niedziela, 14 stycznia 2024

'Spark" - Monika Rutka

Zapominając, wznieciłam płomień. Ten sam, który spalił każdy most prowadzący do mojej bezpiecznej wyspy. Zostałeś na niej. I choć powinno mnie to cieszyć — przerażało.

Bo i wyspa powoli się zatapiała.

A My przecież nie potrafiliśmy jeszcze pływać…




Tytuł: Spark

Autor: Monika Rutka


Data wydania: 13.04.2022


Wydawnictwo: Editio


Liczba stron: 544


Moja ocena: 10/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka



Nowe miejsce, nowy dom, nowi ludzie... i uśpione demony przeszłości

Elizabeth Parker zostawia słoneczne kalifornijskie plaże, w samym środku roku szkolnego, dla deszczowej Anglii. W dodatku zamieszkuje u zupełnie obcych ludzi, wśród których ma spędzić nadchodzące miesiące. Trochę dużo tych zmian jak na jedną nastolatkę. Crosby już od pierwszej chwili wydaje się dla niej miejscem idealnym. W końcu gdzie lepiej się zaszyć, jeśli nie w małym nadmorskim miasteczku, u rodziny, która jest niczym bezpieczna wyspa? Państwo Shaw, Jon i Josephine, a także ich córka Caroline robią wszystko, by Lizzie czuła się u nich jak w domu. Co do syna... Chase, delikatnie mówiąc, nie przejawia takiej życzliwości jak rodzice i siostra. Jest uprzedzony i nieufny. Elizabeth zresztą też uważa go za nad wyraz irytującego człowieka. Czy obawy Chase'a względem Elizabeth będą słuszne? Co, jeśli Crosby nie jest wcale końcem świata? I czy ojciec Lizzie miał jakiś cel w tym, że wybrał dla niej właśnie ten dom?



Potwory kryją się w ludziach, a nie pod łóżkami. Czasem przywdziewają najpiękniejsze maski, którymi zachwycamy się i które adorujemy każdego dnia, nieświadomi tego, co się za nimi kryje.



Spoglądając na nieznane historie, bardzo często zdarza się, że czujemy dziwne przyciąganie do niej, tak jakbyś sam wszechświat wiedział, czy dana książka będzie dla nas odpowiednia, pozostaje wtedy tylko jedno pytanie, czy zaryzykujemy i poddamy się, poznając tym samym historię, która może stać się dla nas wyjątkowa?


Dokładnie to, co opisałam powyżej poczułam na chwilę po premierze “Spark”, jako że z natury jestem upartą osobą i nie ufam sobie, tak i tym razem odkładam poznanie historii Elizabeth jak najdłużej w czasie, aż w końcu pokusa wydała się zbyt duża, by dalej z nią walczyć, dodatkowo w głowie ciągle miałam myśli, że w tym roku na nowo chcę zacząć czerpać z książek rozrywkę, a nie traktować je jak jeden z podpunktów na liście “to do”, a nic nie może być bardziej idealnego od tego jak książka, która wręcz woła mnie. Pierwsze sto stron było mi obojętne, próbowałam odnaleźć się w losach bohaterów, nie pogubić się kto kim jest i jakie relacje z kim go łączą oraz przyzwyczaić się do stylu pisania autorki który, choć jest bardzo prosty ma sobie dziwną głębię. Najbardziej odczuwałam to na początku każdego rozdziału, większość z nich miała głębszy przekaz, jednak nie było to sztucznie poetyckie, nie zawierało powtarzalnych cytatów, a przemyślenia młodej osoby, która stara się nie poddać już na samym początku “dorosłego” życia. Z czasem im dalej oddalałam się od początku, tym więcej zaczynałam odczuwać. Jako pierwsze przyszło zaintrygowanie, z czasem przerodziło się ono w zrozumienie zachwytów innych, na koniec przyszło zrozumienie jednak zupełnie inne od tego wcześniejszego, bowiem tym razem zrozumiałam, że przyciąganie chciało pokazać mi historię, która mając w sobie to coś, stanie się kolejną równie wyjątkową,.. Nie tylko styl pisania i fabuła wywołały u mnie zachwyty, kolejnym równie ważnym co i dobrym aspektem jest kreacja bohaterów, za którą należy się ogromny podziw dla autorki, gdyż bardzo rzadko spotykam się z tak dobrze wykreowanymi postaciami drugoplanowymi. Każdy z tych bohaterów jest inny, ale równie ważny dla całości i co ważniejsze, każda z tych postaci ma w sobie coś, dzięki czemu nie stanowią oni dla czytelnika plamy, a oddzielne postacie. I o ile na początku w tak licznym gronie bardzo łatwo się pogubić, tak dzięki temu wraz z rozwojem fabuły, rozróżnienie ich staje się coraz prostsze. Nie obyłoby się bez bardziej szczegółowym wspomnieniu o niektórych bohaterach, zwłaszcza tych odgrywających znaczące rolę. Elizabeth Parker jest dość typową postacią, łączy w sobie wiele powielanych schematów jak to, że jest szczera do bólu, potrafiąca postawić się każdemu, a jednak większość czasu zakłada maskę pasującą do otoczenia. To samo można powiedzieć o Chasie chłopak, który dla innych jest zimnym draniem, jednak dla tej jednej traci rozum, jednak czy na pewno? Mimo tego jak początkowo mogą wydawać się schematyczni, mają znacznie więcej do zaoferowania, jak wszystko mają swoją głębią. Powoli otwierają się na czytelnika, ujawniając co rusz nowy sekret dotyczący ich obecnej sytuacji lub przeszłości, mrocznej i pełnej tajemnic… Poza tak ważnymi aspektami książki nie mogłoby się obejść bez wspomnienia tego jednego, bardziej błahego, który mimo wszystko dodaje tego czegoś, mianowicie playlista. Tytuły utworów nie są zawarte w książce, jednak wpisując tytuł książki w Spotify, bardzo łatwo odnaleźć tą stworzoną przez autorkę, sama odkryłam ją blisko przed stu ostatnimi stronami i było to perfekcyjne dopełnienie całości. Nie dość, że teksty idealnie wpasowywały się, budowały jeszcze bardziej klimat, to znajdujący się na niej artyści, których utwory wielokrotnie słuchałam na okrągło przez miesiące jak np. Arctic Monkeys czy The Neighbourhood. Obok tak dobrej playlisty nie potrafię przejść obojętnie nie tylko przez artystów, ale i powiązania z książką, przez co wiem, że przez najbliższy czas będzie ona leciała w zapętleniu.


Po tylu zachwytach przyszła pora na wspomnienie o bardzo ważnym dla mnie aspekcie, którego nie mogę pominąć. Mimo zachęcającego opisu, przykuwającej wzrok okładce, książka ta jest nieodpowiednia dla osób poniżej osiemnastego roku życia, sięgając po nią, pamiętajcie o tym.



Przecież jeszcze niedawno ten ktoś był dla nas całym światem. Dlaczego więc mielibyśmy udawać, że to wszystko nie miało miejsca?



Podsumowując, uważam “Spark” autorstwa Moniki Rutki za historię, która pokazała mi, że czasem warto posłuchać się intuicji, zaufać sobie i wykonać krok w przód, kto wie może i ta zasada sprawdzi się w życiu? Co do samej książki, mogę ją podsumować stwierdzeniem, że jest idealnie nieidealna i choć było to pierwszą myślą jaka przyszła mi do głowy, po skończeniu, dalej uważam, że jest najbardziej trafnym podsumowaniem…



Wydawnictwu Editio dziękuję za egzemplarz do recenzji, autorce życzę wielu sukcesów a was czytelników zapraszam po więcej książkowych doznań na naszego Instagrama tzczytelnika.


„Spark" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)