Każda ścieżka, którą obieramy, prowadzi nas tam, gdzie powinniśmy być, nawet jeśli nie od razu wszystko rozumiemy.
wtorek, 26 sierpnia 2025
poniedziałek, 25 sierpnia 2025
"Bitter. Idea" - Katarzyna Barlińska vel P.S. HERYTIERA - "Pizgacz"
Gdybyście po przeczytaniu moich recenzji książek z serii Hell zapytali mnie, czy kiedykolwiek zdecyduję się sięgnąć po kolejne tytuły autorki do recenzji, z ręką na sercu powiedziałabym, że nie. Nie dlatego, że książki są złe, wręcz przeciwnie właśnie dlatego, że trafiają we mnie tak mocno, że trudno mi ubrać w słowa to, co czuję. Zaangażowanie w historię jest tak duże, że często nie wiem, jak opisać ją tak, by zachęcić do lektury, a jednocześnie nie zdradzić istotnych elementów fabuły.
sobota, 23 sierpnia 2025
Jeśli chodzi o dodatki do serii, żyją we mnie dwa wilki. Jeden, który uważa, że powrót do znanych i uwielbianych bohaterów to coś super, tym bardziej gdy stanowi on uzupełnienie pewnych wydarzeń. Z kolei drugi uważa, że o ile sama ich idea jest okej, tak wielokrotnie są one niepotrzebne i nie wnoszą nic do historii. Końcowo wszystko i tak zależy od tego, czy autor rozwija świat przedstawiony, czy jest to jedynie przedłużenie serii, mające podtrzymać zainteresowanie.
Przyjaźń, która miała się skończyć po roku, a przerodziła się w relację silniejszą niż więzy krwi.
Rodzina, którą sami wybrali, by wspólnie iść przez życie, uczyć się dorosłości i popełniać błędy. Flaw(less) opowiedziała Wam ich historię, All of Your Flaws przypomniała przeszłość, a Despite Your (im)perfections zamknęła opowieść o nich, wieńcząc ją dotrzymaniem złożonej obietnicy. Teraz nadszedł czas, by poznać historie dotąd nieopowiedziane. Dzieciaki z Moreton powracają po raz ostatni, by zabrać Was w podróż drogą wspomnień ze wszystkich okresów ich (nie)idealnego życia.
Our Perfect Forever to podsumowanie znanych Wam już wydarzeń, wzbogacone o notki od autorki, pełne sentymentalnych przemyśleń i sekretów powstawania trylogii. To ostatnie spotkanie z bohaterami, których pokochaliście. A przede wszystkim prezent dla Was – Czytelniczek i Czytelników FLAWSów.
W przypadku książki Marty Łabęckiej obawiałam się wielu aspektów, choć najbardziej tego, że historia, którą czytałam 3 lata temu i którą tak dobrze zapamiętałam, teraz nie okaże się tak cudowna, a powrót do bohaterów zamiast usłany radością, stanie się powodem do rozczarowania. Zaraz za tym, jako kolejna obawa objawiło się to, czy po takim czasie sama autorka na nowo odda klimat dzieciaków z Moreton, tak zagubionych i próbujących być najlepszymi wersjami siebie.
Niestety szybko okazało się, że część moich obaw nie była bezpodstawna. Bo o ile początek napawał mnie ogromną nadzieję, że poczuję tę samą magie Moreton i powrócą znajome emocje, towarzyszące całej serii. Tak z każdą stroną, coraz bardziej ten ślad zacierał się, bohaterowie zaczęli tracić swój urok, fabuła nie angażowała tak bardzo jak kiedyś i to, co znajome, nagle przestało takie być.
Jedynym znajomym aspektem i wciąż równie pozytywnym jest styl pisania autorki. Nie ukrywam swoją przygodę z twórczością autorki skończyłam na serii Flaw(less) przez co, a może raczej dzięki temu czytając dodatek, zaskoczyłam się tym, jak zmienił się sposób pisania autorki, choć nie na tyle, bym nie poczuła się jak wtedy, gdy ze łzami w oczach, czytałam każdą z trzech części. To on sprawił, że mimo zastrzeżeń wobec samej treści, wciąż odnajdywałam coś, co przyciągało mnie do dalszego czytania i choć pod względem fabularnym książka ta nie dorówna temu, co pamiętam z trylogii to właśnie język i sposób poprowadzenia narracji, przypomniał mi, dlaczego tak mocno przepadłam we wcześniejszych losach bohaterów.
Nie ukrywam również, że samo to, że choć na chwilę mogłam powrócić do losów bohaterów, było przyjemnym doświadczeniem, tym bardziej że oprócz zwykłych rozdziałów pojawiają się wstawki od autorki. Jednak zabrakło mi w tym elementów, które uzupełniłyby ich losy o coś nowego, coś, co wcześniej dla czytelnika nie było oczywiste. Coś, co nie miało jak być domysłem dla odbiorców, a stałoby się realny rozwinięciem. Zamiast tego miałam poczucie, że wiele fragmentów to jedynie powtórka tego, co już znam, jedynie w nieco innej formie. O ile chwilami dawało to przyjemne poczucie znajomości i nostalgii, to równie szybko przyszło rozczarowanie.
“Our Perfect Forever. Historie nieopowiedziane” autorstwa Marty Łabęckiej to dodatek, który na pewno przez spore grono osób był bardzo wyczekiwany i równie wielu osobom spodoba on się. W moim przypadku nie do końca odpowiada mi to jaką formę uzupełnienia historii on prezentuje. Sięgając po coś takiego, liczę na coś więcej, coś, co nie stanowi jedynie powrotu do znanej historii, ale również poszerza ją o nową perspektywę, która wcześniej dla czytelnika była czymś nieznanym. Tutaj zabrakło mi tego poczucia, że mogę odkryć w bohaterach coś nowego. Końcowo więc choć sam powrót jak już wspominałam, był w pewien sposób przyjemny, to pozostawił on również niedosyt i wrażenie, że mogło to wyglądać zupełnie inaczej.
„Our Perfect Forever. Historie nieopowiedziane" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…
środa, 16 kwietnia 2025
Książki Moniki Rutki są dla mnie pewnym wyborem, jeśli szukam czegoś, co wiem, że będzie dobre i spełni moje oczekiwania, a przy tym będę się dobrze bawić. Większą część twórczości autorki poznawałam, nie zagłębiając się w opis, czy recenzje innych i za każdym razem sięgając w ciemno, zatracałam się w zarówno w fabule, jak i bohaterach czy stylu pisania. Tym razem jednak nie udało mi się uniknąć zaskoczenia, a względny zarys znany był mi się wcześniej, stąd pewne oczekiwania poszybowały znacznie w górę.
Tytuł: Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw
Autor: Monika Rutka
Data wydania: 29.01.2025
Wydawnictwo: beYA
Liczba stron: 400
Moja ocena: 6/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Samobójstwo narzeczonej doprowadza życie utytułowanego sportowca Damiena Dankwortha do ruiny. Po jednym z wielu napadów gniewu bokser zostaje zawieszony i traci wszystko, na co latami ciężko pracował. Chcąc przeczekać nadchodzące miesiące, Damien wraca do rodzinnego Edynburga i do trenera, który jako pierwszy dostrzegł drzemiący w młodym chłopaku potencjał. Tyler Carrington od lat prowadzi siłownię będącą azylem dla wielu nastolatków. Jest dla nich przyjacielem, rodzicem zastępczym i przede wszystkim nauczycielem. Balansujący na krawędzi bankructwa, zdesperowany Tyler zgadza się przyjąć propozycję Damiena, jaką jest odsprzedanie ponad połowy udziałów w klubie. Ta informacja rozwściecza pracującą w nim bratanicę. Dla zdystansowanej do świata i ludzi Grace Carrington lojalność stoi ponad wszystkimi wartościami w życiu. Właśnie dlatego gardzi Damienem, który przed laty porzucił Tylera, gdy tylko ten pomógł mu wejść na szczyt. Grace wie, że pomimo własnych uprzedzeń musi zacisnąć zęby, by uratować tonący okręt, ale też powinna być bardziej czujna. Przepełniona nieufnością, zamierza poznać tajemnice i powód powrotu Dankwortha, zwłaszcza że wraz z jego pojawieniem się w Edynburgu wokół dziewczyny zaczynają się dziać niepokojące rzeczy.
„Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…
czwartek, 23 stycznia 2025
Niespodziewanie w ich codzienność wkracza tajemniczy chłopak o smutnych szaroniebieskich oczach. Zarówno Vafara, jak i jej córka zauważają w nim coś znajomego. Matka dostrzega przede wszystkim odbicie swoich wewnętrznych demonów, a Raveena widzi ból, który pragnie ukoić.
Evren, chłopiec o smutnych oczach, to bardzo intrygująca postać i rozumiem, dlaczego Ravie (czyli dosłownie żeńska wersja Royca pod względem charakteru) tak bardzo oszalała na jego punkcie. Autorka stworzyła dwójkę oryginalnych postaci z naprawdę romantyczną historią. Jestem w stanie stwierdzić, że sposób, w jaki ze sobą rozmawiali, wspierali się i stopniowo poznawali, może uchodzić za przykład, prawdziwej, pięknej miłości. Rzadko spotykam się teraz z tak emocjonalnym uchwyceniem relacji między dwójką bohaterów w książkach, więc prawdopodobnie stąd mój zachwyt nad pracą FortunateEm. Jeszcze większej przyjemności w śledzeniu losów głównych bohaterów, dostarcza lekki styl pisania autorki i jej konkretność bez długich, zbędnych opisów. Pamiętam, że jeszcze w pierwszej części mieliśmy mnóstwo refleksji nad psychiką Vafie, a teraz autorka postawiła na dynamikę i rozwój akcji z ciekawymi wątkami (jak na przykład tajemniczy nieznajomy, z którym smsuje Ravenna), co zdecydowanie jest zmianą na plus. Spowodowało to, że nie mogłam się oderwać od zagłębiania się jeszcze bardziej w poznawaną przeze mnie emocjonującą historię.
Autorka po raz kolejny mimo poruszania trudnych wątków (zaburzenia odżywiania, depresja, samookaleczanie), podeszła do przedstawienia ich w sposób dojrzały, z profesjonalizmem. Nadal podtrzymuję opinię, iż z serii "Scars" da się wyciągnąć wiele wartości i zdecydowanie to jest największy atut tej serii. Doskonałym tego przykładem jest Vafara, dzięki której można było doznać swego rodzaju ukojenia, przez sposób, w jaki się zmieniła. Z walczącej dziewczyny z niską samooceną stała się dojrzałą kobietą, która jest w stanie teraz pomóc innym (cudownie odzwierciedla to jej rozmowa z Evrenem). Miło było śledzić jej historię, której morał chwycił mnie za serce. A to jaką dojrzałość emocjonalną osiągnęła.. Autorka wykreowała ją na prawdziwego człowieka z krwi i kości.
Warto wspomnieć również o pomocy psychologicznej, której plusy z całą pewnością zostały uwydatnione. Bardzo mi się podoba sposób, w jaki autorka wnosi do swojej historii moralizatorski charakter. Pokazała jak bardzo, terapia może zmienić życie człowieka, a walka z własnymi demonami może spowodować zrzucenie z siebie ogromnego ciężaru i otwarcie się na coś nowego.
Również wartości rodzinne i w tym razem odegrały znaczącą rolę. Polubiłam dynamikę między braćmi Royca, którzy roztaczali wokół siebie ciepłą atmosferę, nawet prawie dwadzieścia lat później. "Scars. Blizny zapisane w twoich oczach" zwieńczenie uniwersum, które pokochałam.
Podsumowując, powyższa powieść daje zdrowy przykład jak radzić sobie z problemami i cierpieniem, które zdają się w dzisiejszym świecie być nieuniknione. Autorka pokazuje sytuacje z życia wzięte, a nie wyssane z palca, opierając się na sytuacjach (czasami wręcz drastycznych), które faktycznie dzieją się naprawdę i wielu z nas spędzają sen z powiek. Myślę, że "Scars" to nie tylko powieść o szczerej i uroczej miłości, ale przede wszystkim o życiu. Jestem pewna, że każdy odnajdzie w niej część siebie. Czy to w młodej Vafarze, która kiełkuje w sobie nienawiść dla samej siebie, czy też w jej dorosłej wersji, pokazującej jak daleko można zajść i która udowadnia, że cierpienie nie definiuje innych. Oczywiście może ktoś odnajdzie się w innych bohaterach, takich jak Evren, Ravie, Royce, czy nawet Kirby. Jak widać, możliwości jest sporo. Gorąco zachęcam do zagłębienia się w pouczającą historię, którą opowiedziała nam FortunateEm.
„Scars. Blizny zapisane w twoich oczach" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…
poniedziałek, 9 grudnia 2024
"Miłość jest najpiękniejszym i zarazem najgorszym uczuciem, jakie może nas spotkać. Potrafi sprawić, że człowiek ma wrażenie, że lata, by potem niespodziewanie oderwać mu skrzydła, strącić go w dół i bezwzględnie wdeptać w ziemie."
Jednak nie zapomnieli o sobie i nie przestali się kochać. Po dziewięciu miesiącach od wyjazdu Vafary Roy odważył się do niej zadzwonić. Okazało się, że emocje między nimi nadal były silne. Tęsknili za sobą i mieli sobie mnóstwo do powiedzenia. Szczególnie Vafie, która wreszcie odnalazła swoją prawdziwą mamę…
Royce i Vafara podjęli kolejną próbę zbudowania związku. Czy tym razem im się uda?
„Scars. Blizny zapisane w duszy" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…
niedziela, 20 października 2024
"Wywołanie szczerego uśmiechu na ustach osoby, która cierpiała, było nie lada wyczynem. A ja tego dokonałem i nie mogłem przestać wracać pamięcią do tego momentu. [..] Bo uśmiech Vafary był jak taki promień i dawał mi siłę. Mimo że nie znałem tej dziewczyny, czułem, że zasługiwała na szczęście. Każdy zasługiwał".
sobota, 19 października 2024
Uczuć nie da się zatrzymać, a w walce z miłością nie ma się najmniejszych szans.
Autor: Alex Tilia
Data wydania: 09.07.2024
Wydawnictwo: beYA
Liczba stron: 344
Moja ocena: 5,5/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Pierwsza miłość to nie taka prosta sprawa
Na pewno znacie te wszystkie romantyczne historie, w których książę na białym koniu odnajduje najpiękniejszą na świecie księżniczkę i ratuje ją przed złą czarownicą, a później żyją razem długo i szczęśliwie... Emma Evans także znała podobne opowieści i długo w nie wierzyła. A potem dorosła i zrozumiała, że między baśnią a prawdziwym życiem jest przepaść. Że drogi do wielkiej miłości nie zawsze broni zła wiedźma. Że ON wcale nie musi być księciem, a ONA księżniczką. Wystarczył ułamek sekundy, by życie ułożonej Emmy zmieniło bieg. Jedno z pozoru nic nieznaczące spotkanie stało się początkiem historii, która rozłożyła ją na łopatki. Czy walka z przeznaczeniem i własnym sercem jest w ogóle możliwa? Co, jeśli zderzą się ze sobą z pozoru dwa tak różne od siebie światy? Emma sądziła, że doskonale wie, czego chce, lecz wtedy na jej drodze pojawił się pewny siebie Aaron Smith. On i jego przyjaciele wnieśli do jej życia chaos, ona natomiast okazała się wcieleniem spokoju, który leczył jego duszę.
Pierwszy tom z serii We're just friends, right?
Emocjonalny rollercoaster, skomplikowane relacje i zakazana miłość kiedyś były motywami, które w książkach uwielbiałam i łaknęłam ich coraz więcej, jeśli jeszcze akcja działa się w szkole, nie potrzebowałam niczego więcej, by całą swoją uwagę poświęcić właśnie tej historii. Jednak z biegiem czasu moje preferencje względem czytanych książek zmieniły się, również to, czego szukam w książkach, uległo rozwojowi, zamiast wcześniej wspomnianych motywów, szukam relacji między bohaterami, które nie powstają ot, tak, bardziej złożonych kreacji czy to bohaterów, czy fabuły, których losy nie są tak jednoznaczne. Mimo wszystko czasem jednak przełamuję swój schemat i sięgam po książki, po które wtedy bym wybrała, stąd łatwo przyszło mi do głowy stwierdzenie, że pomimo tego, iż obecna ja patrzy na historię Emmy i Aarona z przymrużeniem oka i sporą rezerwą, gdybym sięgnęła po nią te kilkadziesiąt lat wcześniej, byłaby to historia, która zawładnęłaby całym moim sercem.
Pojawiający się moty hate to love nie ogranicza się tylko do fabuły, ale odzwierciedla również moje osobiste odczucia względem książki. Z początku troszkę infantylny styl pisania próbujący stać się bardziej poważnym i sztywnym, a dodatkowo kreacja bohaterów, która sprawiała, że ciężko było przebrnąć mi przez pierwszych kilkadziesiąt stron, to wszystko nie wpływało pozytywnie na moją opinię. Im dalej jednak zagłębiałam się w fabułę, tym bardziej widoczna była zmiana wcześniej wspomnianych niuansów, a to, co irytowało, stało się albo neutralne, albo sporym plusem jak np. styli pisania, których w drugiej części rozkwitł, stając się bardziej naturalnym i przyjemnym w odbiorze.
Wspomniana kreacja bohaterów budziła wiele moich obaw, zwłaszcza po nieciekawym początku, który należy po prostu do tych, przez które trzeba przebrnąć, by ukazała się lepsza strona powieści. Kreacja głównej bohaterki Emmy była o tyle ciekawa, że w początkowych rozdziałach, potrafiła być naprawdę irytująca. Przy tym wydawała się niepewna siebie, tocząc ciągłe monologi, a wiele jej działań i myśli wydało się przesadnie dramatycznych. Z czasem jednak Emma zaczyna przełamywać się i otwierać na czytelnika, pokazują się jako postać, która nie szuka tylko sposobu na pozyskanie uwagi, ale jest na tyle ciekawa, by tym jaka jest, ją zyskać. Również postać Aarona nie stanowi mocnej strony powieści, choć w jego przypadku moja opinia o nim nie uległa zmianie, nie traktuje go również jako najgorszego bohatera, jest średnio przyjemny w odbiorze, ale nie najgorszy. Ma pewien urok, pewność siebie czy charyzmę, dzięki czemu przyciąga uwagę, jednak mimo tej słodkiej otoczki wokół niego, nie wzbudza on zaufania czy sympatii.
Mimo negatywnych wyżej wspomnianych aspektów ma ona również w sobie coś pozytywnego, o czym warto wspomnieć. A dokładniej to jak przedstawiona jest relacja między Emmą a Aaronem w kontekście komunikacji. To jak wygląda ich relacja, odbiega od przyjętych obecnie form w literaturze, zamiast skupić się na niedopowiedzeniach i braku szczerości, bohaterowie rozmawiają ze sobą i to stanowi istotny element rozwoju ich uczuć. Otwarcie dzielą się uczuciami, obawami, ale i tym, czego pragną czy to w kontekście relacji, teraźniejszości czy przyszłości.
Podsumowując, uważam “Forbidden love” autorstwa Alex Tilia za debiut, który pokochałabym gdybym sięgała po niego te paręnaście lat wcześniej, jednak patrząc z obecnej perspektywy, zbyt wiele aspektów wydaje mi się infantylnych, by mogło to się stać. Mimo wszystko nie uważam jej za najgorszą książkę, gdyż przez drugą połowę bawiłam się bardzo dobrze, jednak to właśnie te małe wady sprawiły, że w moich oczach nie jest ona interesującą dla mnie lekturą, a czymś, co jak szybko przeczytałam, tak szybko zapomnę mimo mile spędzonego czasu.
„Forbidden love" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…