sobota, 20 lipca 2019

Tolkien kontra Lewis?

Tych dwóch panów chyba nie muszę przedstawiać, prawda? 


Są to jedni z najbardziej znanych pisarzy powieści fantastycznej. Zarówno "Narnia" jak i "Hobbit" zawsze były i nadal są sprzedawane w ogromnych nakładach. Szacuje się, że jest to ponad milion egzemplarzy rocznie aż po dziś dzień. Imponujący wynik, nie uważacie?
Zapewne część z Was wie, że obaj panowie zaprzyjaźnili się ze sobą. A wiedzieliście, że obie kultowe serie nie powstałyby, gdyby nie przyjacielski zakład? 


Zacznijmy jednak od początku. 

Clive Staples Lewis urodził się 1898 roku w Belfaście (Irlandia). Choć jego rodzice próbowali swoich sił w pisaniu powieści fantastycznej, to sukces odniósł ich syn. Clive w latach szkolnych przeżył traumę związaną z wykorzystywaniem przez starszych kolegów, co spowodowało, że już jako mężczyzna stał się homofobem. Media podają, że bał się także kobiet – stąd też Czarownica, czarny charakter "Narni".
Wracając do homofobii – Lewis bardzo skrupulatnie dobierał sobie przyjaciół i znajomych, najczęściej takich, którzy mieli już swoje rodziny. 
Jest jeszcze coś, o czym warto wspomnieć – mężczyzna był niewierzący, wyznawał ateizm. Niemniej jednak interesował się mitologiami różnego rodzaju, w tym chrześcijaństwem, które także uznał za mit. 


John Ronald Reuel Tolkien urodził się w 1892 w Bloemfontein (Oran). Jego matka wbrew rodzinie przeszła na katolicyzm i w tej wierze wychowała swoje dzieci. Miało to ogromny wpływ na dalsze życie pisarza.
W jego książkach często pojawiają się pająki, ponieważ jako chłopiec został ukąszony przez tarantule, taka ciekawostka. 

Panowie poznali się na uniwersytecie w Oxfordzie, gdzie obaj byli wykładowcami. Połączyła ich wielka przyjaźń. Lewis jako pierwszy poznał fantastyczną krainę  stworzoną przez Tolkiena. Być może, gdyby jego przyjaciel nie interesował się mitami, nie byłoby historii Hobbita, ale to tylko gdybanie.

Do historii przeszła jedna z nocnych rozmów pomiędzy Tolkienem, Lewisem i Henrym Dysonem z uniwersytetu w Reading.

„Rozmawiali o tym, czy w mitach zawarta jest prawda i czy w ogóle kategoria prawdziwości odnosi się do mitów. Tolkien i Dyson utrzymywali, że tak, Lewis, że nie. W pewnym momencie Tolkien i Dyson przekonali Lewisa nie tylko do tego, że w mitach zawarta jest prawda, ale również, że śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa to nic innego jak faktyczna realizacja tego, co zapowiadały mity o umierającym bogu – Banderze czy Adonisie.” - można było przeczytać na łamach jednej z gazet.

Dzięki tej rozmowie Lewis zaczął serię "Opowieści z Narnii", gdzie widać podejście autora do mitów i religii, natomiast Tolkien rozpoczął dopracowywać szkic swojej mitologii, która do tej pory leżała w szufladzie. Podobno mężczyźni założyli się o to, czyja seria będzie się cieszyć większym powodzeniem. Myślę, że takiego sukcesu jaki obaj odnieśli, się nie spodziewali. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)