Insta


środa, 14 lutego 2018

PRZEDPREMIEROWO: A jaki był Twój pierwszy bal?


Pierwszy bal zawsze jest czymś niezwykłym. To znaczy, mam takie przeświadczenie, ponieważ na dobrą sprawę mój pierwszy bal jeszcze nie nastąpił. Niemniej, często spotyka się określenia, że jest to coś magicznego, niespotykanego i iż rzeczywiście warto w nim wziąć udział. Czy wszyscy są co do tego zgodni? Oczywiście, że nie. Każdy z nas jest inny, każdy inaczej reaguje i każdy ma inne oczekiwania. Dlatego właśnie tak ciekawym zamysłem okazała się ta książka, ukazująca opowiadania tak wielu autorów właśnie o tym szczególnym wydarzeniu.


Ciężko streszczać tę książkę, gdyż większość opowiadań skrajnie się od siebie różni. Jaki będzie lub był Twój pierwszy bal? Przemycałeś alkohol? Poznałaś swojego ukochanego ukochanego, z którym później byłaś do końca życia? A może w ogóle nie chciałaś iść i postanowiłaś ustanowić antybal - żeby rozminąć się z rodzicami, którzy będą oficjalnymi fotografami? Każdy sposób jest niezły. Opisanych ich w tej książce jest cały ogrom. Wydaje mi się, że ciężko byłoby wymyślić coś jeszcze innego, coś czego w tej książce zabrakło. Naprawdę, powieść udowadnia nam, że każdy scenariusz udało się autorom przewidzieć. Nie zabraknie kurczaków, gejów i limuzyn. Pięknych sukni, kontrowersyjnych wydarzeń i prawdziwych przyjaźni. Autorzy wyjdą z siebie, żeby spełnić każde marzenie, nawet tych najbardziej wymagających czytelników. Lecz czy taka forma Tobie, drogi Czytelniku, przypadnie do gustu? Czytaj dalej, postaram się Ci przybliżyć treść tak mocno, jak tylko będę umiała.

Zdecydowanie nie jest to książka, którą można oceniać całościowo. Zawsze w zbiorach opowiadań znajdzie się kilka, które kompletnie nie są w guście Czytelnika, niemniej, w większości przypadków, znajdą się również takie, które zdecydowanie przypadną do gustu. W tym zbiorze, jeśli już miałabym coś uogólnić to w szczególności autorzy pozwolili sobie na kontrowersyjność. Zostało wykorzystanych kilka tematów tabu, czasem bohaterowie na tych kilku stronach, które zostały im dane, zdążyli poruszać ważne tematy. A czasem stwierdzali, że liczy się dobra zabawa i alkohol, więc dawali się ponieść chwili i postanowili skorzystać z życia póki czas. Tę książkę dałoby radę poddać naprawdę głębokiej analizie, ponieważ z każdego opowiadania jesteśmy w stanie coś wynieść. Czasem jest to coś okropnie banalnego, ale czasem warto sobie przemyśleć dane sprawy. Sięgnęłam po "Mój pierwszy bal" głównie po to, żeby ocenić teksty pana Greena i Levithana. Bardzo mnie ucieszyło, że obydwoje nadal są w formie i ich opowiadania są... cóż... Całkowicie w ich stylu. Z jednej strony są to prawdopodobnie jedne z najbardziej kontrowersyjnych, z drugiej, hmm... wydaje mi się, że każdy z nas byłby w stanie opowiadanie pana Lebithana rozpoznać bez znania nazwiska i to mi się bardzo podobało. Czytając już byłam zaniepokojona, nie widząc ich nigdzie, ale oczywiście znalazłam - pod sam koniec książki.
Wisienka na torcie? 

Zbiory opowiadań są naprawdę świetne, jeśli totalnie nie mamy czasu na czytanie. Nie wiem jak Wy, ale ja wprost nienawidzę, kiedy w środku akcji słyszę zbliżamy się do stacji końcowej... Nie cierpię szatkowania treści i czytania na raty, bo za każdym razem odnoszę wrażenie jakbym nie mogła wynieść z czytania żadnej przyjemności, chyba przez to, że ciągłość jest zniszczona, nie da się na poważnie wciągnąć w powieść. Tym razem, chciałabym Wam przedstawić książkę idealną na dojazdy. Tu jedno opowiadanko, tam drugie i jedziem! Nie ważne jest, ile z danego wyniesiemy, czy nam się spodoba, czy też nie. Wszystkie są na tyle krótkie, że zdążymy je dokończyć nim będziemy musieli opuścić nasz przewspaniały środek komunikacji publicznej. /Hołd wiecznie spóźnionym kolejom śląskim!/ Możemy czytać na przerwach, w trakcie rozmów, na korytarzach... Wszędzie! Nic nam nie przeszkodzi, bo opowiadania są naprawdę fantastyczne pod względem przerywania. Naprawdę, były idealnym przerywnikiem. Mogę patrzeć przez okno o godzinie 7:14, po czym stwierdzić, że opowiadanie z kurczakiem jest rzeczywiście śmieszne, przewrócić kilka stron, spojrzeć za okno, zmienić repertuar piosenek, popodziwiać jak wielkie spóźnienie już mamy i zacząć kolejne opowiadanie, absolutnie nic nie tracąc, a wręcz zyskując! Czyż to nie wspaniałe?

Podsumowując, (ale mi znowu tekst-gigant wyszedł, a przecież nie poruszyłam nawet połowy ważnych tematów) uważam, że warto sięgnąć po "Mój pierwszy bal". Możecie tę książkę rozwlekać do woli, tak nawet lepiej się ją czyta. Będzie przyjemna, lekka i kontrowersyjna. Pośmiejecie się, będziecie zniesmaczeni i w pewnym momencie nawiedzi Was marzenie, żeby te wszystkie bale się już skończyły, bo cholera już macie ich dość. Niemniej, później dalej będziecie pod wrażeniem, wszystkie perełki w końcu są pod koniec! Nie martwcie się, jak jedno opowiadanie Wam nie przypadnie do gustu, zaraz będzie pięć innych, które z pewnością to zrobią! A i wspominałam już o rozwlekaniu? (...) ILE WLEZIE!
Bardzo przyjemna książka młodzieżowa, z którą warto się zapoznać. Subiektywnie dam 8/10

Nr. recenzji: 170
Tytuł: "Mój pierwszy bal"
Autor: Zbiorowo
Liczba stron: 284
Data polskiego wydania: 15 lutego 2018
Wydawnictwo: Jaguar
W moim odczuciu: 8/10









Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:

4 komentarze:

  1. To już nie mój target wiekowy.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mimo wszystko miło powrócić do czegoś i powspominać ;)

      Usuń
  2. Osobiście nie przepadam za opowiadaniami, bo jak się wciągnę, to okazuję się, że stronę później się kończy. Aczkolwiek jak będę miała taką możliwość to po powyższą chętnie sięgnę :) Szczególnie, że jest tak polecana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, znam ten ból! Trzymam kciuki, żeby się spodobała.

      Usuń

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)