Tytuł: „Dom między chmurami"
Autor: C. Klobuch
Liczba stron: 392
Data polskiego wydania: 28 kwietnia 2020
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
W moim odczuciu: 8/10
Autor recenzji: Kaja Gajdzik
Słowiańskie fantasy to gatunek szczególny. Kreowany przez mistrzów takich jak Sapkowski, Piekara czy Grzędowicz, stał się szeroko rozpoznawalny w świecie i głęboko ceniony przez miłośników tejże konwencji. Cechuje go przede wszystkim rozmach i trudna do powielenia atmosfera charakterystyczna dla wschodnioeuropejskich twórców. Co za tym idzie, młodzi pisarze, porywający się tworzenie fantastyki, mają przed sobą niełatwe zadanie, gdyż przychodzi im konkurować o względy czytelnika z najlepszymi. Czy C. Klobuch staje na wysokości zadania?
Zwykle recenzowanie książki zaczynam o krótkiej informacji o autorze. I tutaj napotkałam pewną przeszkodę – przeszukawszy Internet mogę jedynie wywnioskować, że „Dom między chmurami” to debiut Klobucha oraz rozpoczęcie cyklu. Nie udało mi się nawet dotrzeć do jego imienia, jedyna informacja to taka, iż jest Polakiem, gdyż książka nie była tłumaczona. Nie ukrywam, że wzbudziło to moją ciekawość – żadnych recenzji, żadnych danych, jedynie krótki opis fabuły na okładce sprawiły, iż z wielką niecierpliwością i bez żadnych oczekiwań przystąpiłam do lektury.
Świat, w którym rozgrywa się fabuła „Domu między chmurami” ukazywany jest czytelnikowi stopniowo – bardziej poprzez kreację osób i rozmowy bohaterów, aniżeli w postaci bezpośrednich opisów. Opisy, jeżeli już się pojawiają, dotyczą konkretnych miejsc akcji lub wierzeń, służą też wyjaśnianiu określonych zachowań i motywów ludzi. Skonstruowane są na tyle barwnie, że autentycznie oddziałują na wyobraźnię i pozwalają poczuć charakterystyczny klimat poszczególnych przestrzeni. Akcja rozwija się powoli – niemalże do połowy książki nie wiedziałam, co tak naprawdę stanowi istotę fabuły, a mimo to z każdą kolejną stroną coraz bardziej wsiąkałam w ukazaną rzeczywistość. Wydarzenia obserwujemy z perspektywy kilkorga bohaterów, z których na pierwszy plan wysuwa się Koro – przybyły z obcego kraju tajemniczy mężczyzna potrafiący okiełznać fantastyczne ogromne ptaki zwane orbisami. Zgodziwszy się na współpracę z hetmanem w kraju, gdzie sytuacja polityczna staje się coraz bardziej niespokojna i napięta, zostaje wplątany w sieć dworskich intryg. Już niebawem z osoby zupełnie neutralnej politycznie staje się obiektem polowań skrytobójców, przyciąga uwagę przedstawicieli wrogich władz, a ponadto targają nim wewnętrzne pokusy i obawy. Wydarzenia zawarte w rozdziałach pisanych z perspektywy męskich bohaterów (i niektórych kobiecych także) sprawiają, że mamy do czynienie z powieścią przede wszystkim przygodową. Fantastyka wkrada się natomiast, kiedy czytamy o tkaczce iluzji, dawnych wierzeniach, kiedy obserwujemy świat z grzbietu ptaka. W opisach wierzeń zabrakło mi obiecywanych nawiązań do słowiańskiej mitologii, których się nie doszukałam, jednak nie uznałabym tego za wadę fabuły. Ogromną natomiast zaletą jest dla mnie to, że bohaterowie kreowani są poprzez swoje czyny i wypowiedzi, a nie opisy. Autor dzięki temu pozwala czytelnikowi samodzielnie wyrobić sobie opinię na temat każdego z nich, niczego nie narzucając, a jednocześnie podprogowo sugeruje, aby nie koncentrować się na sympatii bądź antypatii względem poszczególnych postaci, lecz na wydarzeniach. W książce nie brakuje także wątku miłosnego, jednakże zarysowanego w sposób bardzo delikatny i nienachlany.
Chwilę uwagi warto poświęcić wojennemu aspektowi fabuły. Choć początkowo nie stanowi trzonu wydarzeń, z czasem wysuwa się na prowadzenie. Pomimo dużej ilości postaci i mojej początkowej obawy, że trudno mi będzie się w nim zorientować, przedstawiony został w sposób spójny i przejrzysty. Choć częścią bohaterów kierują podwójne motywy i nie do końca opowiadają się oni po jednej ze stron, autor na tyle umiejętnie posługuje się słowem, że czytelnikowi nie umykają liczne niuanse. Zrobiła na mnie wrażenie również kreacja świata – widzimy całkowicie wyobrażoną krainę, zawierającą państwa i miasta, z których każda ma swoją odrębną historię. Jest to taki element fantasy, który wzbudza mój ogromny szacunek dla jej twórców, gdyż to naprawdę wielka sztuka konstruować od zera nie tylko wydarzenia i bohaterów, ale też realia.
„Dom między chmurami” to, według mnie, powieść dobra i niepodobna do żadnej innej. Widać w niej indywidualny zamysł autora i trudno doszukać się wpływów z zewnątrz, które wszak istnieć musiały, gdyż każdy pisarz ma swoje literackie inspiracje. Otwarte zakończenie każe wyczekiwać kolejnego tomu, lecz odnoszę wrażenie, że nawet jeśli kontynuacja pojawi się dopiero po dłuższym czasie, nie będzie mi trudno z powrotem zagłębić się w losy bohaterów, ponieważ fabuła ma w sobie coś na tyle specyficznego, że zapada w pamięć. W każdym wątku czuć świeżość początkującego pisarza, jednak nie znajdziemy potknięć i niedociągnięć charakterystycznych dla wielu debiutów. Mogę powiedzieć z dużą dozą pewności, że przedstawione wydarzenia zostały dokładnie zaplanowane w głowie autora i z kunsztem przelane na papier. Spędziłam w towarzystwie „Domu między chmurami” naprawdę udany wieczór i polecam tę książkę każdemu miłośnikowi zarówno przygody, jak i fantasy, który ma ochotę na świeży, odżywczy powiew.