W ciągu ostatniego roku rynek książek zalazła fala romansów z kowbojami w roli głównej. Stąd też po poznaniu tego typu romansów z niekoniecznie dobrej strony, ciężko było mi zdecydować się na kolejny tytuł bez sceptycyzmu. Skuszona jednak westernowym klimatem, surowymi mężczyznami i gorącym emocjom, zdecydowałam się przełamać i sięgnąć po pierwszy tom z serii Chestnut Springs
Oczekuj szalonego rodeo, dziewczyno!
Rhett Eaton, charyzmatyczna gwiazda rodeo, wpadł w kłopoty po skandalu, który oburzył całą branżę farmerów. Jego agent, Kip Hamilton, próbuje ratować sytuację, zatrudniając swoją prześliczną córkę Summer, by pilnowała Rhetta i odbudowała jego wizerunek. Summer, prawniczka o ostrym charakterze i złamanym kiedyś sercu, podejmuje wyzwanie, choć zupełnie się nie spodziewa, że jej podopieczny będzie tak uparty i irytujący. Pomimo początkowych spięć Rhett dostrzega w Summer coś więcej niż tylko nadzorczynię wizerunku, a to prowadzi go do decyzji o tym, by spróbować naprawić jej złamane serca. Choćby kosztem własnej reputacji i kariery.
Nie spodziewałam się jednak nic więcej niż historii pomiędzy pewną siebie i upartą kobietą a zamkniętym w sobie i gburowatym facetem, ale znany tak dobrze motyw enemies to lovers w wykonaniu autorki zaskoczył mnie lekkością, wdziękiem i emocjonalną szczerością, dzięki czemu całość okazała się wyjątkowo pozytywnym zaskoczeniem. Dodatkowo co warte zaznaczenia już na samym początku, przepadłam w tym jak autorka buduje chemie między bohaterami, bez nagłych przeskoków, ale z idealnym napięciem, emocjonalną burzą i iskrzącymi dialogami. Jak to czasem bywa, jednak nie w tym przypadku relacja nie ogranicza się jedynie do fizyczności, a bazuje na zrozumieniu i nauce bycia razem.
Kontynuuje również swoją dobrą passę jeśli chodzi o czytanie książek, które już pod względem stylu pisania są bardzo dobre i przyjemne. Autorka ma wyczucie, dzięki czemu historia ani przez chwilę nie jest nużąca lub wyolbrzymiona. Dialogi są przyjemnie sarkastyczne i błyskotliwe, a opisy dokładnie takie, jakich potrzeba, by wczuć się w emocje bohaterów i klimat miejsca.
Nie można zapomnieć o bohaterach, których charaktery są ciekawym połączeniem, czym budzą ogromną ciekawość względem kolejnych tomów, zwłaszcza jeśli chodzi o postacie drugoplanowe. Rhett jako mistrz rodeo zalicza bolesny upadek, nie tylko pod względem fizycznym, ale również wizerunkowym, gdy przez jedno rzucone bez zastanowienia zdanie upada nie tylko jego pozycja i rozpoznawalność, ale również sympatia opinii publicznej. Hałas i blask fleszy zmienia na ciszę i frustrację wobec dziewczyny, która musi nie tylko zmierzyć się z tym jak naprawić wywołany skandal, ale również jak nie zwariować przy facecie, którego nastrój zmienia się szybciej od pogody. Sam Rhett bywa szorstki i bardzo opryskliwy, jednak ciężko go nie polubić, gdy nagle pokazuje swoją rodzinną stronę, gdzie jest na maksa słodki, opiekuńczy, odpowiedzialny i lojalny. Z kolei Summer z początku zrobiła na mnie negatywne wrażenie, przez rzucające się w oczy rozkapryszenie, jednak w zetknięciu z zamkniętą postawą Rhetta okazuje się, że nie tylko potrafi być zadziorna i sarkastyczna, ale również troskliwa, ciepła i krucha. Jej wewnętrzne rozterki i próby zachowania równowagi między własnymi potrzebami a oczekiwaniami innych sprawiają, że łatwo się z nią utożsamić.
Co do samej relacji pomiędzy nimi, śmiało można, stwierdzić, iż jest to jazda bez trzymanki. Mimo ogromnej nienawiści chemia jest wyczuwalna od samego początku, ale to, co w tym wszystkim jest najlepsze to powolne budowanie ich relacji. Nie śpieszą się, dają sobie czas, aby zbudować zaufanie i poznać się lepiej. Uczucia pomiędzy nimi rozwijają się między głośnymi kłótniami a cichymi gestami i nieoczywistą troską.
Pora na wspomnienie o bardzo ważnym dla mnie aspekcie, którego nie mogę pominąć. Mimo zachęcającego opisu, przykuwającej wzrok okładce, czy zachwytów innych, książka ta jest nieodpowiednia dla osób poniżej osiemnastego roku życia, sięgając po nią, pamiętajcie o tym.
Nie mogę również nie wspomnieć o miasteczku Chestnut Springs i rodzince Eatonów, którzy tylko wzmacniają ciekawość co do kolejnych tomów. Bracia Rhetta to postacie, które już jako drugoplanowe są bardzo wyraźnie zarysowane. Choć pojawiają się jedynie epizodycznie, nie da się ich nie zauważyć, czy to przez cięte uwagi, czy relacje między sobą, w których widać braterską lojalność, ale też napięcia i niedopowiedzenia.
Podsumowując “Bez skazy” autorstwa Elsie Silver to bardzo pozytywne zaskoczenie dla mnie, nie tylko dzięki naprawdę emocjonalnej relacji między bohaterami, ale również balansowi pomiędzy humorem, sarkazmem, a emocjami. Autorka serwuje historię, która choć oparta na dobrze znanych schematach, potrafi zaskoczyć. Chemia między Rhettem a Summer, dobrze zarysowane tło w postaci rodziny Eatonów i klimat małego miasteczka sprawiają, że całość czyta się z dużym zaangażowaniem. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to udany początek serii, który zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy i poznania bliżej tej pełnej charakteru rodziny.