Insta


sobota, 3 lutego 2018

Znaleźć anonimowego przyjaciela... "Listy do utraconej"



  Chyba znowu popełniłam ten sam błąd. Niemniej, to właśnie ten błąd znowu sprawił, że znowu znalazłam książkę wartą uwagi każdego Czytelnika. Wybaczcie mi, ale zakochałam się w tej okładce. Czy jest tu coś jeszcze do dodania? Dobra okładka, dobre życie. 

/uwierzcie mi, ja też nie wiem co mówię, ale muszę próbować was przekabacić, żebyście mnie za czuba nie uznali!/

Dziewczyna, złudnie podobna do Eleny z "Pamiętników Wampirów", od wieków zostawia listy na grobie swojej matki. Robi to, żeby poradzić sobie z jej stratą i jest szalenie zdenerwowana, kiedy idzie zabrać ostatni list, otwiera go i widzi... że ktoś jej odpisał! Cóż za bezczelne zachowanie, przeczytać kartkę, co na grobie leżała! 
/było takie przysłowie, nie? "kto daje i odbiera, ten się w..."/

Pomiędzy nimi zaczyna się zawierać bardzo specyficzna więź. Wiele z nas czasem marzy o anonimowym przyjacielu - będziemy zaczynać naszą przyjaźń z czystą kartą, dana osoba nie będzie miała wyrobionej żadnej opinii o nas, wszystko będzie inne. Często potrzebujemy takiej osoby, która nas nie zna i jest gotowa nas wysłuchać. Poradzić radą, bo właśnie ta nieznajomość daje jej dobry punkt widzenia na nasze życie i jest mocno obiektywna. Jest to największą wartością tej powieści. Uświadamia ona, że zazwyczaj za szybko szufladkujemy ludzi. Każdy człowiek może być dla nas kiedyś "tym najlepszym". Tylko na naszych barkach spoczywa zadanie stania się osobą odpowiednią, z idealnym podejściem. Nie wszyscy będą chętni do zawarcia z nami przyjaźni, niestety oni również mają o nas jakąś opinię. Jaką? Zazwyczaj błędną. Wydaje mi się, że jednak warto czasem pominąć stereotypy i powiedzieć sobie "Okej, nie znam go, ale chcę poznać", kiedy nasza opinia i nasze serce wrzeszczy "BOŻE, nigdy on". 

Może nie tyle byłam zdziwiona, że w książce pojawiają się listy, co zdziwiło mnie jak bardzo dobrze zostało skonstruowane połączenie ich z tekstem pisanym normalną prozą z dialogami. Sięgając po książkę miałam szczerą nadzieję, że jedynie nie będzie podobna do "Love, Rosie", którą przez ilość listów, szczerze - ciężko się czyta. Tym razem obie wartości zostały bardzo dobrze wyważone i w niczym to nie przeszkadza. Bardzo dobrze to dopasowało się do wartkiej akcji oraz przedstawionych nam problemów. Bohaterowie mają dużo za uszami. Każdego z nich dręczy okropne poczucie winy, a jednak ciągle zastanawiają się nad powrotem do normalności. Kiedy się odnajdują, ten powrót staje się ciągle coraz bardziej możliwy, aż w końcu stwierdzają, że spróbują i robią ten krok. A lawina wydarzeń po nim jednocześnie ich zachwyca i zniechęca...

Podsumowując, dam książce 8/10. Jest bardzo przyjemna i pozwala miło spędzić czas. Autorka opisała wiele przykrych sytuacji, ale jednocześnie udowadnia, że nigdy nie jest aż tak źle, by się poddać. Bardzo dobrze sobie poradziła z prowadzeniem narracji i przeplataniem listów między normalnym pisaniem prozą. Polecam, uważam, że warto się zaznajomić. 



Nr. recenzji: 168
Tytuł: "Listy do utraconej"
Autor: Brigid Kemmerer
Liczba stron: 414

Data polskiego wydania: 27 września 2017
Wydawnictwo: YA!
W moim odczuciu: 8/10

6 komentarzy:

  1. Mam w planach tę książkę. Jestem jej ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym za jakiś czas zapoznać się z tą książką. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na swojej czytelniczej liście ''must reading'' i czeka już na półce, ale problemem jest czas. :/
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ochotę na ten tytuł od dawna, ale jeszcze nie trafił w moje łapki, do czasu! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę książkę <3 Była tak piękna, że mimo iż przeczytałam ją w listopadzie (chyba), to mam na nią znowu ochotę. Co do podobieństwa bohaterki z Eleną, to ja nie widzę żadnej :D Czekam niecierpliwie na kolejne książki autorki, które mam nadzieję będą tak dobrze, jak powyższa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiedz ty mi kiedy się u ciebie tak bardzo pozmieniało, bo wchodząc tutaj chyba bym się nie połapała, że to twój blog gdyby nie ten nagłówek xD
    A tak poza tym to cieszę się, że książka ci się podobała. Sama uważam ją za jedną z lepszych jakie przeczytałam w zeszłym roku <3
    A okładka... no rzeczywiście C U D O ♥

    OdpowiedzUsuń

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)