czwartek, 24 stycznia 2019

„Deep" Kylie Scott


W końcu nadszedł ten czas, że do przeczytania pozostała książka, której bohater wydawałby się niemożliwym do zeswatania. Po raz enty pojawiły się wątpliwości i po raz enty autorce udało się z nich wybrnąć z głową, w całkowicie oryginalny sposób. 

Nr. recenzji: 
231
Tytuł: „Deep"
Autor: Kylie Scott
Tłumacz: Marcin Kuchciński
Liczba stron: 280
Data polskiego wydania: 20 listopada 2018
Wydawnictwo: editiored
W moim odczuciu: 7/10

Pomimo tego, że opis wygląda jak spoiler, to spokojna głowa
Opisuje tylko zawartość pierwszych kilku stron, więc nic Was nie pogryzie

Ciemnooki Ben wydawałoby się, że ma wszystko. Jest członkiem najlepszego zespołu świata, nie może narzekać na biedę, a jednak czuje coraz bardziej dotkliwie, że czegoś mu brakuje. Lizzy jest niesamowicie zakochana w tym basiście. Od zawsze miała oklejone nim wszystkie ściany, a niedawno jej siostra Annie miała tą przyjemność spotkania innego członka zespołu, przez co szanse dziewczyny na poznanie idola wzrosły diametralnie. Niemniej, pojawiają się trudności, które udaje się dziewczynie pokonać na jedną noc... Książka się zaczyna od momentu, w którym niestety okazuje się, że Lizzy będzie zmuszona do zostania samotną matką. Nie ma pojęcia, jak powiedzieć o tym Benowi. Powraca myślami do historii ich relacji i... W końcu możemy się dowiedzieć, co się stało.

Zdecydowanie warto tym razem zwrócić uwagę na konstrukcję całej książki. Na początku może nam się wydawać, że:
a) pominęliśmy jakąś część;
b) autorka upadła na głowę i zdradziła nam zakończenie;
c) mamy halucynacje.
Natomiast spokojnie, przysięgam, że nie ma się czego obawiać. Po prostu idąc tropem oryginalności Kylie Scott mogliśmy się spodziewać podobnego obrócenia akcji o 180 stopni. Autorka generalnie najprawdopodobniej stwierdziła, że kolejne opisy tworzących się nowych związków mogą już trochę trącić schematem. Powraca więc tylko na krótką chwilę do wspomnień głównych bohaterów, a później zaczyna prowadzić akcję w całkowicie nowe, wcześniej nieodkryte rejony, gdzie wszystko opierać musi się całkowicie na zaufaniu, żeby nikomu nie stała się krzywda.

Książka oprócz tego, że zdecydowanie popłynęła zupełnie innymi rejonami, niż to zwyczajnie książki, a w szczególności opowieści o Stage Dive miały w zwyczaju, to jeszcze dodatkowo bardzo starała się nawiązać do poprzednich części. Być może gdyby mogłoby się pojawić jeszcze troszkę więcej wcześniejszych bohaterów, to oczywiście z całą pewnością nikt nie miałby tego za złe, jednak podejrzewam, że nie jest to koniec naszej przygody z romantycznymi losami bohaterów. Co prawda w tej części nawet nie tyle chodzi o wcześniej wspomniany romans, co o zwykłą przyjaźń. Lizzy potrzebuje pomocy. Najprościej w świecie mówiąc, nie jest w stanie poradzić sobie sama. Potrzebuje przede wszystkim pieniędzy na wychowanie dziecka. W trakcie ciąży postanawia zacisnąć pasa i nie być nikogo pasożytem, mało tego, dziewczyna chce udowodnić, że jest w stanie być samodzielna, co jest bardzo realistycznym podejściem bohaterki, choć nie do końca oczywistym.

Podsumowując, uważam, że książka dużo zyskała na tej zmianie tematyki. Wcześniej bardzo się obawiałam faktu, że taka zmiana tematyki okaże się czymś zbyt wielkim dla autorki, niemniej tamta niesamowicie dobrze sobie z tym faktem poradziła. Skupienie się na ukazaniu przyjaźni też było swego rodzaju nowością w tej serii, aczkolwiek uważam, że całość wyszła całkiem nieźle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)