poniedziałek, 14 marca 2016

| 70 | "Odkąd cię nie ma" Morgan Matson

Nr. recenzji: 70
Tytuł: Odkąd cię nie ma
  Autor: Morgan Matson
Tom: 1
Seria: -
Liczba stron: 390
Data polskiego wydania: 2 marca 2016
Wydawnictwo: Jaguar
  Gatunek: Obyczajowe, Młodzieżowe
Ocena: 5/10
 
 Sięgnęłam po tą powieść głównie wiedziona wspaniałą okładką i wciągającym opisem. Wcześniej czytałam także Lato drugiej szansy tejże autorki i musiałam przyznać, że mi się podobało. 

Tym razem nie zostałam aż tak bardzo zachwycona. 

Po pierwsze: książka opowiada o poszukiwaniu zaginionej przyjaciółki. Emily została całkowicie wystawiona przez Sloane, która nawet nie raczyła poinformować swej przyjaciółki o tym, że wyjeżdża. Bohaterka znajduje jednak tajemniczą listę. Czternaście czynności, które powinna wykonać w trakcie wakacji. Dziewczyna jest zdruzgotana zniknięciem i dlatego postanawia, że wykona zadania, ponieważ tylko w ten sposób ma chociaż nikłą szansę na odnalezienie swoją najlepszą przyjaciółkę. Poza tym i tak nie ma żadnych planów na spędzenie czasu wolnego. Tak zaczyna się wspaniała historia, pełna tajemnic, lecz opowiadająca o znaczeniu prawdziwej przyjaźni.

A teraz chciałabym się was zapytać, czy już po moim krótkim opisie udało wam się znaleźć prawdopodobieństwo do wspaniałej książki pana Greena - Papierowych Miast?

Jeżeli tak, to gratuluję. Ja musiałam przeczytać całą książkę nim zrozumiałam, że jest niczym fanfiction lub też najnowsza książka pani Stephanie Mayer. 
Różnic oczywiście jest dużo. Nie jest to przekopiowana książka. Jednak sądzę, że wszystkie główne wątki zostały trochę zapożyczone z powyższej pozycji. Poszukiwanie przyjaciela, tajemnice, zagadki, zadania, a nawet jeden drobny szczegół jakim się okazał fakt, że Sloane pisze nieregularnie stosując zasadę drukowanych liter. Oczywiście takich rzeczy było więcej, jednak ta jedna na prawdę rzuciła mi się w oczy. Ponieważ tak na prawdę opisując Margo Spiegelman po prostu trzeba to zauważyć. 

 Jeżeli jednak nie brać pod uwagę powyższego argumentu - muszę przyznać, że książka, a przynajmniej pierwsza połowa powieści, mi się podobała. Jest lekka, przyjemna w czytaniu, a także zabawna. Lecz gdy przechodzimy do tej drugiej części nagle z kapelusza można wyciągnąć tyyyle minusów, że nawet nie jestem pewna, czy mi się chce je wszystkie wypisywać. Po pierwsze zmienia się tam diametralnie zachowanie głównych bohaterów, którzy z miłych wesołków przechodzą w myślących tylko o sobie draniów. Jest to związane z głównym wątkiem, jednak na prawdę ciężko mi zrozumieć jak w ogóle można tak postąpić. Gdy ktoś staje się moim przyjacielem nigdy nie postąpiłabym w sposób, w którym po jednym złym zdaniu odwracam się od niego. Przynajmniej wysłuchałabym o co mu dokładnie chodzi. 

Okej, streściłam złą połowę. Teraz nadszedł czas na tą, która mi się podobała.
Przede wszystkim sama lista mnie urzekła. Jest to zbiór zadań, które są pod natężeniem różnego stopnia szaleństwa. Jedne są łatwe do wykonania: "Zniszcz coś", ale za to niektórych praktycznie nie dało się wykonać z punktu widzenia bohaterki: "Wykąp się nago". Najlepszy przyjaciel to osoba, która zna przynajmniej większość naszych tajemnic. Nic dziwnego więc, że na liście znajdują się rzeczy, które są postrachem bohaterki. Ja sama chciałabym, aby ktoś kiedyś kazał mi wykonać coś podobnego, jednak nie wiem, czy dałabym radę. Mimo wszystko chciałabym spróbować.

Kolejnym argumentem za pierwszą połową jest fakt, że bohaterowie bardzo często pokonywali swoje słabości, a także zaciekawił mnie sposób w jaki to robili. Starano się ich pokazać z dobrej, wesołej strony, a to sprawiło, że czytało się z uśmiechem na ustach. 
 
Następną zaletą może być to, że w książce znajdziemy 14 playlist z piosenkami. Niestety nie są związane z treścią sposobem "słuchanie podczas czytania", więc są trochę beznadziejne, ale zawsze to jakaś nowa muzyka do odsłuchania. 

Jednak gdy kończyły się zadania na liście zaczynały się schematy i zawiewało nudą. Nadal chciałam czytać oraz nie potrafiłam się oderwać, jednak to już nie było to samo. Zwrot akcji nadszedł zbyt późno, gdy już wyczerpano mnie ciągłymi powtórkami. 

Zakończenie nie zdziwiło mnie, ani też nie zaciekawiło. Jest to odbicie Papierowych Miast, tyle że wszystko jest na opak. Gdy to zrozumiałam w mig domyśliłam się zakończenia, lecz mimo tego nadal mi się bardzo podobało.

Okładka wywołała wiele poruszeń. Wedle komentatorów dziewczyna na okładce  wygląda jak Kristin Stewart [dla osób, które tak jak ja nie kojarzą aktorów: Bella ze Zmierzchu]. Okej, zgodzę się, że modelka ją przypomina. Ma tak samo ciemne włosy, podobną twarz i - co stało się charakterystyczne dla tej aktorki - rozchylone usta. Tylko na logikę. Dziewczyna wygląda na prawdę pięknie i bardzo podoba mi się na okładce. Więc skąd te "hejty"? Na prawdę nie wiem. 

Dam 5/10 tylko przez podobieństwo i schematyczność. Niewykluczone, że wam się ta książka spodoba. Szczególnie jeżeli nie czytaliście Papierowych Miast. Jest to na prawdę ciepła i ciekawa książka. Tylko w tej drugiej połowie zaczęło się psuć ;) 
 
Na zachęcenie cytat:
 
"- Mężczyzna z parasolem nie widzi zachodu słońca - powiedziałam cicho.
- Wszystkie fontanny w Rzymie zwrócone są na północ.
Kiedy postanowiłyśmy to zrobić, Frank nauczył nas paru szpiegowskich szyfrów, ale kompletnie już zapomniałam, co oznaczają i podejrzewałam, że Dawn również i teraz używamy ich tylko dlatego, że to dobra zabawa.
- Jenga - wyszeptałam." 

24 komentarze:

  1. Po książkę raczej nie sięgnę, ponieważ na chwilkę obecną mam do przeczytania o wiele więcej ciekawszych tytułów. Zraziło mnie trochę Twoje porównanie do "Papierowych Miast", które (jak wiesz) uwielbiam. Recenzja jak zawsze perfekcyjna! :D

    #fan1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na listę szalonych rzeczy od ciebie ;D
      Dziękuję za komplement! <3

      Usuń
  2. Nie slyszałam o tej ksiażce, ale może przeczytam bo wydaje się ciekawa :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie nijak nie przypomina ona panny Stewart. Jeśli zaś o samą książkę chodzi - na pewno przeczytam, bo dwie poprzednie powieści Matson bardzo mi się podobały, poza tym nasłuchałam się dość dobrych rzeczy o tej książce u moich ulubionych zagranicznych vlogerek. Trochę dziwi mnie tak niska ocena, którą jej przyznałaś, zobaczymy czy ja odkryję w niej coś ciekawego.
    Pozdrawiam,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż takie komentarze zauważałam wszędzie :) No cóż różne gusta ludzie mają. Mi się nie podobało głównie przez to, że wydawało mi się skądś znajome, a gdy odkryłam skąd to nie polepszyło to mojej oceny ;) Gdy przeczytasz podziel się opinią!

      Usuń
  4. Czytałam o tej książce, ale nie czuje się nią zainteresowana. myślę, że to powieść jakich wiele. Raczej się nie skuszę w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  5. W akapicie, w którym porównujesz tę książkę do "Papierowych miast", powinno być "podobieństwo", a nie "prawdopodobieństwo". ;-) "Odkąd cię nie ma" nie intryguje mnie zanadto, więc zapewne odpuszczę sobie tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeoczenie ;) Jeżeli cię nie intryguje - cóż, gusta są różne.

      Usuń
  6. Nie słyszałam o niej, ale może jak uporam się z jeszcze moimi zaległymi książkami, to na pewno po nią sięgnę.
    tajemnyswiatkremci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi :) koniecznie pochwal się po tym wrażeniami!

      Usuń
  7. Faktycznie bardzo podobna po Papierowych Miast! I jeszcze te drukowane litery... no nie powiem, intrygujące!
    Pozdrawiam cieplutko ♥

    http://sleepwithbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Może przeczytam, ale na razie nie trafi na moją listę książek do przeczytania.
    Pozdrawiam <3
    swiatksiazkoholiczek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam ani tej, ani wspomnianej książki więc żadnego porównania nie mam. Jednak po okładce i krótkim opisie myślałam, że bedzie ciekawsza. Może kiedyś przeczytam, ale na razie mam trochę do nadrobienia a czasu tak mało! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie czytałaś Papierowych Miast to moim zdaniem książka może ci się spodobać. Mnie cały czas raziło podobieństwo :/
      Mam ten sam problem! Cały czas nadrabiam, a książek nie ubywa :')

      Usuń
  10. Z takich książek to już niestety wyrosłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się da? :) Mam nadzieję, że kiedyś mnie to także czeka, bo to jakieś 50 książek do przeczytania mniej ;)

      Usuń
  11. Książkę czytałam jeszcze po angielsku, bo bardzo lubię tę autorkę i musiałam mieć Since you've been gone na swojej półce. Byłam zachwycona, zakochałam się od pierwszej strony. Według mnie pozycja jest bardzo oryginalna, nie jest kolejnym młodzieżowym romansidlem, ktore rozgrywa się w liceum, czy innej szkole, ale ma jakiś fundament.
    Bałam się, że jeśli wydadzą ją w Polsce, tłumaczenie odbierze jej tę niesamowitość, za którą ją pokochałam i tak chyba się stało.
    Szkoda, że tak nisko ją oceniłaś, ale wiadomo, że każdy ma inny gust! :)
    Pozdrawiam
    annwithbooks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gust jest jednocześnie zaletą jak i wadą recenzji :) Może rzeczywiście coś z tym tłumaczeniem się podziało.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  12. Uwielbiam "Papierowe miasta" i nie wiem czy chciałabym przeczytać coś podobnego, ponieważ książka Greena jest dla mnie jedyna, wyjątkowa i niepowtarzalna :D
    Pozdrawiam,
    skrytaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego książkom ciężko dorównać, jednak czasem zdarza się tak, że autorzy wzorują się na jego literaturze. Niestety nie wszystkim się udaje ;) Również pozdrawiam!

      Usuń

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)