Insta


niedziela, 25 lutego 2018

Dlaczego dobra kreacja bohaterów to podstawa?



Oczywiście większość osób sięgnie po tę książkę z powodu okładki. Ciężko zaprzeczyć, że nie została pięknie wykonana i nie przyciąga wzroku. Co ciekawe, tym razem rzeczywiście piękna okładka kryje piękną treść, przynajmniej jeśli ma się oczekiwania podobne do moich. 

Allie chciałaby w końcu zacząć żyć po swojemu. Od zawsze czuła, że zbyt wielką kontrolę mają nad nią rodzice, w końcu doszło do tego, że nie mogła nawet ściąć włosów w sposób, jaki by chciała, więc postanawia się od nich oderwać i wyjechać na studia gdzieś daleko. Na swojej drodze trafia na Kaydena, który już w drzwiach mówi jej, że nie wynajmie jej mieszkania, po czym... Zbieg okoliczności sprawia, że jest zmuszony do zmiany zdania. Dziewczyna w końcu może żyć po swojemu, jednak nie spodziewa się, że do tego stopnia rozwinie się jej relacja ze swoim współlokatorem. Czy ten związek będzie miał jakiekolwiek szanse na przetrwanie?


Na wstępie z pewnością powinnam rozwiać waszą wątpliwość związaną z tematem recenzji. Mam nadzieję, że się już przyzwyczailiście, iż moje wstępy do recenzji są w trzecim akapicie, a nie pierwszym. Wracając do tematu, który miałam poruszyć. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo wielki wpływ ma na nas dobra kreacja bohatera. Być może w dobie Mary Sue i księcia na białym koniu już zdążyliśmy zapomnieć, jak cudownie się czyta książkę, w której ukazuje się nam całkiem nowy i niesamowicie intrygujący typ osobowości. Całe szczęście, Begin Again chce nam o tym przypomnieć. Allie jest okropną płaczką. Szczerze mówiąc, większej mi w życiu nie było dane poznać, a sama uwielbiam płakać. Płacze wszędzie, do tego stopnia, że po jakimś czasie wszyscy mają tego dość. Z drugiej strony ta umiejętność w żaden sposób nie jest naciągana, po prostu bardzo rzeczywiście odbito dla nas osobowość osoby, która jest niesamowicie wrażliwa i nie ma w tym nic złego. Kayden również jest osobliwy. Niesamowicie skryty, często nikt nie jest w stanie go rozgryźć i wszyscy mają wątpliwości do jego zachowania...

Cóż mogę powiedzieć, ja kupiłam nową kreację bohaterów w dwustu procentach. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją równie entuzjastycznie. Wystarczy sobie wyobrazić, jak wielką pracę musiała włożyć autorka w tak wielkie rozbudowanie ich charakterów. Ileż ona musiała nastudiować się charakterów, ileż obserwacji musiało zostać przeprowadzonych! Naprawdę, już dawno nie udało mi się przeczytać książki, w której z taką precyzją przystąpiono do kreacji głównych bohaterów. Zazwyczaj autorzy starają się szlifować treść, aniżeli zastanawiać się, czy na pewno dane zachowanie jest zgodne z osobowością, jaką staramy się wykreować. Bardzo doceniam takie czynności, ponieważ niesamowicie ułatwiają lekturę. Czyta się bardzo przyjemnie, kiedy nie trzeba wyszukiwać w Google objawów schizofrenii. Do tego całkiem dobry, w szczególności w odbiorze, warsztat autorki i zdecydowanie można wysunąć stwierdzenie, że książka jest po prostu dobra, pomimo tego, że sama fabuła nie jest w żaden sposób odkrywcza. Jest bardzo prosta, ale to właśnie niespotykani bohaterowie nadają jej głębi. 

Podsumowując, dam książce 9/10. Być może gdzieś były małe zająknięcia, w końcu każda książka ma jakąś wadę. Niemniej, w końcu otrzymałam przyjemną powieść New Adult, w której nie ma Mary Sue i rycerza. Jestem szczęśliwa, bo dzięki temu wszystko wydaje się być innym, lepszym. Mam nadzieję, że Wam również przypadnie ten zabieg do gustu. 


Nr. recenzji: 171
Tytuł: "Begin Again"
Autor: Mona Kasten

Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Liczba stron: 504
Data polskiego wydania: 28 lutego 2018
Wydawnictwo: Jaguar
W moim odczuciu: 9/10







Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:

8 komentarzy:

  1. Ta książka to moje czytelnicze Must Have.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z tym, że okładka przyciąga uwagę!
    Chętnie przeczytam :0

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście nie mogę się doczekać aż będę mogła się w końcu zabrać za tę książkę <3 Niestety syndrom "całej serii" nie pozwala mi na przeczytanie jej teraz. Muszę czekać na całą trylogię, której mam nadzieję, doczekam się szybko! Kusi mnie nie tylko piękna okładka, ale także to, że mam zwyczajnie ochotę na typowe NA. Uwielbiam takie książki a mam wrażenie, że w ostatnim czasie wszystkie NA, które czytałam były przekombinowane. Chcę czegoś prostego, nieskomplikowanego, ale wciągającego z nietypowymi bohaterami. I myślę, że w tej książce to dostanę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę ci szczerze, że masz taki syndrom. Też taki chcę, bo potem cierpię w oczekiwaniu na kolejne części serii! Całe szczęście ta ma w całości zostać wydana w tym roku, więc mam nadzieję, że nam obu się uda przeczytać.
      Ja całe życie mam ochotę na takie typowe NA. Wydaje mi się, że ta książka spełni Twoje wymagania.

      Usuń

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)