Insta


czwartek, 31 marca 2022

"Watykański spisek" - Michał Piechulski

11:30:00 0 Comments

 

Kościół nieodłącznie kojarzy nam się z władzą, pieniędzmi i wpływami. Niektórzy są w stanie zabić, aby to osiągnąć.

 


       Tytuł: Watykański spisek

      Autor: Mateusz Piechulski

       Wydawnictwo: Novae Res

              Ilość stron: 108

                   Ocena: 5/10




Umiera papież. Naturalną koleją rzeczy jest wybór nowej głowy kościoła. Na konklawe zjeżdżają się dostojnicy kościelni, którzy mają tego wyboru dokonać. Po czterech dniach decyzja zapada. Nowy papież – Marc Bosque nie był jednogłośnym kandydatem, są tacy którym wybór ten jest bardzo nie na rękę. Zawiązuje się zmowa pomiędzy kilkoma kardynałami, którzy już podczas obrad planują jak obalić i jak pozbyć się nowego papieża. Każdy z kardynałów biorących udział w spisku pochodzi z innej części świata, nie wpływa to jednak na ich działania i komunikację. Każdy z nich w swoim otoczeniu zakłada „fundację”, która gromadzi środki pieniężne na utrzymanie ich tajnego stowarzyszenia i kosztów z nim związanych. Jednym z pierwszych ważniejszych kroków, jakie podejmuje stowarzyszenie jest obsadzenie na stanowisku papieskiego kamerlinga swojego człowieka – Hansa Boehme – skarbnika szwajcarskiego kościoła. Dzięki temu zabiegowi, czwórka spiskowców śledzi na bieżąco poczynania papieża Marka VIII, bo takie imię przybiera Mark Boscue. Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy jeden z członków stowarzyszenia Josh Marongo zostaje znaleziony martwy w rezerwacie dla zwierząt. Czy reszta spiskowców powinna zacząć bać się o swoje życie?

 

Książka krótka i tak jak zwykło się mówić, że liczy się jakość, a nie ilość to w tym konkretnym przykładzie niestety się to nie sprawdziło. Osobiście odebrałam ją jako dłuższe opowiadanie, może konspekt na bazie którego książka ma powstać, bo historia ma potencjał. Główny wątek, który opiera się na intrydze kardynałów w żaden sposób nie został wytłumaczony przez autora. Nie wiemy dlaczego chcą oni obalić papieża, nie wiemy nic o papieżu ani o samych motywach kardynałów. Autor „pędzi” w swojej historii nie zaznajamiając czytelnika z głównymi bohaterami, ich życiem, nie tłumaczy dlaczego podejmują takie, a nie inne decyzje. Do końca też nie wiem do czego dążyło stowarzyszenie, jakie miało plany i jaki dokładnie cel członkowie stowarzyszenia chcieli osiągnąć.

 

W moim odczuciu książka jest jak film oglądany w trybie „przyśpieszonym”, a czytelnik to bierny widz, któremu obrazy przelatują przed oczami i na których nie musi się skupiać. Główne postacie napisane zostały po macoszemu i w większości odebrałam je jako zarysy osób, nie wyróżniają się, nie wzbudzają emocji w czytelniku. W żaden sposób nie utożsamiamy się z nimi, kolokwialnie mówiąc było mi w zasadzie wszystko jedno, kto kogo obali. Pomysł na książkę jest dobry, ale niedopracowany.

"Przedsionek piekła" – Anna Bailey

10:00:00 0 Comments

W zamkniętej społeczności tak naprawdę nie ma tajemnic – prawda zawsze wychodzi na jaw, niepostrzeżenie przemykając między ustami. Sposób, w jaki małe miasteczka są skonstruowane, przyprawia o dreszcze. Zdaje się, że żyją one własnym życiem, nasiąknięte brudem i obrzydliwymi sekretami, które mieszkańcy nieudolnie próbują zatuszować. W Whistling Ridge trudno funkcjonuje się z ciężarem na sercu. Zwłaszcza gdy dochodzi do okrutnej zbrodni, a wszyscy chowają głowę w piasek i po cichu modlą się, by nie spełniły się ich najgorsze obawy. Zapraszam was do przyprawiającego o dreszcze świata wykreowanego przez Annę Bailey w książce pt. "Przedsionek piekła", który nauczy was, że w życiu trzeba mierzyć się z konsekwencjami własnych czynów.




Nr recenzji: 582
Tytuł: "Przedsionek piekła"
Autor: Anna Bailey
Data polskiego wydania: 9 marca, 2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10






Whistling Ridge, miasteczko w Górach Skalistych w Kolorado, jest rajem wyłącznie dla turystów. Poza sezonem diabeł mówi tu dobranoc, mimo że ostatnie zdanie należy do pastora Pierwszego Kościoła Baptystycznego. A może właśnie dlatego..
Gdy siedemnastoletnia Emma zostawia swoją najlepszą przyjaciółkę Abi na imprezie w lesie, jak większość dziewczyn w jej wieku wciąż sądzi, że ich życie dopiero się zaczyna. Są w ostatniej klasie liceum i już wkrótce świat wreszcie stanie przed nimi otworem. Ale tej nocy wydarzy się wiele rzeczy, a Emma może już nigdy nie zobaczyć przyjaciółki. Wiedziona poczuciem winy, zrobi wszystko, by ustalić, co się naprawdę stało.

Nikt nie mówi tego głośno, ale wszyscy wiedzą, że Abi już nie wróci..

Z czystym sumieniem przyznaję, że jest to najlepszy debiut, jaki kiedykolwiek czytałam. Jestem pod wrażeniem warsztatu pisarskiego autorki. Poziom języka jest naprawdę zaawansowany, w dodatku ckliwe i poetyckie opisy utwierdzają mnie w przekonaniu, że trafiłam na prawdziwą perełkę. Niby czytałam kryminał, ale brnąc przez powieść, miałam wrażenie, jakbym została wtrącona do zupełnie innego świata, gdzie poznałam sąsiedzką społeczność osobiście, a urocze zamknięte miasteczko obserwowałam z własnej perspektywy. Anna Bailey doskonale wie jak wywołać gęsią skórkę na ciele i przyspieszyć tętno czytelnika.

Sama powieść nie jest łatwa w odbiorze. Choć sprawnie się ją czyta, a ciekawa fabuła zachęca do dalszego poznawania historii zaginionej Abigail, skłania do niewygodnej refleksji, która uświadamia, że naprawdę ciężko żyć z piętnem na duszy. Motyw religii sprawiał, że miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy – był aż tak absurdalny i niedorzeczny. Może właśnie dlatego na pierwszy rzut oka, historia Bailey może wydawać się nieprzyjemna. W mojej opinii książka ma za zadanie wydobyć z nas to, co najgorsze, zwrócić uwagę na obrzydliwe i przyprawiające o mdłości cechy człowieka, ale również jego obojętność i ignorancję. "Przedsionek piekła" stawia mnóstwo pytań, które podważają własny światopogląd moralny, ale przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej emocjonującej i trzymającej w napięciu lektury, jest mi o wiele lżej..
Wbrew pozorom, książka koi. Niektórzy czytelnicy mogą poczuć się zdegustowani kontrowersyjnymi opisami lub stwierdzeniami. Niemniej jednak Anna Bailey doskonale pokazała naturę człowieka. Być może w sposób wzbudzający sprzeciw, ale taka prawda. Przemoc domowa, przemoc wobec kobiet i dzieci, nadużywanie władzy przez kościół, dyskryminacja i wykluczenie ze względu na pochodzenie oraz preferencje seksualne. Niezwykle ważna powieść ukazująca najgorsze aspekty życia kamuflowane za pomocą religii, Boga i wartości rodzinnych. Przez całą powieść wstrzymywałam oddech i nadal nie mogę go wypuścić, bo jestem w szoku jak autorka w tak racjonalny sposób była w stanie pokazać te wszystkie wartości, jednocześnie w sposób dojrzały podchodząc do tematu?

Jednak wartości to nie wszystko, co autorka ma do zaoferowania. Warto wspomnieć o tej świetnie wykreowanej otoczce, która dodawała jeszcze większego mroku. W powieść dosłownie można wsiąknąć – sama po kilku stronach zaczęłam żyć rozterkami głównych bohaterów, którzy nie są czarno-biali. Niezwykłą zabawę sprawiała mi możliwość analizowania ich umysłów. Te bogobojne postacie nie są tak święte, jak mogłoby się wydawać. Nie nastawiajcie się również tylko i wyłącznie na moralizatorskie aspekty książki. Fabuła jest naprawdę pomysłowa, a wartka akcja i mnóstwo plot twistów przyprawią was o palpitację serca. Naprawdę ciężko znaleźć mi jakiekolwiek wady tej powieści.

Reasumując, klimatyczna książka Bailey wzbudziła we mnie mnóstwo emocji, również tych niepożądanych. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że thriller psychologiczny był mnie w stanie tyle nauczyć i wzburzyć, zachęcając jednocześnie do działania. Czuję się w pełni usatysfakcjonowana historią Bailey, ponieważ dostałam więcej, niż ośmieliłam się oczekiwać. Choć powieść łatwa nie jest, życzę wam tego samego, ponieważ przeczuwam, że każdy z nas znajdzie w treści coś, z czym będzie mógł się utożsamić.

Wydawnictwu Albatros dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorce szczerze życzę dalszych sukcesów, natomiast czytelników, tak jak zawsze zachęcam do komentowania poniżej :)

środa, 30 marca 2022

"Na gorącym uczynku" Joanna Jurgała-Jureczka

08:00:00 0 Comments

Tadeusz Boy- Żeleński, “wskrzesiciel martwych posągów”, “odbrązawiacz posągowych postaci” pytał: “ kto lepiej służy sprawie pomnikowych postaci, czy ten, który im daje nowe życie i odnawia ich przymierze z czytelnikami, czy ten, kto bezmyślnie macha kadzielnicą przed starym, zakurzonym posążkiem?” Książka Joanny Jurgały-Jureczki jest właśnie  odpowiedzią na to pytanie dręczące przed laty Boya. 

 

Tytuł: Na gorącym uczynku 
 

Autor: Joanna Jurgała-Jureczka

 

Wydawnictwo: Zysk i S-Ka

 

Data premiery: 15.03. 2022

 

  Autor recenzji: Magdalena Kwapich

 

 Liczba stron: 320

 

  W moim odczuciu: 7/10

 

 

“Na gorącym uczynku” to książka Joanny Jurgały-Jureczki, historyka literatury, autorki bestsellerów o rodzie Kossaków.  Tym razem “popełniła” ona  publikację niezwykłą, taką, którą w dodatku trudno zaklasyfikować do konkretnego gatunku. Nie jest to bowiem klasyczna powieść ani też biografia. To zbiór luźnych felietonów, anegdot, ciekawych opowiastek o życiu znanych, wybitnych osób z dziedziny literatury, sztuki, polityki, nauki. Galeria postaci została dobrana niezwykle trafnie, no bo któż nie słyszał o Mickiewiczu, Piłsudskim, Konopnickiej czy Matejce. Owszem, uczyliśmy się o nich w szkole, ale Jurgała -Jureczka odbrązowiła ich wizerunek, zaglądając do ich prywatnych mieszkań, sypialni, przeglądając ich szafy, bagaże, pisząc o ich lękach, fobiach, obsesjach. Tego jeszcze nie było! 

Zaczyna od Konopnickiej obchodzącej jubileusz 25-lecia pracy twórczej i cóż, okazuje się, że ta nobliwa pisarka, matka ośmiorga dzieci,  to zdaniem autorki kobieta bardzo interesująca, inteligentna, urzekająca mężczyzn swoim powabem. Była nawet związana z młodszym od niej o siedemnaście lat dziennikarzem. I wzbudziła gwałtowne, namiętne porywy serca w synu profesora Ludwika Gumplowicza, Maksymilianie, który to oszalał dla niej z miłości. Miłości zakończonej dla tego młodego człowieka tragicznie!

Dalej Semiradzki przyjmujący królową Małgorzatę Saubadyjską w swoim rzymskim domu, w którym zresztą wywoływał duchy. Julian Ochorowicz, szarlatan, a może geniusz, pod którego wpływem pozostawało wielu znanych pisarzy, m.in.  Reymont. Mickiewicz, jak zwykle zakochany, niemogący przedrzeć się do powstania. I zauroczona nim stateczna mężatka Konstancja Łubieńska, wpłacająca na jego konto przez lata spore sumy. Ten zrewanżował się, umieszczając ją w “Panu Tadeuszu”, jako podstarzałą  Telimenę. 

Nie mogło w tej publikacji zabraknąć i Sienkiewicza, twórcy Trylogii, której to wydanie w Polsce Ludowej uratował sam   Józef Stalin. Jest też Matejko, zdominowany przez żonę i nieśmiały Wyspiański, demoniczny Przybyszewski. Fakty z życia Piłsudskiego, Przybosia, Asnyka, Przerwy-Tetmajera, Kossaków, Orzeszkowej mieszają się z ich dziełami, przemyśleniami, zainteresowaniami, słabostkami, wadami. Ich szkolny, poważny wizerunek  został odkurzony, odbrązowiony, ukazany w pełnej krasie. To dzięki temu zabiegowi te wielkie, encyklopedyczne postacie nabierają barw i zaczynają budzić sympatię.

Myślę, że “Na gorącym uczynku” to bardzo dobrze napisana pozycja, poprzedzona na pewno solidną pracą badawczą jej autorki. Moją uwagę zwróciła rzetelność tej publikacji, jej drobiazgowość, dokładność i wiarygodność w przedstawianiu faktów, ciekawostek. Często są to informacje nieznane, wyszukane w wielu różnych źródłach, bibliografiach czy  też w zakurzonych, domowych archiwach, zapomnianych biblioteczkach. Czasami jesteśmy zaskoczeni tymi informacjami albo zbulwersowani, a nawet zszokowani, ale zawsze zaciekawieni. Jedyne co mi przeszkadzało, to zbyt szybkie przechodzenie z tematu na temat, bo  zdarzyło się, że  nie potrafiłam zorientować się, o której to zacnej postaci właśnie czytam.

Dodatkową wartością tej publikacji jest jej język - wyjątkowy, precyzyjny, wyrafinowany, oddający ducha i atmosferę tamtych czasów. Do tych minionych już lat przenosimy się też za sprawą zdjęć zamieszczonych w książce, co prawda czarno-białych, ukazujących wizerunki niektórych opisanych w niej bohaterów. Na plus mogę zaliczyć piękne wydanie tej pozycji - twarda oprawa z hipnotyzującą okładką, wydrukowana na grubym papierze czytelną czcionką, z wyraźnymi odstępami i wyróżnionymi podtytułami. “Na gorącym uczynku” to na pewno interesująca pozycja, zalecam jednak jej uważną lekturę, by żaden szczegół nie umknął naszej uwadze!


poniedziałek, 28 marca 2022

"Skrawki" - Krzysztof Jóźwik

13:52:00 0 Comments

 

Jak dobrze znasz swoich sąsiadów? Co kryje się pod fasadą sukcesu i szczęśliwego życia?

 

Prestiżowe osiedle pod Warszawą, nowoczesne domy, przystrzyżone trawniki i zamieszkująca je śmietanka towarzyska Warszawy. Mieszkańcy to ludzie zamożni, celebryci, biznesmeni, lekarze. Co wspólnego mogą mieć z bestialsko okaleczonymi zwłokami znalezionymi w okolicach Warszawy? Czy zwłoki pozbawione większej ilości narządów oznaczają, że policji przyjdzie zmierzyć się z psychopatą rządnym ludzkiej krwi, czy może prawda jest zgoła inna?

 


             Tytuł: Skrawki

     Autor: Krzysztof Jóźwik

          Wydawnictwo: Filia

               Ilość stron: 456

                   Ocena: 8/10



Filip Molenda to znany dziennikarz kulinarny, prowadzi własny, telewizyjny program o gotowaniu, jest zapraszany do innych popularnych projektów, z czego chętnie korzysta. Prywatnie to spełniony facet, ma piękną żonę, luksusowy dom, a także otwiera sieć sklepów z wyrobami mięsnymi. Jego dwóch sąsiadów to także poważani obywatele, jeden z nich to dobrze sytuowany biznesmen, właściciel sieci siłowni, a także mąż i ojciec. Ostatni z nich emerytowany wojskowy pomimo surowej powierzchowności wzbudza szacunek wśród mieszkańców. Zupełnie różni, a jednak coś ich łączy. Jakie skrywają tajemnice? Poszlaki doprowadzają podkomisarza Krzysztofa Kalinowskiego właśnie do tej trójki. Zaginął młody chłopak, w ostatnich dniach życia miał kontakt z dwoma z trzech mężczyzn, czy to przypadek? Kalinowski nie wierzy w aż takie zbiegi okoliczności, policyjny nos, a także doświadczenie podpowiadają mu, że coś jest na rzeczy.

 

Podoba mi się kreacja głównego bohatera, podkomisarz Kalinowski zyskał moją sympatie od pierwszych stron. Jest zwykłym facetem, z normalnymi, przyziemnymi problemami. Żaden z niego amant ani „cwaniak” rzucający łaciną na prawo i lewo, czego ostatnio mam przesyt w czytanych książkach.

 

Świetna okładka, przyciąga wzrok i aż chce się ją chwycić i czytać, miła dla oka czcionka i krótkie rozdziały tym bardziej temu sprzyjają. Fabuła spójna, rozwija się powoli i z każdą stroną coraz bardziej wciąga. Główny wątek konsekwentnie prowadzony przez autora przez całą książkę, nic go nie zaśmieca i nic niepotrzebnie nie odciąga czytelnika od prowadzonego śledztwa. Na uwagę zasługują też postacie, ciekawe kreacje, każdy z nich ma własną osobowość, są barwne i prawdziwe. Dużym plusem są także dialogi, w tym przypadku bardzo naturalne. Nie przeszkadzały mi makabryczne opisy przedstawiające ćwiartowanie ciała i oddzielanie jego części po kawałku, osobiście uważam, że tylko tak można najlepiej oddać brutalność i charakter mordercy. Zabrakło mi natomiast „samego śledztwa”, zbyt mało zwrotów akcji, budowania napięcia, tej fascynującej czytelniczej drogi, kiedy elementy układanki powoli wskakują na swoje miejsca.

 

To pierwszy mój kontakt z tym autorem, nie zawiódł mnie. Książka godna polecenia, musi być dobra, skoro zaraz po przeczytaniu, zamówiłam inne autorstwa Krzysztofa Jóźwika.

niedziela, 27 marca 2022

„Ktoś z nas kłamie" Karen M. McManus

13:00:00 0 Comments

Na postawie książki powstał serial, czy to nie idealny powrót książki, o której było głośno jakiś czas temu? Wznowienie powieści, zmieniona okładka i zmodyfikowany tytuł nie przysłonił mi oczu tym, że gdzieś to już widziałam. Postanowiłam sięgnąć po odświeżoną wersję, co było trafnym wyborem.



Nr. recenzji:
577

Tytuł: „Ktoś z nas kłamie"

Autor: Karen M. McManus

Tłumacz: Ewa Kleszcz

Liczba stron: 392

Data polskiego wydania: 1 marca 2022

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

W moim odczuciu: 7,5/10

Autor recenzji: Daria Pogodzińska




Pięcioro uczniów siedzących po lekcjach w kozie, za używanie telefonów, które jak twierdzą, zostały im podrzucone. Każda z osób jest charakterystyczna, każda ma swoje życie i tajemnice. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie doszło do tragedii. Simon, jedna z osób w kozie, w skutek wypicia wody umiera, jak się okazuje, wraz z wodą spożył on alergen, a konsekwencje tego są nieodwracalne. Zamknięta przestrzeń, wśród niej uczniowie, którzy są podejrzani o morderstwo.

Sprawy licealnych uczniów, zagadka, thriller, są to elementy, które uwielbiam w powieściach, nie jest więc zdziwieniem, że z taką chęcią sięgnęłam po tę lekturę. Nie trzeba długo czekać na rozwój wydarzeń. Początek od razu jest emocjonujący, a czytelnik jest zachęcony do dalszego poznawania historii. Bohaterowie są schematyczni i to bardzo. Czwórka podejrzanych uczniów z czego, Bronwyn to pilna uczennica, Addy ma popularnego chłopaka, Cooper jest typem sportowca, a Nate ma na bakier z prawem. Czy nie jest to znajome? Tacy bohaterowie często pojawiają się w powieściach dla młodzieży i można to rozważać jako zalete i wadę. Charakterystyczne postacie są łatwe do zapamiętania, zwłaszcza gdy opowieść prowadzona jest z różnych perspektyw. Nastolatkowie mają swoje problemy, każdy inne, dlatego książka nie jest tylko thrillerem, kryminałem, to też obyczajówka przedstawiająca życie uczniów.

Wadą schematycznych postaci jest ich mała różnorodność, mają po kilka typowych cech, wiele czytelników nie lubi powtarzalności i liczy na bohaterów skomplikowanych, pełnowymiarowych. Z początku miałam problem z odnalezieniem się w kilku perspektywach, ale to przy naprawdę początku. Brakowało mi niepewności, czegoś takiego co towarzyszami mi przy czytaniu wybitnych thrillerów, co sprawia, że nie mogę się oderwać i czytam z zapartym tchem. Nie jest to wybitna literatura, ale jeśli chodzi o skierowanie jej do młodzieży ,to radzi sobie bardzo dobrze.

Autorka posługuje się prostym językiem. Całość czyta się przyjemnie i szybko, język nie jest infantylny, nie ma też treści, które byłyby nieodpowiednie dla młodzieży. "Ktoś z nas kłamie" będzie idealne dla osób, które szukają powieści osadzonej w licealnych realiach, z tajemnicą i napięciem. Moją uwagę zwróciła również okładka, której kolory wpadają mi w oko. W wolnej chwili z chęcią zapoznam się z serialem i porównam sobie te dwa twory.

sobota, 26 marca 2022

Empatajzer

10:00:00 0 Comments

  

  Tytuł: Empatajzer


   Autor: Aleksandra Borowiec


   Wydawnictwo: Zysk i s-ka


   Data wydania; 15 luty 2022


   Liczba stron: 497


   Moja ocena: 7/10




Recenzję "Empatajzera" zacznę może od tego, że od zawsze i na zawsze mistrzem fantastyki jest dla mnie Terry Prachett. Z całym szacunkiem do twórczości Tolkiena i Martina wykreowane przez nich światy nie wciągnęły mnie tak jak świat dysku. Po lekturze książki Aleksandry Borowiec zdecydowanie się to nie zmieniło. Od samego początku miałam wrażenie, że autorka próbuje niejako bazować na znanych już uniwersach, budować na podstawie zaczerpniętych z nich zasad. Stworzenie wielu dzielnic, o własnych nazwach, jak choćby wieloznaczna Mizeria, wielokrotne podkreślanie różnic, jakie dzielą mieszkańców poszczególnych dystryktów.... To wszystko gdzieś już było. Próba oparcia się o pomysł, który okazał się sukcesem, w przypadku początkującego pisarza niekoniecznie jest minusem, co raczej próbą poszukiwania własnej ścieżki artystycznej. Dodam tylko, że odbiór i poruszanie się w tej książkowej przestrzeni zdecydowanie ułatwiłaby mapa przedstawiająca topografię świata.

  

Z początku ciężko było wejść w akcję i przedstawianą historię. Nagromadzenie na kilkunastu stronach wszystkich postaci, nazw instytucji (Hydro), określeń slangowych, urządzeń i maszyn - w tym tytułowych Empatajzerów sprawia, że czytelnik może poczuć się nieco przytłoczony i zagubiony. Z tego powodu, obok wspomnianej już wyżej mapy dobrym rozwiązaniem byłoby jeszcze wprowadzenie słownika pojęć.Muszę jednak przyznać, że po pierwszym zderzeniu z tak charakterystycznym i specyficznym gatunkiem, jakim jest sci-fi, świat Pattium pochłonął mnie bez reszty. Nie jest to oczywiście ten rodzaj literatury, który połyka się jednym tchem, ale którym raczej trzeba delektować się powoli. Co więcej, w przeciwieństwie do typowej "wampirowo-wilkołakowej" fantastyki, w "Empatajzerze" mamy wiele okazji do własnej refleksji. Z jednej strony wydawać się może śmieszne karanie za zużycie wody czy dokonywanie przydziału papieru do pisania wniosków, ale ......

Kiedy spojrzymy na nasze otoczenie i zastanowimy się głębiej nad przemianami społecznymi, gospodarczymi i ekonomicznymi może już nie być nam tak do śmiechu. Świat zmienia się na naszych oczach i to niekoniecznie w tym dobrym kierunku. Poza tym, Pattium pod pewnymi względami wydaje się bardzo podobne do naszego świata. Jako przykład można podać chociażby "social mediowy ekshibicjonizm", wieczne przeglądanie platform społecznościowych, publikacje zdjęć i filmów, życie życiem innych ludzi i wieczną pogoń za popularnością. Mizeria - dzielnica biedy przypomina dzisiejsze dzielnice nędzy, krajobraz po konfliktach, szarość, smutek i przygnębienie. A co do empatajzerów - urządzeń dostępnych dla wybranych, które pozwala na odczuwanie emocji innych - czy w dzisiejszych czasach również i do pewnego stopnia nie chcielibyśmy mieć takiego gadżetu? Obok smartfona, palmtopa, smartbanda i słuchawek Bluetooth? Tempo życia wymaga od nas pewnego odcięcia się od emocji, na które po prostu nie ma czasu, a jedną z obaw jest to, że w pracy i w życiu zastąpią nas roboty. Może nawet taka 'namiastka emocji" jaką daje empatajzer, jest lepsza niż..... pustka?

Kończąc recenzję, chciałabym jeszcze podkreślić, że podoba mi się styl pisania autorki. Pomimo wielu neologizmów (co przecież jest czymś normalnym w tym gatunku), "Empatajzer" pisany jest ładnym, poprawnym językiem, który zwielokrotnia przyjemność z czytania. Dobry pomysł, konsekwentnie prowadzona akcja - trochę kryminału, trochę sci-fi, dobra polszczyzna i kreatywność sprawia, że książka, pomimo iż, jest to dopiero druga pozycja w dorobku literackim Aleksandry Borowiec, z niecierpliwością każe oczekiwać więcej publikacji tej autorki.W pełni można podzielić słowa, którymi na okładce książkę zrecenzował Piotr Gociek: dostajemy udane połączenie fantastyki z literaturą głównego nurtu. Tytułowy gadżet pochodzi z arsenału SF, ale cała reszta to bolesne wejście w świat współczesnych lęków człowieka XXI wieku."

piątek, 25 marca 2022

„Magia powietrza. Żywioły" Astrea Taylor

13:56:00 0 Comments

Interesujesz się magią, rytuałami, w dzieciństwie oglądałaś/oglądałeś bajki i kreskówki, w których postacie władały różnymi żywiołami, a może po prostu lubisz ciekawostki i zgłębiane swojej wiedzy, jeśli któreś z powyższych się zgadza, to polecam Ci zapoznać się z tym dziełem.



Nr. recenzji: 577

Tytuł: „Magia powietrza. Żywioły"

Autor: Astrea Taylor

Tłumacz: Ischim Odorowicz-Śliwa

Liczba stron: 256

Data polskiego wydania: 9 marca 2022 Wydawnictwo: Kobiece

W moim odczuciu: 7,5/10

Autor recenzji: Daria Pogodzińska



Książka pełna jest wiedzy na temat tego, co nas otacza dookoła, Powietrze towarzyszy nam przez cały czas, bez niego istota ludzka by nieprzetrwała, ale powietrze to nie tylko to, co pierwsze przychodzi nam na myśl. Daje ono życie przyrodzie i nawet nie spodziewamy się, gdzie jest ono ukryte, a cały przekaz, tajniki tego żywiołu są umieszczone w tej książce. Zawiera ona opisy miejsc, ziół, kamieni, przepisy na rytuały oraz ciekawe informacje i historię.

Sięgnęłam po tę książkę z myślą, że czytałam już podobną książkę, a raczej w podobnej formie, która zawierała przepisy, wyjaśnienia i znaczenia roślin, a jednocześnie napisała była współczesnym i prostym językiem, który nie jest ciężki, dla osoby zaciekawionej tematem, ale wcześniej go niezgłębianym. Pani Taylor oraz zapewne jest to sprawa tłumaczenia, posługuje się językiem, który sprawia, że odbiorca, może się poczuć współczesną wiedźmą. Lekki, a zarazem kompetentny styl pisania i informacje przekazywane odbiorcy sprawiają przyjemność, a nie tylko pogłębiają wiedzę. Tematów poruszanych jest sporo, każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie zainteresowały rośliny, ich zastosowanie medyczne i te bardziej mitologiczne. Z takimi przyprawami jak rozmaryn, kminek, czy też mięta pietruszka, spotykamy się na co dzień, więc zainteresowało mnie to, bo mam z tym bezpośredni kontakt. Mniej interesowały mnie aspekty kadzideł oraz kryształy i kamienie, bo po prostu nie jest to dla mnie, ale nie sądzę, że było to gorzej opisane.

"Magia powietrza. Żywioły" to książka dla ciekawskich. Porusza tematy na wielu płaszczyznach, aspekty duchowe, materialne, medyczne, metafizyczne, Lektura pełna jest wiedzy, która przystępna jest dla każdego odbiorcy. Dla mnie była to dobra przygoda, na pewno nie zapamiętam wszystkiego, co się dowiedziałam, ale myślę, że będę do niej zwracać, żeby odświeżyć sobie to, co mnie interesuje. Polecam tej książki nie czytać na raz, bo można czuć się przepełnionym natłokiem informacji, nawet jeśli są one podawane w przystępnej formie. Czytanie rozdziałów w odstępach czasowych wydaje mi się dobrym pomysłem, a efektywność nauki będzie lepsza. Czy dowiedziałam się czegoś nowego? Oczywiście, że tak. Czy zmieniło to moje życie? Aż tak bym o tym nie myślała.

"Magia powietrza. Żywioły" dostępna w popularnej księgarni Tania Książka

czwartek, 24 marca 2022

„Zrobiliśmy coś złego" Sonia Rosa

12:00:00 0 Comments

Jak pewien wybór może zmienić nasze życie, nic już nie będzie takie samo, a konsekwencje naszych czynów mogą być nieodwracalne. Taki dylemat i skutki pokazuje powieść, która budzi grozę w czytelniku. Bohaterowie są przykładem czynu, który może zmieć całe życie.



Nr. recenzji:
576

Tytuł: „Zrobiliśmy coś złego"

Autor: Sonia Rosa

Liczba stron: 416

Data polskiego wydania: 16 lutego 2022

Wydawnictwo: Filia

W moim odczuciu: 7/10

Autor recenzji: Daria Pogodzińska



Zuzanna nawiązała romantyczną relację ze swoim pracodawcą. Teraz ich życie się układa, pracują w gabinecie stomatologicznym, mieszkają razem, nie brakuje w ich życiu namiętności. Po spotkaniu ze znajomymi wracają do domu, jednak powrót nie będzie tak sielankowy, jak poprzedni wieczór. Dochodzi do wypadku. Adam zachowuje zimną krew i próbuje wszystko szybko załatwić. Z czasem pojawią się wyrzuty sumienia, a to, czego się dopuścili, zostanie przez kogoś odkryte. Para zacznie być szantażowana, Adam zniknie, a Zuzanna będzie chciała go odnaleźć.

Kolejny raz się nie zawiodłam, uwielbiam czytać thrillery i w ostatnim czasie trafiam na te dobre i bardzo dobre, które spełniają swoją funkcję dobrej powieści. Na samym początku poznajemy byłą żonę Adama i jej piekło, przez które przechodziła, jest to też wstęp do dalszej opowieści. Pokazuje to motywacje Wioletty, jest to tłem do wydarzeń, które później mają miejsce, Nic nie dzieje się bez przyczyny, a rozgrywająca się akcja zazębia się i tworzy jednolitą całość. Zuzanna jeszcze nie wie, do czego zdolny jest Adam, czytelnik dowiaduje się o nim więcej, ponieważ Wioletta opisuje jego porywczy charakter, z czasów, jak jeszcze byli małżeństwem. Zuzannę zżera poczucie winy, nie może normalnie funkcjonować, po tym, co się stało, Adam ma inne podejście, za bardzo się tym nie przejmuje i wychodzi z założenia, co będzie, to będzie.

Bohaterowie nie wzbudzili we mnie większych emocji, byłam zaangażowana w fabułę, ale ich los był mi obojętny, ani ich nie polubiłam, ale też nie irytowali mnie, po prostu byli i jak się okazało, ich sielankowe życie szybko się skończyło i nastąpiły chwile trwogi. Mężczyźni są ukazani jako agresywni, wulgarni i obsesyjnie zakochani w kobiecie, a swoje niemoralne zachowanie usprawiedliwiają miłością. Szkoda, że na dalszy plan zszedł wątek Wioletty i jej próby zemsty, bo było to intrygujące, a szybko się zakończyło. Pojawią się sceny erotyczne, których się nie spodziewałam, a tym bardziej w takim wulgarnym stylu, nie ma ich za dużo i można przymknąć na to oko.

Autorka płynnie prowadzi historię, nie ma luk fabularnych, wszystko ładnie się ze sobą łączy i wychodzi dobry thriller psychologiczny. Są elementy zaskoczenia, wielu kwestii się nie spodziewałam, jednak miałam przeczucie, w jaką stronę to pójdzie. Samo zakończenie jest spokojne i odłożyłam książkę z myślą, że była to poprawna historia, która jednak nie zostanie w mojej głowie na długo. "Zrobiliśmy coś złego" jest godne przeczytania, ale warto nie nastawiać się na coś wybitnego. Przy świecącym słoneczku, jednym wolnym popołudniu można wciągnąć się w opowieść z motywami przemocy domowej, obsesyjnej miłości i wyborów, które niosą za sobą konsekwencje w dalszym życiu.


środa, 23 marca 2022

Brandon Mull "Awantura w salonie gier" - Magdalena Kwapich

06:00:00 0 Comments

Brandon Mull to autor kultowego “Baśnioboru”, którego wszystkie tomy znalazły się na liście bestsellerów. Entuzjaści Brandona mogą kontynuować podróż przez świat Baśnioboru dzięki serii “Smocza straż” czy zapoznać się z innymi powieściami tego autora, chociażby z “Opowieściami Zwierzoduchów”. Ja proponuję lekturę “Awantury w salonie gier”, która jest kontynuacją “Wojny cukierkowej”.


Tytuł: Awantura w salonie gier

Autor: Brandon Mull

Tłumacz: Rafał Lisowski

Wydawnictwo: Wilga

Data premiery: 23.02. 2022

Liczba stron: 464

Autor recenzji: Magdalena Kwapich

W moim odczuciu: 7/10

Minął rok, odkąd czwórka bohaterów znana nam z pierwszej części, czyli “Wojny cukierkowej”, a więc Trevor, Nate, Summer i Gołąb uratowali miasteczko Colson przed Belindą White, właścicielką sklepu ze słodyczami „Słodki Ząbek”. Jak pamiętamy, zła czarodziejka zmieniła się w rówieśniczkę bohaterów - Lindy, a potem straciła pamięć. Teraz ta grupa młodych ludzi staje przed kolejnym wyzwaniem, a Lindy będzie miała okazję, aby pomóc swoim przyjaciołom. Otóż w miasteczku pojawia się podejrzany salon gier, w którym można wygrać niesamowite nagrody. Jego właścicielem jest brat Belindy, Jonas White – nie mniej bezwzględny niż siostra czarodziej. Mężczyzna nie spocznie, póki nie zdobędzie najpotężniejszego talizmanu na Ziemi. Młodzi przyjaciele muszą zewrzeć szyki i zdobyć zaufanie White’a, aby pokrzyżować mu plany. Do tego w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął detektyw John Dart i bardzo ważny czarodziej Mozag. Nasi bohaterowie muszą rozwikłać tajemnice salonu gier, odnaleźć zaginionych i powstrzymać bezwzględnego czarodzieja. Czy im się to uda?

Brandon Mull wykorzystał w tej książce motywy znane z “Wojny cukierkowej” czy “Baśnioboru”, wzbogacając je o nowe pomysły, a wyobraźnia pisarza nie zna granic! Bez wątpienia największą zaletą tej serii jest magia. W tomie pierwszym dzieci trafiają do "Słodkiego Ząbka" - sklepu ze słodyczami i odkrywają, że cukierki mają magiczne moce. W drugim tomie poziom zostaje podniesiony i tym razem przynętą są nagrody, które można wygrać w salonie gier. Tajemnicze pieczątki dają dużo większą moc niż wszystkim już znane im cukierki, niestety, czarodziej je produkujący ma odpowiednio wysokie do tych mocy zamiary. Przyjaciele nadal trzymają się razem, co wskazuje na siłę relacji; wspólnie również podejmują próbę uratowania Mozaga i Johna Darta. Muszę przyznać, że ta część cyklu wzbudza więcej emocji. Bohaterowie naprawde sporo ryzykują, żeby doprowadzić sprawę do końca i zdarza się, że podejmowali nieoczywiste i nie do końca moralne decyzje. Musieli odnaleźć się w wielu trudnych, nietypowych sytuacjach i zachowywać się odpowiedzialnie i dojrzale. Mull ponownie wzbogaca opowieść o szczyptę dydaktyzmu, kreując postaci wielobarwne, takie, które można analizować z wielu perspektyw i które skłaniają odbiorców do refleksji. Na szczególne uznanie zasługuje też wzbogacenie świata przedstawionego o nowe postaci, co dowodzi niezwykłej kreatywności autora.

Moje wątpliwości budzi jednak pewna rzecz - otóż bohaterowie “Awantury w salonie gier” uzyskują swe moce bezwysiłkowo. Realizują działania, zażywając magiczne słodycze, zdobywając kupony i stemple. Nie zdobywają tego wysiłkiem umysłu, energii czy wytrwałością. Nie spędzają dużo czasu nad wymyślaniem strategii, rozszyfrowaniem zagadek. Zabrakło też w powieści wiedzy, ciekawostek, które mogłyby rozwijać zainteresowania dzieci. Dynamikę akcji budują głównie walki między postaciami, dość brutalne zresztą i dialogi między bohaterami, które zdominowały utwór.

Mimo tych drobnych minusów uważam , że druga część “Wojny cukierkowej” jest książką udaną, mogącą zainteresować nie tylko młodego czytelnika. Została napisana językiem barwnym, ale zrozumiałym, atrakcyjnym dla dzieci i młodzieży. Możemy odnaleźć w niej przyjaźń, odwagę, poświęcenie i nadzieję. W dodatku już od pierwszych stron autor umiejętnie buduje napięcie, akcja jest szybka i wciągająca. Intryga snuta na przestrzeni książki jest interesująca, niebanalna, i choć dostrzegałam w niej pewne dziecinne elementy, to jej tematyka jest jednak zaskakująco poważna.. Polecam tę serię i inne książki spod pióra tego oryginalnego pisarza wszystkim czytelnikom lubiącym element magii, kreatywności i fantastyki w lekturach.

wtorek, 22 marca 2022

"Pieprz i sól" – K. A. Figaro

13:00:00 0 Comments
Relacje bez zobowiązań w dzisiejszych czasach są dość powszechne. Teoretycznie, nie jest to taki zły pomysł! Wielu z nas chce uniknąć złamanego serca i zmiany, która przecież jest konieczna po nieudanym związku. Lub brutalnym zerwaniu. Albo ingerencji drwiącego losu.. Cóż, opcji jest wiele. Niby plusów jest dużo, ale czy wyłączenie własnych uczuć i skrycie się pod wieloma warstwami na pewno jest takie dobre? Co, jeśli odbierzemy sobie szansę na prawdziwe szczęście lub co gorsza, przypadkowo kogoś zranimy? Trzeba przyznać, że Gaja Strzelczyk, główna bohaterka książki pt. "Pieprz i sól" z pewnością nie martwi się tego typu rzeczami. Zapraszam was do zagłębienia się w świat K. A Figaro, która skradnie wasze serca!



Nr recenzji: 573
Tytuł: Pieprz i sól
Autor: K. A. Figaro
Data polskiego wydania: 23 marca, 2022
Wydawnictwo: Lipstick Book
Liczba stron: 318
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 9/10







Gaja Strzelczyk zostaje poddana pewnej próbie – czy wyjdzie z niej zwycięsko? To kobieta o odważnych marzeniach, silna, starająca się trzymać zawsze wszystkich i wszystko na dystans, w swoim otoczeniu mająca tylko jedną osobę, której bezgranicznie ufa. Na co dzień mało analizuje, od razu działa. Na swojej drodze spotyka na pozór dwóch identycznych mężczyzn, jednak różnią się od siebie niczym ogień i woda. A Gaja przecież lubi igrać z żywiołami..
Czy obu będzie traktować obcesowo, przedmiotowo i wykorzystywać bez wyrzutów sumienia? Czy w końcu ulegnie niespodziewanym uczuciom i ujawni swoje nowe oblicze? Co wybierze? Wyrachowaną namiętność, podniecające niebezpieczeństwo czy może żarliwą miłość?

Szczerze powiedziawszy, trzymając tę książkę w ręce, nie sądziłam, że okaże się aż tak dobra! Raczej stronię od ckliwych romansideł, skupiając się bardziej na kryminałach z wartką akcją czy thrillerach psychologicznych z niespodziewanym plot twistem (no dobra, czasami mam ochotę na coś, co bardziej mnie rozklei), aczkolwiek.. to z pewnością nie była ckliwa historia.
Wbrew pozorom jest dużo szybkiej akcji, adrenaliny, a z każdą stroną coraz bardziej wstrzymuje się oddech. Mroczna otoczka z pewnością robi swoje, natomiast gorące sceny dodają słodko-gorzkiej historii charakteru i sprawiają, że wręcz błaga się o więcej. Pokochałam główne bohaterki – autorka cudownie je ze sobą zestawiła, ukazując ich różnice, ale tym samym nierozerwalną więź (poczekajcie jednak do końca).
Sam styl Figaro jest zdecydowanie lekki. Przy powieści można się zrelaksować i choć na chwilę zapomnieć o czyhających nad głową obowiązkach. Ponadto autorka dość humorystycznie podchodzi do treści przez co, "Pieprz i sól" okazuje się całkiem interesującym doświadczeniem, przy którym można wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem.

Jestem pod wrażeniem sposobu, w jaki Figaro wykreowała Gaję. Ta kobieta to istny paradoks przez swoje indywidualne podejście do życia i oryginalny sposób bycia. Pokochałam jej rozstawianie ludzi po kątach i niewyparzony język! Mimo że szczególnie irytowała mnie swoim ognistym temperamentem i niezdecydowaniem, brawa dla autorki, że udało jej się wzbudzić we mnie takie emocje. Ogółem postacie spod pióra Figaro nie są przereklamowane i płytkie – raczej wzbudzają sympatię i nie da się ich nie polubić! (zwłaszcza męskich charakterów
Fabuła opiera się raczej na miłosnym trójkącie, więc trzeba przyznać, że jest naprawdę ciekawie, ponieważ żaden z mężczyzn nie wie o istnieniu drugiego. Myślę, że sama na miejscu głównej bohaterki miałabym problem z wyborem.. Mikołaj i Keler są jak ogień i woda, lecz oboje mają dużo do zaoferowania.
Autorka dosłownie uzależniła mnie od tej powieści, gdyż nie mogłam oderwać się od lektury ani na moment! Mój umysł pracował na pełnych obrotach i nie mogłam spocząć, dopóki nie dowiedziałam się, z kim skończy Gaja..

Cóż, tak czy inaczej nie było mi dane się tego dowiedzieć. Bolało mnie, że książka kończy się w tak emocjonalnym momencie – gdy wszystkie wątki mają się połączyć – ale przypuszczam, że to celowy zabieg autorki. Nie wybaczę jej jednak tego, że od momentu przeczytania zakończenia trzyma mnie na narkotykowym głodzie..
Podobało mi się, że autorka stawia nas przed trudnym pytaniem: serce czy rozum? Trzymanie na dystans czy ryzyko? Pieprz czy sól?

Reasumując, jeśli szukacie świeżej dawki adrenaliny i emocjonującego romansidła z mnóstwem gorących scen, z pewnością urzeknie was powyższa pozycja. Gwarantuję, że spędzicie z nią bardzo miły i przyjemny czas, próbując rozwiązać skryte w treści intrygi. Książka aż kipi emocjami i od razu uprzedzam.. nie jest łatwo się oderwać.

Wydawnictwu Lipstick Book dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorce życzę dalszych sukcesów, a czytelników tak jak zawsze proszę o krótki komentarz poniżej! :)



poniedziałek, 21 marca 2022

"Zaginiony chłopiec" – Nicole Trope

16:31:00 0 Comments

 Relacja matki z dzieckiem jest niezwykła. Połączone w niezwykły i specjalny sposób ze swoimi podopiecznymi ze zdwojoną siłą odczuwają jego własne emocje. Wydawałoby się, że tej cudownej więzi nie da się rozerwać. Tak jak autorka lektury wielokrotnie podkreśla w swojej uwrażliwiającej powieści "Nieważne co stanie się z twoim dzieckiem. Jeśli zostaniesz matką raz, jesteś nią do końca własnego życia.."
 W przypadku Megan głównej bohaterki "Zaginionego chłopca" więź z synem nigdy nie słabnie. Nawet gdy jej uroczy maluch zostaje porwany przez swojego skorego do manipulacji ojca. 



Nr recenzji: 572
Tytuł: Zaginiony chłopiec
Autor: Nicole Trope
Tłumacz: Klaudia Wyrwińska 
Data polskiego wydania: 23 lutego, 2022
Wydawnictwo: Filia 
Liczba stron: 352
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10





Sześć lat temu ktoś go porwał.
Dzisiaj twój mały chłopiec powrócił.
Megan czeka przed bramą szkoły na swojego sześcioletniego syna, Daniela. Gdy plac pustoszeje, zaczyna panikować. Nigdzie nie może go znaleźć. Jej syn zaginął.
Po latach nieprzespanych nocy i tęsknoty za dzieckiem, Megan w końcu odbiera telefon, o którym marzyła. Odnaleźli Daniela. Kiedy jednak wraca, coś jest nie tak..
Megan zaczyna podejrzewać, że chodzi o coś więcej. Obawia się, że jej syn skrywa sekret. Sekret, który może zniszczyć jej rodzinę..
Przez co przechodziła matka, która straciła swojego synka? Jak wyglądało to z jego perspektywy? Czy odbudowanie zniszczonych relacji jest możliwe? I co najważniejsze, czy da się odkręcić to co było wpajane w umysł dziecka przez lata?


Jako fanka thrillerów psychologicznych i tej niezwykłej, tajemniczej otoczki byłam bardzo podekscytowana niniejszą powieścią! Naprawdę nie mogłam się doczekać, bo sami musicie przyznać, że opis brzmi niezwykle zachęcająco. Wpatrywałam się w tę pozycję na mojej półce przez bliski tydzień, modląc się w duchu by moje szkolne obowiązki, zniknęły za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.. Choć tak się nie stało, to w końcu znalazłam chwilę i było mi w dane dorwać się w końcu do tej powieści, by połknąć ją jednym haustem!
Fabuła na pierwszy rzut oka wydawała się przeciętna, lecz zagłębiając się w historię Megan, która nawet nie ma pojęcia co dzieje się z jej własnym maluchem, cóż..
Z całą pewnością można stwierdzić, że ta ujmująca powieść wzrusza. Może dlatego, że została napisana tak dobrze – prosto, sielankowo, z perspektywy zwyczajnej kobiety, dla której sześcioletni syn jest oczkiem w głowie. To radzenie sobie ze stratą, złość na niesprawiedliwość losu i dojmujący smutek – Nicole Trope zawarła tu całą gamę uczuć i właśnie to zadecydowało o tak wysokiej ocenie. Perspektywa Daniela również zasługuje na owacje. Jest to chyba jeden z faktycznie PSYCHOLOGICZNYCH thrillerów, który miałam okazję w ostatnim czasie przeczytać.
Myślę, że dla niektórych owa książka będzie pewnego rodzaju ukojeniem, którego wciąż nie mogą zaznać. Sama momentami byłam przygnębiona, bo nikt nie zasługuje na ten rodzaj bólu (nawet wyimaginowani bohaterowie!). Prawdziwy emocjonalny roller coaster zaczyna się jednak gdy Daniel wraca do domu. Logiczne, że chłopiec nie będzie już taki sam, zwłaszcza gdy ojciec postarał się zapewnić mu przynajmniej kilkanaście traum, aczkolwiek ponownie uczucia głównej bohaterki i jej przemyślenia dosłownie rozklejały. Zupełnie jakby istniała w realnym świecie! Szczerze powiedziawszy, nie zdziwiłabym się, gdyby owa historia okazała się być na faktach.

Właśnie ta doza realizmu, nuta prawdziwego cierpienia sprawiły, że przez historię Megan tak szybko się brnie. Nicole Trope zadbała o wszelkie szczegóły i stworzyła coś naprawdę cudownego. W dodatku ta tajemnicza, mroczna atmosfera. Warto też wspomnieć o wartkiej akcji, która nie zwalnia nawet na moment. Trope odkrywa przed nami coraz więcej informacji i szokuje przedstawionymi przez siebie wydarzeniami. Ponadto cudownie poradziła sobie z retrospekcjami, które nadają jeszcze większy klimat.
Przez cały czas miałam gęsią skórkę, ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać. Autorka niby wplata kilka pobocznych wątków, które zdają się ze sobą łączyć, ale nie da się wysunąć żadnych wniosków. Teoretycznie całość wydaje się prosta, ale zakończenie przysłowiowo "zmiata z planszy"! Gdy czytałam ostatnie strony, musiałam wstać i przejść się po pokoju, by przyswoić, co tak właściwie się stało. Całość była dość niespodziewana i zostałam naprawdę pozytywnie zaskoczona! Biorąc tę książkę do ręki, nie wiedziałam, że niepokój, który towarzyszył mi podczas czytania, długo jeszcze ze mną pozostanie..

Muszę przyznać, że najbardziej interesującym charakterem był dla mnie Greg – były mąż Megan i ojciec Daniela. Ten irytujący człowiek ze skłonnościami psychopatycznymi nie przestawał mnie zadziwiać przez cały czas, także brawa do autorki, której dojrzale udało podejść się do tematu! Świetnie ujęte zostało oddziaływanie manipulatora na niewinne umysły i jego nieczyste zagrywki..
Postać Megan też wywarła na mnie wrażenie. Podobało mi się, że autorka ujawniła także jej słabe strony, gdy Daniel wrócił do domu i nie była w stanie poradzić sobie z jego zmianą. Widziała w nim obce dziecko, co było całkowicie normalne. Cieszę się, że Nicole Trope te zmiany uwzględniła.

Podsumowując, ta świetnie skonstruowana powieść podejmuje wiele tematów, więc jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jest to mroczna pozycja trzymająca w napięciu aż do ostatniej strony, która nasuwa miliony pytań. Uważajcie jednak, bo historia uderzy w was ze zdwojoną siłą, jeśli sami jesteście rodzicami lub marzycie o posiadaniu dziecka. Te niewinne istoty nie zasługują na manipulację ze strony rodzica, który powinien chronić ich przed złem tego świata, a nie się nim stawać. Jako nałogowa czytelniczka thrillerów, zwłaszcza tych psychologicznych, muszę przyznać, że powyższa pozycja nie tyle, co zapewnia rozrywkę i adrenalinę, lecz również uwrażliwia..