emocjonalny rollercoaster. A to wszystko na 400 stronach książki, która wcale nie zapowiadała się aż tak niesamowicie! Powrócono do umiejętności zaprezentowanej nam już w m.in. Złotym Kompasie, czy Uczniu Skrytobójcy - Kate umie się porozumiewać ze zwierzętami, a przez to staje się groźna dla władzy. Jest stale zagrożona, ponieważ nie można w jej świecie tolerować podobnej umiejętności. Mówię Wam, jakby ktoś wziął nasze ulubione elementy z literatury fantastycznej, przyprawił je nutką romansu, a do tego wszystkiego opakował wszystko gatunkiem literatury młodzieżowej. Trzy razy tak dla tej opowieści!
Postaram się nie rozwlekać recenzji, sądzę, że jej przekaz i tak jest dość jasny. Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo przypadła mi do gustu ta książka. Nie umiem się już doczekać kolejnego tomu. Ciekawi mnie, co też Mindee Arnett wymyśliła, aby nas wszystkich zaskoczyć. Jestem pewna, że będzie to coś niesamowicie oryginalnego i mam nadzieję przekonać się o tym jak najszybciej.
Postaram się nie rozwlekać recenzji, sądzę, że jej przekaz i tak jest dość jasny. Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo przypadła mi do gustu ta książka. Nie umiem się już doczekać kolejnego tomu. Ciekawi mnie, co też Mindee Arnett wymyśliła, aby nas wszystkich zaskoczyć. Jestem pewna, że będzie to coś niesamowicie oryginalnego i mam nadzieję przekonać się o tym jak najszybciej.
wtorek, 14 maja 2019
Tytuł: „Zostań ze mną"
Autor: K. A. Tucker
Tłumacz: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Liczba stron: 360
Data polskiego wydania: 20 lutego 2019
Wydawnictwo: FILIA
W moim odczuciu: 9/10
Powieści K. A. Tucker poznałam już naprawdę dawno, dawno temu. Byłam przeświadczona, że czyta się je naprawdę bardzo przyjemnie i są idealną odskocznią od szarej rzeczywistości. Zawsze opowiadają o ciekawej miłości, lecz za każdym razem inaczej. Nie ma co się spodziewać pisania na jedno kopyto.
Mama Calli wywiozła ją z Alaski jeszcze nim dziewczynka skończyła dwa lata. Niestety nie dawała sobie rady z odosobnieniem, które na nie tam czekało. Musiała zostawić swojego ukochanego, ponieważ nie była w stanie zamieszkać na aż takiej wsi i odizolować się od wszystkich znajomych. Teraz, prawie dwadzieścia lat później, Calla postanawia wybrać się do ojca, aby poznać człowieka z którym nie miała kontaktu aż tak długo. W trakcie swojej podróży poznaje Jonaha, który podobnie jak jej ojciec, nie jest w stanie sobie wyobrazić życia w innym miejscu. Nieokrzesany i burkliwy pilot, który jednak ma w sobie coś niezwykłego. Czy historia się powtórzy, czy może młodzi wyciągną własne wnioski?
Podoba mi się, że książka poruszyła ciężki temat z którym spotykamy się na co dzień. Łączenie kariery z relacjami międzyludzkimi nigdy nie należało do najprostszych. Zazwyczaj ludzie posuwają się do wybrania tylko jednej opcji, ponieważ nie wierzą w to, że te dwa zupełnie odróżniające się od siebie tematy, mogłyby koegzystować. Problem ten przewija się przez całą książkę. Dołącza się do niego oczywiście również problematyka uczenia się na błędach własnych rodziców. A to wszystko zawarte jest w tak prostym związku pilota z dziewczyną z marzeniami. Pokonywanie własnych barier jest ponoć jedną z najważniejszych rzeczy, których trzeba się mimowolnie nauczyć. Czy jednak ktokolwiek ma jakiś dobry sposób na przyswojenie tej wiedzy?
Podoba mi się, że kreując zwykłą książkę obyczajową, K. A. Tucker tak ogromną część książki poświęciła na morałowanie. Aby przeczytać tę książkę, trzeba się zastanowić nad własnym życiem. Bardzo łatwo odnieść zachowania bohaterów do codzienności i wydaje mi się, że właśnie to jest rzeczą, która sprawiła, że mam tak ogromną sympatię do tej opowieści. Porusza ona tak wiele codziennych problemów,a do tego w tak niesamowicie uroczy sposób, że nie mogłam się jej oprzeć. Po prostu urzeka serduszko i to właśnie za to tak ją pokochałam.
niedziela, 12 maja 2019
Nr. recenzji: 269
Tytuł: „Mroczne Kłamstwa Minnow Bly"
Autor: Stephanie Oakes
Tłumacz: Monika Wiśniewska
Liczba stron: 360
Data polskiego wydania: 13 marca 2019
Wydawnictwo: Feeria Young
W moim odczuciu: 8/10
Sięgnęłam po tę książkę, mając nadzieję na obejrzenie pierwszego serialu na Facebook Watch. Nie byłam jednak całkowicie pewna, czy przypadnie mi on do gustu, a poza tym, przecież najpierw powinno się przeczytać książkę, przed obejrzeniem jej ekranizacji. Musiałam więc się za nią zabrać, mając nadzieję na to, że będzie naprawdę dobra.
Minnow Bly należała do sekty. Tak, takiej prawdziwej sekty. Mieszkali razem na polanie, słuchali się poleceń proroka... No prawie cały czas. W wyniku buntu, nasza główna bohaterka straciła dłonie. Wszystko działało sprawnie aż do czasu pożaru osady. Prorok zginął, a wszystko inne spłonęło. To po tych wydarzeniach poznajemy naszą główną bohaterkę. Jest przesłuchiwana, ponieważ policja nie do końca wie, co się wydarzyło. Wraz z jej zeznaniami, poznajemy historię jej życia. Minnow jednak nie jest pewna, czy jest w stanie myślami powrócić do swoich największych sekretów. Chciałaby tylko, żeby to wszystko się już skończyło. Ma nadzieję na odzyskanie upragnionej wolności, na której zależy jej od samego początku...
Muszę przyznać, że osobiście już dawno nie miałam okazji przeczytać książki mrocznej w aż tak ogromnym stopniu. Myślałam, że typowo dla literatury młodzieżowej, okaże się on przesadzony. Do tego będzie jedynie zwykłą namiastką, zapowiedzią opowieści. A jednak niestandardowość i mroczność tej opowieści, wśród literatury młodzieżowej, rzeczywiście nie mają sobie równych. Chociaż, oczywiście, sytuacja ta ma również pewien minus. Wydaje mi się, że nie poleciłabym czytania tej opowieści osobom o słabych nerwach. Szczegółowy i bardzo dokładny opis odcinania dłoni, to nie jest coś, na co wszyscy są gotowi. Trzeba sobie dokładnie ustalić,czy jesteśmy przygotowani na taką dawkę ciężkich emocji, czy może jednak niekoniecznie.
Kolejną odważną rzeczą, którą zaprezentowała nam Stephanie Oakes jest oczywiście również sam sposób narracji. Mało kiedy udaje się dobrze poprowadzić narrację przedstawioną za pomocą zeznać. Ma to pewne utrudnienie, ponieważ od zwykłych słów trzeba gładko przejść do opisu wydarzeń w taki sposób, aby nie było to jedynie chmarą ciągłego tekstu. Uważam, że w Mrocznych kłamstwach Minnow Bly autorka poradziła sobie z tym typem narracji bardzo dobrze. Nie dość, że ukazała swoją niesamowitą wyobraźnię, która była głównym czynnikiem zapewniającym nam wartką akcję, to jeszcze dotrzymała kroku przy retrospekcjach. Nie każdy autor jest w stanie dokonać czegoś takiego.
Podsumowując, uważam, że jest to dobra książka. Niesamowicie bezpośrednia i chwilami przerażająca, w związku z czym nie nadaje się dla osób o słabych nerwach, jednak nie jestem w stanie zaprzeczyć, że jest jedyna w swoim rodzaju. Wydaje mi się, że czasem warto zmienić swój codzienny gatunek, na coś innego i Mroczne Kłamstwa Minnow Bly są odskocznią idealną. Mieszanina horroru, kryminału i tajemnic idealna na wstrząsający wieczór.
czwartek, 9 maja 2019
To jedna z tych pozycji, które każdy powinien znać.
To jedna z tych pozycji, których nie ocenia się liczbowo.
To jedna z tych pozycji, które...
Zresztą, sami zobaczcie.
Tytuł: „Sztuka słyszenia bicia serca"
Autor: Jan-Philipp Sendker
Tłumacz: Adrian Tomczyk
Liczba stron: 312
Data polskiego wydania: 13 luty 2019
Wydawnictwo: FILIA
W moim odczuciu: nie czuję się odpowiednią osobą, aby stwierdzać
Tin Win nie miał się narodzić. Uważa się, że wybrał zły moment, coś poszło nie tak. Po śmierci ojca zostaje sam. Jego matka go opuściła i pomimo obietnic nigdy nie wróciła. Chciałoby się pomyśleć, że już gorzej nie będzie. Niestety, Tin Win traci wzrok. Choć przynajmniej poznaje Mi Mi i wie, że dane będzie mu szczęście. Dziewczynka przez swoje stopy nie jest w stanie normalnie się poruszać. Chodzi na czworakach lub jest noszona przez inne osoby. Pomiędzy nimi szybko zaczyna się układać. On pomaga jej się przemieszczać, ona sprawia, że widzi...
Jak już napisałam nie czuję się odpowiednią osobą do oceniania tej książki. Z całą pewnością widać jej ponadczasowość, a autor starał się z całych sił stworzyć opowieść, która zapadnie nam w pamięci. Wszędzie widać mądre cytaty i rozważania nad problemami. Całość napisana jest bardzo podniosłym stylem, co dodatkowo podkreśla wyrafinowanie. Tak naprawdę każdą stronę, każde zdanie można byłoby osobno poddawać analizie i osobno dyskutować nad jego specyfiką. Oczywistym jest, że nie wszystkie sformułowania są trafne i nie wszystkie każdemu czytelnikowi przypadną do gustu. Niemniej, wydaje mi się, że jest z czego wybierać.
Nie będę się rozwodzić, bo chyba naprawdę nie jestem odpowiednią do tego osobą. Moim zdaniem książkę zdecydowanie warto przeczytać. Bardzo odróżnia się na tle innych, jest napisana naprawdę bardzo dobrze i jest czymś innym. Jej niecodzienność zadziwia i przyciąga. Ja zdecydowanie nie żałuję, że się z nią zapoznałam. Choć, przyznaję, mogłabym poświęcić na jej dogłębną analizę większą ilość czasu. Ta książka aż się o to prosi!