Insta


sobota, 30 lipca 2022

"Porwana. Niebezpieczna znajomość" – Sylvia Bloch

09:36:00 0 Comments
Zdarza się, że miłość nie idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem. Niekiedy bywa tak, że racjonalne myślenie wyłącza nam się całkowicie – przestajemy być czujni, idealizujemy daną osobę oraz zatracamy się we własnym wyobrażeniu o przyszłości z nią. Cóż, niby zawsze jest jakiś haczyk. Sylvia Bloch, autorka powieści pt. "Porwana. Niebezpieczna znajomość" pokazuje, że niczego nie można być pewnym, ponieważ "czasem ci, na których zależy nam najbardziej, stają się naszymi oprawcami...".




Nr recenzji: 662
Tytuł: "Porwana. Niebezpieczna znajomość"
Autor: Sylvia Bloch
Data polskiego wydania: 25 maja, 2022
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 284
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 4/10






Czasem miłość rodzi jedynie ból. Wkrótce przekona się o tym 24-letnia Ana, córka wpływowego biznesmena. Podczas wieczoru w klubie nocnym dziewczyna poznaje przystojniaka, dla którego zupełnie traci głowę. I nawet czujne oko towarzyszącego jej ochroniarza nie jest w stanie uchronić jej od zbliżającej się katastrofy...
Dzień później Ana trafia w ręce lokalnej mafii. Więziona w domu na obrzeżach Nowego Jorku, staje się kartą przetargową w brudnych interesach, jakie jej ojciec prowadzi z gangsterami. Gdy dziewczyna dowie się, że jednym z nich jest ten, którego zaledwie kilka dni temu obdarzyła namiętnym pocałunkiem, jej świat wywróci się do góry nogami. A to zaledwie początek tajemnic, jakie przyjdzie jej odkryć...

Nie da się ukryć, że fabuła na pierwszy rzut oka brzmi znajomo. Na drugi w sumie też. I trzeci. Od pierwszej do ostatniej strony książka przypomina powielane schematy z plot twistami, których nie można już nawet tak nazwać, ponieważ każdy wie, co się stanie. Mimo to przyjemnie jest na chwilę oderwać się od codziennego życia i poświęcić czas nad refleksją o logice głównych bohaterów.
Cóż, logika została pogrzebana żywcem gdzieś na 42 stronie (więc teoretycznie nie jest jeszcze aż tak źle). Rozumiem, że autorka prawdopodobnie chciała nam przybliżyć działanie syndromu sztokholmskiego, ale fakt, że główna bohaterka nie może przeżyć, że facet, który postawił jej drinka, okazał się jej porywaczem i tylko o tym myśli, gdy jest zamknięta w obskurnej piwnicy, bez jedzenia i wody jest lekko.. niepokojący. Chociaż co ja wiem, może to naturalna reakcja na stres w organizmie.

Szczerze powiedziawszy, spodziewałam się czegoś gorszego. Autorka przystępnie i lekko pisze, nie skupia się na szczegółach i jest konkretna (pomijając dokładny opis pomieszczeń, gdy bohaterka ucieka). Choć bohaterowie inteligencją nie powalają i są odrobinę infantylni, przynajmniej się od siebie różnią. Ana prawdopodobnie przez całą powieść stara się czytelnikowi zrobić na złość swoim lekkomyślnym i urojonym zachowaniem, aczkolwiek mam nadzieję, iż to celowy zabieg autorki, by pokazać, co porwanie może zrobić z ludzką psychiką. Jest dużo akcji, która nie powala z nóg, ale przynajmniej coś się dzieje.
Ogromne nadzieje pokładam w drugiej części, która już leży przygotowana na mojej półce. Pierwszy tom skończył się w miarę burzliwie i choć jestem sceptycznie nastawiona, muszę wiedzieć, jak to się skończy.
Trzeba przyznać, że Ana, jak na straumatyzowaną i porwaną kobietę trzyma się całkiem nieźle. Brakowało mi więcej emocjonalnych rozterek oraz wewnętrznych monologów. Wtedy fabuła byłaby o wiele bardziej realistyczna.

Reasumując, pomysł interesujący, wykonanie trochę mniej. Książka jednak może odwrócić waszą uwagę od codziennych problemów, ponieważ szczególnie powala absurdem. No i ciekawością. Nie da się ukryć, że pomimo ilości minusów, "Niebezpieczna znajomość” ma w sobie coś, co sprawia, że chce się czytać dalej.

piątek, 29 lipca 2022

"Korona diabła" - Monica James

00:00:00 0 Comments

Wydaje ci się, że zmuszasz ludzi do posłuszeństwa, ale oni należą do ciebie od chwili, gdy cię poznają. Masz w sobie coś magnetycznego, a nawet o tym nie wiesz. Jesteś złym człowiekiem… o złotym sercu. Jaka kobieta nie marzy o złoczyńcy, który przy niej wyjdzie na prostą?




Tytuł: Korona diabła


Autor: Monica James


Liczba stron: 448


Data wydania: 15.06.2022


Wydawnictwo: Niegrzeczne książki


Moja ocena: 6/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka




Przez wiele lat Alek był władcą szanowanym i budzącym niepokój u innych, niestety przez pojawienie się Sergieja pozycja ta została zaburzona, a władcą został młodszy brat, który za cel obrał sobie zabicie starszego brata. Sytuacji nie poprawia fakt, że musi ukrywać się nie tylko przed bratem, ale również przed jednym z jego wspólników Raulem. Jego życie toczy się spokojnie do czasu pojawienia się dwóch kobiet, Renaty i siostry Arabelli, które będą próbowały zawrócić w głowie, a czasem zagrać na jego uczuciach.  Co z historii Renaty jest prawdą i jakie ma powiązanie z Siergiejem? Czy siostra Arabella stanie twarzą twarz z diabłem?



Kiedy umieramy, stajemy się tylko wspomnieniem dla tych, którzy nigdy o nas nie zapomną.



Historia drugoplanowego bohatera z serii All The Pretty Things wzbudziła we mnie wiele ciekawości i pomimo braku znajomości z serią postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom „Korony diabła”. Jak wypada? Czy przed zapoznaniem się z nim konieczne jest przeczytanie serii?


Nie będę ukrywała po książkę tą, sięgałam z dużą dozą niepewności, z serią All The Pretty Things nie miałam żadnego do czynienia, choć od dłuższego czasu chciałam ją przeczytać, więc o niej, jak i o bohaterach wiedziałam jedynie tyle, co wyczytałam z opisów zamieszczonych na różnych portalach. Nie zmienia to faktu, że cieszyłam się z możliwości zrecenzowania tej książki, licząc, że jeśli spodoba mi się, zapoznam się z tak długo odkładanym w czasie czytaniem cyklu. Niestety początek książki bardzo zniechęcał mnie do niej, akcja nie ciekawiła mnie jakoś bardzo, a długie rozdziały nie poprawiały tej sytuacji, gdyż bardzo szybko rozpraszałam się przy nich. Również wiele stron musiałam przeczytać, by wciągnąć i zaciekawić się losami bohatera. 

Jak już jesteśmy przy bohaterze, przejdźmy do niego. Aleksiej Popov od samego początku budził we mnie negatywne uczucia, nie przepadałam za nim, a swoimi działaniami nie poprawiał sytuacji. Swoją postawą prezentował typowego twardziela, dla którego nie liczą się uczucia a jedynie władza i chęć zemsty, choć dowiadujemy się, że wcześniej był gorszy i zmienił się dzięki swojej ukochanel, dalej nie jest to postać w jakimś stopniu pozytywna. Widać w nim chęć bycia dobrym zwłaszcza w momentach, gdy bardzo aktywnie wspiera sierociniec, choć bardziej miała wrażenie, że robi to po ty, by zagłuszyć wyrzuty sumienia. Oprócz tego jest bardzo pewny siebie i wierzy w słuszność swoich czynów, które, choć złe są dla niego drogą do zabicia brata. Nie będzie zaskoczeniem, gdy napiszę, że przechodzi wewnętrzną przemianę, która ponownie spowodowana jest ukochaną tylko, że tym razem już inną. Choć dalej gra twardziela, jeśli chodzi o nią, uczucia zaczynają grać ważną rolę. Nie jest to bohater, którego polubiłam i dla którego czytałam tę historię. Starałam traktować się go jak tło i dużo bardziej zwracać uwagę na akcję. 


Miłość to niebezpieczne narzędzie. Szczególnie w rękach złego człowieka.


Podsumowując, uważam „Korona diabła” autorstwa Monica James za książkę dobrą, jednak nieidealną. Sprawdzi się dobrze jako oderwanie od bardziej wymagających książek. Bohater nie jest moim ulubionym typem, lecz warto zaznaczyć, że jest on dobrze wykreowany. Jeśli chodzi o wrażenia po ukończeniu, są one pozytywne, jednak nie jestem pewna czy zostanie ta książka ze mną na dłużej, na pewno chcę zapoznać się z drugim tomem, by poznać zakończenie, a z czasem również poznać losy Willow w serii All The Pretty Things.


"Korona diabła" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni...



czwartek, 28 lipca 2022

Wampiry nie starzeją się nigdy. Opowiadania na ząb - red. Zoraida Córdowa & Nathalie C. Parker

09:00:00 0 Comments

    Nawet nie zastanawiałam się nad tym czy wampiry istnieją naprawdę. Nie czułam potrzeby, by w to wierzyć. Wierzyć, nie wierzę, ale czytać...To co innego. Postaci wampirów inspirują wielu. Powstało wiele legend, przypowieści, filmów i seriali o nieśmiertelnych postaciach posiadających nadprzyrodzone zdolności. Przed Wami jedna z nich.

Nr. recenzji: 665

Tytuł: „Wampiry nie starzeją się nigdy. Opowiadania na ząb"

Autorzy: Zoraida Córdowa, Nathalie C. Parker i inni

Liczba stron: 331

Data polskiego wydania: 14 czerwca 2022

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

W moim odczuciu: 6/10

Autorka recenzji: Małgorzata Górna








    Wszystko zaczęło się od wampirów. Kiedy przeczytałam Zmierzch miałam jakieś dziewięć, może dziesięć lat. Sagę o wampirach dostałam na gwiazdkę i od tamtej pory przepadłam w książkach. Uwielbiałam historie z wampirami w rolach głównych, nadal je lubię, ale już nie tak bardzo jak kiedyś. Sięgnęłam po tę antologię z ciekawości. Wiedziałam, że każdy inaczej wyobraża sobie te postaci i nadaje im osobowość - to intrygowało mnie najbardziej. Z jakimi schematami i stereotypami przyjdzie nam się zetknąć, czy będą to krwiożercze niebezpieczne bestie stroniące od ludzi, czy raczej wampirami próbującymi funkcjonować w ludzkim świecie stosując pewne środki zapobiegawcze?


    Przyznam szczerze, że miałam pewne oczekiwania wobec tej książki i liczyłam się z tym, że mogę się poczuć zawiedzona. Większość opowiadań mnie wciągnęła i wywołała różne emocje. Najbardziej podobały mi się opowiadania "Chłopcy z Krwawej Rzeki" R. Roanhorse, gdzie pojawił się dreszczyk; "Poradnik dla nowo przemienionej induskiej wampirzycy" S. Ahmed, poruszony został temat kolonializmu; "Lustra, okna i selfie" M. Oshiro, to opowiadanie o wampirze, który nie powinien istnieć, i który bardzo chce zobaczyć jak wygląda; "Pierwsze zabójstwo" V. E. Schwab, trzyma w napięciu do ostatniej literki.


    Jedyne czym tak naprawdę jestem zawiedziona, to fakt, że opowiadania nie trzymały poziomu. Kilka z nich było naprawdę dobrych (i za krótkich, a niekiedy zakończone w takich momentach, że..!), a reszta po prostu mi się nie spodobała i się z nimi męczyłam. Należałoby dodać, że każde z opowiadań jest opatrzone komentarzem redaktorek. Komentarze te odnoszą się do sposobów przedstawiania postaci wampira, a także schematów i stereotypów do jakich odnosi się każde z opowiadań. Moim zdaniem komentarz był zbyt krótki i zbyt płytki jak na antologię. Doceniam, że redaktorki zebrały opowiadania o takiej tematyce, tym zapoczątkowały proces tworzenia wampirzych antologii (taką mam nadzieję) i będzie coraz lepiej. Jest to stosunkowo nowe, jeśli chce się analizować wszelkie przejawy wampiryzmu w książkach, serialach i filmach dla młodzieży z uwzględnieniem dawnych mitów i kultowych już postaci takich jak Drakula czy Nosferatu.


    Mimo wszystko dobrze się przy tej książce bawiłam. Tajemnica w powietrzu, starcie dwóch różnych światów, niebezpieczeństwo za rogiem, a przy tym sarkazm, zabawa i emocje - to wszystko sprawiło, że miałam ochotę czytać dalej. Przystępny język, opisy bez niezbędnej (jak na wampiry) brutalności. I oczywiście nowe spojrzenie na utarte od lat postrzeganie nieśmiertelnych. Aż zachciałam wrócić do fascynującej przygody z wampirami w literaturze. I czekam na kolejne antologie, trzymam kciuki, żeby takowe się pojawiły i były coraz lepsze.

Co jest ogromnym plusem tych opowiadań? Ich różnorodność pozwala każdemu znaleźć coś dla siebie. Polecam sięgnąć po tę książkę, bo Wampiry nie starzeją się nigdy, ale my już tak. Warto poznać inne od znanych nam już wersji, prawda? Poza tym w ciepłe dni przyda się zetknięcie z bohaterami zimnymi jak lód 😉


Małgorzata Górna


środa, 27 lipca 2022

"Mała niespodzianka" - Hendrik Groen

18:37:00 0 Comments

 

Czasem spontaniczny pomysł może nieść za sobą poważne konsekwencję, a uprowadzenie noworodka ciężko nazwać tylko spontanicznym pomysłem. I czy porwanie dziecka to dobry temat na humorystyczną książkę? W tym konkretnym przypadku jak najbardziej tak.




 

Dwóch starszych panów, którzy znają się jak łyse konie, wpada w nie lada kłopoty. Ich cotygodniowe spotkanie przy drinku, podczas którego rozgrywają partyjkę szachów i psioczą na wszystko i wszystkich, zmienia się diametralnie. Hendrik wyczekuje spóźniającego się przyjaciela i jakież jest jego zdziwienie, kiedy Evert zjawia się z noworodkiem. Hendrik jest zszokowany, a cała historia o tym jak przyjaciel wszedł w posiadanie dziecka sprawia, że wpada w panikę. Jego przyjaciel, będąc w drodze, udał się za potrzebą do toalety w pobliskiej szkole. Tam zastał wózek z dzieckiem pozostawiony bez żadnej opieki,  niewiele myśląc postanowił zaopiekować się maleństwem. Dopiero w mieszkaniu, do emerytów dociera powaga całej sytuacji. Wściekły Hendrik karze przyjacielowi odprowadzić wózek z dzieckiem na miejsce, ale jak to zrobić nie zwracając na siebie uwagi i uniknąć aresztowania? Postanawiają, że dopóki czegoś nie wymyślą to dzieckiem trzeba się zająć. W tym samym czasie poszukiwania dziecka ruszają pełną parą, w szkole rozpoczynają się przesłuchania i zabezpieczanie śladów, a w domu zrozpaczonych rodziców śledczy montują podsłuch na telefon. Zdesperowani emeryci podejmują wielokrotne próby oddania dziecka, ciągle jednak coś stoi im na przeszkodzie. Jakby problemów było mało, do rodziców dziecka zgłasza się fałszywy porywacz z żądaniem okupu. Splot niefortunnych zdarzeń doprowadza do komicznych sytuacji.

 

Książka jako, że jest dosyć „chuda” to idealny wybór na jedno, leniwe popołudnie. Przyjemna dla oka czcionka sporych rozmiarów dodatkowo sprzyja szybkiemu czytaniu. Autor ma niesamowitą łatwość w przekazywaniu treści i w humorystyczny sposób opowiedział nam uroczą historię. Postacie starszych panów skrojone po mistrzowsku, a ich relacja to komediowy majstersztyk. Czytanie o tym, jak kupowali pieluszki lub karmili dziecko rozbawiło mnie do łez. Pomimo, wydawałoby się trudnego tematu jakim jest uprowadzenie dziecka, książka jest bardzo pozytywna i wywołuje uśmiech na twarzy. Naturalne dialogi dopełniają całości, a same rozmowy staruszków to przezabawne  

 

Do całej fabuły należy podejść z przymrużeniem oka, bo są zdania, że porwanie dziecka to nie jest temat do żartów. W pierwszym odruchu też tak pomyślałam, wręcz byłam oburzona pomysłem autora na taką historię. Działania śledczych także pozostawiały wiele do życzenia i gdybym czytała kryminał miałabym dużo zastrzeżeń. Z każdą przeczytaną stroną jednak, moje podejście zaczynało się zmieniać. Książka jest lekka i ukazuje nam, że w każdym wieku można zaszaleć i zrobić coś naprawdę bezmyślnego.

 

"Rytm Harlemu" – Colson Whitehead

09:34:00 0 Comments
Wiemy dobrze, że niebezpieczeństwo czai się wszędzie. Być może czeka na to, by wykorzystać okazję i się z nami skonfrontować. Być może ukryte jest w słowach i gestach ważnej dla nas osoby. Być może niebezpieczeństwo jest w każdym z nas, lecz zajmuje to długo by je zauważyć. Na początku lat 60. ubiegłego wieku niebezpieczeństwo było ukryte w Harlemie. W swojej nowej powieści pt. "Rytm Harlemu" Colson Whitehead doskonale przedstawił działanie miasta za pomocą barwnych postaci.



Nr recenzji: 661
Tytuł: "Rytm Harlemu"
Autor: Colson Whitehead
Data polskiego wydania: 1 czerwca, 2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 480
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 8/10






W roku 1959 hotel Theresa czasy świetności ma już za sobą, ale może się poszczycić tym, że mieszkali w nim Ella Fitzgerald czy Duke Ellington i nadal nocują tam ludzie na tyle bogaci, że warto pokusić o włamanie do tamtejszego skarbca.
Ray Carney, dumny właściciel sklepu meblowego na Harlemie, zostaje wplątany w kradzież klejnotów, co zmusza go do zmierzenia się z trudnymi warunkami, przed którymi stają mieszkańcy dzielnicy próbujący awansować społecznie. Wygląda na to, że jedyną drogą, by to osiągnąć, jest całkowite zanurzenie się w świecie kryminalistów. Ale czy ich metody działania się bardziej amoralne niż to, co Carney widzi u biznesmenów i elit finansowych w kraju, który został zbudowany na przestępstwie?

Okładka jest piękna tak samo, jak namalowany został Harlem w powyższej pozycji. Autor daje nam mnóstwo detali – pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że dokładny rysopis Nowego Jorku i ulic, których przecież jest mnóstwo! Miejsce i czas akcji zostały szczegółowo opisane – nawet ludzie nieznający tego miasta z łatwością się w nim odnajdą dzięki Whiteheadowi. Społeczność została solidnie ujęta, zgodnie z ówczesnymi realiami. Ciekawie było zanurzyć się w tym niezwykłym klimacie i niekonwencjonalnym historycznym tle..
Sam temat, który omawiał autor, był niezwykle interesujący i trafny, jeśli chodzi o mój gust. Coś jednak poszło nie tak, ponieważ styl autora kompletnie mi nie pasował. Nie tyle, co nudziłam się podczas czytania (bo nie można było się nudzić przy takiej ilości nazwisk, nazw miejsc oraz wydarzeniach), lecz zwyczajnie męczył mnie niepoukładany i wyrwany z kontekstu sposób przedstawienia treści. Naprawdę ubolewam, że powieść nie okazała się lepszym trafem, lecz może inne pozycje o podobnej tematyce skradną moje serce.

Bohaterowie za to zostali wykreowani świetnie. Doskonale zostały ukazane wewnętrzne sprzeczności i rozterki Raya Carneya, który nie do końca mógł się odnaleźć w zupełnie nowym środowisku. Jednak potem okazuje się, że jako syn jednego z gangsterów Harlemu zdaje się mieć to we krwi. Musi jednak cały czas pamiętać o bezpieczeństwie swojej żony Elizabeth i dwójki dzieci, więc sami rozumiecie, jak wielką wagę ma to, w co się wplątał.
Ponadto Whitehead brutalnie ukazuje ówczesny podział narodościowy – mocno zakorzeniony rasizm i społeczność, która wytrwale trzyma się swoich dość destrukcyjnych poglądów. Szanuję autora za dokładne obeznanie w temacie i ogromną wiedzę, którą postanowił się z nami podzielić.

Reasumując, gdyby historie spod pióra Colsona Whiteheada okazały się choć trochę bardziej spójne, byłaby to książka doskonała. Uważam jednak, że wciąż można się na nią pokusić, ze względu na ciekawą tematykę i realną, szczegółową wiedzę. Nie zaprzeczam, że można się wiele nauczyć i wzbogacić swoją moralność.

Wydawnictwu Albatros dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorowi życzę dalszych sukcesów, natomiast czytelników, tak jak zawsze, proszę o krótki komentarz poniżej :)

poniedziałek, 25 lipca 2022

"Ratownik Głębia Namiętności" - Kamila Mikołajczyk

00:00:00 0 Comments

Chcę czuć się żywa. Na zewnątrz mogę zwalczyć swój strach. W końcu robię to od tak długiego czasu. Udaję, że wszystko jest okej. Ale choć zgrywam twardą, moje serce zrobione jest z kruchego szkła.




Tytuł: Ratownik Głębia Namiętności


Autor: Kamila Mikołajczyk


Liczba stron: 400


Data wydania: 29.06.2022


Wydawnictwo: Niegrzeczne książki


Moja ocena: 7/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Księżniczka Zatonia jest idealną dziewczyną z takim samym życiem, niestety to tylko pozory, a prawda jest zupełnie inna. W swojej postawie dostrzega wiele wad, a jej życie to tylko gra, przed innymi. Wszystko idzie dobrze do czasu pojawienia się nowo zatrudnionego ratownika Michała, który robi na niej ogromne wrażenie swoją postawą. Z początku złamane serce będzie nieco trudne do poskładania, lecz w chwili, gdy Michał dostrzeże prawdziwe oblicze Laury, jego serce podejmie ważną decyzję za niego. Czy Laura przekona się, by skoczyć na głęboką wodę? Czy Michał zdecyduje się wyjawić uczucia ukochanej?



Masz tak czasem, że czujesz tak dużo, że cię to aż przerasta? (…) Wszystko kłębi się w tobie, dusi cię i paraliżuje, a ty myślisz, że już dłużej nie wytrzymasz? Chcesz się od tego uwolnić, ale nie potrafisz i masz wrażenie, że zaraz wybuchniesz?


Poprzednie tomy z serii “Faceci do wynajęcia” nie były idealne oprócz tego, w żadnym z nich nie znalazłam tego, czego szukam w romansach. W przypadku tej pozycji pokładałam w niej duże nadzieje ze względu na znajomość pióra autorki i styl jej pisania. Jak wypada siódmy tom serii? Czy jest lepszy od poprzednich? Początek książki wywołam we mnie raczej nijakie odczucia, pomimo ciekawej akcji nie byłam zaangażowana w historię Laury i Michała, a początek był dla mnie ciężki przez brak jakiejkolwiek chęci powrotu do jej czytania. Po wielu próbach sięgnięcia po nią ponownie udało mi się zmotywować, wciągnęłam się w akcję i byłam ciekawa losów bohaterów. Dużym plusem, który jest dla mnie znaczący w takich powieściach, jest tempo, z jakim rozwija się relacja między bohaterami. Tutaj jest ona powolna i to Laura i Michał decydują, z jakim tempem i czy w ogólne będą rozwijać się rodzące między nimi uczucia Jeśli chodzi o bohaterów, mogę stwierdzić, że byli oni dobrze wykreowani. Laura ukazuje nam swoje dwie strony, pierwszą z nich dostrzegamy, gdy w jej otoczeniu są przyjaciele Inga, Kaśka, Dawid i Olek. Wśród nich jest arogancka i zbyt pewna siebie. Widać w niej siłę i odwagę, ale czy tak jest naprawdę? Nie, wśród innych, a zwłaszcza u boku Michała pokazuje swoją drugą stronę, która jest jej zupełnym przeciwieństwem. Miła i wcale nie taka silna jakby się wydawało. W chwilach, gdy odczuwa ból wywołany przez innych, zmienia go w ból fizyczny, okaleczając się. Swoją postawą sprawia, że nikt z bliższych jej osób nie dostrzega tego oprócz ratownika, który większość swojej uwagi kieruje ku niej. Sam Michał nie miał łatwo, po odkryciu ukrywanego przez swoją dziewczynę romansu, decyduje się odciąć od niej całkowicie i wyjechać. Swoją postawą, jak i zachowaniem odbiega od typowego książkowego bad boy’a. Miły, ułożony i rozważny to słowa, które zdecydowanie opisują to, jaki jest. W ważnych momentach dla relacji, jaki i jej rozwoju nie kieruje się jedynie swoimi uczuciami, ale także bierze pod uwagę, to jak będzie się czuła druga strona. Dodatkowo nie ukrywa prawdy i bez problemu, wyznaje, że w danym momencie nie czuje się gotowy, by wejść w nowy związek. 
Podsumowując, uważam “Ratownik Głębia Namiętności” autorstwa Kamili Mikołajczyk za książkę dobrą, choć z początku nijaką. Bohaterowie nie mają łatwo i początek ich znajomości nie należy do łatwych zresztą tak samo, jak późniejszy rozwój relacji pomimo tego w jakiś sposób zaangażowałam się w historię i życzyłam im jak najlepiej. Oby dwoje są takimi postaciami, od których czuć, że potrzebują właśnie takiej drugiej połówki. Jeśli czytaliście poprzednie tomy serii, to polecam wam sięgnąć i po ten natomiast jeśli nie, a poprzednie tomy was nie przekonują, zapewniam, że ten was nie zawiedzie.


"Ratownik Głębia Namiętności" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni...



niedziela, 24 lipca 2022

"Kanibal" - Paulina Zalecka

00:00:00 0 Comments

Mężczyzna, który miał być tylko moim zadaniem, w tak krótkim czasie stał się kimś więcej niż tylko poranionym ciałem. Stał się dla mnie kimś, komu pragnę pokazać dobre życie. I to przeraża mnie najbardziej.




Tytuł: Kanibal

Autor: Paulina Zalecka


Liczba stron: 240


Data wydania: 13.07.2022


Wydawnictwo: Niegrzeczne książki


Moja ocena: 7/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Aria Simons to młoda kobieta, która stara się, stworzyć przyszłość, jakiej ona nie miała, prawie czteroletniej Emmie. Aby jednak to się stało, musi mieć stałą pracę, o którą ubiega się w opiece społecznej. Dla Emmy zrobi wszystko, nawet podejmie się trudnego do wykonania zadania, które zaważy o jej losach. Caden Slate, nazywany Kanibalem, odgrodził się od ludzi po tym, jak w sekcie, odebrali mu najbliższe osoby, a zachowania brutalne i nieobliczalne stały się jego codziennością. Gdy do drzwi jego chatki w lesie puka nieznajoma kobieta z teczką wszystko się zmienia. Czy uda się Arii zostać pełnoprawną opiekunką Emmy? Jak zareaguje, gdy prawda wyjdzie na jaw?



Jutro miało nadejść szybko. Zmartwienia miały dopaść nas niczym swoją ofiarę, a życie zostawić na naszych sercach nowe rany. Ale to nie było ważne. Ważni byliśmy my. Nasz świat rozpadł się zdecydowanie za szybko..



Intrygujący opis i tematy kontrowersyjne, które porusza, wzbudziły we mnie ogromną chęć, by sięgnąć i zapoznać się z tą pozycją. Co wyniknie z tej ciekawości? Jakie uczucia budzi w czytelniku?



Czymś, co rzuciło mi się w oczy, jest, to, z jaką łatwością wgryzłam się w książkę, ostatnimi czasy mam z tym straszne problemy, więc nie spodziewałam się niczego innego, jednak ta pozycja zaskoczyła mnie. Kolejnym ważnym dla mnie aspektem jest to, jakie odczucia buduje styl pisania autorki, czuć, że nie jest to pisane na siłę, a z pasji oprócz tego jest to bardzo lekki i przyjemny styl. Nie jest to książka długa, zdecydowanie można zaliczyć ją to tych krótszych pomimo tego akcja nie jest za szybka, wydarzenia sensowne a losy bohaterów ciekawe z odpowiednim dla nich tempem.



Skoro przy nich jesteśmy, warto wspomnieć o nich parę słów. Aria wychowywała się w domu dziecka, miłość do Emmy, jak i chęć opieki nad nią była jak znak z wyższych sfer. Jest zdecydowanie postacią cichą, choć nie ukrywa swojego zdania, widać w niej ogromne zaangażowanie i nie mówię tu tylko o zyskaniu opieki nad Emmą. Stara się być odważna jak może, choć czasem jest to wyjątkowo ciężkie, w sferze uczuć jest niepewna i ciężko jest jej przejąć kontrolę nad kierunkiem relacji, w którym ta ma dalej się rozwijać. Jeśli chodzi o Cadena jest on bohaterem, który skrywa traumę przez co z początku widać w nim duży brak zaufania względem ludzi, boi się, że ci będą go wyśmiewać a gdy trafia się ktoś, kto wyciąga do niego pomocną dłoń, podchodzi do tego bardzo sceptycznie i nieufnie. Z początku nienawidzi swoich blizn, dopiero gdy zobaczy je oczyma dziecka i to podsunie mu pomysł jak zachować je, ale w sposób by stały się jego częścią, dostrzegamy w nim zmianę w podchodzeniu względem ich. I Arię i Caden polubiłam, są dwójką dobrych bohaterów z nieciekawą przeszłością, ale oboje chcą swojej lepszej przyszłości. Gdy prawda wychodzi na jaw z początku myślą jedynie o tym, jak oni się czują, dopiero po czasie przemyśleń dostrzegają wiele faktów i dochodzą do innych przemyśleń.



Chciałem tylko do kogoś należeć. Przez to trafiłem do piekła i stałem się własnością samego diabła.



Podsumowując, uważam “Kanibala” za książkę, który wyróżnia się wśród innych, choć nie przypadnie wszystkim do gustu. Jest to również książka, która porusza kontrowersyjne tematy mogące wywołać u czytelnika niepokój dlatego, warto przed sięgnięciem po tę pozycję zastanowić się, czy aby na pewno jest ona dla nas, jeśli nie to warto poczekać i sięgnąć w chwili, gdy będziemy gotowi by stawić temu czoło. Bohaterowie i styl autorki sprawił, że na pewno sięgnę po inne jej książki z nadzieją na równie dobre historie co tutaj.



"Kanibal" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni...






sobota, 23 lipca 2022

"Cantoras" – Carolina de Robertis

08:59:00 0 Comments

W dzisiejszych czasach bycie sobą to prawdziwa odwaga. Obecnie ludzie usiłują wpasować się na siłę w wyidealizowane kanony, które zdają się być dosłownie nieprawdopodobne. Zmieniamy się pod presją społeczeństwa, tracimy własną tożsamość, własne poglądy i zdanie, ponieważ oczekują tego od nas inni. Poprzez osiąganie stanu dzisiejszego ideału przestajemy być prawdziwą i pełną wersją siebie, mimo że mamy taką możliwość. Niestety często zapominamy, że kiedyś ludzie walczyli o wolność, przestrzeń, w której w końcu będą mogli być sobą i siebie wyrażać. Wątek ten podejmuje Carolina de Robertis w powieści pt. "Cantoras", w której pięć kobiet próbuje uciec od ciasnego świata zdominowanego przez mężczyzn.



Nr recenzji: 660
Tytuł: "Cantoras"
Autor: Carolina de Robertis
Data polskiego wydania: 15 czerwca, 2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10







Mówili na nie "cantoras", ale tylko szeptem, wzdrygając się z niesmakiem, bo nie chodziło o ich zdolności wokalne. Za to, że kochają kobiety, groziło im nie tylko wykluczenie przez społeczeństwo, ale też więzienie. Bo w rządzonym przez juntę wojskową Urugwaju można było zostać aresztowanym za wszystko.
Mimo tej ponurej rzeczywistości pięć kobiet – Romina, Flaca, Anita, Paz i Malena – w jakiś cudowny sposób odnajduje się nawzajem i odkrywa odcięty od świata przylądek nad Atlantykiem, który ma ponad trzy dekady, staje się ich prawdziwym domem i schronieniem.

Przyznam szczerze, że nigdy szczególnie nie ciągnęło mnie do literatury pięknej – zwykle lubowałam się w zwyczajnych obyczajówkach, które najczęściej ukazują codzienne ludzkie problemy i zmaganie się z przewrotnym oraz nieubłaganym losem. Tak czy inaczej, najprawdopodobniej otworzę się na ten gatunek bardziej, bo to, co przeczytałam było.. po prostu piękne.
Sam temat, który podjęła autorka jest niezwykle trudny i kontrowersyjny (bo to o czym pisze faktycznie miało miejsce). Był to punkt zapalny dla mojej ciekawości, której dodatkowo sprzyjało lekkie pióro i profesjonalny styl pisania. Carolina de Robertis pisze ckliwie, ale wie jak to dawkować. Szokuje, ucisza i zmusza do refleksji czytelnika, który po prostu nie jest w stanie oderwać się od treści.

Jak sami się pewnie domyślacie, książka ma mnóstwo wartości, o których mogłabym pisać godzinami. Sama otoczka – niepokojąca, wywołująca dreszcze na ciele, ale równocześnie słodka i niewinna, sprawia, że chce się wiedzieć więcej. Historie głównych bohaterek, sposób, w jaki musiały żyć, czas dyktatury i "procesu" pokazuje jak bardzo krzywdzące może być ukrywanie siebie, swojej prawdziwej tożsamości. Ukrywanie tego, co powinno być normalne, a nie budzące sprzeciw. Malena najbardziej zapisała się w mojej pamięci, ponieważ została najmniej sprawiedliwie potraktowana. Choć na uwadze trzeba mieć realia ówczesnego wieku, nie mogłam powstrzymać łez, gdy stało się to, czego się spodziewałam.
Wydaje mi się, że ta śmiała powieść na pewno uwrażliwia i uświadamia. Nie jestem w stanie dokładnie przekazać wam emocji, które powyższa pozycja u mnie wywołała, bo jest ich po prostu za dużo. Wiem tylko, że treść jest czarująca, mądra i silnie oddziałująca na czytelnika.

Warto wspomnieć też o tym, że książka została barwnie napisana. Autorka doskonale ukazała ujmujący klimat Urugwaju i rozciągające się, otulane falami oceanu plaże Cabo Polonio, które silnie oddziałują na ludzką wyobraźnię. Ta sielankowa otoczka, punkt schronienia pomieszany z obrzydliwymi latami dyktatury i zniewolenia społecznego.. Wiem co Robertis chciała pokazać i doskonale jej się to udało.

Podsumowując, jeśli szukacie czegoś prawdziwego, refleksyjnego i zapierającego dech w piersiach, doskonale trafiliście. Autorka zawarła mnóstwo wątków historycznych oraz politycznych. Wykreowała interesujące, zmagające się z bólem bohaterki z krwi i kości, które walczą o swoje. Które chcą być sobą, nawet jeśli to długa, wyboista droga, w której nie raz zabłądzą. Ta przełomowa powieść ma uczyć i uświadamiać. Autorka wykonała kawał dobrej roboty. Uważam, że w łatwy, ale nowy i oryginalny sposób ukazała rzeczy, które wszyscy powinniśmy wiedzieć.

Wydawnictwu Albatros dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorce życzę dalszych sukcesów, a czytelników tak jak zawsze, proszę o krótki komentarz poniżej <3

piątek, 22 lipca 2022

„Mad Dogs" Ada Tulińska

09:56:00 0 Comments

Przeważnie jest tak, że jeśli ktoś jest tajemniczy, może nawet nieco niebezpieczny, to staje się on na swój sposób pociągający. Przekonała się o tym Zuzanna, która unika pewnego motocyklisty, ale jednocześnie coś ją w nim intryguje.


Nr. recenzji: 
655

Tytuł: „Mad Dogs"

Autor: Ada Tulińska

Liczba stron: 310

Data polskiego wydania: 1 lipca 2022

Wydawnictwo: Niegrzeczne książki

W moim odczuciu: 7/10

Autor recenzji: Daria Pogodzińska



Zuzanna podczas przerwy wakacyjnej wraca do rodzinnej miejscowości, wszystko byłoby w porządku, gdyby nie tajemniczy morderca, który znowu dokonuje zbrodni. Młode dziewczyny nie mogą czuć się bezpieczne. Morderca nie zostawia żadnych śladów, jest nie do wykrycia. Zuzannę ciekawi facet, który nagle pojawia się w mieście. Sądzi, że on coś na pewno ukrywa. Rozum mówi nie, ale serce zaczyna szybciej bić na jego widok.

Czasem są takie książki, których czytanie jest po prostu rozrywką. Czasem trafi się na książkę, która wciąga od pierwszych stron i czasem trafi się na "Mad Dogs", które właśnie takie jest. Pierwszy rozdział to smaczek, który zachęca do dalszego czytania, jest on pełen brutalności i akcji. Dosyć mocny w swoim opisie zbrodni i erotyzmie. Później akcja się trochę uspokaja, ale zasiane ziarnko niepewności, nadal jest w czytelniku. Przychodzi moment romantyczny, poznanie motocyklisty, jednocześnie wraz z Zuzanną jesteśmy czujni, bo niebezpieczeństwo nadal czyha i koniec pełen akcji, rozmów, odkrywania tajemnic, dla mnie trochę oderwany od całości.

Sięgając po tę książkę, jak i inne z tego wydawnictwa, trzeba mieć na uwadze sceny erotyczne i mocny, prosty język. Są książki, które faktycznie są bardzo erotyczne, ale można też znaleźć te lżejsze. "Mad Dogs" posiada elementy dla dorosłych, ale nie uważam, żeby było ich za dużo. Autorka ładnie operuje językiem. Oddaje klimat miejscowości, a także potrafi wzbudzić niepewność w czytelniku, a nie tylko w głównej bohaterce. Fabuła i romans są w pewnym stopniu schematyczne, jeśli ogólnie książka mi się podobała, to te schematy mi nie przeszkadzają. Dobrze odgrzewane kotlety, są dobre.

Zuzanna nie wie czym się kierować, czy zaryzykować i pójść za tym, co podpowiada serce, czy być ostrożnym i nie dać się ponieść emocjom, a zwłaszcza przystojnemu i tajemniczemu motocykliście. Powieść posiada wątek kryminalny, stąd też spodoba się osobom, które chcą nie tylko romansu. Całość łączy się ze sobą i mimo zbyt oderwanej końcówki, to ma to jakieś połączenie z resztą historii. Myślę, że wielu czytelnikom może spodobać się zakończenie opowieści oraz oczywiście cała książka. Mam ochotę zainteresować się innymi powieści autorki, a to dobrze świadczy o tym, że "Mad Dogs" przypadło mi do gustu.

Więcej literatury obyczajowej i romansów
"Mad Dogs" dostępne w księgarni internetowej Tania Książka





czwartek, 21 lipca 2022

"Buntownik" - Ana Rose

00:00:00 0 Comments

Korzystaj z każdej chwili i nigdy, przenigdy nie oglądaj się za siebie. Żyj tak, jakby jutro wszystko miało się skończyć. I nigdy niczego nie żałuj!



Tytuł: Buntownik


Autor: Ana Rose


Liczba Stron: 320


Data wydania: 20.04.2022


Wydawnictwo: Akurat


Moja ocena: 4/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Powrót Arii z Francji to również powrót jej uczuć do Asha, choć wie, że jakiekolwiek relacje romantyczne są surowo zakazane przez starszego brata Huntera, nic nie powstrzyma jej w walce o miłość życia. Niespodziewanie poznaje dawnego wroga brata Miltona, przystojnego i intrygującego, choć z jego strony widać pożądanie względem Arii, ta początkowo jest ślepo zapatrzona w niedostępnym chłopaku. Z czasem i ona zaczyna dostrzegać w nim kogoś więcej niż tylko współlokatora i przyjaciela brata. Kogo wybierze Aria? Czy dawne uczucia mają szansę przetrwania po latach rozłąki?


I myślisz, że warto z nim być, to walcz. Walcz o waszą miłość. Nie poddawaj się. Życie jest za krótkie, a miłość warta wszystkiego.

Pokładając duże nadzieje w drugim tomie po przeczytaniu historii Liv i Huntera, postanowiłam poznać i dać szansę trójkątowi miłosnemu między Arią, Miltonem a Ashem. Jak wypada historia w odniesieniu do pierwszego tomu? Miłość czy rozczarowanie? Już na początku zapoznawania się z historią pojawiła się obawa, a z czasem przerodziła się w rozczarowanie, które nie ustępowało do końca pozycji. Spodziewałam się historii, która pochłonie mnie i urzeknie w jakiś sposób, a dostałam zupełne przeciwieństwo. Cała historia toczy się wokół relacji romantycznych, dodatkowo sama fabuła jest dość przewidywalna co, o ile w poprzednim tomie nie przeszkadzało tak tutaj, było bardzo irytującym aspektem fabuły. Jeśli chodzi o styl pisania autorki bardzo przypomina mi on taki typowo wattpadowy, co należy potraktować jako plus, gdyż spodoba on się na pewno osobą, które chcą się przekonać do czytania.  Jeśli chodzi o bohaterów, mam podzielone zdanie. Aria jest bardzo irytującą postacią, skacze z kwiatka na kwiatek, a gdy zostaje odrzucona przez jednego z chłopaków, biegnie do drugiego, co niezmiernie mnie irytowało. Dodatkowo jej użalanie się nad sobą, że nigdy nie znajdzie chłopaka czy, że żaden się za nią nie ogląda, gdy wszyscy na około widzą, na jak wielu działa. Od początku pokazuje, że nie zależy jej na byciu z kimś, kogo kocha, a spotykaniu się z kimś, gdzie nieważne jest, kto to będzie. Nie jest to postać, którą polubiłam, jak i nie będę miała o niej miłych wspomnień, przeciwieństwem Arii okazuje się Milton. Od początku zagrywek Arii zaznacza, że nie czuje się gotowy na bycie w związku zwłaszcza w momencie, gdy w głowie ma pewne zmiany, przez które relacja może się skomplikować. Nie jest typowym bohaterem książek, choć swoje przebłyski ma, nie można zarzucić mu nic złego. W chwili znaczącej dla jego przyszłości długo się zastanawia, choć sytuacja między nim a jego ukochaną jest skomplikowana. Trójkąt miłosny nie mógłby istnieć bez miłego chłopaka, ale jego już mamy w postaci Miltona, a więc brakującym elementem jest buntownik, którym okazuje się nie kto inny jak Ash. W pierwszym tomie naprawdę go polubiłam, choć miał swoje zagrywki, które nie powinny mieć miejsca, w większości sytuacji był miły i jak na towarzystwo otaczające go bardzo spokojny. W momencie, gdy na “jego teren” wchodzi konkurencja, on zaczyna czuć bardzo silne zagrożenie, przez co przechodzi przemianę, w tym wypadku na gorszę. Równie jak Aria jest bardzo irytujący i arogancki, jak nikt inny w tej historii. Swoją postawą wyróżnia się, ale nie w pozytywnym znaczeniu.
Podsumowując, uważam “Buntownika” za książkę bardzo słabą, która swoim poziomem odstaje od poprzedniego tomu z serii. Wzbudziła we mnie więcej negatywnych odczuć jak irytacja czy wkurzenie. Samą książkę pomimo swojej dość małej objętości męczyłam, a w chwili, gdy odkładałam ją nie miała chęci wracać.. Czy ją polecam? Tak, ale dla osób, które chcą przekonać się do czytania albo irytujący bohaterowie nie stanowią dla nich przeszkód.



"Buntownik" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni...