Moją słabością od zawsze jest gatunek science ficion, który lubię nie tylko za wizje świata i przyszłości, ale za to, że stawia wiele pytań nad ludzką egzystencją, postępem i granicami moralnymi. To właśnie ta zdolność do zadawania trudnych pytań i umieszczania ich w niecodziennych realiach sprawia, że po ten gatunek sięgam z ogromnym entuzjazmem.
poniedziałek, 4 sierpnia 2025
niedziela, 3 sierpnia 2025
Swoje pierwsze spotkanie z twórczością Lyli Sage miałam przy okazji lektury “Done and Dusted”. Swojski klimat małego miasteczka, westernowe klimaty wręcz krzyczały, abym je poznała. I choć historia miała w sobie wiele uroku, coś nie do końca ze sobą współgrało. Mimo to dostrzegłam w historii potencjał, który sprawił, że chciałam więcej. Pozytywne aspekty przyciągnęły mnie na tylr, że bez większych wątpliwości sięgnęłam po drugi tom, licząc, że tym razem dostanę historię, na jaką liczę.
Autor: Lyla Sage
Data wydania: 16.07.2025
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 358
Moja ocena: 8/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Cudowny powrót na ranczo Rebel Blue z powieści Done & Dusted: tym razem wasze serca skradnie romans Ady i Wesa!
Ona – dziewczyna z miasta, która już nie chce się z nikim wiązać.
On – kowboj, który i tak jej pragnie.
Mężczyzna, który się o nią zatroszczy – to ostatnie, czego obecnie potrzebuje Ada Hart. Wyleciała z college’u, jej małżeństwo zakończyło się katastrofą, aż w końcu odbiła się własnymi siłami od dna. Teraz ufa już tylko sobie – i jak dotąd całkiem jej z tym dobrze. Prowadzi własną firmę, a jedno z największych rancz w Wyoming właśnie zatrudniło ją do realizacji najważniejszego projektu w jej karierze. Kiedy Ada przybywa do Meadowlark, trafia do obskurnego baru, gdzie czuje na sobie spojrzenie przystojnego kowboja. W dziwnych okolicznościach zostawia go z nieoczekiwanym pocałunkiem i prawie żałuje, że nigdy więcej go nie zobaczy… Tyle że ów kowboj to jej nowy szef. Weston Ryder – facet, któremu ewidentnie dopisuje szczęście. Kiedy tajemnicza kobieta z baru okazuje się nowo zatrudnioną projektantką, czuje, że wygrał los na loterii. Problem w tym, że Ada poza pracą nie chce mieć z Wesem nic wspólnego. Jest przekonana, że namiętność między nimi szybko wygaśnie. Czy uda im się zakończyć wspólny projekt, nie ulegając pokusie? A może oboje zaryzykują swoje marzenia i dadzą szansę miłości?
Już od pierwszych stron widoczna była zmiana i większa pewność autorki. Każdy element był bardziej przemyślany, począwszy od tempa wydarzeń, przez relacje, po otoczenie historii. A to, co wcześnie najbardziej urzekające, czyli sceneria rancza nie traci na swoim klimacie, a wręcz jeszcze bardziej skupia on uwagę czytelnika.
Poprawa zachodzi również w stylu pisania autorki, który przestaje być infantylny i nużący. Nabiera płynności i balansuje pomiędzy humorem a chwilami dramatu. Tam, gdzie w pierwszym tomie, pojawiał się chaos, tutaj panuje spójność. Dodatkowo autorka nie w przyjemny sposób oddaje klimat urokliwego miejsca, ale również wewnętrzne przeżycia bohaterów. A skoro już przy kwestiach stylistycznych jesteśmy, muszę wspomnieć o poprawie tłumaczenia. W pierwszym tomie zdarzyły się nienaturalne sformułowania, dziwne konstrukcje zdań lub zbyt dosłowne przekłady, jednak tutaj jest to bardziej dopracowane i przyjemniejsze, nawet jeśli jakieś błędy pojawiają się, nie wybijają one z rytmu czytania.
Równie znaczącą różnicą, jaka wychodzi przy porównaniu obu tomów, jest to, że historia rozwija się w bardziej naturalnym tempie. Nie ma tutaj nagłego przyśpieszenia i przeskoczenia wielu elementów, za to pojawia się bardzo dobrze widoczny ciąg przyczynowo-skutkowy. Jest też więcej przestrzeni na wewnętrzne przeżycia bohaterów i ich rozwój, co w połączeniu z tym jak pisze autorka, daje bardzo dobry rezultat.
Nie mogłoby się obyć, bez wspomnienia o bohaterach, a w tym przypadku jest to konieczne. Ada to postać, która już od pierwszych stron wyraźnie pokazuje swoją niezależność i twarde stąpanie po ziemi, przy takim połączeniu można by spodziewać się po niej bycia wredną, a jednak zaskakuje ogromną dobrocią, choć zadziorności nie jej to nie zabiera. W jej charakterze widać wewnętrzne napięcie między potrzebą kontroli a pragnieniem, by w końcu pozwolić sobie na słabość. Natomiast Wes to bohater, który roztopi każde serce. Nie rzuca słów na wiatr, mówi niewiele, ale kiedy już coś powie, to trafia prosto w punkt. Jest ostoją, kimś, kto nie musi niczego udowadniać, bo jego siła leży w stabilności, wyrozumiałości i gotowości do bycia obok, nawet wtedy, gdy wszystko inne się wali. Prostota, ale mnie dokładnie tym kupił.
Pora na wspomnienie o bardzo ważnym dla mnie aspekcie, którego nie mogę pominąć. Mimo zachęcającego opisu, przykuwającej wzrok okładce, czy zachwytów innych, książka ta jest nieodpowiednia dla osób poniżej osiemnastego roku życia, sięgając po nią, pamiętajcie o tym.
Podsumowując “Swift and Saddled” autorstwa Lyla Sage to historia, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, nie tylko poprawą w wielu kwestiach względem poprzedniego tomu, ale również tym, co dla tej historii nowe. Bohaterowie, których nie da się nie polubić, dobre tempo akcji, styl autorki, który jest przyjemny i to, co najbardziej urzekające to wiejski klimat. Dla mnie to bardzo udany drugi tom, który podnosi poprzeczkę całej serii i daje nadzieję, że kolejne będą tylko lepsze.
wtorek, 22 lipca 2025
"O (albo uniwersalny traktat o tym, dlaczego sprawy mają się tak, a nie inaczej)" - Miki Liukkonen
Czasem zbyt trudno ubrać w słowa to, co wywołuje dana historia, bo nie chodzi o fabułę, styl i emocje, ale o to, w jaki sposób wchodzi do głowy, wpływa na myśli, spojrzenie na świat, a nawet codzienne decyzje, dotyka w najbardziej nieoczywistych sferach życia, trafia w bolesne miejsca, o których istnieniu może sami nie mieliśmy pojęcia. W takich chwilach słowa są niewystarczające, by oddać to, co zrobiła dana historia, to jaki zamęt wywołała. Ale to właśnie wtedy recenzowanie staje się czymś więcej, czymś, co zmusza do znalezienia sposobu, by przekazać całe jej dobro i uczynić czymś trwałym w pamięci.
poniedziałek, 2 grudnia 2024
Psychologia dla zabieganych. Mała książeczka o naszych niesamowitych umysłach
Jesteśmy w stanie powiedzieć wiele na temat każdego człowieka, którego widzimy: jakie ma rysy twarzy, jak się ubiera, jakiego jest wzrostu i wymienić cechy wyróżniające go z tłumu. Wszystkie te rzeczy dotyczą wyglądu zewnętrznego. A co z wnętrzem? To wielka tajemnica - wiedzą o nas tylko tyle ile im pokażemy. Dlatego, żeby nieco rozjaśnić sobie trochę takich "tajemnic" zagłębiłam się w książkę Johnn'ego Thomsona "Psychologia dla zabieganych".
czwartek, 28 listopada 2024
Czasami piosenki o miłości nie powstają na podstawie tego, co właśnie przeżywasz. Ta jest o najlepszej pierwszej randce, na której jeszcze nie byłam.
niedziela, 17 listopada 2024
Twórczość autora od zawsze miała w sobie coś, co sprawiało, że chciałam zapoznać się z jego dziełami, nigdy nie było jednak okazji, gdyż po sięgnięcie po tak kultowe książki jak “Metro 2033” czy “Outpost” nigdy nie czułam się gotowa. Dopiero “My.Kronika upadku” zmotywowała mnie, by zapoznać się z tym, co autor ma do powiedzenia, a tym samym sięgnąć po gatunek, którego najlepszych utworów jeszcze nie poznałam.
Autor: Dmitry Glukhovsky
Data wydania: 23.10.2024
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 368
Moja ocena; 10/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju…
ale trudno też być nim poza jego granicami.
Próba odpowiedzi na pytanie: „Co się stało z Rosją?”. To ostre, błyskotliwe i pełne emocji felietony Dmitrija Glukhovsky’ego, z których każdy jest reakcją na wiadomości i czasem pozornie błahe wydarzenia z życia Rosjan i Rosji, a zebrane razem tworzą historię reżimu Putina od 2012 roku do pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Dopiero z dzisiejszej perspektywy wyraźnie widać to, co usiłował nam przekazać Glukhovsky: jak krok po kroku, wydarzenie po wydarzeniu, znikały wolność i demokracja, jak brutalizowały się resorty siłowe, jak powracały duchy Związku Radzieckiego, jak militaryzowała się państwowa ideologia i jak kraj gotował się do wojny. Autor komentuje swoje teksty z dzisiejszej perspektywy, patrząc na siebie i własne postrzeganie rzeczywistości jak na swego rodzaju historyczny artefakt. Ta książka z niepokojącą jasnością pokazuje, jak wielu rzeczy woleliśmy nie dostrzegać, jak wiele sygnałów wypieraliśmy i o jak wielu sprawach nie chcieliśmy wiedzieć, podczas gdy Rosja metodycznie i konsekwentnie maszerowała w kierunku wojowniczej tyranii.
Prócz poznania twórczości Dmitrija Glukhovsky’ego historia ta stanowi dla mnie również pewien wyjątek od reguły w swoich wyborach czytelniczych. Pozwala mi powrócić do reportaży, które poznałam parę lat temu, a które od tamtego czasu unikam z uwagi na ich ciężar emocjonalny i trudną tematykę. Tym razem jednak postanowiłam przełamać tę barierę, skuszona nie tylko nazwiskiem autora, ale również chęcią zgłębienia prawdy o współczesnej Rosji – kraju pełnym kontrastów, którego obraz od lat budzi ciekawość i niepokój.
Autor przedstawia zbiór felietonów, każdy z nich odnosi się do konkretnych wydarzeń z Rosji z lat 2012-2013, pokazując krok po kroku zachodzące zmiany w kraju takie jak: ograniczenie wolności, cenzurę, brutalizację aparatu państwowego i powrót duchów Związku Radzieckiego. Wszystko to opatrzone zarówno kontekstem, mającym na celu wprowadzenie nas w sytuację bliską opisanej w felietonie jak i komentarzem “z przyszłości” pozwalającym poznać konfrontację autora z dawnymi nadziejami i rozczarowaniami tym samym jeszcze bardziej uświadamiając nas, że autorytaryzm to proces, który rozkwita stopniowo.
Książka, która od samego początku jest niezwykle poruszająca i wstrząsająca, a każda kolejna strona coraz bardziej wciąga czytelnika w wir brutalnej rzeczywistości współczesnej Rosji. Autor nie szczęści szczegółów, pokazania dramatycznych konsekwencji propagandy, autorytaryzmu i społecznej apatii. Opisy wydarzeń i refleksje autora sprawiają, że brak jakiejkolwiek reakcji to również postawa wobec opresyjnego systemu. Równie poruszająca jest szczerość i samokrytyka Dmitrija Glukhovsky’ego, który przyznaje, że sam wielokrotnie uległ propagandzie, stając się częścią systemu, który z czasem wyprze go, oskarżając o zdradę, jaką jest szerzenie dezinformacji na temat rosyjskiej armii.
“My. Kronika upadku” to również książka, która stała się dla mnie przełomem w literaturze, pozwalając przełamać opór wobec trudniejszej tematyki i spojrzeć na wydarzenia z szerszej perspektywy. Połączenie felietonów z kontekstami historycznymi oraz refleksją z przyszłości jeszcze bardziej zagłębia nas w temat, by końcowo poruszyć, wstrząsnąć i zmusić do refleksji nad znaczeniem wolności w społeczeństwie. Ważne również jest zakończenie, w którym autor ostrzega, że “nie jest wcale pewne, że najgorsze już za nami”.
czwartek, 15 sierpnia 2024
Noc i zlecenie jak każde inne - odebrać przesyłkę, przewieźć ją z punktu A do punktu B i odebrać wynagrodzenie, które pozwoli przeżyć do następnego wypadu. Co mogłoby pójść nie tak? Otóż tak się składa, że wszystko! Seria niefortunnych decyzji sprowadza na bohatera śmiertelne niebezpieczeństwo. Jak się przed nim uchronić?
niedziela, 11 sierpnia 2024
Mistrzowskie łączenie humoru, sarkazmu i emocjonalnej głębi to cechy charakterystyczne dla twórczości Meghan Quinn. Nie można zapomnieć przy tym o bohaterach i ich skomplikowanych relacjach, które bawią, wzruszają, a czasem doprowadzają do łez i elektryzującej chemii między postaciami. Już przy poprzedniej książce autorka pokazała, jak dobrze można wszystkie te elementy, by całość była spójna i barwa, a przy tym zabawna. Sięgając po “Jak ja go nie cierpię”, miałam nadzieję, że i tym razem historia skradnie moje serce.
Tytuł: Jak ja go nie cierpię
Autor: Megan Quinn
Data wydania: 17.07.2024
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 524
Moja ocena: 6/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Dlaczego trzymam w ramionach pudełko ze skradzionymi pamiątkami? To się nazywa… zemsta!
Zawaliłam ostatni semestr studiów i postanowiłam wrócić do rodzinnego miasta, by poszukać pocieszenia w ramionach mojego chłopaka. Tymczasem on rzucił mnie, bo niby jestem nudna! Zazwyczaj nie jestem złośliwa, ale tego nie mogłam już znieść. I to właśnie dlatego trzymam pudełko z jego najcenniejszymi rzeczami… które komuś ukradł. Plan? Oddać pudełko prawowitemu właścicielowi i wydać mojego byłego. Przekona się, czy faktycznie jestem nudna. Jednak plany rzadko idą tak, jak by się chciało. Nie zdążyłam nawet podrzucić właścicielowi pudełka z notatką, a już zostałam oskarżona przez niego o popełnienie przestępstwa. Oto i on – Hayes Farrow. Zrzęda, arogant i taki przystojniak, że aż trudno choćby spojrzeć mu w oczy. Nie wspominając już o tym, że jest śmiertelnym wrogiem mojego brata, i samo to wystarczy, by trzymać się z daleka od tego… atrakcyjnego palanta. Żeby jeszcze bardziej skomplikować moje i tak już skomplikowane życie, Hayes oferuje mi wybór: zgłosi mnie na policję i wniesie oskarżenie… chyba że odpracuję swoją domniemaną winę. Ale jak mam pracować dla kogoś, kogo nie cierpię? Tyle że praca dla Hayesa okazuje się wcale nie taka straszna, jak się spodziewałam. Nienawiść, jaką do niego żywię, zaczyna przeradzać się w coś innego – uczucie, o które wobec niego nigdy bym się nie podejrzewała. Jak jednak zareaguje mój brat, gdy dowie się, że pracuję dla jego wroga? Chyba wolałby zobaczyć mnie w pomarańczowym kombinezonie…
Jedną z rzeczy, która potrafi zachęcić mnie do sięgnięcia lektury, a która w ostatnim czasie jest tą najczęściej decydującą, są motywy pojawiające się w powieści. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam, że w tym przypadku mamy do czynienia z gwiazdą rocka, enemis to lovers i różnicą wieku, wiedziałam, że prędzej czy później sięgnę po nią, by poznać losy bohaterów i tym samym powrócić do początków swojej przygody z czytaniem, gdy to młodsza wersja mnie zakochiwała się w książkach, w których muzyka i artyści grała pierwsze skrzypce. Mimo że od tego etapu minęło sporo czasu, dalej gdy tylko mam okazję, sięgam po takowe książki i dalej z równie sporym zaangażowaniem, poznaję historię, zakochując się w niej strona po stronie coraz bardziej.
Na samym początku warto wspomnieć o stylu pisania autorki, który jest lekki i bardzo przyjemny, a przy tym równie wciągający. I o ile sam początek był walką z samą sobą, by nie odłożyć książki na bok, tak gdy wdrożyłam się w styl autorki, toczyłam walkę, by choć na chwilę odłożyć ją i skupić się na czymś innym.
Równie dobrym aspektem są bohaterowie i ich kreacja, w żaden sposób nie odbiega ona poziomem od wcześniejszej książki autorki, a wręcz podnosi ona poprzeczkę względem kolejnych. Sami bohaterowie to postacie ciekawe i barwne, a do tego nieprzewidywalne, co tyczy zarówno postaci pierwszoplnowych jak i tych drugoplanowych, o których nie mogłabym zapomnieć. Hattie porównałabym do huraganu, nie tylko patrząc przez aspekt jej życia, ale i osobowości. Podobnie jak huragan, nie pozwala się ignorować, a jej obecność jest odczuwalna wszędzie, gdzie się pojawia. To samo tyczy się jej determinacji i pewności siebie. Przy tym wszystkim jest również silną kobietą, która nie odpuszcza, kiedy na czymś jej zależy mimo trudności. Jest również inteligentna, ambitna i pełna pasji, a także nie boi się mówić tego, co myśli. Hayes mimo schematyczności swojej osobowości jest przyjemną postacią i idealnie wpasowującą się w fabułę książki. Na początku poznajemy go jako aroganckiego, zimnego i bardzo irytującego, a przy tym momentami nieszczerego w dobrych intencjach. Jego zachowanie bywa odbierane jako lekceważące lub protekcjonalne, co dodatkowo podsyca niechęć zarówno Hattie jak i czytelnika. W miarę rozwoju fabuły okazuje się, że skrywa własne obawy i słabości, prezentując nam się jako postać przede wszystkim bardziej złożona, ale i sympatyczniejsza.
Aspekt, który może rozczarować młodszych odbiorców, tyczy się ograniczenia wiekowego. Książka przeznaczona jest dla dorosłego czytelnika (18+), sięgając po nią, proszę, pamiętajcie o tym.
Mimo wielu elementów, które są bardzo dobre, pojawił się jeden szczegół, który sprawił, że ocena uległa zmianie niestety na gorszą, tym samym w mojej opinii odebrał on historii “to coś”, sprawiając, że stała się ona bardziej pospolitą w budowie książką. A rozchodzi się tutaj o zakończenie, które wywołało u mnie ogromną frustrację przez pojawiające się dramaty, w moim odczuciu, będące napędzane na siłę, po to, by zbudować “fałszywe” napięcie i niepewność względem relacji bohaterów. W momencie gdy relacja między Hattie a Haysem rozwija się swoim tempem i bardzo naturalnie, wprowadzone kompilację wydają się niepotrzebne i przesadzone, budując tym samym złudne wrażenie pogłębiania relacji i rozwoju, których realnie nie nastąpił.
Podsumowując, uważam “Jak ja go nie cierpię” autorstwa Meghan Quinn za książkę mającą ogromny potencjał nie tylko w stylu pisania czy zawartym humorze, ale i w bohaterach i fabule, która podołała, całej reszcie odbiegając od niej poziomem. Mimo tego, że znaczna część książki wywołała mój zachwyt, zakończenie sprawiło, że przestało liczyć się to w tak dużym stopniu na przekór tego, wiem, że z ogromną chęcią wrócę do niej, tym razem jednak może bez poznawania zakończenia. I choć rozum w tej chwili mówi inaczej, posłucham się serca i polecę Wam tę historię mimo tej wady, gdyż mimo to warto ją poznać.
piątek, 2 sierpnia 2024
Czuję się tak, jakbym zbyt długo biegła. Potrzebuje przestrzeni, żeby zadać sobie ważne pytania, i ciszy, by móc usłyszeć odpowiedzi. Muszę zacząć od nowa.
Tytuł: To lato będzie inne
Autor: Carley Fortune
Data wydania: 31.07.2024
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 408
Moja ocena: 9.5/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Tego lata dotrzymają obietnicy. Tego lata nie ulegną pokusie. To lato będzie inne.
Lucy spędza wakacje w domku na plaży na Wyspie Księcia Edwarda. Felix jest miejscowym, w którego towarzystwie Lucy bardzo dobrze się bawi. Problem w tym, że Lucy nie wie, że Felix to młodszy brat Bridget, jej najlepszej przyjaciółki. Ale powodów, przez które powinni trzymać się od siebie z daleka, jest więcej… Dlatego przyrzekają sobie, że już nigdy więcej nie powtórzą pewnej gorącej nocy. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Co rok Lucy ucieka na wyspę z Bridget, by odetchnąć nadmorskim powietrzem oraz zakosztować świeżych ostryg i rześkiego vinho verde. Zawsze zaczyna się od długiego spaceru po skąpanej w złocistym słońcu plaży u stóp wysokich czerwonych klifów. I za każdym razem Lucy obiecuje sobie, że nie skończy w łóżku Felixa. Do tej pory – niezależnie jak bardzo zauroczona Felixem – Lucy nie angażowała się w tę relację emocjonalnie. Kiedy jednak Bridget ucieka z Toronto na tydzień przed ślubem, Lucy rzuca wszystko, by podążyć za nią na wyspę. Ma misję: pomóc Bridget przejść przez kryzys i… oprzeć się w końcu jedynemu mężczyźnie, któremu nigdy nie potrafiła powiedzieć nie. Ale tym razem blask w oczach Felixa i jego zalotne żarty zostają zastąpione czymś nowym, czymś, przez co Lucy zaczyna się zastanawiać, na ile jej serce jest naprawdę bezpieczne.
Życie moje jest prawdziwym cmentarzem nadziei.
W czasie gdy błądzę między myślami a rzeczywistością, poszukuję książek, które pomogą uciec mi od jednego i drugiego w fikcję literacką, przenosząc tym samym w miejsca, gdzie liczy się tu i teraz, a moje myśli przejmuje podążanie za losami kogoś innego. I choć kierunków jest wiele, największą uwagę przykuła podróż na Wyspę Księcia Edwarda, która swoimi malowniczymi krajobrazami i beztroskimi miejscami, staje się nie tylko scenerią, ale również integralnym elementem narracji, oddziałując na losy bohaterów i kształtując ich jutro.
Pierwsze spotkanie z autorką zawsze budzi wiele oczekiwań, zwłaszcza gdy słynie ona z bardzo dobrych historii, które urzekają czytelników już od pierwszych stron nie tylko stylem pisania, ale i złożonymi postaciami czy wciągającą fabułą. Dlatego mimo ogromnej ekscytacji i dobrego przeczucia podchodziłam do historii Lucy ze sporymi obawami. Jak się okazało, autorkę śmiało, można nazwać mistrzynią w opisywaniu niespełnionych związków, gdyż wychodzi jej to po prostu fantastycznie. A twierdzę tak patrząc zarówno na pojedyncze aspekty książki, te negatywne jak i pozytywne oraz na całokształt, który niezaprzeczalnie wywołuje zachwyt.
Coś, co przykuło moją uwagę już po paru rozdziałach, było to, jak autorka z wyczuciem buduje napięcie między postaciami. Pokazując nam przebieg ich relacji, ich późniejsze losy stają nam się bardziej zrozumiałe i realne, rozumiejąc co, połączyło tę dwójkę, dostrzegamy dużo więcej. Konflikty, tajemnice, niewypowiedziane słowa i walka z tym co powinno się zrobić, a tym, co chce się zrobić, nadają historii i bohaterom głębi i intensywności. Dodatkowo tak namacalne napięcie i emocje buzujące między nimi, sprawiły, że z ogromnym zaangażowaniem śledziłam ich losy.
Skoro już o bohaterach wspomniałam, warto poświęcić im chwilę uwagi. Lucy mimo przeciwności losu, który rzuca jej kłody pod nogi, próbując jak najbardziej pogrążyć w rozpaczy i zagubieniu, stara się walczyć, nie dając sobie choćby chwili wytchnienie i pogrążenia się w tej rozpaczy. Dociera do momentu, którego każdy woli uniknąć, jednak to pozwala jej spojrzeć na obecne życie z zupełnie innej perspektywy, a nam pozwala dostrzec w jej kreacji wielowymiarowość. Jej bycie zarówno silną jak i wrażliwą, bojąca się podjąć pewnych decyzji, jednak odważną, robiąc krok ku odnalezieniu siebie. A przede wszystkim pokazuje, że czasem warto zwolnić i poświęcić czas sobie, a nie zatracać się w ciągłym gnaniu do przodu, nie zważając na tłumione potrzeby i marzenia. Jeśli chodzi o Felixa, co tutaj mogę powiedzieć, ma gadane i potrafi urzec. Swoją kreacją odbiega od przyjętych standardów w literaturze i prezentuje postawę bardziej pożądaną w realnym życiu, co urzekło mnie jeszcze bardziej. Poznając jego kreację, na pierwszy plan wysuwa się bijące od niego ciepło, którym otula każdą napotkaną postać, nie chcąc jej wypuszczać, dopóki nie będzie choć trochę lepiej, zaraz za tym, dostrzegamy lojalność, cierpliwość i niepewność, czy to, co robi, jest właściwe i nie skrzywdzi przy tym osoby, której nie chciałby tego zrobić.
Nie tylko na zachwyty zasługują główni bohaterowie, ale też postać, która, mimo że nie jest na pierwszym planie, jest równie ważna dla historii co wyżej wspomniana dwójka. Bridget, która jest siostrą Felixa i przyjaciółką Lucy, jej rola jest niepozorna, jednak to ona nie wiedząc o tym, pcha w sidła miłością tę dwójkę. Sama jej postać, mimo że jest bardziej tłem całej historii, ma swoje własne życie i problemy, które są subtelnie wplecione w fabułę.
Podsumowując, uważam “To lato będzie inne” autorstwa Carley Fortunie za historię, która idealnie wpasowuje się w definicje wakacyjnej historii, zapewnia nie tylko emocjonalny rollercoaster, ale również syci duszę opisami Wysypy Księcia Edwarda. Opisy, bohaterowie i styl pisania te trzy elementy sprawiły, że przepadłam w historii, odnajdując w niej spokój i miejsce, gdzie czas zwalnia, pozwalając zatrzymać się, skupić uwagę na tu i teraz, a nie na tym co było czy będzie.