wtorek, 28 lutego 2023

„Ostateczna decyzja " - Aldona Dzieciątko

14:00:00 0 Comments
Są rodziny przepełnione miłością, ale i takie, w której tej miłości brakuje. Są rodziny w których panuje wzajemny szacunek albo odwrotnie - takie, w których tego szacunku się nie doświadczy. Przemoc zarówno fizyczna jak i fizyczna potrafi wyniszczyć człowieka, zwłaszcza gdy doświadczamy jej od najbliższej nam osoby. Ostateczna decyzja o odejściu może wiązać się z bolesnymi konsekwencjami. Tylko czy bohaterka zdoła ją podjąć?
 
   Tytuł: „Ostateczna decyzja"
Autor: Aldona Dzieciątko
Liczba stron: 332
Data polskiego wydania: 23 stycznia 2023
Wydawnictwo: Novae Res
W moim odczuciu: 8/10

Na pozór sielankowe życie Oliwii, matki rezolutnego dziesięciolatka oraz żony zamożnego i szanowanego sędziego skrywa bolesne tajemnice. Własny dom staje się więzieniem z którego nie potrafi i nie może uciec. Mąż skutecznie depcze jej poczucie własnej wartości a przemoc jaką w stosunku niej stosuje wręcz mrozi krew w żyłach. Kobieta na każdym kroku jest zastraszana, każdy jej wybryk jest surowo karany a skórę pokrywają liczne blizny powstające na skutek uderzeń, kopnięć i szarpnięć ukochanego niegdyś męża. Oliwia bez mrugnięcia oka przyjmuje jednak każde słowo zniewagi i każdy cios wymierzony sprawiedliwą ręką Leona, ponieważ ma do stracenia dużo więcej niż własne zdrowie. Mąż bez wahania szantażuje żonę własnym synem a Oliwia zdaje sobie sprawę, że zeznania cenionego w mieście sędziego bez problemu ją pogrążą. Strach przed utratą dziecka jest tak silny, że kobieta nie próbuje nawet szukać pomocy. Tylko czy jest w stanie znieść więcej?
 
Leon to człowiek pozbawiony skrupułów, który nie cofnie się przed niczym. Żonę traktuje jak własną zabawkę a syna prawie w ogóle nie dostrzega. Swoje fantazje zaspokaja siłą, bez uzyskania zgody drugiej strony. Nie ma żadnych oporów przed sprawianiem ludziom bólu, szczególnie tym najbliższym. Uważa, że ma w rękach cały świat. Ale czy na pewno? W chwili, gdy Oliwia traci jakąkolwiek nadzieję na normalnie funkcjonujący dom naprzeciwko nich wprowadza się nowy sąsiad. Oskar jest bysty i już w pierwszych dniach swojej przeprowadzki dostrzega u swojej sąsiadki sine ślady na nadgarstkach. Wtedy też postanawia, że nie zostawi tej sprawy w spokoju. Jednakże pomimo usilnych starań Oskara kobieta nie chce odejść od męża. Czy zastraszona kobieta w końcu zdobędzie się na odwagę i postawi się mężowi - oprawcy? Jaką rolę odegra w tym wszystkim nowy sąsiad? 

Książka Aldony Dzieciątko to bolesna opowieść o rodzinie, w której nic nie wygląda tak jak powinno. Okrutny mąż, który nadużywa władzy nawet we własnym domu, Oliwia, która usilnie próbuje stworzyć pozory kochającej się rodziny oraz mały chłopiec wepchnięty w sam środek rozgrywającego się w domu huraganu. Już od pierwszych stron powieści autorka daje nam poczuć silne emocje głównej bohaterki. Strach, wręcz przerażenie wydziera z każdego kolejnego rozdziału. Oliwia; tak samo jak czytelnicy; nie wie, kiedy mąż wróci do domu w złym humorze i kiedy przyjdzie jej za to zapłacić. Lęk o małego Miłoszka się nasila, gdy chłopiec zaczyna podejrzewać, że w domu dzieje się coś niedobrego. 

Powieść jest bardzo wciągająca, ale wydarzenia rozgrywające się w domu głównych bohaterów łamią serce. Autorka w mistrzowski sposób wykreowała bohaterów oraz sam motyw przemocy domowej. Pokazała tym samym, z czym muszą zmagać się rodziny na całym świecie, w których brak jest miłości i wzajemnego zrozumienia czy szacunku. Katów znęcających się nad własnymi rodzinami nie brakuje, ale miłość rodzicielska jest w stanie znieść wiele upokorzeń tak, jak miłość Oliwii do syna. Autorka wplotła także w całą historię wątek romantyczny, który nieco łagodzi bolesną rzeczywistość bohaterów. Oskar to takie małe światełko w długim i ciemnym tunelu pokazujący, że zawsze jest jakieś wyjście, nawet z najcięższej opresji. Takiej osoby życzę każdemu, kto jest lub był ofiarą przemocy domowej.  
 
Ostateczna decyzja to powieść, która sponiewiera wasze uczucia i odkryje bolesną prawdę co dzieje się za zamkniętymi drzwiami wielu domów. To także książka o bezgranicznej miłości do syna, o poświęceniu, walce o lepsze jutro i nadziei, jaka w pewnym momencie przychodzi i nieśmiało puka w drzwi. Sądzę, że będzie dobrą lekturą dla osoby dojrzałej emocjonalnie, która jest gotowa na trudne tematy. Na koniec dodam od siebie, że gratuluję autorce umiejętności przekazania nam czytelnikom tego wszystkiego, czego na co dzień doświadczają ofiary przemocy domowej jednocześnie apelując, żebyśmy zwracali większą uwagę na to, co dzieje się wokół nas bo może ktoś z naszych najbliższych potrzebuje właśnie pomocnej ręki tak, jak Oliwia.

poniedziałek, 27 lutego 2023

"Rodzina Monet Królewna " - Weronika Ann Marczak

00:00:00 0 Comments

Nieważne, jakiej wagi ciężarki podniesiesz na siłowni lub jak często zapłaczesz w samotności. Siła to coś więcej, to determinacja.



Tytuł: Rodzina Monet Królewna Tom 2 Część 1

Autor: Weronika Anna Marczak

Data wydania: 25.01.2023

Wydawnictwo: You&YA

Liczba stron: 448

Moja ocena: 8/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka




Po skomplikowanym początku Hailie w nowej rodzinie wreszcie nadchodzi czas spokoju i wakacji. Wyjazd do Tajlandii ma być przepełniony dobrą zabawą z trójką braci i korzystaniem ze wspaniałego słońca. Na miejscu jednak okazuje się, że wyjazd ten stanowi początek nowego rozdziału w jej życiu, a obecny na wyspie podejrzanie wyglądający mężczyzna ma z tym wiele wspólnego. Na jaw wyjdzie wiele prawd, nie wszystkie okażą się łatwe w zrozumieniu dla Hailie, nowa rzeczywistość może okazać się zbyt trudna zwłaszcza w nowo powstałych okolicznościach. Kim jest tajemniczy człowiek? Jaki jest prawdziwy cel wakacji?



Nie podważaj dla jednej osoby znaczenie prawości oraz zasad. Nie próbuj też wmawiać [...}, że egoizm równa się rozwadze, zaś lekceważenie ryzyka stanowi gwarancję szczęścia.



Po pierwszym tomie z niecierpliwością wyczekiwałam premiery kontynuacji także gdy przyszła do mnie, niedługo czekała na swoją kolej. I o ile w trakcie czytania bawiłam się super, nawet chwilę po towarzyszyły takowe odczucia tak już chwilę później cała radość z czytania rodziny monet znikła, a pojawiło się zniesmaczenie. Zawsze staram się oddzielać autora od książki czy jej fandomu tak tutaj nie udało mi się to i  poszukiwanie bohaterów wśród ludzi na tik toku strasznie odrzuciło mnie od całej serii, która powoli stawała się dla mnie pewną serią, po którą mogę sięgnąć i wiem, że będę się dobrze bawić. Mimo wszystko nim doszło do tego, udało mi się przeczytać ten tom, także nie chcąc ujmować mu, moja opinia będzie z czasu przed incydentu.



Jeśli chodzi o braci Monet, moje odczucia co do nich nie uległy zbytnio zmianie, choć przyznam szczerze mój ulubieniec Vincent, zaczął mnie irytować. Dlaczego? Nie wiem i mam nadzieję, że był to tylko chwilowy wymysł, który szybko minie. Za to bardziej rozgościł się w moim sercu Will, którego w dobie obecnego trendu można porównać do golden retrievera. Jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi, mają oni ze sobą wiele wspólnego, a na pewno to, że są równie słodcy. Ulubiona święta trójca, czyli Tony, Dylan i Shane dalej są dla mnie jednością. Po dwóch tomach nie jestem w stanie przywołać pojedynczych sytuacji z wybranym bratem spośród tej trójki. Co w teorii nie jest dla mnie minusem, tak w praktyce okazało się to sporą przeszkodą np. w tym momencie, gdy chciałabym przybliżyć osobowość każdego nich osobno, ale skoro nie da się tak, to zrobię to inaczej. Mianowice są oni na pewno wybuchowi, ich wzajemna troska jest urocza, choć z pozoru najchętniej podtapiali pozostałą dwójkę. Prócz tego widać, że są ze sobą bardzo zżyci jako rodzina. Jeśli chodzi o Haile niby jest starsza, ale przez całość miałam wrażenie jakbym czytała o jej młodszej wersji. Ciągła zmiana humoru czy niezliczona ilość fochów z błahych powodów. W przypadku pierwszego tomu tutaj skończyliby się bohaterowie, ale w drugim tomie poznajemy Cama, który jest sporym zaskoczeniem, gdyż bije od niego ogromne ciepło i troska. Czytając o wydarzeniach z nim, ma się ochotę przytulić do niego, bo wie się, że w jego ramionach odnajdzie się bezpieczeństwo. Ciekawe i zarazem inne doświadczenie z bohaterem.



Bo nie ma silniejszego człowieka od tego, za którym stoi rodzina.



Podsumowując, uważam “ Rodzina Monet Królewna” tom 2 część 1 autorstwa Weroniki Anny Marczak  za książkę, która obiektywnie ma wiele wad i w przypadku wielu kwestii jest niedopracowana, mimo wszystko dla mnie stanowi ona zlepek wszystkiego, co potrzebuję, by podczas lektury faktycznie odpocząć, a przy okazji fajnie się bawić. W dobie obecnej sytuacji wokół książki nie wiem, czy sięgnę po kontynuację, która jest już dostępna, lecz  nie wykluczam tego.



"Rodzina Monet królewna" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni…


niedziela, 26 lutego 2023

"Book Lover" - Emily Henry

00:00:00 0 Comments

Czasami, nawet jeśli zaczniesz lekturę od ostatniej strony i zdaje Ci się, że wiesz wszystko, książka i tak znajdzie sposób, by cię zaskoczyć.



Tytuł: Book Lovers

Autor: Emily Henry

Data wydania: 08.02.2023

Wydawnictwo: Kobiece

Liczba stron: 464

Moja ocena: 7/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka



Dramatyczne rozstania i bolesny czas po nich sprawiły, że dla Nory przestało istnieć coś innego prócz książek, które są jej pracą, która natomiast  jest jej całym życiem. Wszystkie uczucia przelała w literaturę, gdyż ta w odróżnieniu od ludzi nie może jej złamać serca i  rozczarować do czasu wyjazdu do Sunshine Falls. Miasteczko, które idealne pasuje do słodkiego romansu z przystojnym drwalem lub lekarzem, okazuje się miejscem spotkania Charliego — wydawcy, który parę lat wcześniej odrzucił próbę sprzedaży wspaniałej powieści, a który teraz wydaje się być aż nazbyt zainteresowany Norą. Czy połączy ich coś więcej niż miłość do książki? Czy w życiu Nory pojawi się wreszcie jakiś normalny mężczyzna?


Podejmujesz decyzję, wkraczasz na drogę, która oddala cię od reszty, żeby sprawdzić, dokąd ona prowadzi. Może właśnie dlatego gatunek ludzki tak bardzo lubi opowieści. Są szansą na powtórkę, okazją do doświadczenia życia, jakie nie jest nam dane.


Rzadko kiedy wracam do autorów, których wcześniejsza powieść jakkolwiek rozczarowała mnie jednak w przypadku Emily Henry po ponowne sięgnięcie skusiło mnie pojawienie się motywu książki i małe, spokojne wakacyjne miasteczko, które wręcz wołało mnie. I o ile początek czytałam pełna obaw, tak już przed połową wiedziałam, że całość skradnie moje serce i to nie tylko przez klimat miasteczka, a głównie przez relacje i sposób jej budowania między bohaterami. Od początku było widać między Norą a Charliem jakąś nić sympatii, czasem większą, czasem mniejszą mimo wszystko ona tam była, ich przyjaźń nie powstała z niczego, miała realne fundamenty i to dzięki temu ich późniejsza relacja tak bardzo skradła moje serce.


Jeśli chodzi o samych bohaterów, Nora wśród innych na pewno się wyróżnia. Stanowi typową silną kobietę XXI wieku, dla której ciężka praca i samotne życie to najmniejszy problem, a na dodatek ma zapędy do bycia pracoholiczką, co idealnie pokazała w trakcie wakacji z siostrą. I o ile te rzeczy są całkiem normalne, tak po raz pierwszy spotkałam się z postacią, która równie mocno co ja potrzebuje dźwięków miasta, tego, że ktoś jeszcze żyje, a nie przerażającej ciszy, która nie daje spać. Pod tym względem zdecydowanie rozumiem Norę i sama nie przepadam za ciszą na dłuższy czas, bo o ile przez jedną lub dwie noce nie przeszkadza mi to, tak potem czuję się aż za bardzo wyciszona.  Jeśli chodzi o Charliego, jest on ciekawą postacią, choć typową dla swojego rodzaju, czymś, co go wyróżnia to sarkastyczne żarty, czy momentami ogromna pewność siebie. I o ile jest to fajne tak na pewno nie skradł tym mojego serca jak innych czytelników.


Rzadko kiedy wspominam o postaciach drugoplanowych, ale w przypadku tej powieści nie mogłam o nich zapomnieć, gdyż to dzięki nim dochodzi do pewnych sytuacji, mimo tego, iż całościowo nie są za bardzo ważni. Alee, aby nie omawiać każdego, to wspomnę o dwóch, ważnej postaci i tej, która rzuciła mi się w oczy, a przy okazji ogromne zaciekawiła swoją osobą i jest nią kuzyn głównego bohatera. Z opowieści typowy chłopak z sąsiedztwa jednak jest bardzo charyzmatyczny i ten niewielki odcinek czasu, w którym się pojawia, wystarczyłbym go polubiła. Postać dzięki, której tak naprawdę wszystko ma miejsce, czyli Libby młodsza siostra Nory. Obudziła we wiele pytań, czy każde młodsze rodzeństwo jest tak irytujące czy mi się wydaje? Tak, zgadza się Libby jest cholernie irytująca, a na dodatek skrajnie nieodpowiedzialna i jedna kwestia wymaga mojego przemilczenia, inaczej totalnie zmienię swoją opinię. 


Żyjesz książkami. To oczywiste, że nie masz swojego życia. Nikt z nas go nie ma. Zawsze jest coś zbyt dobrego do przeczytania.


Podsumowując, uważam “Book lovers” autorstwa Emily Henry za książkę, która jest dobra mimo swoich wad i braku doskonałości. Stanowi fajną rozrywkę, a na dodatek nie da się przy niej nudzić, gdyż albo zabawia nas wspaniałym krajobrazem miasta, opisami pracy agenta literackiego, a innym razem słodkim romansem czy siostrzaną relacją, która jest cudowna, choć momentami bolesna. Jeśli nie znacie twórczości autorki, to ogromnie wam ją polecam, a tych, których zraziła do siebie, warto dać drugą szansę.


"Book Lovers" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni...

niedziela, 19 lutego 2023

„Pizza, Tinder i prosecco " - Agata Czubik

13:00:00 0 Comments
Słońce w środku zimy? Bardzo proszę! Jeszcze lepiej gdy towarzyszą nam najlepsi przyjaciele a na każdym kroku pachnie włoskim jedzeniem. Italia to idealne miejsce zarówno na odpoczynek, imprezowanie jak i na randkowanie z włoskimi przystojniakami o czym przekonały się trzy przyjaciółki - bohaterki powieści pizza, Tinder i prosecco.


 Tytuł: „Pizza, Tinder i prosecco"
Autor: Agata Czubik
Liczba stron: 370
Data polskiego wydania: 17 stycznia 2023
Wydawnictwo: Novae Res
W moim odczuciu: 6/10

Julia jest zakochana we Włoszech i włoskiej kulturze. Nie bez powodu każdy dłuższy urlop prowadzi ją wprost do Włoch, a szczególnie do Werony; miasta miłości; w której dziewczyna przez pewien czas studiowała. Jej przyjaciółki - Cicha i Szalona podzielają jej miłość i w ten sposób wszystkie trafiają na cztery dni do tego urokliwego miasta. Plan jest jeden - świetnie się bawić. Podczas urlopu przyjaciółki odwiedzają piękne miejsca, smakują lokalnych przysmaków, chodzą na imprezy oraz umawiają się na randki z włoskimi przystojniakami. Wolne chwile spędzają także z panią Ilą - włoszką, która przyjęła ich pod swój dach na czas wyjazdu. Werona nie jest jednak jedynym punktem we Włoszech, do którego trafia Julia. Po powrocie z urlopu bohaterka od razu planuje kolejną wycieczkę na którą wkrótce się wybiera. W między czasie poznaje pewnego włocha, który zawraca jej w głowie. Czy główna bohaterka w końcu odnajdzie miłość swojego życia? 

Julia uwielbia dobrą zabawę i nie oszczędza na kolejnych wyjazdach. Żyje chwilą i czerpie z życia pełnymi garściami. Tak samo podchodzi także do relacji damsko - męskich. Bohaterka nie ma faceta a gdy ma ochotę na spotkanie z jakimś przystojniakiem po prostu odpala Tindera. Największą fascynację wzbudzają w niej włosi, z którymi bez problemu potrafi się porozumieć dzięki znakomitej znajomości języka włoskiego. Julia chodzi na randki ale nie wiąże przyszłości z żadnym ze swoich tinderowych wyborów. Sytuacja się jednak zmienia gdy nieco bliżej poznaje jednego z nich. Ich relacja rozwija się w intenstywnym tempie i wszystko wskazuje na to, że lepiej już być nie może. Rozczarowanie jakie czeka na Julię na chwilę ostudzi jej uczucia - ale nie na długo. Wkrótce dziewczyna poznaje Marcello, faceta idealnego dla którego liczy się jej zdanie i szczęście. Może w końcu to będzie ten jedyny?
 
Książka pizza, Tinder i prosecco to lekka lektura na raz. Bardzo szybko i przyjemnie się ją czyta. Barwne opisy poszczególnych miast i miasteczek pozwają pracować wyobraźni na najwyższych obrotach. Uznaję to za duży atut całej powieści i uważam, że książka może posłużyć także jako ściągawka dla turystów zastanawiających się które miejsca we Włoszech warto odwiedzić. Wspaniałe jest także to, w jak przyjemy sposób autorka przemyca nam ciekawostki na temat tego pięknego kraju, a także włoskich zwyczajów i tradycji. Włoskie slow life w pewnym momencie udzieliło się także mi i z utęsknieniem marzyłam o spacerze po słonecznej Weronie razem z bohaterkami powieści. Jeśli jednak nie rusza Was słońce i włoskie zwyczaje to na pewno nie oprzecie się pokusie spróbowania włoskich przysmaków, którymi zajada się Julia. 

W książce znalazło się też kilka wątków, króre nie do końca mi przypasowały. Po Tinderze w tytule spodziwałam się oczywiście, że bohaterki powieści będą w ten sposób umawiać się na randki, ale bardzo nie podobało mi się ich podejście i bezmyślność, jaką w pewnych momentach się kierowały. W lekturze maksyma chwytaj dzień nabiera nieco innego znaczenia. Drugą rzeczą jest pewna powtarzalność tematów. Bohaterka kilkukrotnie podkreśla jak bardzo kocha Włochy i polskie góry, do których lubi wracać co czytane po raz piąty czy szósty staje się lekko nużące. Ostatnia rzecz na którą chciałam zwrócić uwagę to dialogi bohaterów, które czasami pozostawiają sobie wiele do życzenia. Tymi drobnymi uwagami nie chcę jednak przekreślać całej powieści ponieważ uważam, że autorka w bardzo ciekawy sposób przybliżyła czytelnikom Italię.

Pizza, Tinder i prosecco to książka dedykowana raczej młodszej grupie wiekowej. Perypetie Julii i jej przyjaciółek zdecydowanie lepiej zrozumieją dwudziesto czy trzydziestolatkowie. Moje serce najbardziej skradły barwne opisy Włoch i to właśnie z ich powodu zachęcam do lektury powieści. Myślę także, że nie pożałujecie włoskiego słoneczka, szczególnie w ten szaro - bury, lutowy dzień. Kto wie, może i Wy; tak jak bohaterki powieści; pokochacie Italię?

sobota, 18 lutego 2023

Bielmo

12:14:00 0 Comments



Autor: Louis Bayard

Tytuł: Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe

Tłumacz: Tomasz Bieroń

Wydawnictwo: Zysk i s-ka

Data wydania: 10 stycznia 2023 r.

Liczba stron: 464

Moja ocena: 8/10






Edgar Allan Poe kojarzy się wszystkim z poezją i opowiadaniami. A co gdyby odmłodzić go o kilka-kilkanaście lat i włożyć w nieco inne okoliczności? 

Jest rok 1830. W amerykańskiej akademii wojskowej West Point dochodzi do makabrycznej zbrodni. Jeden z kadetów popełnił samobójstwo wieszając się na linie na środku dziedzińca. Tylko czy rzeczywiście było to samobójstwo? Do pomocy przy śledztwie zostaje zaangażowany emerytowany detektyw Augustus "Gus" Landor, który dość szybko odkrywa, że tak naprawdę młody kadet został zamordowany. Co więcej, z jego zwłok zostało wykrojone serce. Do pomocy przy śledztwie Gus Landor planuje zaangażować jednego ze studentów akademii, jednak nie tego, którego władze chętnie widziałyby w roli jego pomocnika. Wybór Landora pada na ekscentrycznego kadeta z pierwszego rocznika, Edgara Allana Poe. 


Jako fanka wszelkiej maści kryminałów ze sporym dorobkiem czytelniczym w tym zakresie śmiało stwierdzam, że "Bielmo" to majstersztyk. Pomimo iż mówi się, że książki nie ocenia się po okładce w tym wypadku daje już ona przedsmak tego, co czeka na czytelnika w środku. Niepokojąca, nieco mroczna historia, choć krew nie leje się na każdej stronie. Klimat niczym z Sherlocka Holmesa, spokojne, stopniowe i metodyczne rozwiązywanie zagadki morderstwa. Akcja nie pędzi na złamanie karku, ani Landor ani Poe nie są przedstawieni jako "geniusze", który rozwiązują sprawę w zaledwie kilka dni. Ilość zwrotów akcji sprawia że czytelnik czuje się wodzony za nos, w momencie w którym wydaje mu się, ze znalazł już odpowiedź na pojawiające się pytania, Louis Bayard zupełnie odwraca tok spraw i całe poszukiwanie nabiera nowego tempa i kierunku.  Pisząc recenzję tej powieści nie da się nie wspomnieć o języku. Każde słowo jest tu dobrane z ogromną precyzją i całkowicie celowo. Bayard to prawdziwy bard, który przy użyciu odpowiednich sformułowań kreuje nowy świat, nową rzeczywistość z której czytelnikowi ciężko wyjść do realnego świata. Oczywiście, są fragmenty, które nadają spokojne tempo, którymi należy się delektować, ale są też takie, w których czytelnik niemal pędzi do końca zdania, strony, rozdziału, próbując złapać i przytrzymać to co nieuchwytne, a co nieustannie się wymyka. Zupełnie jakbyśmy prowadzili prawdziwy pościg za mordercą. 


Osobiście najbardziej podobała mi się dynamika i relacja pomiędzy starym, doświadczonym wygą Landorem i młodym, pełnym zapału i specyficznego humoru Poe. Ten pierwszy to cynik, na pozór bezemocjonalny, chłodny i do bólu profesjonalny. Ten drugi, potrafi w ciągu dnia wspiąć się po ścianie budynku wybudzając zainteresowanie mas, w dość pokrętny sposób stosując się do polecenia aby "przyjść niezauważonym." Relacja pomiędzy tymi dwoma bohaterami przypomina nieco ucznia i mistrza. Każdy z nich ma swoje metody i sposoby na poszukiwanie rozwiązania, jednak tylko wspólnymi siłami są w stanie rzeczywiście rozwiązać zagadkę, przy okazji ucząc się sporo od siebie wzajemnie. 


Na podstawie książki powstał film Netflixa, w którym rolę Augustusa Landora powierzono Christanowi Bale. I pomijając już fakt, że to jeden z moich ulubionych aktorów, to na pewno w wolnej chwili z przyjemnością obejrzę ekranizację. Jeśli jest choć w połowie tak dobra jak powieść (a jestem niemal pewna że tak jest) będzie to bardzo przyjemnie spędzone popołudnie.  


poniedziałek, 13 lutego 2023

"Hedvigis. Lilia w koronie" – Krzysztof Konopka

19:38:00 0 Comments
Przez niektóre powieści historyczne naprawdę ciężko przebrnąć.. Te wszystkie daty, suche fakty i niezrozumiałe definicje słów, zdecydowanie odbierają jakąkolwiek satysfakcję z poszerzenia swojej wiedzy. I w dodatku przyprawiają o ból głowy. Na szczęście przy użyciu mnóstwa pokładów wyobraźni i lekkiego pióra, zamienia się to w przyjemnie spędzony czas. Krzysztof Konopka już raz nas zauroczył w pierwszym tomie cyklu Hedvigis pt. "Dziedziczka królestwa". Czy losy Jadwigi Andegaweńskiej, pierwszego żeńskiego króla Polski, będą równie ujmujące w kolejnej części?




Tytuł: "Hedvigis. Lilia w koronie"
Autor: Krzysztof Konopka
Data polskiego wydania: 9 stycznia, 2021
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 392
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10!










A.D. 1386. Na polskim tronie zasiada dwunastoletnia Jadwiga Andegaweńska. Młoda władczyni od półtora roku walczy o przetrwanie na wawelskim dworze. Wciąż tęskni za przyrzeczonym jej w dzieciństwie Wilhelmem – rakuskim księciem, którego krakowscy panowie siłą wypędzili z zamku. Młody książę zamierza o nią zawalczyć, jednak do Krakowa zmierza już litewski orszak z pogańskim kniaziem Jagiełłą, którego obmyślono Andegawence na małżonka. Rozdarta między sercem, a powinnością wobec królestwa i swojego ludu, któremu pragnie służyć, Jadwiga staje przed najważniejszą decyzją w swoim życiu... Jak wpłynie ona na jej życie i przyszłość kraju?
W tym samym czasie na Węgrzech dochodzi do zamachu stanu. Karol z Durazzo, władca Neapolu, pozbawia tronu starszą siostrę Jadwigi – Marię. Ich matka, królowa Elżbieta, nie zamierza jednak spokojnie czekać na rozwój wydarzeń. Wraz z grupą zaufanych dworzan przygotowuje misterny plan obalenia uzurpatora. Rozpoczyna się dramatyczna walka z czasem i wrogimi siłami. Walka o dziedzictwo rodu Andegawenów.



Muszę przyznać, że po przeczytaniu pierwszego tomu naprawdę zaangażowałam się w dalszy rozwój historii Jadwigi. Zupełnie inaczej poznaje się jej losy za pomocą powieści z lekkim piórem oraz bohaterami z krwi i kości niż przy obszernym podręczniku z historii, gdzie tak naprawdę perspektywa króla Polski i jego emocjonalne rozterki nie odgrywają większej roli. Po raz kolejny nie mogę wyjść z podziwu! Autor doskonale przedstawił losy głównej bohaterki i obraz czternastowiecznej Polski. Podobnie jak w poprzedniej części, dużą rolę odgrywają tu uczucia, problemy i obawy, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie. Urzekło mnie to, że Krzysztof Konopka w cudowny, klimatyczny oraz bajkowy sposób opisał życie Jadwigi i jej rodziny. W "Lilii w koronie" mamy szansę jeszcze bardziej ich poznać niż poprzednio. Zbliżający się ślub z Jagiełłą czy przedłużająca się rozłąka z matką i siostrą to tylko wierzchołek góry lodowej tego, co znajduje się na barkach wrażliwej, a jakże urzekającej bohaterki. To takie piękne, że nie da się jej nie polubić! Naprawdę nie wiedziałam, że powieść historyczna może zawierać w sobie tak cudowne i profesjonalne portrety psychologiczne. Autor definitywnie zachęca czytelnika, by pozyskać jak najwięcej wiedzy oraz zmusza do refleksji nad tym, jak ciężko było Jadwidze dojść do tronu naszego kraju.

Zdecydowanie jeszcze raz muszę podkreślić lekkość pióra autora, ale również emocje, których jest tu zdecydowanie pełno. Książka w stu procentach oddziałuje na czytelnika. Krzysztof Konopka stworzył również napięcie, które odczuwało się pomimo wiedzy na temat dalszych losów bohaterów. Widać, że bardzo przyłożył się do książki i włożył w nią całego siebie. Wciąż jestem w szoku, bo nie wiedziałam, że można stworzyć coś tak dobrego z wiedzy, którą posiadają wszyscy. Nie pozostaje mi nic innego jak z niecierpliwością czekać na finał tej wspaniałej trylogii.

Podsumowując, jeśli chcecie na chwilę oderwać się od płytkich obyczajówek i poczęstować się sporą dawką historycznych faktów, które z przyjemnością pochłoniecie, to z całego serca polecam cykl Hedvigis. Autor wykonał kawał dobrej roboty i jestem pewna, że każdy odnajdzie się w jego powieściach. To nie podlega dyskusji, że sięgnięcie po powyższą pozycję przynosi mnóstwo korzyści.

Wydawnictwu dziękuje za próbny egzemplarz, czytelników tak jak zawsze proszę o komentarz poniżej i odwiedzenie naszego nowego profilu na Instagramie, a autorowi życzę dalszej weny twórczej, by spod jego ręki powstawały dalej, tak wybitne dzieła. Zdecydowanie zasłużona ocena.

piątek, 10 lutego 2023

"Practice girl" - Laure Estelle

00:00:00 0 Comments

Czasem zmiany przychodzą niespodziewanie, w postaci jednego wielkiego uderzenia ciało spada na podłogę i wszystko znika w sekundę. Ale czasem jednak zmiana jest tak wolna, że się jej nie dostrzega. Bierze cię z takiego zaskoczenia, że chcesz jej zaprzeczyć, ale nie możesz, bo jest jak jest i nic już nie będzie takie samo.




Tytuł: Practice girl

Autor: Laure Estelle

Data wydania: 18.01.2023

Wydawnictwo: Young

Liczba stron: 320

Moja ocena: 5/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka



Gdy życie daje w kość, już nic nas nie zaskoczy, a jednak w przypadku Jo Backett udało ją się zaskoczyć. Prawda o tym, iż między chłopakami z drużyny zapaśniczej jest nazywana dziewczyną do trenowania, wychodzi na jaw, a jak się okazuje jej najlepszy przyjaciel, od samego początku o tym wiedział, lecz ukrywał to, by uchronić ją przed bólem i złamanym sercem, lecz czy tylko to przed nią ukrywał? Co odkryje Jo w trakcie udowadniania sobie i innym, że jest warto o wiele więcej?


Wszystko jest takie brutalne. Poszukiwania szczęścia są brutalne. Ustalanie, co, do cholery, powinno się robić w tym życiu, jest zupełnie brutalne. Sądzisz, że to rozkminiłeś, i nagle bum, kończysz jak rozjechane zwłoki.


Ostatnie parę moich recenzji to głównie zachwyty, jednak przyszedł czas gdy dobra passa się skończyła i trafiłam na troszkę gorszą książkę, choć na pewno nie najgorszą. Premiera „Practice girl” była jedną z głośniejszych, wielu twórców promowało ją jako wspaniałą historię także moje oczekiwania względem niej, były bardzo wysokie. Niestety z bólem serca, muszę stwierdzić, że rozczarowałam się. Sam wątek dziewczyny do trenowania jest ciekawy i niekonwencjonalny jednak całościowo jako wśród innych książek young adult gubi się w tłumie. Jej punktem wyróżniającym się jest tytułowy wątek, a poza tym jest jak każda inna, która ma dobrze wykreowanych bohaterów, którzy może i są czasem wyjątkowo irytujący, lecz jest to stały element w książkach tego typu.
Skoro już o bohaterach wspomniałam, główna bohaterka Jo Backett menadżerka szkolnej drużyny zapaśniczej jest postacią typową, momentami mam wrażenie, że aż nazbyt jak na taką historię. Z jednej strony jest szaloną, pełną energii i chęci do działania, a z drugiej marudą, która przy każdej możliwej okazji znajduję powód, by pomarudzić. W wielu sytuacjach widać w niej również egoizm, nie stanowi oparcia dla przyjaciół, bo liczą się tylko jej problemy i rozterki. Dodatkowo przy flirtach z większością chłopaków z drużyny ukazuje ogromne zdziwienie gdy okazuje się jakie miano jej nadali i o ile samo to jest serio przykrym i ważnym tematem. Nie zmienia to jednak faktu, iż częste zmiany obiektu uczuć są irytujące i dziecinne, a bohaterka na dodatek nie widzi w tym nic złego. Osobiście irytowało mnie ogromnie przez całość książki i sprawiło to, że w moich oczach historia ta utraciła wiele dobrego.
Sam wątek dziewczyny do trenowania jest ciekawy, jednak nie ukrywam, brakowało mi w nim czegoś więcej. Główna bohaterka bardzo szybko dowiaduje się o tym, co samo w sobie nie stanowi zbyt dużego problemu jednak to, że temat ten zostaje praktycznie na tym zakończony, a akcja toczy się wokół tego jak Jo żle się z tym czuję, jest obrażona na przyjaciela czy ma nowy obiektu zaintersować jest sporym minusem dla całości
Każdy walczy w bitwie, o której nie masz pojęcia.
Podsumowując, uważam „pracitce girl” autorstwa Estelle Laure za książkę, która łatwo gubi się wśród innych, a na dodatek nie ma w sobie czegoś co pozostałoby z czytelnikiem. Główna bohaterka jest irytująca zwłaszcza jeśli ktoś nie przepada za osobami, które wyolbrzymiają pewne kwestie. Sam wątek dziewczyny do trenowania jest troszkę poniżej przeciętnej, choć zaznaczam iż nie jest to tak zła książka jak może wynika. Dla mnie jest to po prostu okej historia, którą szybko przeczytałam i równie szybko zapomnę.
"Practice girl" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni...


czwartek, 9 lutego 2023

"Rzeka zaklęta" - Rebecca Ross

00:00:00 0 Comments

Zakochałam się w nim szybko i lekkomyślnie, naiwnie wierzyłam, w każdą obietnicę, jaką mi dał. Był wszystkim, czego pragnęłam, i myślałam, że on czuje to samo, że kocha mnie tak, jak ja pokochałam jego. Ale niektóre serca stworzone są po to, żeby je łamać, czyż nie.




Tytuł: Rzeka zaklęta


Autor: Rebecca Ross


Data wydania: 11.01.2023


Wydawnictwo: You&YA


Liczba stron: 416


Moja ocena: 8/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Wezwanie Jacka Tamerlaina z kontynentu na wyspę Cadence w imieniu przywódcy klanu było pretekstem dla Adairy, by prosić go o pomoc w odnalezieniu znikających dziewczynek, a jako iż ten tworzy muzykę, dzięki niej są w stanie wezwać duchy, by odkryć skrywane tajemnice. Gdy spróbują połączyć swoje siły, okaże się, że są znacznie lepszymi sojusznikami niż wrogami, którymi byli w dzieciństwie, a w trakcie współpracy przy odnalezieniu dziewczynek zmienią się również ich uczucia do siebie. Jednak małżeńska sielanka nie może trwać zbyt długo i na jaw wyjdą skrywane kłamstwa, które namieszają w życiu całego klanu, przez co serca dwójki bohaterów zostaną złamane… Kto uprowadzał dziewczynki z wyspy? Kim tak naprawdę jest Adaira?



A teraz zdałem sobie sprawę, że lepiej jest żyć i czuć, nawet jeśli ma się to skończyć rozstaniem, niż być zimnym i na wpół martwym głazem, spękanym z urazy.



Jeśli miałbym wskazać historię, z którą w ostatnim czasie relacja przypominała hate-love, bez wahania wskazałabym właśnie „Rzekę zaklętą”. Sam początek był interesujący, jednak nie miał w sobie tego czegoś, dzięki czemu nie mogłabym oderwać się od niej, co obudziło we mnie wiele obaw. Z czasem jednak pojawiło się zainteresowanie, a gdy temat znikania dziewczynek z wyspy stawał się coraz większą zagadką, nie mogłam się od niej oderwać. I o ile nie czytam już tak dużo fantastyki co kiedyś i stała się ona dla mnie bardziej gatunkiem, po który sięgam okazjonalnie, tak po historii Jacka i Adairy mam ogromną ochotę zatracić się w niej na nowo.


Jeśli chodzi o bohaterów, na pewno mamy tutaj do czynienia z typową powerful women, której nie da się nie polubić nie tylko przez swoją siłę, ale również przez dość niekonwencjonalne zachowania, które momentami mogą wzbudzić wiele kontrowersji w XXI wieku. Jednak dla mnie to i siła Adairy sprawiają, że dużo bardziej podobała mi się ta historia. Jednak nie tylko tym można ją określić, mimo siły jest delikatna, oddana swojemu królestwu i poddanym, szczęście i spokój poddanych jest dla niej ważniejsze od swojego. Jeśli chodzi o Jacka, jest on równie odważny i oddany rodzinie, znajomym i ukochanej. Przy podejmowaniu decyzji zawsze kieruje się sercem, nie robi nic wbrew sobie, a przede wszystkim zawsze dotrzymuje danego słowa, co w ostatecznym momencie zgubi go.


Sama otoczka duchów i magi jest równie niespotykana co ciekawa, to ich motyw dodawał momentami wyjątkowości historii, choć nie do końca był on konieczny w całości fabuły jednak ostatecznie dobrze, że jest. O zakończeniu mogę powiedzieć wiele na pewno to, że nie spodziewałam się takiego rozwoju, wiele prawd, które zostały ujawnione, okazały się nie do przewidzenia i dość odległymi od moich założeń. Dawka emocji, jaką autorka dostarcza, jest ogromna, przez co z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji.


Kiedyś myślałem, że dom to po prostu miejsce; cztery ściany i dach, pod którym śpisz. Myliłem się. Dom to ludzie, ci, których kochasz, i może nawet ci, których nienawidzisz.


Podsumowując, uważam „Rzeka zaklęta” autorstwa Rebecca Ross za książkę, która w ciekawy sposób ukazuje motyw duchów jak i rozmów między ludźmi a nimi. Historia ukazana, z początku wydawać się z początku nudna, jednak warto się przemóc i czytać dalej by odkryć jej piękno. Szkocki klimat jest kolejnym atutem tej powieści i zdecydowanie niejedynym. Mimo tego jak wspaniała jest na historia, nie spodoba się ona raczej osobą, które nie miały do czynienia z książkami fantastycznymi, pozostałym z całego serca polecam historię Adairy i Jacka.

poniedziałek, 6 lutego 2023

"Uwięziona" – B.A. Paris

17:46:00 0 Comments
Zdarza się, że los okropnie nas doświadcza. Czasami nawet bez konkretnego powodu. No bo dlaczego inni znoszą więcej, a drudzy mniej? Czy istnieje jakaś zależność, która decyduje o tym, ile zła spotkamy w trakcie naszej ulotnej egzystencji? Wydaję mi się, że wiele osób chciałoby poznać odpowiedź na te nurtujące pytania. Może i B.A. Paris w swojej najnowszej powieści pt. "Uwięziona" nie daje nam na nie odpowiedzi, lecz za sprawą cudownie wykreowanej głównej bohaterki i jej historii, zmusza nas do swoistej refleksji na temat ludzkiego losu. Na jak wiele sposobów można zostać uwięzionym?




Tytuł: "Uwięziona"
Autor: B.A. Paris
Data polskiego wydania: 25 stycznia, 2023
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 7/10









Amelie zawsze musiała sama o siebie zadbać. Ojciec osierocił ją, gdy była nastolatką, ale zanim wpadła w tryby opieki społecznej, udało jej się uciec i zacząć nowe życie w Londynie. Poznała wpływowych przyjaciół i zdobyła pracę w redakcji ekskluzywnego magazynu. Wkrótce zgodziła się poślubić jego właściciela, Neda Hawthorpe'a, syna miliardera. Ich związek dla obojga był układem, ale dla Amelie okazał się śmiertelnie niebezpieczną pułapką.
Amelie budzi się w ciemnym pokoju. Nie ma pojęcia, dokąd ją zabrano i dlaczego. Kim są jej tajemniczy porywacze? I dlaczego czuje się w tym więzieniu bezpieczniejsza niż u boku męża?

Zawsze byłam zafascynowana książkami B.A. Paris, ponieważ już od pierwszej kartki pokochałam jej lekkie, lecz zarazem intrygujące pióro. Bohaterowie zawsze mieli silne tło psychologiczne, mimo że ich portrety nie były szczególnie skomplikowane. No i ten doskonały przepis na akcję, która cudownie współgrała z fabułą.. Książek powyższej autorki po prostu nie da się nie pokochać – fakt ten poparły jej poprzednie powieści, które nieraz zawitały na liście bestsellerów.
Jednak mówi się, że muszą istnieć wyjątki od reguły. Tak właśnie było z "Uwięzioną". Już od pierwszego rozdziału miałam wrażenie, że nie czerpię z tej powieści takiej samej satysfakcji co zawsze. Postacie wydawały się delikatnie przerysowane, a fabuła była wyjątkowo przewidywalna. Moim zdaniem wątek Neda i małżeństwa-pułapki to niewykorzystany potencjał. Nie rozumiem, dlaczego B.A. Paris nie wgłębiła się bardziej w głowy bohaterów i nie przedstawiła ich psychologicznej perspektywy. Byłoby to całkiem ciekawe doświadczenie, które zdecydowanie umiliłoby podróż przez historię Amelie. Naprawdę chciałabym się dowiedzieć, o czym myślał Ned i jakim cudem wszystkie jego czyny zostały tak szybko zapomniane.

Chyba jedną z głównej wad "Uwięzionej" jest właśnie brak realizmu. Brakowało mi takiego "życiowego" przedstawienia wydarzeń. Mimo że akcja jest naprawdę wartka, to fabuła wręcz nieprawdopodobna. Tym razem zostaliśmy pozbawieni elementu zaskoczenia, który wbiłby nas w fotel (a jest to charakterystyczny manewr autorki). Nie zmieniło to jednak faktu, że powieść czytało się z zapartym tchem, dosłownie połykając ją w całości. Zakończenie również zdawało odbiegać się od pozostałych. Moim zdaniem "Uwięziona" zdecydowanie wyróżnia się od typowego stylu Paris. Trzeba przyznać, że ciężko trafić na rewelacyjny thriller. Kocham książki autorki, lecz po prostu owa pozycja mnie nie przekonała. A szkoda.

Podsumowując, warto sięgnąć po "Uwięzioną". Przez historię Amelie brnie się szybko, lekko i przyjemnie. Fanom gatunku książka zdecydowanie przypadnie do gustu. Być może wy zobaczycie w powyższej pozycji coś czego ja dostrzec nie mogłam. Mimo to twórczość B.A. Paris nadal zajmuje sporą część w moim sercu.

Wydawnictwu Albatros dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorce życzę dalszych sukcesów, a czytelników zachęcam do skomentowania zawartości poniżej :)