Nr. recenzji: 117
Tytuł: 'Był sobie pies'
vel 'Misja na czterech łapach'
Autor: W. Bruce Cameron
Tom: 1
Liczba stron: 390
Data polskiego wydania: 15 luty 2017
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 10/10
Poza tym poświęcenie psów dla nas nadal jest czymś niesamowitym. Wykorzystujemy psy, jak nam się tylko podoba. Nie raz słyszy się o tym, że są źle przetrzymywane, na zbyt krótkich łańcuchach w niesamowitym mrozie, ale mało kto coś z tym zrobi. Ta książka błaga o jakiekolwiek ruszenie się i pomoc. Psy służą nam od niepamiętnych czasów, a mimo to spora część społeczeństwa nadal o nie nie dba.
Pomimo ciężkiego tematu, 'Był sobie pies' jest niesamowicie lekki i przyjemny w odbiorze. Nie, nie płakałam. Każda kolejna scena, każde kolejne poświęcenie wywoływało jedynie ciepło i uśmiech, bo takie są te nasze psy. Wspaniałe i szczęśliwe z każdego, nawet najbardziej błahego powodu. A gdy coś źle zrobimy to nie obrażą się, ale bardziej jak nasz główny bohater - poliżą i wybaczą błąd. Powieść po prostu ukazuje wszystkie wspaniałe sceny, których nie doceniamy. Naprawdę pies jest kimś, kogo warto podziwiać i powinniśmy się w końcu tego nauczyć.
Na pewno polecam tą książkę każdemu. Psiarze będą zachwyceni, a ci którzy nie mięli zbyt wielkiego spotkania z psami zobaczą jak cudowne to stworzenia.
10/10
Poza tym mam cytacik, który mnie zachwycił niesamowicie:
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 10/10
Muszę przyznać, że lekko wyprzedził mnie 'szał' na tą opowieść. Rzeczywiście, zauważyłam, że taka książka istnieje i że coś podobnego wchodzi do kin, jednak zazwyczaj im więcej opinii tym książka mniej do mnie trafia. Aczkolwiek przyznam szczerze, że uwielbiam zwierzęta. Kocham filmy o przyjaźni z końmi i psami, rzadziej oglądam filmy o kotach, ale była seria 'Psy i koty' - ona także zawładnęła moim sercem... Więc gdy dostałam propozycję zrecenzowania tej książki - nie wahałam się ani chwili.
Wszystkie psy idą do Nieba. Zbyt dobrze nam służą, są zbyt dobrymi, troskliwymi istotkami, by tak nie było. Ale jaki jest sens ich życia? Bailey urodził się w dzikim środowisku i po odwiedzinach dzikiego schroniska, złamaniu łapki i serii innych niefortunnych zdarzeń w końcu odchodzi. Jednak chwilę później znowu się budzi, widząc... Matkę! Jakie jest jego zdziwienie, że znowu jest szczeniakiem. Tym razem znajduje swojego chłopca - Ethana, z którym spędza cudowne życie. Wiernie mu służy, a jego dobrotliwi państwo dbają o niego bardzo dobrze. Odchodzi szczęśliwy... I znowu budzi się jako szczeniak. Cóż, kto wie jaki plan ma los?
Od początku mocno się przywiązałam do bohatera tej książki, bo tak jak już wspomniałam uwielbiam zwierzęta. Po dwóch rozdziałach zaczęłam mieć dziwne uczucie... coś, jakbym ja już tą opowieść czytała. No hej, ale to niemożliwe, premiera była dwa dni temu. No dobra, prześlizgiwałam się przez kolejne rozdziały i przypomniało mi się, że mam na półce powieść, z którą cały czas to porównuję. Moje zdziwienie, że autor ten sam, rozdziały te same, tylko tytuł inny... Musiałam wyglądać po prostu głupio. Biorąc 'Był sobie pies' do recenzji ucieszyłam się i miałam nadzieję, że będzie podobny do 'Misji na czterech łapach', którą pokochałam parę lat temu. Ale ja chciałam coś podobnego, a nie to samo! :P Cóż, brawa dla mnie, research tytułów jest niesamowity. No do głowy mi nie przyszło, że nie tylko okładka się zmienia, gdy wychodzi film, a także.. tytuł i wydawca.
Za co pokochałam tą książkę? Jest niesamowicie prawdziwa. Opisuje psy tak realnie, że chcąc nie chcąc właściciel zaczyna porównywać swojego pupilka do bohatera. No cóż, mój smok wawelski jest niesamowicie podobny do Bailey-a. Jeść, kocham ciasteczka, ale jak to sztuczka bez pysznej nagródki? Dlaczego mam słuchać, gdy brzmisz nieprzekonująco? Cały Faro. Jednak nie tylko wady ma podobne, także zalety. Co prawda był psem bardziej przebojowym - to nie my go wybraliśmy, ale on nas wybrał i nie pozwolił nikomu (jako 4 miesięczny szczeniak) do nas podejść. Najukochańsze stworzenie na świecie, które nawet po dziesięciu minutach nieobecności będzie tak szczęśliwe, że mnie widzi, jakbym odeszła na parę lat. A o bieganiu za samochodem, gdy ktoś odjeżdża nie wspomnę, bo jego wolna wola się kończy, gdy słyszy odgłos naszego silnika... Albo odgłos otwieranej lodówki.
![]() |
Okej, taki maluszek jest w porządku, ale mój w tej roli nadal jest 50 kilowym owczarkiem niemieckim... |
Poza tym poświęcenie psów dla nas nadal jest czymś niesamowitym. Wykorzystujemy psy, jak nam się tylko podoba. Nie raz słyszy się o tym, że są źle przetrzymywane, na zbyt krótkich łańcuchach w niesamowitym mrozie, ale mało kto coś z tym zrobi. Ta książka błaga o jakiekolwiek ruszenie się i pomoc. Psy służą nam od niepamiętnych czasów, a mimo to spora część społeczeństwa nadal o nie nie dba.
Pomimo ciężkiego tematu, 'Był sobie pies' jest niesamowicie lekki i przyjemny w odbiorze. Nie, nie płakałam. Każda kolejna scena, każde kolejne poświęcenie wywoływało jedynie ciepło i uśmiech, bo takie są te nasze psy. Wspaniałe i szczęśliwe z każdego, nawet najbardziej błahego powodu. A gdy coś źle zrobimy to nie obrażą się, ale bardziej jak nasz główny bohater - poliżą i wybaczą błąd. Powieść po prostu ukazuje wszystkie wspaniałe sceny, których nie doceniamy. Naprawdę pies jest kimś, kogo warto podziwiać i powinniśmy się w końcu tego nauczyć.
Na pewno polecam tą książkę każdemu. Psiarze będą zachwyceni, a ci którzy nie mięli zbyt wielkiego spotkania z psami zobaczą jak cudowne to stworzenia.
10/10
*Wiktoria poszła oglądać zwiastun po raz pierwszy, zaraz go tu wrzuci i podzieli się reakcją*
O matko! Popłakałam się na zwiastunie. Na filmie będę wyć jak syrena alarmowa. Jeju, ten owczarek wygląda jak mój pies... Kiedy jeszcze był szczupłym szczeniakiem! Muszę to obejrzeć. Po prostu muszę!
Wybaczcie zdjęcia z domu, ale na dworze za bardzo leje, żeby ogarnąć deszcz, książkę i psa z darem do tarzania się w błocie...
Za książkę niesamowicie dziękuję:
Wybaczcie zdjęcia z domu, ale na dworze za bardzo leje, żeby ogarnąć deszcz, książkę i psa z darem do tarzania się w błocie...
Poza tym mam cytacik, który mnie zachwycił niesamowicie:
Pewnie wyjdę teraz na okropna osobę, ale naprawdę nie lubię zwierząt. Widziałam opinie o tej książce, widziałam zwiastun i niestety mam coraz mniejszą ochotę by sięgnąć po tę pozycję. :(
OdpowiedzUsuńDwie strony książek
E tam, może jeszcze nie spotkałaś odpowiedniego zwierzaka :)
UsuńOd jakiegoś czasu wolę koty, ale i tak książkę na pewno kiedyś przeczytam - najbardziej przekonał mnie do niej właśnie trailer filmu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Trzymam kciuki, by ci się spodobała :)
UsuńRozwaliłaś mnie tym o swoim psie... kiedy jeszcze był szczupłym szczeniakiem XD Jeśli chodzi o samą książkę, to mam ją w planach, jednak to, co ja mam w planach, a to co czytam to trzy całkiem różne rzeczy. Tak, trzy, bo jeszcze ty mi dodajesz książek na listę :P
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
Haha, no od czegoś mnie masz, prawda? :P Buziaki!
UsuńNo czasem się przydajesz... <3
Usuń^^ <3
UsuńJeju, ja też płakałam na zwiastunie xD Jeszcze nie czytałam tej książki, ale tak bardzo pragnę, kurde płakałam na zwiastunie, to co to będzie przy książce, a ja nie płaczę :D Haha, Twój pies nie jest jeszcze taki gruby xD
OdpowiedzUsuńJa przy książce wytrwałam, ale co innego czytać o tym, że pies umiera, a stronę dalej żyje, a widzieć...
UsuńJest gruby, już bokiem siada :P
Wczoraj obejrzałam film i był naprawdę uroczy <3 Tyle piesków <3
OdpowiedzUsuńKsiążkę chciałam przeczytać, ale chyba przeczytałam o niej za dużo recenzji i jak na razie nie mam na nią ochoty.
O jeju, muszę się na niego wybrać! :)
UsuńRozumiem twoją decyzję doskonale. Kiedyś nadejdzie odpowiedni czas.
Kocham psy a swojego to nad życie. Z wielką chęcią przeczytam tą książkę jak tylko pojawi się w bibliotece. W wolnej chwili zapraszam do mnie czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper! :) Mam nadzieję, że ci się spodoba. Na pewno do ciebie wpadnę, ale to bardziej pod koniec tygodnia :)
UsuńMnie ciekawi, ale chyba jednak skuszę się bardziej na film :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę kocham, a film mnie woła. :) Wydaje mi się, że łatwiej coś obejrzeć, niż sobie ze szczegółami wyobrazić.
UsuńJuż od dłuższego czasu media wręcz mnie molestują okładką tej książki, a jako że uwielbiam psy to zapewne kiedyś zdołam pochwycić własny egzemplarz tej powieści - w końcu muszę poczuć jej magię! ;)
OdpowiedzUsuńBLUSZCZOWE RECENZJE
Ja też byłam molestowana - wiem, co czujesz :P Sięgaj, sięgaj! <3
UsuńO ile film może bym obejrzała. Tak książki tknąć mi się nie chce, ale ostatnio jakoś sama nie wiem jaki gatunek bym poczytała. Romansów czytałam tak wiele, że wszystkie wydają mi się takie same... Odbiegłam od tematu.
OdpowiedzUsuńTrzeba jednak przyznać tej książce, że w obydwóch okładkach wygląda ładnie :D
Pozdrawiam, Wielopasja
Znam na to metodę - przepchnij się, przez jakąkolwiek książkę, a potem pójdzie z górki :P Mi także obie się podobają, nie umiem się przemóc, by jakąś komuś podarować, skoro mam dwa egzemplarze.
UsuńNie wiem, jak to skomentować, więc zostawię uśmiech: :)
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno o ten książce usłyszałam. Uwielbiam psy (sama mam cztery wspaniałe pieski :)) więc nie mogłam przejść obojętnie obok tej okładki i tematyki. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się dostać tą książki w moje łapki a następnie obejrzeć film :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (Ciebie i twojego psiaka) i czekam na kolejne posty! :D
Julka z julyinthebookland.blogspot.com
O jejciu, aż cztery? Tyle puchatego szczęścia! <3 Czytaj, czytaj, bo warto! :)
UsuńJestem totalnie psia mama :) kocham te zwierzaki całym sercem... myślę, że bardzo polubilabym te książkę. Chętnie ja przeczytam!
OdpowiedzUsuńPsy są super! <3 Czytaj, bo warto!
UsuńPrzeczytałam dopiero kilka rozdziałów, ale od razu mam inne spojrzenie na mojego własnego psa :) Tak jakbym dostała możliwość odkrycia, co mu siedzi w głowie :D Jestem totalnym psiarzem i bardzo przyjemnie mi się czyta tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOoo, idealnie podsumowałaś tą powieść! :) <3
UsuńCudna psina! Co do książki to jeszcze nie miałam okazji jej czytać, ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni :)
OdpowiedzUsuń