Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2025. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2025. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 sierpnia 2025

"Inna panna Bridgerton, czyli rejs ku miłości" - Julia Quinn

12:00:00 0 Comments

W okresie letnim szukam w literaturze czegoś prostego, ale zarazem dającego chwilę wytchnienia, odrobinę humoru i bohaterów, których łatwo polubić. Książki Julii Quinn dokładnie takie są, nawet po ciężkim dniu sięgając po jej historię, wystarczy kilka stron, bym nie chciała jej odłożyć.




Tytuł: Inna panna Bridgerton, czyli rejs ku miłości


Autor: Julia Quinn


Data wydania: 04.06.2024


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 392


Moja ocena: 8/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Czy wyznanie miłości wystarczy, by zdobyć czyjeś serce… Znalazła się w niewłaściwym miejscu…


Niezależna i żądna przygód Poppy Bridgerton poślubi tylko zalotnika, którego bystry intelekt i zainteresowania odpowiadają jej własnym. Niestety, w londyńskich salonach jeszcze takiego nieznalazła. Odwiedzając przyjaciółkę na wybrzeżu Dorset ciekawska Poppy odkrywa w jaskini kryjówkę przemytników. Jednak jej radość szybko zamienia się w przerażenie, gdy dwóch piratów porywa ją i zabiera na pokład statku. Znalazł ją w nieodpowiednim momencie… Kapitan Andrew James Rokesby cieszy się reputacją lekkomyślnego drania. Jako korsarz na usługach brytyjskiego rządu często przewozi nielegalne towary i tajne dokumenty. Wyruszając w niebezpieczny rejs do Portugalii, ze zdumieniem odkrywa związaną i zakneblowaną kobietę oczekującą na niego w kajucie…


Czy dwa niefortunne zbiegi okoliczności mogą przynieść szczęście?



Andrew szybko odkrywa, że nieznajoma należy do rodziny Bridgertonów. Ona nie ukrywa swojego oburzenia porwaniem. Na pełnym morzu ich wojna na słowa szybko ustępuje miejsca odurzającej pasji. Tyle że każde z nich skrywa tajemnice, które mogą zniweczyć rodzące się uczucie…



Właśnie dlatego “Inna panna Bridgerton, czyli rejs ku miłości” okazała się dla mnie idealną lekturą na ten czas. Tym bardziej że akcja książki dzieje się również na morzu. Co stanowi ciekawe urozmaicenie, zamiast dobrze znanych salonów i balowych komnat, czytelnik trafia na pokład statku, gdzie codzienność miesza się z niepewnością, a otwarta przestrzeń morza zdaje się nieść zarówno wolność, jak i zagrożenie. 



Główna bohaterka Poppy Bridgerton to młoda kobieta, która nie potrafi, ale i nie chce podporządkować się zasadom narzucanym przez społeczeństwo. Jest inteligenta i bystra, a przy tym niezwykle uparta, jednak nie w ten irytujący sposób, a wynikający z wiary w siebie i własne przekonania. Ma w sobie również ciekawość, która pcha ją do tego co zakazane, a to z kolei pokazuje jej niezależność i odwagę. Kapitan Andrew James Rokesby od pierwszych stron przyciąga uwagę swoją charyzmą i swobodnym stylem bycia. Na pozór beztroski, z uśmiechem, i pewnością siebie. Rzeczywiście odpowiedzialny i lojalny.  Jego praca kapitana wymaga odwagi, szybkiego podejmowania decyzji i radzenia sobie w trudnych, nieprzewidywalnych sytuacjach. 



Styl autorki wciąż pozostaje jej ogromnym atutem. Lekki i pełen humoru, potrafiący zbudować napięcie. Nawet jeśli w jakimś stopniu fabuła jest przewidywalna, wciąż jest to bardzo dobra rozrywka. 



“Inna panna Bridgerton, czyli rejs ku miłości” autorstwa Julii Quinn to kolejna bardzo dobra historia. Choć fabuła momentami bywa przewidywalna, autorka nadrabia to wyrazistymi bohaterami, którzy mają własny charakter i pasje, oraz wyjątkową scenerią morskiej podróży, która wprowadza powiew świeżości do serii.To książka, która dostarcza zarówno zabawy, jak i wrażeń typowych dla romansów historycznych, a przy tym pozwala na pełne oderwanie się od codzienności. 


środa, 27 sierpnia 2025

"Małżeństwo ze snu" - Julia Quinn

20:10:00 0 Comments

Po książki niektórych autorów sięgam bez większego zastanowienia. Niezależnie od tego, czy mam akurat ochotę na coś lekkiego, czy szukam historii, która wciągnie mnie na dłużej. To również takie książki, które czasem nie zaskakują fabułą, ale zawsze dostarczają emocji i poprawiają humor.




Tytuł: Małżeństwo ze snu


Autor: Julia Quinn


Data wydania: 20.02.2024


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 392


Moja ocena: 8/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Mówiłam wszystkim, że jestem twoją żoną. Gdyby to była prawda…

Kiedy jej brat Thomas zostaje ranny na wojnie w amerykańskich koloniach, osierocona Cecilia Harcourt ma dwie równie złe możliwości: zamieszkać z apodyktyczną ciotką lub poślubić niesympatycznego i chciwego kuzyna. Zamiast tego wybiera trzecią opcję i udaje się w podróż przez Atlantyk, aby zaopiekować się bratem w czasie rekonwalescencji. Jednak po tygodniu poszukiwań w wojskowym szpitalu odnajduje nie brata, lecz jego najlepszego przyjaciela, przystojnego kapitana Edwarda Rokesby’ego. Jest nieprzytomny i rozpaczliwie potrzebuje jej opieki, a Cecilia przysięga sobie, że uratuje mu życie, nawet jeśli pozostanie przy nim będzie oznaczało… podanie się za jego żonę. Decyduje się zaryzykować całą swoją przyszłość dla mężczyzny, którego wcześniej znała tylko z listów od zaginionego brata, a teraz pokochała od pierwszego spojrzenia. Nie podejrzewa jednak, że kiedy Edward odzyska przytomność, także będzie miał kilka niespodzianek dla nowej pani Rokesby…

Nie należy się wstydzić lęku i zmartwień.
Julia Quinn jest jedną z tych autorek, po które sięgam bez większych obaw, mając pewność, że niezależnie od fabuły dostanę historię lekką i pełną emocji, a “Małżeństwo ze snu” to kolejna z książek, która tylko udowodniła mi to.


Autorka potrafi sprawić, że nawet proste dialogi nabierają charakteru, a sceny codziennego życia bohaterów angażują tak samo, jak momenty pełne napięcia. Niezmiennie jest również wyczucie równowagi, pomiędzy humorem a chwilami bardziej emocjonującymi. Sam styl pisania w każdej książce jest tak samo dobry i przywodzący na myśl ciepło rodzinnego ogniska, znajome, kojące i pełne uroku.


Nie można nie wspomnieć o bohaterach. Cecilia Harcourt od samego początku pokazana jest jako silna kobieta i zdecydowana na działanie, co wynika z jej troski o najbliższych. Mimo lęku i przeciwności losu idzie naprzód, wykazując się odwagą i determinacją, jest również empatyczna. Z kolei Edward Rokesby nawet w obliczu własnych problemów, wciąż skupia się na wartościach, które są dla niego ważne. Lojalny, honorowy i uczciwy to cechy, które bardzo trafnie opisują to, jaki jest.


Nie ukrywam fabuła w sporej części, była niezwykle przewidywalna, jednak mimo to czytając, bawiłam się świetnie i pod pewnymi względami mogło zadziałać to na korzyść książki, gdyż czytelnik nie skupia się na zwrotach akcji, a na drodze, którą przechodzą bohaterowie, ich emocjach i rozwoju relacji pomiędzy nimi.


“Małżeństwo ze snu” autorstwa Julii Quinn to bardzo dobry kolejny tom z serii. Choć fabuła bywała przewidywalna, to lekkość stylu, naturalność bohaterów i subtelny humor sprawiły, że lektura była prawdziwą przyjemnością. Cecilia i Edward to postacie pełne charakteru, które potrafią angażować i wzbudzać sympatię, a ich relacja rozwija się w sposób pełen uroku, dzięki czemu po raz kolejny przy książce autorki, jestem trzy razy na tak.

wtorek, 26 sierpnia 2025

"Dom złamanych obietnic" - Monika Rutka

12:00:00 0 Comments

Każda ścieżka, którą obieramy, prowadzi nas tam, gdzie powinniśmy być, nawet jeśli nie od razu wszystko rozumiemy.




Tytuł: Dom złamanych obietnic

Autor: Monika Rutka

Data wydania: 18.06.2025

Wydawnictwo: BeYa

Liczba stron: 360

Moja ocena: 8/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka




Ludziom się wydaje, że po każdej burzy wychodzi słońce i kiedy ucichną grzmoty, wszystko będzie dobrze. Nic bardziej mylnego. Wichura, pioruny i deszcze przynoszą przecież szkody, które można ocenić dopiero wtedy, kiedy żywioł się uspokoi. Wówczas widać, co przetrwało, a czego nie da się już uratować. W przypadku Haydena straty są ogromne. Gdy kolejny członek rodziny oddaje mu część siebie, chłopak wpada w ciemną dziurę bez dna. Przepełniony poczuciem winy i złością, dopuszcza się słów, które wystawiają na próbę jego relacje z przyjaciółmi, przede wszystkim z Jane. Dziewczyna w milczeniu znosi bezwzględność Haydena w trudnym dla niego czasie, obdarza go miłością, kawałek po kawałku, zapominając o swoich potrzebach. I zamiast rozkwitać u jego boku – więdnie. Henderson wie, że Jane z niego nie zrezygnuje, jeśli on tego nie przerwie. Dręczony wyrzutami sumienia, robi rzecz, która w tamtym momencie wydaje mu się jedynym słusznym rozwiązaniem. I nikt nawet nie próbuje go powstrzymać.


Po ostatniej książce autorstwa Moniki Rutki miałam wiele wątpliwości czy sięgać po najnowszą powieść. Nie tylko ze względu na to, jak wypadła ona na tyle innych, ale głównie przez to jak ostatni czas wpłynął na postrzeganie przeze mnie wielu aspektów. Ostatecznie jednak ciekawość i chęć przekonania się, czy autorce ponownie uda się poruszyć mnie wygrała. 


Już pierwsze rozdziały utwierdziły mnie w przekonaniu, że decyzja o sięgnięciu po tę książkę była właściwa, a historia przez nią napisana wciąż potrafi mnie zaskoczyć. Co zaś udowodniło mi, że nie potrzebnie zamykałam się na twórczość autorki tylko dlatego, że wcześniejsza nie była w pełni satysfakcjonująca.


Specyfiką autorki jest to jak duży bagaż emocjonalny, wkłada w losy bohaterów i choć są to młodzieżówki, ilość emocji kipi z nich. Jednak mam wrażenie, że w żadnej historii do tej pory nie było ich aż tyle i to nie tych oczywistych, ale głębokich wynikających z konsekwencji podjętych działań. Podobało mi się, że autorka nie próbowała na siłę upiększać świata, tylko pokazała go takim, jaki potrafi być pełnym niepewności, napięć i momentów, które naprawdę trudno udźwignąć. 


Jeśli chodzi o bohaterów, ich kreacja nie różni się wiele od tej zaprezentowanej w poprzednich tomach. Widoczne są zmiany wywołane dojrzeniem, ale i narzucone przez nowe wydarzenia i to właśnie ten rozwój wpływa na kluczowe elementy takie jak relacje między postaciami, podejmowane przez nie decyzje czy sposób, w jaki radzą sobie z konsekwencjami swoich wyborów. Co więcej, zmiany te pokazują, że autorka umiejętnie prowadzi postacie przez historię, pozwalając im ewoluować w naturalny sposób.


Niezmiennie dobry jest również styl pisania autorki, który za każdym razem zostaje dużym atutem historii. Lekki, przystępny i płynny, a jednocześnie pełen emocji i napięcia.  Bez względu na to, czy opisuje codzienne sytuacje, czy dramatyczne zwroty akcji, każda scena jest klarowna i dobrze wyważona. To właśnie to sprawia, że niezależnie do tomu, książki wciągają od pierwszych stron, nie pozwalając odejść od nich choćby na chwilę.


Czymś nowym za to jest możliwość poznania historii z perspektywy kogoś innego, w tym przypadku Haydena. Pokazuje emocje, które do tej pory pozostawały ukryte, a jego spojrzenie pozwala zrozumieć, dlaczego reaguje w określony sposób i jakie wewnętrzne konflikty nim targają. Sceny, które wcześniej wydawały się proste lub oczywiste, teraz nabierają głębi i zyskują dodatkowe znaczenie. Wprowadzenie tej perspektywy nie tylko wzbogaca fabułę, ale również angażuje emocjonalnie, zmuszając do spojrzenia na wydarzenia z innej strony.


“Dom złamanych obietnic” autorstwa Moniki Rutki to bardzo dobre zakończenie serii, której każdy tom przynosi coś nowego, a jednocześnie zachowuje to, co w twórczości autorki najbardziej cenne wciągającą fabułę, emocjonalną głębię i spójny, lekki styl pisania. W tym tomie szczególnie wyróżnia się perspektywa Haydena, która wnosi świeżość i pozwala spojrzeć na wydarzenia w nowym świetle. Zakończenie serii jest dobre nie tylko pod względem fabularnym, ale również emocjonalnym, pozostawiając po sobie refleksję nad relacjami, decyzjami i tym, jak bardzo losy jednej osoby mogą wpływać na życie innych. Dla mnie to idealny finał, który spełnił wszystkie oczekiwania i potwierdził, że seria warta jest każdej przeczytanej strony.


Dom złamanych obietnic" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa

poniedziałek, 25 sierpnia 2025

"Bitter. Idea" - Katarzyna Barlińska vel P.S. HERYTIERA - "Pizgacz"

12:00:00 0 Comments

Gdybyście po przeczytaniu moich recenzji książek z serii Hell zapytali mnie, czy kiedykolwiek zdecyduję się sięgnąć po kolejne tytuły autorki do recenzji, z ręką na sercu powiedziałabym, że nie. Nie dlatego, że książki są złe, wręcz przeciwnie właśnie dlatego, że trafiają we mnie tak mocno, że trudno mi ubrać w słowa to, co czuję. Zaangażowanie w historię jest tak duże, że często nie wiem, jak opisać ją tak, by zachęcić do lektury, a jednocześnie nie zdradzić istotnych elementów fabuły.




Tytuł: Bitter. Idea

Autor: Katarzyna Barlińska vel
P.S. HERYTIERA - "Pizgacz"

Data wydania: 31.07.2024

Wydawnictwo: BeYa

Liczba stron: 464

Moja ocena: 8/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka



W niewielkim mieście Naperville, położonym na zachód od Chicago, od niepamiętnych czasów najciekawszym tematem rozmów jest rodzina Mitchellów. W całym hrabstwie DuPage nie ma ani jednego człowieka, który by nie znał tego nazwiska. Dziewiętnastoletnia Victoria Clark nie może się doczekać momentu, kiedy zacznie studiować medycynę na prestiżowej uczelni w samym sercu Wietrznego Miasta. Pragnie wyjechać z rodzinnego Naperville i zostawić za sobą wszystko, czym dotychczas żyła, w tym niesławną znajomość z Nathanielem – najmłodszym z trzech synów głowy rodu Mitchellów i przyszłym spadkobiercą fortuny. Victoria jest pewna, że już nigdy w życiu nie natknie się na kogoś, kto irytowałby ją równie mocno jak Nathaniel. Ich długoletni konflikt wzbudza zainteresowanie wśród żądnych plotek mieszkańców, a sprawie nie pomaga to, że rodziny Clarków i Mitchellów są ze sobą zaprzyjaźnione. Sytuacja znacząco się komplikuje na przyjęciu urodzinowym Luke’a, przybranego brata Nathaniela. W efekcie Victoria jest zmuszona do podjęcia radykalnych działań, by naprawić wszystkie wyrządzone szkody. Dziewczyna ma plan, któremu przyświecają jej własne, ukryte idee. Od tej pory musi prezentować światu inną wersję siebie i przyoblec twarz w sztuczny uśmiech w miejsce zgorzkniałej miny. Plan ma jedną wadę… Do jego realizacji niezbędny jest Nathaniel.


A jednak po pewnym czasie postanowiłam spróbować. Z myślą, że nawet jeśli to, co napiszę, będzie chaotyczne, najlepiej odda emocje, jakie wywołała we mnie ta historia. I to właśnie one uczucia, napięcie, zaskoczenia  najlepiej przekażą sens recenzji. Bo recenzja nie polega na byciu idealną, a na przekazaniu tego jak dana książka wpływa na nas, jakie mamy odczucia względem niej i to czy spędzony czas nad nią możemy uznać za dobrze spożytkowany. 


Pierwsza różnica, jaka rzuca się w oczy to styl pisania autorki. Nie ukrywam sięgając po Bitter liczyłam pod tym względem na powrót do tego co już znane. Jakie było moje zaskoczenie gdy zamiast długich opisów, niekiedy zbędnych elementów tutaj zostały one ograniczone do minimum. Dzięki czemu końcowo nie tylko historia ma inny wydźwięk, ale również nie jest ona tak męcząca w odbiorze. Dodatkowo styl nabrał lekkości, co sprawia, że lektura płynie znacznie szybciej i staje się jeszcze bardziej wciągająca. 


Co do kreacji bohaterów, ciągle jestem pod wrażeniem jak autorka przy takiej ilości postaci, każdą z nich potrafi wykreować tak, by miała swoją osobowość i nie zlewała się na tle innych. Idealnym tego przykładem jest główna bohaterka Victoria Clark z jednej strony twarda, uparta i zdeterminowana, a z drugiej obarczona własnymi demonami i emocjonalnymi ranami, które wciąż wpływają na jej decyzje. Przez to nie da się jej zaszufladkować ani jednoznacznie ocenić. Potrafi zirytować, zaskoczyć, a jednocześnie wzbudzić współczucie. Każda jej interakcja z innymi pokazuje inny aspekt jej charakteru, potrafi być impulsywna, wybuchowa, ale też lojalna i emocjonalna. 


Pora na wspomnienie o bardzo ważnym dla mnie aspekcie, którego nie mogę pominąć. Mimo zachęcającego opisu, przykuwającej wzrok okładce, czy zachwytów innych, książka ta jest nieodpowiednia dla osób poniżej osiemnastego roku życia, sięgając po nią, pamiętajcie o tym.


“Bitter. Idea” autorstwa Katarzyna Barlińska vel P.S. HERYTIERA - "Pizgacz" to historia, która, choć powiela wiele toksycznych zachowań, to dla czytelnika, który traktuje to jako formę rozrywki (i przestrzega ograniczenia wiekowego) może być dobrą zabawą, pozwalającą na chwilę oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć w intensywnym, pełnym sprzeczności świecie bohaterów. Śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z tych książek, która czyta się szybko, ale na długo zostają w pamięci. Dla fanów autorki to zdecydowanie pozycja obowiązkowa, dla nowych czytelników może to być świetny początek przygody z jej twórczością ze względu na dużo lepszy i przyjemniejszy styl pisania.


Bitter. Idea" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa

niedziela, 24 sierpnia 2025

"Bez rozwagi" - Elsie Silver

12:00:00 0 Comments

Po czterech tomach z Chestnut Springs śmiało mogę stwierdzić, że przepadłam, nie w kowbojach (choć i oni mają w sobie wiele uroku), ale w miasteczku. Od zawsze uważałam siebie za osobę, która kocha życie w mieście, jednak im dłużej czytam o tej niewielkiej społeczności, tym bardziej zaczynam marzyć o życiu w miejscu, gdzie każdy zna każdego, a czas płynie wolniej. A Chestnut Springs łącząc prostotę codziennego życia z urokiem małego miasteczka, sprawia, że chce się tam wracać, tom za tomem.




Tytuł: Bez rozwagi. Chestnut Springs #3

Autor: Elsie Silver

Data wydania: 30.07.2025

Wydawnictwo: Editio Red

Liczba stron: 416

Moja ocena: 8.5/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka



Kiedy Winter spotkała Theo, nosiła jeszcze nazwisko Valentine, choć już wiedziała, że to małżeństwo jest zakończone. Odkrycie, że mężczyzna, którego kochała i za którego wyszła z miłości, okazał się zadufanym w sobie typem, zburzyło jej poukładany świat. Dzięki temu jednak Winter odzyskała coś bezcennego: kontrolę nad własnym życiem. I dlatego postanowiła odciąć się od przeszłości, wyjechać i rozpocząć pracę w małym, prowincjonalnym szpitalu w Chestnut Springs. Chciała prostego życia bez komplikacji. Theo Silva, seksowny ujeżdżacz byków, cieszył się zasłużoną sławą kobieciarza. Zauważył śliczną blondynkę na stacji benzynowej. Wydawało mu się, że puściła do niego oko. Szybko się przekonał, że dziewczyna ma ostry temperament i nie przebiera w słowach, gdy coś jej się nie spodoba. A po tym, co przeszła w małżeństwie, raczej żaden facet nie miał u niej większych szans. Ale Theo był uparty. Coś go ciągnęło do tej pięknej kobiety, tym razem jednak chciał czegoś więcej niż jednorazowego seksu bez zobowiązań. Chciał zdobyć jej zaufanie i zawsze być obok niej. Zdarzyło się. Spędzili razem cudowną noc… A potem Winter kazała mu zapomnieć o wszystkim. I zachować tajemnicę. Jeszcze nie wiedziała, że w cichym Chestnut Springs sekrety zawsze wychodzą na jaw.


Czytając czwarty tom serii, ponownie miałam wrażenie, że przenoszę się w sam środek zupełnie innego ekosystemu, gdzie życie toczy się własnym rytmem, a historie bohaterów to nie wredne plotki, a opowieści miejscowych. To dzięki temu po raz kolejny  miałam poczucie, że Chestnut Springs nie jest tylko tłem dla romansu, ale pełnoprawnym bohaterem całej opowieści. Miejscem, które żyje, oddycha i zmienia się razem z ludźmi, których historie poznajemy. 


To, co równie niezmienne to styl pisania autorki, prosty i lekki, ale przy tym pełen emocji i błyskotliwy. Nie ma tutaj opisów, które przeciągają akcję, czy zbędnych elementów. Choć akcja już sama w sobie jest jedną z wolniejszych, autorka momentami jeszcze bardziej ją zwalnia, dając przestrzeń na to, aby emocje bardziej wybrzmiały.


W tym tomie uwaga zostaje skupiona na Winter i Theo, dwójce bohaterów, których połączyła jedna przypadkowa noc, a której następstwa wywołały w ich życiu chaos. Winter jest starszą siostrę Summer, którą poznaliśmy już w pierwszym tomie, jednak wtedy jej postać w żaden sposób nie zaciekawiła mnie sobą. W końcowych wydarzeniach jej udział był znaczący, jednak przez to, co działo się, ciężko było mi stwierdzić, czy to, co pokazuje, jest tym jaka jest, czy jest to reakcja na zaistniałą sytuację. Na szczęści tom poświęcony jej historii, nie tylko pokazuje to, jaka jest po tamtych wydarzeniach, ale również odnosi się do nich, co daje szerszą perspektywę na jej poznanie.  Początkowo ukazana jako chłodna i oschła, z czasem pokazuje, że tak naprawdę nie przywykła do okazywania miłości i otrzymywania uwagi od innych za to przyzwyczajona do tego, że ludzie traktują ją inaczej, zakładają, że w relacji siostrzanej, musi być ta zła i piętnują za to właśnie Winter. Fragmenty gdy z pomocą małej istotki zaczyna ona inaczej postrzegać świat i to, że nie każdy widzi w niej kogoś złego, wielokrotnie rozczulały mnie. Znaczącą rolę w tym miał również Theo, będący całkowitym przeciwieństwem Winter. Z łatwością okazywał miłość i zaufanie, był obecny, wspierający i troskliwy. Choć jego życie wywróciło się do góry nogami, nigdy nie kwestionował tego, co musiał zrobić, bo było to dla niego oczywiste. A to, z jaką dumą odnosił się do Winter i córki sprawiło, że przepadłam w ich historii całkowicie.


Przez dość trudną sytuację pomiędzy nimi, ich relacja nie należy do łatwych. Jednak to jak autorka poprowadziła ją, było niespodziewanym elementem. Powoli, konsekwentnie i  bez nagłych przeskoków przechodzą drogę od dystansu i nieufności do wzajemnego otwierania się i budowania więzi. Nie zmienia tego jedno spojrzenie, a wiele rozmów i czynów, tworząc relację, którą czytelnik śledzi z zapartym tchem.


Pora na wspomnienie o bardzo ważnym dla mnie aspekcie, którego nie mogę pominąć. Mimo zachęcającego opisu, przykuwającej wzrok okładce, czy zachwytów innych, książka ta jest nieodpowiednia dla osób poniżej osiemnastego roku życia, sięgając po nią, pamiętajcie o tym.


“Bez rozwagi” autorstwa Elsie Silver to kolejny udany tom  z serii, który jeszcze bardziej rozkochuje czytelników w  Chestnut Springs. Lekkość, z jaką autorka prowadzi czytelnika przez kolejne rozdziały, sprawia, że ciężko oderwać się od historii, nie można zapomnieć przy tym o ciekawych bohaterach, zarówno tych pierwszo jak i drugoplanowych. Choć najważniejsza jest historia głównej pary, to małe smaczki w postaci poznawania losów, wcześniejszych par stanowią coś przez co, jestem w stanie sięgać po tą serię niezależnie od tego, ile ona końcowo będzie miała tomów. Po przeczytaniu tego tomu nie da się ukryć, że czekam na kolejną część z niecierpliwością i gdy tylko pojawi się ona, z przyjemnością wrócę do tego urokliwego miasteczka.



Bez rozwagi" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa

sobota, 23 sierpnia 2025

"Our Perfect Forever. Historie nieopowiedziane" - Marta Łabęcka

12:00:00 0 Comments

Jeśli chodzi o dodatki do serii, żyją we mnie dwa wilki. Jeden, który uważa, że powrót do znanych i uwielbianych bohaterów to coś super, tym bardziej gdy stanowi on uzupełnienie pewnych wydarzeń. Z kolei drugi uważa, że o ile sama ich idea jest okej, tak wielokrotnie są one niepotrzebne i nie wnoszą nic do historii. Końcowo wszystko i tak zależy od tego, czy autor rozwija świat przedstawiony, czy jest to jedynie przedłużenie serii, mające podtrzymać zainteresowanie.




Tytuł: Our Perfect Forever.
Historie nieopowiedziane

Autor: Wiktoria Sroka

Data wydania: 26.02.2025

Wydawnictwo: BeYa

Liczba stron: 296

Moja ocena: 5/10

Autor recenzji: WIktoria Sroka




Przyjaźń, która miała się skończyć po roku, a przerodziła się w relację silniejszą niż więzy krwi.


Rodzina, którą sami wybrali, by wspólnie iść przez życie, uczyć się dorosłości i popełniać błędy. Flaw(less) opowiedziała Wam ich historię, All of Your Flaws przypomniała przeszłość, a Despite Your (im)perfections zamknęła opowieść o nich, wieńcząc ją dotrzymaniem złożonej obietnicy. Teraz nadszedł czas, by poznać historie dotąd nieopowiedziane. Dzieciaki z Moreton powracają po raz ostatni, by zabrać Was w podróż drogą wspomnień ze wszystkich okresów ich (nie)idealnego życia.


Our Perfect Forever to podsumowanie znanych Wam już wydarzeń, wzbogacone o notki od autorki, pełne sentymentalnych przemyśleń i sekretów powstawania trylogii. To ostatnie spotkanie z bohaterami, których pokochaliście. A przede wszystkim prezent dla Was – Czytelniczek i Czytelników FLAWSów.



W przypadku książki Marty Łabęckiej obawiałam się wielu aspektów, choć najbardziej tego, że historia, którą czytałam 3 lata temu i którą tak dobrze zapamiętałam, teraz nie okaże się tak cudowna, a powrót do bohaterów zamiast usłany radością, stanie się powodem do rozczarowania. Zaraz za tym, jako kolejna obawa objawiło się to, czy po takim czasie sama autorka na nowo odda klimat dzieciaków z Moreton, tak zagubionych i próbujących być najlepszymi wersjami siebie. 



Niestety szybko okazało się, że część moich obaw nie była bezpodstawna. Bo o ile początek napawał mnie ogromną nadzieję, że poczuję tę samą magie Moreton i powrócą znajome emocje, towarzyszące całej serii. Tak z każdą stroną, coraz bardziej ten ślad zacierał się, bohaterowie zaczęli tracić swój urok, fabuła nie angażowała tak bardzo jak kiedyś i to, co znajome, nagle przestało takie być. 



Jedynym znajomym aspektem i wciąż równie pozytywnym jest styl pisania autorki. Nie ukrywam swoją przygodę z twórczością autorki skończyłam na serii Flaw(less) przez co, a może raczej dzięki temu czytając dodatek, zaskoczyłam się tym, jak zmienił się sposób pisania autorki, choć nie na tyle, bym nie poczuła się jak wtedy, gdy ze łzami w oczach, czytałam każdą z trzech części. To on sprawił, że mimo zastrzeżeń wobec samej treści, wciąż odnajdywałam coś, co przyciągało mnie do dalszego czytania i choć pod względem fabularnym książka ta nie dorówna temu, co pamiętam z trylogii to właśnie język i sposób poprowadzenia narracji, przypomniał mi, dlaczego tak mocno przepadłam we wcześniejszych losach bohaterów.



Nie ukrywam również, że samo to, że choć na chwilę mogłam powrócić do losów bohaterów, było przyjemnym doświadczeniem, tym bardziej że oprócz zwykłych rozdziałów pojawiają się wstawki od autorki. Jednak zabrakło mi w tym elementów, które uzupełniłyby ich losy o coś nowego, coś, co wcześniej dla czytelnika nie było oczywiste. Coś, co nie miało jak być domysłem dla odbiorców, a stałoby się realny rozwinięciem.  Zamiast tego miałam poczucie, że wiele fragmentów to jedynie powtórka tego, co już znam, jedynie w nieco innej formie. O ile chwilami dawało to przyjemne poczucie znajomości i nostalgii, to równie szybko przyszło rozczarowanie.



“Our Perfect Forever. Historie nieopowiedziane” autorstwa Marty Łabęckiej to dodatek, który na pewno przez spore grono osób był bardzo wyczekiwany i równie wielu osobom spodoba on się. W moim przypadku nie do końca odpowiada mi to jaką formę uzupełnienia historii on prezentuje. Sięgając po coś takiego, liczę na coś więcej, coś, co nie stanowi jedynie powrotu do znanej historii, ale również poszerza  ją o nową perspektywę, która wcześniej dla czytelnika była czymś nieznanym. Tutaj zabrakło mi tego poczucia, że mogę odkryć w bohaterach coś nowego. Końcowo więc choć sam powrót jak już wspominałam, był w pewien sposób przyjemny, to pozostawił on również niedosyt i wrażenie, że mogło to wyglądać zupełnie inaczej.



Our Perfect Forever. Historie nieopowiedziane" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…



piątek, 22 sierpnia 2025

"Najpierw skandal" - Julia Quinn

13:00:00 0 Comments

Od chwili gdy po raz pierwszy poznałam książki z serii o Bridgertonach, a później z ich uniwersum, wiedziałam, że będzie to seria, do której wielokrotnie powrócę. Elegancja dawnych czasów, rodzinne więzi, humor i bohaterowie, o których trudno zapomnieć, wszystko to sprawiło, że gdy tylko dostałam możliwość poznania kolejnej historii osadzonej w tym uniwersum, czułam nie tylko ekscytację, ale również zapewnienie, że po raz kolejny, będzie to wyjątkowa podróż.




Tytuł: Najpierw Skandal

Autor: Julia Quinn

Data wydania: 12.08.2025

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 384

Moja ocena: 11/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka




Gdy skandal przekreśla marzenia, serce podpowiada właściwą drogę…

Georgiana Bridgerton nie jest przeciwna małżeństwu. Po prostu myślała, że będzie miała coś do powiedzenia w tej sprawie. Jednak kiedy niespodziewanie jej reputacja zostaje nadszarpnięta z powodu intrygi lokalnego łowcy posagów, dziewczynie pozostają dwie opcje: przeżyć życie jako stara panna lub poślubić łotra, który zrujnował jej życie. Chyba że… Jako czwarty syn hrabiego Nicholas Rokesby jest gotowy podążyć własną ścieżką. Niebawem ukończy studia medyczne w Edynburgu i nie ma czasu – ani ochoty – na znalezienie żony. Ale kiedy rodzina informuje go, co przytrafiło się Georgie Bridgerton, jego przyjaciółce z dzieciństwa, wie, co powinien zrobić – oferuje jej małżeństwo z rozsądku, które ocali jej dobre imię. Już niebawem oboje odkrywają, że czasem zaaranżowane małżeństwo może stać się fundamentem prawdziwej miłości…


Na przestrzeni wcześniej przeczytanych książek autorstwa Julii Quinn polubiłam coś, co z początku nie do końca odpowiadało mi, dopiero z czasem, gdy w pełni zaangażowałam się w losy rodzinne, stało się to aspektem równie wyczekiwanym co cała reszta. Z każda kolejną książką coraz bardziej wyczekiwałam opisu epoki i tła historycznego, a co za tym idzie zadbania o to, by szczegóły takie jest zwyczaje, rytuały towarzyskie czy realia życia codziennego, odpowiadały prezentowanym czasom. 


Nie sposób też nie docenić charakterystycznego dla autorki stylu pisania, który od pierwszych zdań przenosi czytelnika do XIX-wiecznej Anglii. Lekki i przyjemny styl łączy się z elegancją i subtelnym humorem. Dodatkowa lekkość prowadzenia narracji sprawia, że nawet najbardziej napięte momenty stają się przyjemne do czytania, a cała historia zostaje w pamięci na długo po jej zakończeniu.


Na wspomnienie zasługują również bohaterowie. Georgiana Bridgerton uznana przez społeczeństwo za starą pannę, urzeka subtelnością i siłą charakteru. Nie krzyczy i nie manifestuje swojego buntu, a mimo to każde jej działanie, czy decyzja pokazują go. Od cichego sprzeciwu wobec niesprawiedliwych zasad po podejmowanie decyzji, które wymagają rozwagi. Mniej bądź bardziej aktywnie towarzyszy jej w tym Nicholas Rokesby, z początku pochłonięty karierą i marzeniami o medycynie. Wydawać by się mogło, że w tym wszystkim nie ma ani miejsca, ani czasu na coś więcej, a jednak los decyduje inaczej i to właśnie wtedy, ujawnia się jego charakter. Stopniowo pokazuje swoją troskę i oddanie, które ujawnia się w drobnych i codziennych gestach. 


“Najpierw skandal” autorstwa Julii Quinn to bardzo dobry prequel Bridgertonów, który po dotarciu do ostatnich stron zostawia z uczuciem niedosytu, jednak nie przez to, że czegoś zabrakło, a dlatego, że chciałoby się spędzić w tym świecie jeszcze więcej czasu. I to w każdej z książek autorki jest cudowne, nie kończą się z ostatnim zdaniem, a zostają w czytelniku na długo po zakończeniu. Dla mnie to jedna z tych historii, do których niejednokrotnie będę wracać, nie tylko przez klimat, fabułę, czy bohaterów, ale głównie ze względu na emocje, jakie towarzyszyły mi w trakcie czytania. 


Jeśli powyższa część Was nie przekonała, mam nadzieję, że po przeczytaniu naszej polecajki znajdującej się w książce, zdecydujecie się sięgnąć po historię Georgiany i Nicholasa.

Oto historia, która wprawdzie nie woła o uwagę, a jednak powoli wnika w serce czytelnika. Zaczyna się od rozsądku – wyboru wydającego się koniecznością. Kończy tam, gdzie uczucia są zbyt świeże i zbyt inne, by okazać się tymi właściwymi. Jednak z każdym gestem i słowem to, co na początku niepozorne, zaczyna trwać. Bez pośpiechu, w ukrytych chwilach pełnych napięcia i cichych spojrzeniach. Historia Georgiany i Nicholasa to opowieść o bliskości, która rozwija się krok po kroku – w drobnych, codziennych gestach i rozmowach pełnych niedopowiedzeń. To przypomnienie, że prawdziwa miłość nie musi krzyczeć – czasem najpiękniejsza jest ta, która kiełkuje powoli, w ciszy, zdobywając z każdym dniem coraz głębsze znaczenie.
Wiktoria Sroka, czytelnika.pl

czwartek, 21 sierpnia 2025

"Tolienesse. Pani Drzewna" - J.D. Feliks

18:00:00 0 Comments
Natura najczęściej jest przedstawiana jako coś dobrego, sprawiedliwego i boskiego. W ubiegłych wiekach fauna i flora odgrywały kluczową rolę w utworach literackich np. fraszkach, wierszach lub balladach jako coś do wyznaczania sprawiedliwości (np. porażenie piorunem Balladyny, aby ją ukarać za jej czyny). Były też utwory wysławiające przyrodę, dziękując jej za wszelkie dobra, którymi nas obdarowała. 



Tytuł: "Tolienesse. Pani Drzewna"

Autor: Janusz Dominik Feliks

Liczba stron: 553

Data wydania: 2025

Wydawnictwo: Novae Res

W moim odczuciu: 4/10

Autor recenzji: Natalia Paterek


  

 "Natura daje życie. I może je odebrać"


W opowieści J.D. Feliksa - "Tolienesse. Pani Drzewna" uosobiona natura oślepiona wizją świata bez ludzi postanawia obrócić wszystko w pył, spala pamięć, zatruwa serca i karmi las gniewem. Bohaterowie tej książki mają mało czasu, aby powstrzymać Panią Drzewną. Do takiego obrotu spraw doprowadziły przełomowe wydarzenia m.in. spór między braćmi - brat powstał przeciw bratu. Natura dogorywa, a wszystko to przy udziale pani Drzewnej. Na jej drodze stają Bortaniel - chłopiec ze znamieniem w kształcie klucza oraz Dauremia - córka zamordowanego regnora (inaczej władcy). Połączeni przez los, rozdzieleni przez wybory. Razem przemierzają krainy pełne wielu niebezpieczeństw. Czeka ich trudna podróż do wnętrza mroku, przeszłości, o której wszyscy zdążyli zapomnieć i lśniącego drzewa, które pamięta zbyt wiele. Jeśli zawiodą, Tolienesse czeka zagłada - wszystko stanie w płomieniach. Bortaniel i Dauremia mogą przepłacić zwycięstwo życiem.


Sięgnęłam po tę książkę z czystej ciekawości, bo jestem dość ciekawską osobą. Okładka wywołała we mnie mnóstwo emocji, jak i pytań typu „co ona może oznaczać?”. Ta książka, a zwłaszcza część tytułu - „Pani Drzewna” skojarzyła mi się z „Babcią Wierzbą” z filmu Walta Disneya „Pocahontas”. Jak byłam mała, to uwielbiałam to oglądać, a dzięki okładce przypomniałam sobie o istnieniu tej bajki, co skłoniło mnie do obejrzenia jej po tak długim czasie. Świat jest świetnie przedstawiony w tej opowieści, co jest ogromnym plusem dla książki. Bardzo urzekły mnie imiona bohaterów, podobają mi się i idealnie pasują do tej historii, moim zdaniem brzmią tak magicznie i tajemniczo. Uosobiona natura to po prostu coś, czego szukałam, bo mimo że do lektur obowiązkowych w szkole nie mam głowy, tak do uzupełniających/pobocznych utworów literackich typu ballady i fraszki mam zamiłowanie. Tam w większości występują uosobione zjawiska przyrodnicze i to powoduje, że chcę to czytać lub słuchać i to motyw uosobienia fauny i flory skłonił mnie do przeczytania i zrecenzowania tej książki.


Mimo kilku plusów, które dostrzegłam w tej książce, zdecydowałam się zakończyć jej lekturę mniej więcej w połowie. Sama w sobie nie jest zła – ma swój klimat, a momentami potrafi zaciekawić – jednak dla mnie fabuła okazała się zbyt monotonna i powolna. Zabrakło mi wyrazistych zwrotów akcji oraz czegoś, co sprawiłoby, że naprawdę chciałabym sięgnąć po kolejne rozdziały. Nie twierdzę, że to zła książka – po prostu nie trafiła w mój gust i oczekiwania. Być może kiedyś dam jej jeszcze jedną szansę, ale na ten moment zwyczajnie nie czuję potrzeby, by wracać do niej. Wydaje mi się, że gdyby fabuła była bardziej dynamiczna i nieco inaczej poprowadzona, oceniłabym ją dużo wyżej. 


Każdy z nas ma inny próg tolerancji na „nudę” w książkach, więc to, co dla mnie okazało się monotonne, komuś innemu może przypaść do gustu. Jeśli jesteś fanem gatunku fantasy, istnieje spora szansa, że ta historia przypadnie Ci do serca. Może właśnie Tobie się spodoba?