wtorek, 22 stycznia 2019

„Lead" Kylie Scott

Nie mogłam długo czekać z zabraniem się za kolejne części niesamowitej opowieści, jaką są losy członków zespołu Stage Dive. Zdecydowanie musiałam zapoznać się z dalszą częścią, która wydawała mi się być może najbardziej intrygująca, ponieważ skupiła się na krnąbrnym wokaliście zespołu.

Nr. recenzji: 
230
Tytuł: „Lead"
Autor: Kylie Scott
Tłumacz: Marcin Kuchciński
Liczba stron: 308
Data polskiego wydania: 18 lipca 2018
Wydawnictwo: editiored
W moim odczuciu: 7/10


Jimmy nokautuje asystentkę za asystentką. Ma naprawdę wiele problemów i psychicznych, i fizycznych. Nie radzi sobie z zajmowaną przez siebie pozycją i zdecydowanie za często sięga po narkotyki, papierosy i alkohol. Po raz kolejny ma mieć wybieraną asystentkę, jednak tym razem jest inaczej. Poszukiwana nie jest profesjonalna psycholożka, która będzie mu mówiła, jakim to jest niegrzecznym chłopcem. Wręcz przeciwnie, praca jest zaproponowana do jedynej dziewczyny, którą aktualnie chce wyrzucić prawnik zespołu - Luny, która odważyła się zakwestionować jego zdanie i przeciwstawić mu się. Od razu dzięki temu zaimponowała zespołowi, w związku z czym nowa praca czekała na nią już tuż za rogiem. Niemniej, długo później uświadamia sobie, że chyba podświadomie zakochała się w wokaliście...

Troszeczkę byłam zdziwiona już na samym początku, ponieważ książka widocznie różniła się wielkością od swoich poprzedniczek. W teorii jest to tylko dwadzieścia stron, w praktyce książka urosła o dwa centymetry. Ja jako Czytelnik zabiegany, rozsiany po paręnastu szeroko zróżnicowanych projektach stwierdziłam, że to powód dobry do paniki, jak każdy inny. Zaczęłam więc zwlekać z przeczytaniem przez kilka dni. Aż w końcu stwierdziłam, że czas skończyć z wymówkami i po prostu spróbować. Jak się później okazało, moja decyzja była bardzo słuszna, a sama książka jest naprawdę bardzo ciekawa, przede wszystkim przez wzgląd na oryginalność - zdecydowanie jest to domena Kylie Scott. Zawsze stara się dobrać taki temat, żeby Czytelnik był w stanie popłynąć z wiatrem i zaintrygowany przestać zwracać uwagę na to, co akurat się dzieje z jego sercem i czy przypadkiem nie jest akurat oddawane w ręce głównego bohatera jakiejś książki.

Tym razem całość wyróżnia się przede wszystkim tym, w jaki sposób główna bohaterka próbuje się bronić przed związkiem. Zresztą główny bohater płci męskiej nie jest od niej w niczym gorszy. Obydwoje marzą o przyjaźni, jednak zdają sobie sprawę, że serca nie da się oszukać. Postanawiają jednak spróbować odciągnąć się nawzajem od tego pomysłu, co w pewnych momentach wychodzi przekomicznie. Jeśli pokochaliście Mala we wcześniejszych częściach, to sytuacje z udziałem Jimmiego, powinny Wam również przypaść do gustu. Być może nie będzie to aż taki humor, jaki został nam przedstawiony w drugiej części, jednak zdecydowanie wydaje mi się, że jest w stanie oczarować spore grono Czytelników. Po raz kolejny mamy do czynienia z uroczą miłością, której drodze nie jest w stanie przeszkodzić nikt i właśnie to jest w tej książce takie dobre.

Podsumowując, jest to kolejny mało zobowiązujący romans, z którym bardzo miło da się spędzić wieczór. Jestem zadowolona z faktu, że udało mi się przeczytać tę książkę, ponieważ zachęciła mnie ona do sięgnięcia po kolejne części, co w pewnym momencie (tym, w którym zobaczyłam 2 cm różnicy pomiędzy tą książką, a poprzedniczkami) wydawało mi się niemożliwe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)