czwartek, 31 stycznia 2019

„Ukryty Wróg" Erin Hunter


Byłam bardzo ciekawa nowej serii książek pani Erin Hunter. Zastanawiałam się, co też zostanie wymyślone. Czy postanowi ona zrobić wierną kopię swojej wcześniejszej serii, a może postanowi pójść całkowicie inną ścieżką? Z wieloma obawami postanowiłam sięgnąć po tę serię, lecz jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana.

Nr. recenzji: 
226
Tytuł: „Ukryty Wróg"
Autor: Erin Hunter 
Tłumacz: Katarzyna Krawczyk 
Liczba stron: 306
Data polskiego wydania: 28 stycznia 2019
Wydawnictwo: Nowa Baśń
W moim odczuciu: 9/10

Fuks i jego sfora odnaleźli ziemię z dostatkiem żywności oraz czystej wody. Wydaje im się to pięknym rajem, w którym chcieliby spędzić resztę ich żywotów. Niestety, alfa obcej sfory przywłaszcza sobie ziemie. Nie będąc w stanie rozpocząć z nim walki, która miałaby jakąkolwiek szansę na powodzenie Fuks postanawia przedostać się w szeregi drugiej sfory, aby tam zadecydować, kim tak naprawdę jest. Co więcej, Słodka w której jest od dawna zakochany, należy do drugiej sfory. Czy będzie mu dane odnaleźć spokój i szczęście? Jednak jak zapewni dobrobyt obu swoim sforom - swoim przyjaciołom, których traktuje jak prawdziwą rodzinę?

Wow, nie spodziewałam się, że ta seria naprawdę będzie aż tak wyróżniająca się na tle Wojowników. Myślałam, że pani Erin Hunter jak wiele autorów przed nią zainspiruje się i zaczerpnie z poprzedniej serii wszystko to, co było dobrze opiniowane. A jednak ta postanowiła pchnąć w tę serię naprawdę ogromny powiew świeżości. Stworzyła unikalnych bohaterów o charakterystycznych psich cechach. W momentach kiedy jednak wydawało się, że zwyczajny kanapowiec nie da sobie rady, postanowiła sięgnąć głębiej i do książki wprowadzić zachowania wilków, tworząc tym samym coś unikalnego. Wydaje mi się, że było to jedyne wyjście z sytuacji, dzięki któremu książka uzyskała wiele wątków, ale przede wszystkim nadała niepowtarzalnego tempa akcji. Oprócz tego, warto zwrócić uwagę na wątki poświęcone relacjom. Odnoszę wrażenie, że udało się zrobić ogromny krok i całe opisywanie związków, czy skupianie się na rodzinie, wychodzi w tej książce o wiele lepiej.

Podoba mi się, że cała książka jest utrzymana w ogóle innym stylu. Skupiono się bardziej na relacjach, wydaje mi się, że ograniczono magiczności i nadano jednak wszystkiemu realności. O ile w poprzedniej serii można się chwilami zastanawiać, czy naprawdę czytamy serię z kotami w rolach głównych, czy na pewno mimo wszystko nie są to za bardzo ludzkie zachowania, o tyle w tej serii postanowiono naprawdę się skupić na tym, aby ukazać to lepiej. Zdecydowanie doceniam ten zabieg. Dzięki niemu naprawdę o wiele lepiej mi się czytało. Przedstawiono też w niesamowity sposób relacje bohaterów. Postaci jest mniej, co w mojej opinii działa na korzyść całej opowieści. Bardzo szybko się zorientowałam kto jest kim i miałam szansę już od pierwszych stron naprawdę się wciągnąć w akcję, ponieważ przydzielony był jeden główny bohater i było to dla mnie bardziej czytelne, uporządkowane. Doceniam to, ponieważ dobrze to dopełnia lekki styl pisarski pani Erin Hunter i sprawia, że książkę czyta się przyjemnie.

Podsumowując, osobiście uważam, że książka jest lepsza niż Wojownicy. Zdecydowanie widać, że autorka zrobiła ogromny postęp. Ma głowę pełną pomysłów, a my możemy z tego korzystać ile wlezie, ponieważ w żadnym calu nie robi się to ani trochę nudniejsze. Jestem szczerze zaskoczona, aczkolwiek oczywiście bardzo pozytywnie. Mam nadzieję, że to nie koniec mojego spotkania ze Sforą, a wręcz przeciwnie, że nasza wspólna przygoda dopiero się rozpoczyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)