poniedziałek, 28 lutego 2022

"Sąsiad" – Lisa Gardner

10:00:00 0 Comments
Wiele razy pisałam już, że o przeszłości nie da się zapomnieć. Ale tak właściwie to, co można z nią zrobić? Zminimalizować szkody, które wyrządziła? Zająć się czymś innym, by przestać o niej myśleć? Odciąć się kompletnie od wszystkiego, co z nią związane, by zacząć w zupełnie nowym miejscu pod hasłem oddania jej w niepamięć? Po mnóstwie przeczytanych książek o motywie przeszłości muszę przyznać, że najlepszą formą poradzenia sobie z nią to akceptacja. I żadna powieść nie ukazuje tego tak bardzo, jak trzeci tom z cyklu thrillerów kryminalnych z detektyw D.D. Warren! Zapraszam więc i tym razem do świetnie skonstruowanego przez Lisę Gardner świata z naszymi dobrze znanymi i poturbowanymi przez los bohaterami, którym ponownie przyszło zmagać się z kolejnym, irytującym, ale wywołującym drgawki na ciele śledztwem.





Nr recenzji: 551
Tytuł: "Sąsiad"
Autor: Lisa Gardner
Data polskiego wydania: 26 stycznia, 2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 464
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10




Zwyczajne zabawki, zwyczajne przedmioty, zwyczajne meble, zwyczajny dom.. Ale rodzina, która w nim mieszkała, była tylko z pozoru zwyczajna. Poza tym czy coś związanego z detektyw D.D. Warren było kiedykolwiek normalne? 
Dziennikarz Jason Jones w środku nocy zgłasza na policję zaginięcie żony, Sandry. Robi to dopiero trzy godziny po tym, jak po powrocie do domu zastaje tylko córeczkę – samą – choć wie, że żona nigdy nie zostawiłaby jej bez opieki. Jason nie zachowuje się jednak jak zrozpaczony mąż, nie rwie się do poszukiwania Sandry, w żaden sposób nie ułatwia policji śledztwa. Wręcz przeciwnie – usiłuje usuwać dowody i nie dopuszcza do przesłuchania córki. 
Prowadząca sprawę detektyw sierżant D.D. Warren wraz z Millerem sprawdza wszystkie tropy. Ale żeby rozwiązać tę sprawę, będzie musiała wyjść poza rutynę i zagłębić się w przeszłość Sandry i Jasona Jonesów. I musi się śpieszyć, ponieważ jednemu świadkowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. 
Bo jak dobrze wiemy, są tacy ludzie, których nie wystarczy zabić raz.


Czytanie książek Lisy Gardner nigdy mi się nie znudzi. Nieważne jak wiele tomów przeczytam, nieważne jak wiele wątków poruszy autorka, za każdym razem będę odczuwać to samo: czystą satysfakcję z tak przystępnie napisanego kryminału. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy pisanie recenzji w tym przypadku ma sens, skoro każda historia zachwyca i zaskakuje mnie jeszcze bardziej niż poprzednia. W przypadku Sąsiada nasza amerykańska mistrzyni thrillerów kryminalnych przeszła samą siebie, tworząc coś zapierającego dech w piersiach! Ten charakterystyczny mrok, napięcie, dobrze zbudowana i emocjonująca fabuła.. Stałam się oficjalnie prawdziwą fanką Lisy Gardner.
W jej historiach najbardziej lubię analizować ich merytoryczny sens i staram się wyciągnąć jakieś wnioski z postępowania dobrze wykreowanych bohaterów, którzy aż opływają realizmem. Przez kilka poprzednich powieści z tego cyklu przywiązałam się do nich do tego stopnia, że ciężko będzie, gdy ich losy naprawdę się skończą..
Tak czy inaczej, warsztat pisarski Gardner to jeden z jej największych atutów. Nie ma żadnych niepotrzebnych opisów nużących czytelnika. Wręcz przeciwnie – częstuję nas ona samymi konkretami, sprawiając, że nasze umysły cały czas pracują na pełnych obrotach i próbują rozwiązać te zagmatwane zagadki z coraz to bardziej mylącymi i dezorientującymi tropami. Sąsiad trzyma nas w napięciu od pierwszej strony, a swoją oryginalną fabułą zachęca do połknięcia powieści w całości.

Całość przedstawiono realistycznie, a kryminalna otoczka tylko dopełnia ten mroczny klimat. Ponownie mamy do czynienia z oryginalną, wciągającą fabułą i ciętym językiem. Okropnie cenię sobie poczucie humoru Gardner i psychologiczne tło, z którego perspektywy bohaterowie to istna wisienka na torcie. Odkrywanie ich brudnych sekretów, tajemnice, z którymi się mierzą i szybka, wartka akcja zdecydowanie uwalniają adrenalinę. Jeśli zaczniecie powieść wieczorem, możecie spodziewać się nieprzespanej nocy.
Pokochałam relacje pomiędzy postaciami i to jak Gardner sprawnie wplątuję wątki z poprzednich tomów. Wartości, które dyskretnie przekazuje, uczą i ostrzegają przed nieobliczalnym losem. Możemy uczyć się z doświadczenia detektyw D.D. Warren i reagować przerażeniem na bestialskie i drastyczne zbrodnie, od których opisów autorka nie stroni. Sąsiad to powieść idealna pod każdym aspektem, a znajdziecie w nim wszystko, co pokocha miłośnik kryminałów.

Podsumowując, jest to kolejny strzał w dziesiątkę, a ja naprawdę zacznę myśleć o zamknięciu się w pokoju z wszystkimi książkami Lisy Gardner na poważnie. Jestem wprost zachwycona nieprzeniknionym i lekkim piórem autorki oraz sposobem, w jaki oddziałuje na czytelnika. Przeczytałam w swoim życiu mnóstwo thrillerów, ale to chyba z twórczością Gardner zaprzyjaźniłam się na tę chwilę najbardziej. Koniecznie zabierzcie się za Sąsiada, a nie pożałujecie. Wyświadczcie więc sobie przysługę i pozwólcie zagłębić się w ten doskonały świat, gdzie zło czyha za rogiem, a każda napotkana osoba może stać się twoim wrogiem..

Wydawnictwu Albatros dziękuję za kolejny egzemplarz z tej serii, który skradł moje serce, autorce życzę dalszych sukcesów, a czytelników tak jak zawsze, zachęcam do podzielenia się swoją opinią w komentarzu poniżej! :)

niedziela, 27 lutego 2022

"Anatomia wiedźmy. Mapa twojego magicznego ciała" - Laura TEMPEST ZAKROFF

19:10:00 0 Comments

Życie zaczyna się od oddechu. Oddech wskazuje na obecność życia: po opuszczeniu łona bierzemy pierwszy wdech, a w chwili śmierci robimy ostatni wydech. Oddech przypomina nam, że istnieją niewidzialne siły. Nie musimy w nie wierzyć ani ich w pełni rozumieć*





Tytuł: Anatomia wiedźmy. Mapa twojego magicznego ciała

Autor: Laura TEMPEST ZAKROFF

Liczba stron: 256

Wydawnictwo: kobiece

Ocena: 6/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka


Wyznaczona przez autorkę drogą do stania się wiedźmą i poznania swojego ciała prowadzi przez pięć etapów anatomii wiedźmy: płuca, serce, wąż, kości i umysł. Dodatkowo podczas podróży po magicznym ciele poznajemy sigla i rytuały. Niespodzianką są zawarte ćwiczenia umożliwiające zaczęcie praktyki w trakcie czytania, a także pomagające w życiu codziennym.


Kolejne moje spotkanie z dopiero co na nowo polubionym gatunkiem pomimo tego, nie czuję przesytu a wręcz przeciwnie z chęcią przeczytałabym jeszcze jedną takową książkę, zwłaszcza po przeczytaniu Anatomii wiedźmy. Temat wiedźmy i magii to temat wzbudzający u jednych śmiech, u drugich ciekawość. U mnie zdecydowanie była to obojętność związana z tym, że nigdy nie byłam przekonania do wierzeń w np. znaki zodiaku i związane z nimi powiązania. Temat ten był mi po prostu obojętny pomimo tego, gdzieś z czasem zrodziło się zainteresowanie, z czego to się wywodzi i
w tym momencie w mojej czytelniczej podróży pojawiła się ta książka. Wszystkie rzeczy związane z tematem magii zamieszczone w tej powieści były dla mnie formą wiedzy przekazanej jako ciekawostki, które pomimo sposobu napisania łatwo wypadają z głowy przy poznawaniu nowych rzeczy z innych pozycji. Pomimo tego, że były treściwe i zawierały najważniejsze rzeczy, nie wzbudziły we mnie dalszej chęci poszerzania tej wiedzy. Atutem tej książki jest na pewno wtrącenie cennych tematów np. ukochania magicznego ciała. Zdecydowanie było to jedno z milszych zaskoczeń, jakie wywołała ta książka. Warto również zaznaczyć jak lekko jest napisana, gdy zaczęły się tematy, które bardziej do mnie przemawiały, siedziałam i nie mogłam się oderwać. Przez całość książki płynęłam i przyznam szczerze, dopiero co ją zaczęłam a już kończyłam. Czymś równie zaskakującym co wywołało u mnie śmiech przez zaskoczenie, było zobaczenie zaklęcia na robienie makijażu. Zbyt często spełniamy oczekiwania innych ludzi, stawiamy je ponad własnymi potrzebami. Nie mówię tu o wspieraniu przyjaciół i rodziny czy trosce o dzieci, gdyż to wymaga wyrzeczeń i dostosowania się, by każdy mógł zakwitnąć. Mam na myśli te momenty, gdy tłumimy własne pasje, aby zyskać akceptację lub uniknąć konfrontacji, momenty, gdy ktoś wykorzystuje swój autorytet/pozycję, by dostać to, czego chce lub oczekuje, bez uwzględnienia naszych myśli, uczuć, celów czy nawet praw.*

Warte wspomnienia jest też wydanie, które w całości do mnie przemawia. Z zewnątrz prezentuje się niepozornie, a w środku skrywa wiele dobrych informacji, przekazanych w naprawę interesujący sposób. I o ile o okładce mogłam już wcześniej powiedzieć, że jest piękna, tak zawartych w środku ilustracji się nie spodziewałam. Wydawnictwu kobiece dziękuję za egzemplarz, autorce życzę dalszych sukcesów a was czytelników zapraszam po więcej książkowych doznań na naszego Instagrama tzczytelnika. *Laura Tempest Zakroff, Anatomia wiedźmy, strona 40 *Laura Tempest Zakroff, Anatomia wiedźmy, strona 73

sobota, 26 lutego 2022

"Tylko mnie nie budź" – Jakub Trojanowski

11:00:00 0 Comments

Jak sam autor określił: "W najbardziej przerażających snach ukryta jest najczystsza prawda". Zdarza się dość często, że w trakcie letargu przed oczyma majaczą nam wyrwane z kontekstu obrazy – wymysły ludzkiej wyobraźni potocznie zwane snem. Czasami są to marzenia, rzeczy, do których dążymy lub nasi bliscy, co sprawia, że jest to całkiem przyjemne doświadczenie. Jest też niestety druga, mroczniejsza strona medalu – koszmary. Nawracające nieszczęśliwe wspomnienie, traumy, makabryczne wizje to coś, co wprowadza nas w swoistą aurę niepokoju. Bo czy jest coś gorszego niż najskrytsze obawy, które spełniają się w rzeczywistości? Cóż, główny bohater książki pt. "Tylko mnie nie budź" autorstwa Jakuba Trojanowskiego z pewnością przyznałby mi rację.




Nr recenzji: 550
Tytuł: "Tylko mnie nie budź"
Autor: Jakub Trojanowski
Data polskiego wydania: 10 lutego, 2022
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 419
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 9/10




W lesie pod Warszawą policja odnajduje zwłoki wykastrowanego chłopca z tajemniczymi symbolami wyciętymi na plecach. Prowadzący śledztwo aspirant Michał Adamski podejrzewa rodziców dziecka, jednak trop wkrótce okazuje się błędny. Tymczasem dla Maksymiliana Mellera, studenta ostatniego roku prawa, wiadomość o brutalnym zabójstwie staje się przyczyną powracających co noc koszmarów. Młody mężczyzna nie może oprzeć się wrażeniu, że w jakiś sposób powiązany jest z ofiarą. Obsesyjne pragnienie odzyskania spokoju sprawia, że Maks coraz bardziej zaczyna interesować się śledztwem, badając kolejne poszlaki na własną rękę.. 
Co się wydarzy gdy walczący z nałogiem policjant i student na granicy obłędu połączą swoje siły, by znaleźć rozwiązanie tej krwawej zbrodni?

Tak jak opis brzmi niezwykle interesująco, tak zawartość powieści okazuje się.. równie imponująca! Przyznam szczerze, że nie mogłam ani na moment oderwać się od lektury. Warsztat pisarski Trojanowskiego nie ma sobie nic do zarzucenia – książkę czyta się szybko, sprawnie i z przyjemnością. Najbardziej chyba urzekła mnie ta oryginalność i brak schematyczności. Rytualne zabójstwo, sekta, a może oderwany od rzeczywistości rodzic? Winnych mamy dużo, a autor tak sprawnie manewruje wątkami i tajemnicami, że cień podejrzeń rzucany jest na każdego bez wyjątku! Przyznam jednak, że w "Tylko mnie nie budź" dzieje się dość dużo i po pewnym czasie te zwroty akcji stały się męczące. Trojanowski sprawnie zaciera i zostawia ślady, ale z biegiem czasu zaczęło tracić to swój urok.

Nie zmienia to jednak faktu, że udało wykreować mu się niezwykłych bohaterów z charakterkiem. Najbardziej ujęło mnie to, że autor nie skupił się tylko i wyłącznie na ich dobrych stronach. Każdy ma swoje wady, toczy własną wojnę i walczy z przeszłością. To całe uczłowieczenie i wewnętrzne rozterki zdecydowanie dodają realizmu oraz pozwalają utożsamiać się z bohaterami. To dlatego przez powieść brnie się tak szybko!
Warto też wspomnieć o tej całej otoczce, która skradła moje serce. Jest mrocznie, napięcie jest wysokie, a adrenalina sięga zenitu, gdy zbliżamy się do finału. Te zagmatwane zagadki, wzbudzająca strach aura.. Autor doskonale wie, czego każdy fan thrillerów oczekuje! Szczerze powiedziawszy, można było poczuć się jak najprawdziwszy policjant ścigający mordercę.
Po powieść warto też sięgnąć ze względów merytorycznych. Można się wiele nauczyć, a także zgłębić swoją "sakralną" wiedzę. Głupio to brzmi, biorąc pod uwagę, to co bohaterowie odkrywają na końcu, ale nie będę wam spojlerować.. Zabrałoby wam to całą radość z samodzielnego odkrywania lektury :)
Na pochwałę zasługuje również poczucie humoru Trojanowskiego. Przy niektórych dialogach wybuchałam niekontrolowanym śmiechem i o dziwo nie były one szczególnie żenujące! Wiele razy podkreślam, że pogoda ducha to klucz do serca czytelnika. Swoją drogą, autor serwuje nam potężną dawkę emocji.

Jedynym minusem, jaki zaobserwowałam, jest ten cały stereotyp o policjancie alkoholiku przed rozwodem, który topi swój żal w tanich marketowych trunkach. Co za szczęście, że ma przy sobie partnerkę, która wyciąga go z jego życiowego bałaganu! Tak czy inaczej, po tych wszystkich pozytywnych aspektach, które serwuje nam autor, zdaje się, że nie mam prawa narzekać. No i teoretycznie perspektywa bohaterów mogła zostać lepiej przedstawiona. Gdyby był jakiś podział, wtedy nie musiałabym zgadywać, z którą postacią mam teraz do czynienia.

Reasumując, to jest jeden z najlepszych debiutów, jakie kiedykolwiek miałam okazję przeczytać! Widać, że autor swoją pasję traktuje poważnie i przyłożył się do napisania powieści. Mam nadzieję, że więcej kryminałów spod jego pióra przejdzie mi przez ręce i na nowo będę mogła zachwycać się tymi wszystkimi cechami, które powinien mieć idealny dreszczowiec. Jakub Trojanowski na nowo rozbudził moją miłość do polskich autorów.


Wydawnictwu Novae Res dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorowi życzę dalszych sukcesów, natomiast czytelników, tak jak zawsze, proszę o jakiś odzew w komentarzu poniżej :)




czwartek, 24 lutego 2022

„Usłysz mnie" Anna Olszewska

17:22:00 0 Comments

                                       

Nr. recenzji: 557

Tytuł: „Usłysz mnie"

Autor: Anna Olszewska

Liczba stron: 336

Data polskiego wydania: 23 lutego 2022

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

W moim odczuciu: 9/10

Autor recenzji: Daria Pogodzińska




Dwójka nastolatków doświadczona przez los. Filip ma swój styl, często odstaje od reszty klasy, inna fryzura ubrania, ale także wielkie zamiłowanie do muzyki. Jego wybryki sprawiły, że został wyrzucony ze szkoły muzycznej, ale dzięki staraniom swojego kuratora, trafia do liceum integracyjnego. Chce ten rok przetrwać, bez kłopotów, byle by zostać w cieniu. Zwraca on uwagę na nieśmiałą i cichą dziewczynę. Lidka dobrze i bezpiecznie czuje się, mając ołówek w ręce i rysując. Teraz cisza jest jej przyjacielem. Dziewczyna, dziesięć lat temu, doświadczyła wydarzenia, które trwale odbiło się na jej psychice i zdrowiu. Nastolatka przestała słyszeć. Dwójka młodych ludzi zwraca na siebie nawzajem uwagę, ich los i talenty odnajdują wspólną drogę.

Motywy traumy, młodych ludzi, którzy mają problemy, nigdy te tematy nie zostaną do końca wyczerpane. To nie są motywy, które zaczną nudzić, bo jest to samo życie i jak najbardziej trzeba o tym mówić, pisać i czytać. Bądźmy wrażliwi, niech nie zatraca się w nas człowieczeństwo. Takim wrażliwym człowiekiem jest Filip, może i miał problemy z prawem, zdarza mu się ulec emocją, ale on próbował zrozumieć Lidkę, wejrzeć w jej serce. Filip i Lidka są postaciami, które od razu można polubić, są to osoby sympatyczne, które mimo wszystko się nie poddały i mają pasję, która pomaga im się zmagać z codziennością. Rodzice dziewczyny są opiekuńczy, czasami nawet za bardzo, ale nie ma się im co dziwić, po zdarzeniach, które miały miejsce w przeszłości martwią się o swoją córkę. Są to kochający rodzice, dla których dziecko jest największym skarbem.

Autorka operuje językiem pełnym metafor, porównań, aby obrazowo przestawić zdarzenia i emocje, bo głównie one są tutaj ważne. Odbiorca nie zastanawia się, co czują główni bohaterowie, ponieważ jest to wyrażone pięknym i łatwym w odbiorze językiem. Całość jest melancholijna i nostalgiczna. To nie jest powieść nastawiona na akcję. Mimo że dla mnie akcja jest tym, co mnie przyciąga, to zauważyłam, że coraz częściej zaczynają do mnie trafiać historię, które stoją językiem i przekazem. Bohaterowie pełnowymiarowi, z wieloma cechami charakteru. Świat opisywany w książce ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, nie jest to wyolbrzymione, język i zachowania bohaterów są faktycznie takie mniej więcej jak w szkole średniej.

Podsumowując, "Usłysz mnie" należy do lepszych powieści poruszających ciężkie tematy. Jest to historia dla młodszych i starszych, na pewno warta poznania i przemyślenia. Pokazująca rodzące się uczucie u dwójki młodych ludzi, którzy wiedzą, że to nie będzie droga bez kłód pod nogami, ale chcą przez to przejść będąc niedaleko siebie. To historia o tym, jak zdarzenia z przeszłości mają wpływ na nasze teraźniejsze wybory. Osobiście bardzo poruszył mnie moment, gdy Filip znalazł sposób, na to by Lidka usłyszała, a wręcz poczuła muzykę. Może za kilka dni, tygodni, zacznę spostrzegać wady tej lektury, ale obecnie ich nie dostrzega, a wręcz ciesze się, że w moje ręce wpadła tak wartościowa opowieść.

poniedziałek, 21 lutego 2022

"Siedem wieków śmierci" – Richard Shepherd

10:30:00 0 Comments

Śmierć to jeden z wielu poruszanych tematów, które jednocześnie wywołują zrozumiały lęk, jak i fascynację. Pewnie większość z was zastanawiała się, nad tym, co po niej następuje. Co dzieje się z naszymi ciałami, jak przebiega autopsja i jak tak właściwie to wszystko od środka wygląda. Szczerze powiedziawszy, trochę obawiałam się sięgnąć po tę powieść, ale ciekawość koniec końców zwyciężyła. Bo czasami trzeba po prostu spróbować czegoś nowego i na chwilę oderwać się od monotonnego schematu!



Nr recenzji: 536
Tytuł: "Siedem wieków śmierci"
Autor: Richard Shepherd
Tłumacz: Patrycja Zarawska, Iwona Michałowska–Gabrych
Data polskiego wydania: 2 września, 2021
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 424
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 9/10



Richard Shepherd – wybitny brytyjski patolog – całe życie spędził blisko zmarłych.
Każda przeprowadzona przez niego autopsja to unikalne śledztwo, które nie tylko pozwala odkryć tajemnicę śmierci badanej osoby, ale również poznać, z czym się zmagała i czego doświadczała na różnych etapach życia.
Ofiary morderstw, nieszczęśliwych wypadków, zmarli w wyniku choroby – każde z ciał, czy to starca, czy nastolatka, ma coś do przekazania: o rozwoju człowieka, o zagrożeniach, na jakie narażeni jesteśmy od niemowlęctwa po starość, o naszych nawykach, niechęciach i upodobaniach.
Przedstawiając dwadzieścia cztery najbardziej intrygujące, pouczające i nigdy wcześniej nieopowiedziane przypadki, które obejmują siedem wieków ludzkiej egzystencji, doktor Shepherd dzieli się autopsjami, które nauczyły go tyle samo o nieuchronności śmierci, co o cudzie życia.

Muszę przyznać, że to mój pierwszy raz z powieścią o medycynie, więc kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Tak czy inaczej, ten gatunek zdecydowanie przypadł mi do gustu, a to wszystko za pomocą lekkiego i pouczającego pióra Shepherda, który łączy w swoim dziele naukę z rozrywką! Autor, zaspokajając naszą wewnętrzną ciekawość przy pomocy cudownego warsztatu, w prosty sposób wyjaśnia nam zależność stanu organizmu człowieka od naszego codziennego trybu życia. Dosłownie nie mogłam oderwać się od tych interesujących opisów ludzkich organizmów (każdy z indywidualną historią) i dość kryminalną otoczką, którą zapewnił nam autor. Nie miałam pojęcia, że na procesy zachodzące w organizmie można spojrzeć inaczej niż przez pryzmat wiedzy obowiązkowej w szkole. Być może to głupio zabrzmi, ale fascynowały mnie porównania organów do nietypowych rzeczy i piętno, które nieświadomie na nich zostawiamy. Byłam pod wrażeniem nie tylko wiedzy Shepherda, lecz również pasji, którą w tym zakresie posiada. Na pierwszy rzut oka widać, że to prawdziwy lekarz z powołania.

Co ciekawe, powieść jest nie tylko błyskotliwa i moralizująca. Ma w sobie tyle empatii, zrozumienia i poruszenia, że niektóre opisy ciężko mi było czytać. Z zaskoczeniem uświadomiłam sobie, jak kruche jest ludzkie ciało i jak bardzo trzeba o nie dbać – "cud natury" – tak właśnie mówi o nim Shepherd. Książka zdecydowanie odmienia perspektywę i no cóż, tok rozumowania. Teraz na pewno będę z większą uwagą troszczyć się o swój organizm. Zacznę zwracać uwagę na wycisk, który mu serwuję. Urzekł mnie fakt, że autor nie brzydzi się rozkładających się zwłok, tylko traktuję je z należytym szacunkiem, co wielokrotnie podkreśla. Mimo niekiedy drastycznych opisów, niewyjaśnionych okoliczności, czy nawet krwawej zbrodni, Shepherd nie ucieka od współczucia i troski. Jest to dość refleksyjna pozycja, która o dziwo nie jest żadnym filozoficznym bełkotem. Autor wplata w te wszystkie rozdziały część siebie i właśnie to decyduje o niezwykłości tej powieści. Nadaje jej to osobisty charakter.

Reasumując, książka z pewnością zapewni wam satysfakcję i wcale nie musicie być obeznani w medycynie, by zrozumieć, o czym Shepherd pisze. Warto po każdym rozdziale, choć na chwilę się zatrzymać i ułożyć w swojej głowie słowa autora. Być może przez "Siedem wieków śmierci" długo się brnie, ale gdy przeczytacie zakończenie, zdacie sobie sprawę, ile wiedzy właśnie wtłoczyło się do waszych głów.

Wydawnictwu Insignis dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorowi życzę dalszych sukcesów, a czytelników tak jak zawsze proszę o krótki komentarz poniżej :)

sobota, 19 lutego 2022

"Liściki od wszechświata" - Mike Dooley

18:00:00 0 Comments

Trudności w życiu nie pojawiają się na chybił trafił, choćby nie wiem jak przypadkowymi się wydawały. Pojawiają się tylko wtedy, gdy jesteś na nie gotowy. Nie wtedy, kiedy jesteś gotowy dać im się zmiażdżyć, ale gdy jesteś gotowy na to, by się rozwijać, przezwyciężyć te trudności i stać się kimś więcej, niż byłeś, zanim się pojawiły.*




Tytuł: Liściki od wszechświata

Autor: Mike Dooley

Liczba stron: 360

Data polskiego wydania: 09.02.2022

Wydawnictwo: kobiece

Ocena:  6,5/10




Zbiór listów, krótkich przesłań przekazujących czytelnikowi wiele pozytywnej energi jak i motywacji. Przypominają również o zapominanej kwestii, jaką jest posiadanie władzy nad własnym życiem wszyscy mamy ja, lecz tak wielu z nas zatraca się, zapominając o tym. Dodatkowo są bardzo uniwersalne, gdyż każdy z nich, odbiorca może odebrać na milion różnorakich sposobów.

Wracamy do próbowania nowych gatunków, tym razem pod lupę wzięłam rozwój osobisty a dokładniej psychologię i motywacje. Gatunek, z którym pierwsze spotkanie miałam dwa lata temu i zakończyło się rozczarowaniem oraz niechęcią. Pomimo tego poczułam, potrzebę przeczytania takowej książki. Jakby to był ten moment gdy dorosłam do tego gatunku. I o ile pierwsze spotkanie to coś tragicznego, to dzięki tej książce jestem w stanie zacząć z tym gatunkiem od nowa, wymazując poprzednie z pamięci. Plusem książki jest styl i język, płynie się przez nią, nie wiedząc kiedy i jak. Jedynie na początku coś mi nie grało, listy były bardziej przemawiające, lecz mniej przyjazne i dotykające realnego życia. Pomysł na podpisywanie listów Twój Wszechświat to coś, co do mnie nie przemawia i jest dla mnie dużym minusem. Niby te dwa słowa nie przeszkadzają w treści i odbiorze a z drugiej strony, są zbędne i bez nich książka byłaby bardziej realna. Pomimo dobrej treści i małych rzeczy, które mi nie odpowiadały, lecz są jak najbardziej poprawne, nie uważam tej książki za wybitną. Owszem do człowieka zagubionego, niewiedzącego do czego chce dążyć i od czego zacząć ta książka będzie strzałem w dziesiątkę. Natomiast w chwilach zwątpienia może być również wspaniałym motywatorem, który podbuduje do dalszego działania i dla mnie tym była. Zmotywowała mnie do działania, robienia dalej rzeczy, które odkładałam, bo z jakiegoś powodu się bałam. Całość jak i pojedyncze fragmenty mogą być dawka pozytywnych myśli na początek lub koniec dnia. Autor poleca aby czytać tę książkę w sposób otwierania na przypadkowych stronach. I ja całkowicie się z tym zgadzam, jest to zdecydowanie lepszy, zaskakujący i bardziej przemawiający sposób czytania tej wyjątkowej pozycji. Dodatkowo zaczynając przygodę z tą książką warto niezniechęcań się, dla mnie samej początek jak i pierwsze wrażenia po skończeniu były negatywne, dopiero gdy miałam chwilę, aby ułożyć sobie wszystko na spokojnie, doszłam do wniosku, że nie jest taka zła, jak mi się na początku wydawało.

Na podsumowanie, udostępniam wam parę, krótszych listów, które w jakiś sposób do mnie trafiły. Może i do was przemówią, zachęcając do sięgnięcia po tą lekturę.

Na szczęście... Pomiędzy tu a tam jedyne, co ma znaczenie, to to o czym myślisz pomiędzy teraz a wtedy. Przeszłość nie jest niczym więcej niż tym, co decydujesz się zapamiętać, o ile w ogóle zdecydujesz się pamiętac.*
*strona 100 Czasami życie jest jak czytanie książki. Dni, tygodnie, nawet lata po prostu sie powtarzają... do czasu, kiedy odwrócisz stronę.*
*strona 110 Nad logikę przedkładaj uczucia, nad perfekcjonizm przygodę, nad tam tutaj, nad później teraz i zawsze kochaj, kochaj i jeszcze raz kochaj.*
*strona 307 Wydawnictwu kobiece dziękuję za egzemplarz, autorowi życzę dalszych sukcesów a was czytelników zapraszam po więcej książkowych doznań na naszego Instagrama tzczytelnika.

*Mike Dooley Liściki od wszechświata strona 254

piątek, 18 lutego 2022

Jak działa umysł.

17:26:00 0 Comments

"Od 1920 roku, kiedy Karel Capek ukuł słowo "robot" w swojej sztuce Uniwersalne roboty Rossuma, autorzy tworzyli je masowo: Speedy, Cutie i Dave w Ja, robot Isaaca Asimowa, Robbie w zakazanej planecie, młócący kanister w ZAgubionych w kosmosie, Dalekowie w Doktorze Who, gosposia Rosie w Jetsonach, Nomad w Star Trek, Hymie w Get Smart, bezmyślni lokaje i kłótliwi właściele sklepów pasmanteryjnych w Sleeper, R2D2 i C3PO w Gwiezdnych wojnach, Terminator w Terminatorze, komandor porucznik Data w Star Trek: Następne pokolenie i dowcipkujący krytycy filmowi w Mystery Theater 3000."



tytuł: Jak działa umysł


autor: Steven Pinker


liczba stron: 720


data wydania: 1 stycznia 2022


wydawnictwo: Zysk i s-ka


moja ocena: 8/10


Myślę, że swoją książką Steven Pinker kupił mnie w momencie w którym wspomniał o Dalekach. Chociaż z drugiej strony.... czy to nie miała być książka o tym, jak działa mózg? Co maja z tym wspólnego roboty? Zagadka wyjaśnia się bardzo szybko, już w pierwszym rozdziale. Sam autor wspomina o tym, że jest to właśnie książka o umyśle. Jednak aby w pełni zrozumieć zasady jego funkcjonowania trzeba dokonać pewnego rozróżnienia i stąd to wprowadzenie. Rozdział I zatytułowany "Standardowe wyposażenie" wprowadza czytelnika w temat tego, jak dzięki temu najważniejszemu organowi postrzegamy świat i dlaczego dzieje się to w inny sposób niż w przypadku pozostałych organizmów żywych. Pinker porusza przy tym wiele tematów, oscylując wokół tematów nie tylko ściśle biologicznych, ale odnosząc się także do pewnych kwestii moralnych i/lub etycznych. Odnosi się do prądów, które istniały w ludzkiej historii  eugeniki, ludobójstwa, dyskryminacji oraz wielu innych, co sprawia że recenzowana pozycja ma wymiar obiektywny. W książce nie brakuje odniesień do kultury, różnego rodzaju odwołań do filozofii starożytnej, sztuki czy literatury, co z kolei sprawia, ze całość nabiera lekkości, ale także rzeczywistego wymiaru i zdecydowanie nie mieści się w kategorii "książki naukowej". Pinker rozprawia sie w swojej pozycji z niektórymi mitami istniejącymi w społeczeństwie jak choćby ten o geniuszach, którzy są zdolniejsi i bystrzejsi ze względu na ich potencjał genetyczny. 


Geniusz tworzy dobre idee, ponieważ wszyscy tworzymy dobre idee: do tego służą nasze kombinatoryczne, zaadaptowane umysły. 


Całość utrzymana jest w lekkim tonie, bez zbędnego przesycenia czy przeładowania specjalistycznymi terminami biologicznymi czy psychologicznymi, dzięki czemu nawet laik będzie w stanie zrozumieć tok wypowiedzi autora. Wykresy i rysunki, które pojawiają się w książce pomagają wyobrazić sobie opisywane schematy działania i stanowią punkt oparcia w zrozumieniu teorii. Przytaczanie anegdotek historycznych i zdarzeń z życia wziętych sprawia, że każdy z czytelników znajduje pewne punkty wspólne z innymi członkami społeczeństwa i zdaje sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy ludźmi, którzy pomimo wielu, wielu różnic, należą przecież do jednego gatunku, a już sama ta kwalifikacja sprawia, że myślimy, zachowujemy się i podejmujemy działania w sposób oparty o zbliżone, a często wręcz identyczne schematy postępowania. 


Gdybym miała podsumować Jak działa umysł w jednym zdaniu, stwierdziłabym, że zdecydowanie jest to książka pisana przez pasjonata, który chce podzielić się swoją wiedzą z innymi i robi to umiejętnie. Niemal jestem w stanie wyobrazić sobie z jakim podekscytowaniem i radością autor pisał kolejne rozdziały z nadzieją, że dzięki jego pracy choćby jedna osoba poszerzy swoje horyzonty myślowe. 

środa, 16 lutego 2022

"Zostań przy mnie" – Harlan Coben

11:30:00 0 Comments
Wspomnienia często robią się uciążliwe. Przypominają nam o przeszłości, o szczęściu, które bezpowrotnie straciliśmy i już nigdy go nie odzyskamy. Niby całe życie człowieka składa się ze wspomnień, losowych obrazów, ale czy myśleliście kiedyś o tym w ten sposób? Nie przeżyjecie drugi raz tego samego. Nie cofniecie się też w czasie. Ale bywa tak, że zaczyna was ciągnąć, do tego co było dawno temu. Może nie jakaś siła wyższa, ale umysł, który zapamiętał towarzyszącą wam euforię i adrenalinę. Megan Pierce, główna bohaterka powieści pt. "Zostań przy mnie" autorstwa Harlana Cobena dużo o tym wie. Ciężko zachować równowagę, gdy przeszłość puka do waszych drzwi, a wy zdajecie sobie sprawę, że tak naprawdę bardzo pragniecie jej otworzyć.
Jestem pewna, że słyszeliście o serialu na podstawie tej książki, który od 31 grudnia jest na platformie Netflix! 



Nr recenzji: 539
Tytuł: "Zostań przy mnie"
Autor: Harlan Coben
Tłumacz: Zbigniew A. Królicki 
Data polskiego wydania: 8 grudnia, 2021
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 8/10



Życie Megan to dosłownie ucieleśnienie amerykańskiego snu – jej mąż jest prawnikiem, ma piękny dom z dwójką dzieci, no i angażuje się w życie miasta. Wszystko byłoby piękne i cudowne, gdyby nie fakt, że w jej przypadku stabilizacja po prostu się nie sprawdza. Megan tęskni za swoim dawnym, bujnym życiem striptizerki z Vegas i Atlantic City
Ray Levine może służyć za przykład tego, że fortuna kołem się toczy. Kiedyś gwiazda fotoreportażu; teraz paparazzi topiący rozgoryczenie w alkoholu, świadczący usługi niedoszłym celebrytom. 
Detektyw Broome, choć jest tuż przed emeryturą, wciąż prowadzi śledztwo w sprawie sprzed siedemnastu lat. Regularnie odwiedza rodzinę Stewarta Greena, zaginionego mężczyzny.
Megan, Ray i Broome. Wiele lat temu w życiu tych ludzi wydarzyło się coś, co mogłoby ich zrujnować. Tajemnicze zniknięcie kolejnego mężczyzny może ujawnić łańcuch zbrodni, których nikt dotąd nie powiązał..

Jak sami wiecie, Harlan Coben znany jest z emocjonujących i trzymających w napięciu powieści kryminalnych, w których występują niespodziewane zwroty akcji. Muszę przyznać, że kolejna książka, którą mam przyjemnością recenzować od powyższego autora zdecydowanie potwierdza tę tezę. Dosłownie połknęłam ją w całości! I to nie tylko z uwagi na cięty, lecz urzekający język autora i ostry jak żyleta czarny humor. Bohaterowie zostali wykreowani tak realistycznie, że dosłownie przez chwilę miałam wrażenie, iż znam ich w prawdziwym życiu!
Akcja toczy się dość wolno, ale wydaje mi się, że przy historiach Cobena trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość i przeczekać tę początkową ciszę. Z czasem autor zdradza nam kolejne anegdoty, które pozornie wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego. Jednak gdy połączycie wszystko w całość, okaże się, że mieliście okazję przeczytać naprawdę niezły i dobrze skonstruowany kryminał. Dodatkowo ta tajemnicza otoczka, oddziałująca na wyobraźnię czytelnika..

Jestem pod wrażeniem fabuły, która z całą pewnością jest intrygująca i oryginalna. Z jednej strony mamy tu pozornie zwykły i przewidywalny thriller, lecz z drugiej osadzenie zagadki kryminalnej w święto Mardi Gras to coś nowego i niebezpiecznie interesującego. Nie przypadł mi do gustu fakt, że autor odszedł trochę od realizmu i zbyt "popłynął" z zakończeniem. Choć było jednym wielkim plot twistem to na pewno niemogącym się zdarzyć w prawdziwym świecie, więc poczułam się troszeczkę rozczarowana.

Reasumując, recenzja dość krótka, ale myślę, że każdy miał okazję zapoznać się z twórczością tego popularnego autora. Jeśli inne książki Cobena przypadły wam do gustu z pewnością pokochacie powyższą pozycję!

Wydawnictwu Albatros dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorowi życzę dalszych sukcesów, a czytelników tak jak zawsze proszę o krótki komentarz poniżej.

wtorek, 15 lutego 2022

„Rodzina z domu obok"John Glatt

15:05:00 0 Comments

Rodzina z pozoru normalna może trochę dziwna, ale nie wzbudzająca większych podejrzeń. To tylko pozory, tak naprawdę nikt nie wie, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, a rzeczywistość przypomina istny horror.



Nr. recenzji:
552

Tytuł: „Rodzina z domu obok"

Autor: John Glatt

Tłumacz: Adrian Napieralski

Liczba stron: 362

Data polskiego wydania: 9 lutego 2022

Wydawnictwo: Filia

W moim odczuciu: 8/10

Autor recenzji: Daria Pogodzińska



Rodzina Turpin składa się z Louise i Davida, małżeństwo posiada trzynaściorga dzieci. Ciekawym aspektem jest to, że każde z imion dzieci zaczyna się na J. Dla sąsiadów i rodziny, byli oni przykładem solidnej społeczności, w której panują zasady, dobra atmosfera, a z każdym wyjściem dzieci były ubierane estetycznie. Gdyby nie telefon jednej z dziewczyn, ten cały niewyobrażalny horror możliwe, że by nadal trwał. To siedemnastoletnia córka państwa Turpin zadzwoniła pod numer alarmowy i powiedziała o strasznych rzeczach, które się dzieją w ich domu. Nie była to zwykła fantazja zmyślona przez dziewczynę, ale najstraszliwsza prawda.

Ciężko jest mówić o tej książce w kontekście tego, czy była ona dobra, czy zła, ponieważ mówimy o historii, która jest oparta na faktach. Rzeczywistość pokazana w książce jest przerażająca, ciężko jest mi sobie wyobrazić, jako osobie, która ma kochającą rodzinę, że są takie osoby, rodzice, którzy są w stanie wyrządzić taką krzywdę swoim dzieciom. To nie jest klaps, za bycie niegrzecznym, kara na telefon, czy bajki, lecz ograniczanie dzieciom jedzenia, higieny, czy wolności. Ci ludzie tak mocno zatracili się w wierze, że w konsekwencji przekraczało to postawy moralne, religijne i prawne. Autor kilka razy używa na to określenia sekta, co jako osobie, niebędącej w tej dziedzinie, może się to z tym kojarzyć, niestety negatywnie, bo też takie jest. Sięgnęłam po tę książkę z tej przyczyny, iż zauważalny jest napis na okładce "historia prawdziwa", myślę, że czytelnik jeszcze bardziej poruszony jest treści, jeśli ma świadomość, że to wszystko rzeczywiście się działo, to już nie jest powieść fikcyjna, to reportaż na temat strasznej zbrodni rodziców przeciwko dzieciom.

Nie przeczytałam tego na raz, przez trudność samej lektury, ale także przez styl autora. Styl i język jest bardzo dobry, historia została oddana w sposób obrazowy, przejrzysty, ale z racji tego, że jest to reportaż, pojawia się w nim dużo faktów. Autor prowadzi nas przez geologię bohaterów, powiązania rodzinne, zdarzenia trwają kilka dobrych lat, oraz miejsca się zmieniają, to wszystko sprawia, że informacji jest dużo i z czasem natłok tego sprawiał, że musiałam odpocząć od czytania.

Podsumowując, książka zbiera jedną historię rodziny. Jesteśmy w stanie poznać ich od dzieciństwa, aż do procesu sądowego. Na przestrzeni czytanych stron, odbiorca może dojść do przemyśleń i wniosków, a także wyrazić swoją opinię na temat państwa Turpin. Myślę, że wiele osób stwierdzi, że nie są to zachowania normalnych rodziców. Rodzina to społeczność, w której każda osoba powinna czuć się bezpiecznie, kochana, szanowana, w której wszyscy starają się o dobra materialne i moralne. Polecam zapoznać się z reportażem, ale miejcie na uwadze to, że nie raz mogą wam polecieć łzy bólu i współczucia dla dzieci.

niedziela, 13 lutego 2022

"Córka mordercy" – Jenny Blackhurst

09:00:00 0 Comments
Nikogo nie zdziwi fakt, że życie to tak naprawdę losowy splot wydarzeń, na który nie mamy wpływu. Często los robi nam na złość i działa wbrew naszej woli, ale nie pozostaje nam nic innego jak dostosowanie się do nowej rzeczywistości. Przecież nikt nie mówił, że będziesz miał z górki, prawda? Sprawa jednak trochę się komplikuje, gdy okazuje się, że twój ojciec jest mordercą, a ty musisz egzystować z tym piętnem do końca swoich dni. Kathryn, główna bohaterka książki pt. "Córka mordercy" autorstwa Jenny Blackhurst dorastając, uświadamia sobie, że jej ojciec, spadając na dno, przy okazji pociągnął ją ze sobą.



Nr recenzji: 549
Tytuł: Córka mordercy
Autor: Jenny Blackhurst 
Data polskiego wydania: 9 lutego, 2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Autor recenzji: Julianna Kucner 
W moim odczuciu: 10/10




"Gdzie ona jest?" – to pytanie Kathryn zadaje ojcu od lat, odwiedzając go w więzieniu. Nigdy nie straciła nadziei, że ojciec wreszcie zdradzi okoliczności zaginięcia Elsie Button, jej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa. 
Teraz jest trzydziestoletnią kobietą, która zbudowała życie na nowo, lecz nadal nie umie poradzić sobie z tą traumą. A dziennikarze i dociekliwi natręci dbają, by nie zapomniała o tym, co się stało przed laty. I na pewno nie przestaną w dwudziestą piątą rocznicę śmierci Elsie. Ale tego dnia to nie paparazzi sprawią, że serce Kathryn zamiera z przerażenia, lecz wiadomość o uprowadzeniu pięcioletniej Abigail z domu, z którego zniknęła niegdyś Elsie. 
Zdeterminowana, by wreszcie uzyskać odpowiedzi, Kathryn wraca w rodzinne strony, na walijską wyspę, i włącza się w poszukiwania zaginionej dziewczynki. I już pierwszej nocy przekonuje się, że jest ktoś, kto bardzo jej tam nie chce. 
Jak potoczą się losy głównej bohaterki i czy zniknięcie małej Abby jest w jakiś sposób powiązane z tragedią sprzed lat? Kto jest więc porywaczem, jeśli Patrick nadal odsiaduje swój wyrok? 


Dawno nie miałam okazji przeczytać tak dobrze skonstruowanego thrillera z dobrą, nieprzewidywalną i oryginalną fabułą! Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona warsztatem autorki. Szczególnie ubóstwiam jej specyficzne poczucie humoru i wychodzenie poza utarty schemat. Powyższa książka to zdecydowanie powiew świeżości, który wykracza poza ramy całego gatunku. Gwarantuję, że liczne zwroty akcji połączone z jej lekkim piórem to coś, czego każdy miłośnik dreszczowców chciałby doświadczyć!

Ale nie tylko oryginalność i czarny humor zadecydowały o tak wysokiej ocenie. Przede wszystkim powieść jest łatwa w odbiorze. Napisana prostym, zdecydowanym językiem z krótkimi rozdziałami, sprawia, że przez historię Kathryn przelatuje się w ekspresowym tempie. Podobało mi się, że Blackhurst pokazała losy głównej bohaterki z różnych perspektyw. Postacie zostały wykreowane świetnie. Autorka rozdzieliła informacje dość rozsądnie i miarowo częstuje nas nowymi, wywołującymi gęsią skórkę faktami, rzucając cień podejrzeń na każdego. Sama powieść jest naprawdę klimatyczna i posiada charakterystyczną, tajemniczą otoczkę. Akcja toczy się na małej wyspie, a opisy otoczenia spod pióra Blackhurst silnie oddziałują na wyobraźnię czytelnika. Może to zabrzmi dziwnie, ale można wręcz usłyszeć niepokojący szum fal morskich i doświadczyć tego napięcia, które zapowiada tragedię wiszącą w powietrzu...

Warto również wspomnieć o wartościach, które Jenny Blackhurst stara się nam przekazać. Książka jakby ma charakter moralizatorski i uczy, że pozory mylą. Każdy posiada własne tajemnice, a zamknięta społeczność, która wciąż żyje tragedią sprzed dwudziestu pięć lat, doskonale to podkreśla. Zakończenie dosłownie wbija w fotel i prawie zachłysnęłam się powietrzem, gdy wszystkie wątki zaczęły się ze sobą łączyć. Blackhurst umiejętnie myli tropy, dezorientując czytelnika, by następnie zrzucić na niego bombę w postaci wielkiego plot twistu!

Podsumowując, szczerze rekomenduje tę pozycję. Fani thrillerów, kryminałów oraz tajemniczych wątków będą zachwyceni twórczością autorki. Osobiście poczułam się zaintrygowana jej warsztatem, zwłaszcza charakterystycznym humorem więc z pewnością sięgnę po jej inne dzieła. Przygotujcie się na dobrą, wartką akcję i oryginalną, klimatyczną fabułę. Niczego tu nie zabraknie, a wasze głowy pracować będą na pełnych obrotach. Uważajcie na zakończenie, bo zmiecie was z planszy.

Wydawnictwu Albatros dziękuję za ten cudowny egzemplarz recenzyjny, autorce życzę dalszych sukcesów, a czytelników tak jak zawsze proszę o krótki komentarz poniżej! <3

sobota, 12 lutego 2022

"Żarliwa dusza" - Bree barton

18:25:00 0 Comments


Pełnia życia oznacza bolesność. Żyć to znaczy dać się złamać, zawieść ludzi, których się kocha. Każde dziecko rodzi się jako pusta tabliczka, na której inni ludzie z czasem wypisują swoje krzywdy, dopóki dziecko nie nauczy się spisywać własnych. Tego dziedzictwa nie można się pozbyć. Ślady są niezatarte.*




Tytuł: Żarliwa dusza 
Autor: Bree Barton
Liczba stron: 496
Data polskiego wydania: 26.01.2022
Wydawnictwo: Young
Ocena: 9/10










Historia trójki bohaterów. Mii, której brak ciepła dotyku, Pilar, dla której walka to obrona przede wszystkim oraz Quina pokłóconego z samym sobą młodzieńca. Pomimo niechęci do siebie dla dobra innych będą próbować dojść do wspólnego porozumienia. Po drodze między walką z przeciwnościami losu każde z nich odbędzie jedną z cięższych walk a dokładniej z samym sobą. Każda pojawiająca się z opcji będzie kusząca, lecz dla jednej osoby wybór zapomnienia będzie ratunkiem przed tym co się czuje. Bo czy to właśnie nie on potrafi, pomóc w sytuacjach gdy słuchanie serca i wybór decyzji, które nam podpowiada, jest cięższe i prostszym wyborem jest zapomnienie. Jakie decyzje podejmą bohaterowie? Czy odnajdą swoje ja? Czy uczucia przejmą władzę nad umysłem i logicznym myśleniem?

Tym razem zamiast na próbowanie nowego gatunku czy odmiany postawiłam na coś pewnego. Fantastyka to coś, co od początku do mnie przemawiało i w jakiś sposób od dzieciństwa kroczy obok mnie, uczepiła się i nie chce puścić, czego totalnie nie żałuję, bo gdyby nie to, nie miałabym okazji przeczytać tak wspaniałej książki. Wciągającej od pierwszych stron, wypełnionej emocjami, humorem, ale i rozważaniami nad swoim życiem, sobą i otaczającymi nas ludźmi. Ukazanie bohaterów jako zwykłych ludzi z uczuciami, natrętnymi myślami czy analizujących wszystko to rzadkość w tym gatunku. Każdy z tych bohaterów na swoich barkach niósł duży ciężar demonicznej siostry, zdrady przez najbliższych czy odkrycia prawdy. Wszystko to jakoś wpłynęło na nich a oni, ukazali to, otworzyli się na czytelnika i dzięki temu łatwo o zbudowanie jeszcze grubszej więzi między bohaterem a czytelnikiem. To nie jedyne niespodzianki w tej książce. Kolejną jest pojawienie się w wątku pierwszoplanowym podróży w poszukiwaniu swojego ja, próbie odkrycia siebie i tego co naprawdę się czuję. Dopiero na drugim planie dostrzegamy kontynuację wydarzeń z poprzednich tomów. I choć odbiegamy wtedy od gatunku, w przypadku Mii, Pilar czy Quina nie powoduje to niechęci do dalszego czytania, powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Takie rozważania pomagają bohaterom jak i nas czytelników skłaniają do refleksji.

I choć cała historia jest przepełniona emocjami, podczas ostatnich 150 stron jest ich zdecydowanie najwięcej. Same wydarzenia, które co chwilę mieszają w głowie. Mogłoby się wydawać, że do zakończenia prosta droga i wszystko pójdzie gładko, nic bardziej mylnego. Co chwilę czekają zakręty, które są niespodziewane. A końcówka to coś pięknego i bardzo emocjonującego. O przewidywalności nie ma tutaj co mówić, zakończenie idealnie to udowadnia.

Podsumowując, uważam ją za kawał dobrej książki, historia jest zakończona a wszystkie wątki wyjaśnione. Czego można chcieć więcej? Dobrze wykreowanych bohaterów? Tutaj to wszystko się znajduje. I z wielką przyjemnością mogę stwierdzić, że tak dobrej i urzekającej fantastyki dawno nie czytałam. Więc jeśli szukacie takowej książki z całego serca polecam wam sięgnąć po tą pozycję.


"Żarliwa dusza" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestselery w księgarni.


*Bree Barton Żarliwa dusza strona 273














piątek, 11 lutego 2022

„Kobieta z sąsiedztwa" Sue Watson

17:24:00 0 Comments

Nowa sąsiadka/sąsiad ma coś więcej niż my, pracuje w telewizji, korporacji, a my tylko w zwykłej firmie, bez znaczącej posady. Nie wiemy jednak, co się dzieje, gdy popularna osoba zamyka drzwi swojego domu i znowu jest sama ze sobą i swoimi tajemnicami.



                                Nr. recenzji:
548
Tytuł: „Kobieta z sąsiedztwa"
Autor: Sue Watson
Tłumacz: Anna Pochłódka-Wątorek
Liczba stron: 384
Data polskiego wydania: 9 lutego 2022
Wydawnictwo: Filia
W moim odczuciu: 7,5/10
Autor recenzji: Daria Pogodzińska



Lucy bardzo przyjaźnie podchodzi do nowych sąsiadów, Piękny i smaczny tort to podstawa zaczęcia nowej znajomości. Amber, nowa sąsiada Lucy nie podchodzi radośnie do tego i z chłodnym nastawieniem wita kobietę. Po czasie dwie kobiety odnajdują wspólny język i stają się najlepszymi przyjaciółkami. Amber to ta z pary bardziej przebojowa, piękna, nieposiadająca stałego partnera. Lucy prowadzi spokojne życie nauczycielki wraz ze swoim mężem. Problem zaczyna się wtedy, gdy Amber zaczyna dostawać SMS-y z pogróżkami. Lucy nie waha się nad tym, że jej przyjaciółka potrzebuje pomocy, tylko że na światło dzienne zaczynają wychodzić tajemnice, ale przecież przyjaciółce można ufać.

Thriller psychologiczny to jeden z tych gatunków, który kojarzy mi się napięciem, tajemnicą i bohaterami, którzy są intrygujący. Amber od początku wydaje się nie być do końca szczera w tym, co robi. Czytelnik staje się uważny i z dystansem podchodzi do tej osoby. Co wydaje mi się, że jest celowe, aby każda postać nie była dobra, czy zła, ale szara w kontekście tego, że ma cechy pozytywne i negatywne oraz że stać ją na tajemnice, czy niekiedy wyrządzenie krzywdy. Amber w pewnym momencie stała się niezwykle irytująca, a jej zachowanie nie przypominało zachowanie czterdziestoletniej kobiety, a raczej nastolatki. Lucy zdecydowanie jest spokojniejsza, bardziej opiekuńcza i rozważna, ale z czasem pokazuje rogi. Analizując pojawiający się problem i zagwostkę bohaterów, zostało to bardzo dobrze przemyślane, tak naprawdę, kiedy już wiedziałam co i jak, to okazało się, że to tak nie do końca jest. Domyślałam się tylko jednej rzeczy, która i tak nie była od samego początku taka oczywista. Stąd, też, jeśli chodzi o rozwiązanie głównego wątku i tych pobocznych zostało to ugrane w taki sposób, że czytelnikowi nie jest łatwo od razu się domyślić

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że fabuła bardzo długo się rozwija. Patrząc na to, że ponad połowa książki jest o życiu kobiet, to nic szczególnego się nie dzieje. Pojawiają się jakieś pogróżki, które na dobrą sprawę wyglądają sztucznie i mało przerażająco. Miałam przeczucie, że czytam powieść obyczajową z elementami thrillera, zmieniło się to, jednak myślę, że sporo osób mogłoby zrezygnować, albo przerwać czytanie przed momentem kulminacyjnym. Zazwyczaj mam tak, że dobry thriller połykam w jeden dzień, w tym przypadku, nawet jeśli czytanie go nie zajęło mi sporo czasu, to nie pochłonęłam powieści z zawrotnym tempie.

Podsumowując, do połowy książka jest nudna, pojawia się zamysł, główny problem, ale nie przyciągało to, został rzucony smaczek w postaci Amber, ale wielkich emocji i działań tutaj nie było. Po połowie, a zwłaszcza ostatnie sto stron to akcja i doprowadzanie sytuacji i konfliktów do końca. Język autorki przyjemny, nie było problemów z czytaniem, pojawia się napięcie. Za główny atut książki uważam kreację bohaterów, którzy są pełnowymiarowi, mają wiele różnych cech oraz są intrygujący i zagadkowi. Zakończenie mnie satysfakcjonuje, spokojnie mogę zamknąć książkę i delektować się dobrą lekturą. Ostatnie strony faktycznie wprowadziły mnie w zdezorientowanie. Po ochłonięciu uważam, że była to dobra lektura.