Insta


środa, 24 maja 2017

| 132 | Sarkazmem zaleciało przez 'Chłopaka z innej bajki'... Kasie West

Nr. recenzji: 132
Tytuł: 'Chłopak z innej bajki'
Autor: Kasie West
Tom: Jedyny
Liczba stron: 352
Data polskiego wydania: 10 maj 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 8/10

Gdy widzę książkę pani Kasie West już się nie zastanawiam. Wszystkie jej powieści trafiają mi do gustu, więc już nie mam nawet jak rozmyślać, tylko biorę i zachwycam się treścią, bo inaczej się po prostu nie da.


UWAGA. Starałam się użyć w recenzji śladowych ilości sarkazmu.

Tym razem ma szansę nas oczarować Xander, czyli bogaty gwiazdor, który szczęśliwym trafem natrafia akurat na sklep z porcelanowymi lalkami siedemnastoletniej Carmen i jej mamy. Chce kupić lalkę dla babci, ale nie ma pojęcia, która mogłaby ją prawdziwie oczarować. Zaczyna rozmawiać z ekspedientką i szybko odnajdują porozumienie. Ze wszystkich sił pragną zostać przyjaciółmi, jednak wiedzą, że do siebie nie pasują. W końcu przepaść majątkowa między nimi jest ogromna i choć wydaje się być nic nieznaczącą, w końcu przyjaciele odkrywają tajemnice, które zaczynają o niej przypominać coraz bardziej...


Oczywiście, że mi się nie podobało. Przecież gdyby było inaczej, to zdecydowanie w miejscu 'ocena' zobaczylibyście inną liczbę. Wiecie 8/10 to takie mocno spotęgowane dwa, czyli powiedziałabym ocena wręcz poniżej dopuszczalnej. Jednak absolutnie powyżej podwojonej średniej ocen, wyciągniętych spod pierwiastka oczekiwanej. W praktyce oznacza to mniej więcej tyle, że podobało mi się to nawet bardziej niż myślałam, że będzie. Powodów jest tyle, że nikt nie wie ile. Musiałabym napisać recenzję na dziesięć stron A4 i wtedy ewentualnie przebrnęlibyśmy przez streszczenie pierwszej części mojego zachwytu. Niestety wszystkie książki pani West są bardzo podobne, więc moje wypracowanie musiałoby się odnosić do wszystkich z nich... Niemniej dzisiaj postanowiłam przedstawić podstawowe powody dzięki którym pokochałam 'Chłopaka z innej bajki', ale nie jestem całkowicie pewna, czy mi się to uda odwzorować.






Zaczęcie końcem zawsze wygląda spektakularnie. Jest też tym, czego potrzebujemy w tym przypadku. Powinnam podsumować całą recenzję przedstawiając naukę, jaką udało mi się przyswoić podczas czytania, ale w tym przypadku jest ona tak ważna, że postanowiłam z lekka nagiąć ład i skład recenzji.
Różnice pomiędzy biednymi a bogatymi są dla większości z nas czymś tak normalnym i podstawowym, że aż nieistotnym. Wiadomo, większość z nas uważa, że należymy do tej pierwszej grupy, bo przecież tak daleko nam do pierwszej dziesiątki najbogatszych ludzi na świecie. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że ciągle są osoby, którym w życiu nie wyszło tak bardzo, że nie mają czasem nawet czego włożyć do gardła. Na to uwagę zwraca autorka, bardzo usilnie się stara byśmy w końcu odkryli coś, dzięki czemu być może komuś pomożemy. 

Mało różnic było pomiędzy Caymen a Xanderem. Wydawało mi się, że skoro się dogadują to przecież jest to podstawa i tylko dzięki temu powinni być razem. No wiadomo, Xander nie jest do końca normalnym nastolatkiem, bo jest z bogatych sfer, ale ciągle wydawało mi się, że nie ma żadnego problemu. Dopiero gdy przyjrzeliśmy się bliżej życiu głównej bohaterki, mogliśmy zaobserwować jak wielkie różnice są między nimi. Nie chodzi o to, że dziewczyna nie mogła zaoszczędzić na Iphona, tylko o to że nie miała pieniędzy na chleb, a to już jest różnica. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedyś bohaterką książki może się stać podobna osoba, a ponad to, że ten zabieg uda się aż tak bardzo pomyślnie. Bowiem Xander nie ratuje Caymen z opresji. Owszem, próbuje, jednak defacto to dziewczyna broni się sama, czym udowadnia, że nie jest taką zwykłą Mary Sue




Przez dotknięcie tej kreatury, jaką jest Mary Sue, pewnie powinnam także się wypowiedzieć na ten temat. Pani West nie pisze schematycznie, ale jej książki całe są jednym wielkim schematem. Z której strony byśmy nie ugryźli opisu, zawsze zobaczymy, że jest on nie do obejścia. Jednak jeśli mogę coś powiedzieć w tej sprawie, to moim zdaniem jest to najlepsze możliwe zrealizowanie pomysłu na fabułę. Czerpiąc z niego garściami, udało się stworzyć miłą i ciekawą opowiastkę, której mało kto będzie groził wyrzuceniem przez okno. Czyli książka na pewno podejdzie do gustu wszystkim fanom 'Ostatniej spowiedzi'. Z tą różnicą, że w przypadku tej książki pani Richter nie da się czytania zakończyć bez wkurzenia na każdy element powieści. Oczywiście bez bohaterów na czele nie byłoby to aż tak spektakularne, ale autorka nie oszczędzała na wielkim BUM wkurzenia.

Pewnie was zastanawia (albo nie, bo przecież moich czytelników mianem Sherlocka Holmesa nazywałam nie raz), dlaczego w recenzji starałam się użyć sarkazmu. Cóż w tej książce pojęcie humoru jest często używane, jednak nie wybuchamy śmiechem od durnego przekrzykiwania się bohaterów. Nie, my musimy się domyślić, co też nas powinno rozśmieszyć. Główna bohaterka jest bowiem mistrzynią sarkazmu, ja jej nie dorównuję do pięt. Używa go naprawdę, naprawdę często i nie raz się zastanawiałam, jakim cudem osiągnęła aż taką perfekcję w jego używaniu. Pewnie przez częstą praktykę weszło w krew... Skoro jest sarkazm, to musi być młodzieżowy styl pisania, który często nie przypada do gustu starszym czytelnikom. Wiecie, te wszystkie gwarowe słówka, no to może okazać się ciężkie. 




Podsumowując, książka pani Kasie West z pewnością trafi w gusta wielu czytelników. Jest to lekki romans, który już teraz jest w stanie nam przywieść na myśl wakacje. Pomimo tego, że wywodzi się ze schematu mnie do siebie bardzo przekonał, więc polecam, polecam, polecam.


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:

28 komentarzy:

  1. Z chęcią po nią sięgnę. Podobały mi się poprzednie książki autorki, więc mam nadzieję, że i ta mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ja właśnie przeczytałam... "wyciągnięcie spod pierwiastka oczekiwanej", co? XD
    Nie miałam w planach czytać już nic więcej od tej pani, ale sarkastyczna bohaterka mnie ciekawi. Pewnie będę potem kląć i narzekać na tę książkę, ale w końcu od czego ma się masochistyczną duszę, prawda?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miszcz matematyki vel Wiktoria się kłania :P
      Dasz radę, Ewa! Pozdrowionka.

      Usuń
  3. Jak na razie zapoznałam się z twórczością pani West tylko raz i nie jestem jej wielką fanka, ale może przy jakiejś okazji sięgnę po tę lawinę sarkazmu.
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka średnio zachęcająca, ale przecież liczy się to co wewnątrz, a z tego co widzę zapowiada się naprawdę ciekawie! obserwuję. http://tuklaudia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki humor nie wprost jest bardzo w moim guście. Co więcej oglądając filmy, czytając książki często wybucham niekontrolowanym śmiechem w chwilach, gdzie nikt by się nie roześmiał. Wyobraź sobie, jak to jest pójść ze mną do kina... ja się turlam między fotelami, a nikt nie wie o co chodzi. No mój Mąż wie, ale On się nie liczy, bo ma podobnie do mnie ;)
    Nie zwróciłabym kompletnie uwagi na tę książkę, więcej stwierdziłabym, że nie jest w moim guście, acz teraz nie mogę, bo kłamstwo nogi ma krótkie i krzywe, a szybko by wyszło, że się na książkę zasadziłam. Także tego... no zapisuję sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, znam to trochę. Mam w zwyczaju robienie czegoś podobnego :P

      Usuń
  6. Ostatnio przeczytałam zbyt dużo poważnych, tak zwanych mądrych książek, teraz czas na cos lekkiego. Myśle ze ta książka nada sie idealnie;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię romanse, więc może i ten przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo kocham książki tej autorki, są bardzo proste, ale i tak jakoś przyciągają do siebie czytelnika.
    Buziaki :*
    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na razie czytałam jedna książkę tej autorki i bardzo mi przypadła do gustu :D Ten Chłopak już czeka na półce na swoją kolej, a ja nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi naprawdę ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Romanse to zdecydowanie nie są moje klimaty, po prostu nie lubię takich książek, a wolę fantastykę, z jakąś akcją :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Blog jest cudowny a sama recenzja mnie powaliła. Ja niestety ale tyle bym nie napisała/ Zostaje na dłużej.
    A ja prze okazji zostawiam link do siebie: http://gosiaandbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa książka. Czytałam ją ;)

    OdpowiedzUsuń

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)