Insta


wtorek, 4 października 2016

| 102 | "Jak internet ratował Kubę" Wioletta Szczepańska


numer. recenzji: 102
Tytuł: Jak internet ratował Kubę
  Autor: Wioletta Szczepańska
Tom: -
Seria: -
Liczba stron: 280
Data polskiego wydania: rok 2016
Wydawnictwo: Self-publishing 
  Gatunek: Biografia
Ocena: -

Dzisiaj będzie trochę bardziej "na poważnie", ponieważ historia, o której chcę wam powiedzieć parę słów zwraca uwagę na coś bardzo istotnego - na pomoc osobom potrzebującym, ale także o dbanie o własne ambicje, pokonywanie wszelkich przeszkód i dążenie do celu, nie słuchając opinii twierdzących, że nie warto próbować, po co się męczyć, przecież można się poddać. Piękne, prawda? Nawet ja, zagorzała przeciwniczka biografii wszelkich maści, przełamałam się i postanowiłam spróbować przeczytać. Zaciekawił mnie opis, ale także okładka oraz fakt, że być może dzięki mojej recenzji uda się ocalić kolejnemu dziecku wzrok. 

Być może słyszeliście już kiedyś o historii Kuby z Rzeszowa, który zachorował na raka oczu - siatkówczaka. Usunięto mu jedno oko, a rodzice wkrótce po tym usłyszeli, że rak się nie wycofał. Postanowili walczyć za wszelką cenę i uratować wzrok Kubusia. Jednak jedyne słowa jakie usłyszeli od NFZ twierdziły o usunięciu także drugiego oka. Wzięli więc sprawę w swoje ręce i zaczęli prosić internautów o pomoc. W trzy dni udało im się uzbierać kolosalną kwotę, dzięki której mogli pojechać na zabieg. 
Piękna historia, z której moim zdaniem każdy z nas jest w stanie się czegoś nauczyć. 

Było dla mnie malutkim zdziwieniem, gdy zauważyłam w paczce od lovebooks.pl nie jedną a dwie książki. Jednak gdy je wyciągnęłam, zauważyłam list. Napisany był przez autorkę książki - mamę Kubusia. Krótko wyjaśniła o co chodzi w książce, dodała, że fundusze uzbierane przez sprzedaż książki zostaną przekazane by "pomagać dzieciom widzieć świat" i zakończyła, że bardzo prosi o recenzję. Sama noszę okulary i moja wada ciągle się zwiększa. Ale czymże jest głupia wada wzroku, porównana z jego całkowitym utraceniem? Tego nie da się opisać. Tylko osoba słabo widząca lub niewidząca, która nabyła wadę wzroku, wie co to za ból - widzieć, a potem zacząć tracić tą umiejętność. Nie myśląc zbyt wiele, zaczęłam czytać. I było warto.

Pierwsza strona była dla mnie niejakim szokiem, ponieważ tej historii nie zdecydowało się wydać żadne wydawnictwo. Autorka musiała szukać kolejnych rozwiązań, by książka ujrzała światło dzienne. Decyzja zapadła na self-publishing. Po tej nazwie wielu się wzdryga i zaczyna twierdzić, że to nic dla niego, iż nie warto nawet próbować, bo powieść z pewnością będzie słabo napisana lub coś takiego. Jednak ja się z tym nie zgodzę. Poza jednym ortografem (bolało w oczka) i brakiem akapitów, treść jest napisana bardzo dobrze. Śliczna jest także okładka, zdjęcia i rysunki ukazane w środku książki. Książka zdecydowanie jest lepiej dopracowana niż niejedna wydana przez wydawnictwo. Jak dla mnie historia nie jest brutalna, tylko prawdziwa. Szczera. Ukazująca fakty takimi, jakimi są naprawdę. Czy to ma być brutalne? Jak dla mnie nie jest, a taki powód został podany, gdy książka została odrzucona. Przykre, że nikt nie chce wydać prawdy. 

Podeszłam do tej książki bardzo uczuciowo i nie żałuję swojej decyzji. Wiele razy zbierało mi się na płacz, jednak uważam, że z mojej strony było to dobre. Mowa jest tutaj o prawdziwej historii, o czymś co rzeczywiście się wydarzyło. Byłabym niesamowicie zdziwiona, jeśli podczas czytania pozostałabym obojętna. Doprowadzenie mnie do płaczu jest trudne, ale są rzeczy, które przeważają szalę. Tak, więc płakałam sobie jak bóbr w wątku kulminacyjnym książki. Bardzo mi przykro z powodu zła, jakie wyrządzają choroby. Jeszcze bardziej cierpię, ponieważ ludzie nie chcą pomagać. Czy to rzeczywiście taki problem: podejść do skarbonki przed kościołem lub sklepem i podarować tą złotówkę? Nie. Więc dlaczego większość ludzi przechodzi obojętna? 

Książka posiada także drugie przesłanie, które także jest skierowane do każdego z nas. Walcząc o coś ważnego nie wolno się poddawać. Trzeba walczyć. Oczywiście w książce chodziło o zdrowie. Jednak pomyślmy, czy nie powinniśmy dawać z siebie tych 100% na każdym polu? O ile łatwiej będzie nam coś osiągnąć, jeśli przyłożymy się do tego, jednak tak naprawdę mocno? Jeżeli ugryziemy problem z każdej strony i za nic się nie poddamy to musi się udać. Takie jest moje zdanie. 

Podejrzewam, że książkę kupią głównie dorosłe osoby, które zdają sobie sprawę z ogromu problemu. Jednak jak dla mnie to powieść nadaje się także dla nastolatków. Być może nie odbierzemy jej w ten sam sposób, co dorośli, jednak warto przeczytać, by już za młodu mieć powód by zaangażować się i pomóc ludziom w potrzebie. Może niekoniecznie przez datki, są także inne sposoby - Caritas, wolontariaty... My mamy czas, dorośli niestety mają go mniej. Moim zdaniem to my powinniśmy się zaangażować w pomoc. Poza tym "czym skorupka za młodu nasiąknie..." ;) 

Kończąc, nie będę tutaj wstawiała oceny tej książki. Każdy powinien ocenić ja w swoich kategoriach. Jak dla mnie był to świetny powód by bliżej się zapoznać z ogromem problemu, jakim jest rak oczu. Było to zrobione w na tyle przyjemny sposób, że każdy da radę przeczytać, przy minimalnej liczbie chęci. A warto to zrobić, wierzcie mi. 

Za książkę serdecznie dziękuję księgarni lovebooks.pl


UWAGA! Pojawiła się nowa okładka. Uaktualnione zdjęcia także znajdziecie poniżej.





Wyświetlanie KubaZdjęcieGłówne.jpg

15 komentarzy:

  1. Bardzo lubię pomagać innym. Chętnie również przeczytam tę książkę.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się uwinęłas z recenzją :D Ja jeszcze książki nawet nie przeczytałam -.- Nie uważasz, że "wydana" jest naprawdę fantastycznie? Komentarze ludzi, różne informacje, no czad generalnie.
    Mam nadzieję, że jak najszybciej będę się mogła wziąć za tę pozycję :)
    Kasi recenzje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam o tym? XD Cały czas myślałam, a w głównym rozrachunku zapomniałam. #typowe.
      Mam nadzieję, że książka ci się spodoba! :))

      Usuń
  3. Kończąc, nie będę tutaj wstawiała oceny tej książki.

    Właśnie tym urzekł mnie Twój post. Każdy przypadek choroby jest inny, jednej osobie oddajemyh całe serce, a innej choć minimum - to tylko trochę. Wartościowanie pozostawiamy dla zainteresowanych.

    Super post!

    Pozdrawiam. :) http://paniyoanna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. W życiu nie czytałam tak dobrej, rozbudowanej i szczerej recenzji. Zazwyczaj takie książki omijam szerokim łukiem, ale po przeczytaniu tego wszystkiego co napisałaś coś we mnie pękło i naszła mnie ochota na przeczytanie książki o walce o własne zdrowie.
    +Jestem pełna podziwu dla internatów, rzadko się teraz zdarza (przynajmniej w moim otoczeniu), że posty o pomoc dla chorych dzieci są udostępniane ;-;
    Pozdrawiam cieplutko!~
    http://kawaiinoyumeakamichan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bardzo dziękuję za tak miłe słowa! Ja także bardzo się cieszę, że udało mi się w tą akcję zaangażować <3

      Również bardzo cieplutko pozdrawiam!

      Usuń
  5. Zachciało mi się płakać już po zarysie całej historii. Nie gwarantuje, że przeczytałam, ale wiem, że będę chciała kupić choćby po to, aby dodać swoją cegiełkę pomocy. PS. Ogromne literówki zdarzają się nawet w tych książkach wydanych przed wydawnictwo, gdzie rzekomo pracuje kilku korektorów :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. A tutaj nie pracowało nad książką żadne wydawnictwo, więc podziwiam to niesamowicie!

      Ja płakałam przez połowę książki, okej? XD Zarys historii to jeszcze NIC!
      Bardzo się cieszę, że dołożysz cegiełkę! Na pewno pomoże któremuś z dzieci <3

      Pozdrowienia!

      Usuń
  6. Niestety nie słyszałam o tym chłopczyku chorym na raka oczu, to przerażające, że go to spotkało. Sama chętnie równiez zapoznam się z ta biografią i kupię książkę - chociaż tyle mozna zrobić aby mu pomóc. Zawsze staram się pomóc potrzebującym gdyz nie jestem obojetna na takie sprawy.
    Pozdrawiam Cie kochana:)
    (recenzenta-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopczyk już wyleczony, lecz teraz pomagamy innym dzieciom z podobnymi chorobami ;))

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  7. Książka wydaje się być fantastyczna! Świetnie, że mama Kubusia postanowiła coś takiego napisać - no i że dochód jest przeznaczony na fundację. Rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasami zycie jest straszne i zaluje ze nie moge kupic tej ksiazki no chyba ze znajde sposob aby wyslali mi za granice! Czesto serce mi sie kraja ze wiekszosc ludzi nie przeleje zlotowki na akcje charytatywna tylko woli smiac sie np. z Jakuba Krola ktory pokazuje jak sie maluje :/
    Czabki z glow dla mamy Kubusia nie wiem czy sama bylabym w stanie napisac ksiazke szczegolnie taka! <3

    Versjada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co może wysyłają za granicę. Musiałabyś się popytać. Podejrzewam, że za jakąś dopłatą wysyłka była by możliwa ;)

      No ja też. Nie dość, że książka o tragedii to jeszcze tragedii, przez którą pani Wioletta musiała przejść ;-;

      Usuń

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)