sobota, 29 września 2018

"Podniebny" Kerstin Gier

Nie umiałam się doczekać, aż w końcu w swoje łapki dostanę nową opowieść spod pióra pani Kerstin Gier. Poprzednie serie były o tyle zachwycające, że stwierdziłam, że zdecydowanie muszę poznać również tą. Oczywistym jest, że się nie zawiodłam.



Nr. recenzji224
Tytuł: "Podniebny"
Autor: Kerstin Gier
Tłumacz: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Liczba stron: 440
Data polskiego wydania: 5 września 2018
Wydawnictwo: Media Rodzina
W moim odczuciu: 8/10

Siedemnastoletnia Fanny rzuciła szkołę i właśnie odbywa praktyki w niewielkim, acz niesamowicie prestiżowym hotelu. Jej głównym zadaniem jest bycie opiekunką dzieci, czyli ich strażnikiem, ale jednocześnie codzienną rozrywką. Są bardziej i mniej wymagające dzieciaki. Oczywiście, to wszystko to dopiero początek, ponieważ zaczynają się ferie świąteczno-noworoczne. Do hotelu ścigają tłumy, aby wspólnie celebrować tradycję. Tam gdzie tłumy, tam ściąga również złodziej, a cała książka szybko staje się prawdziwym kryminałem. Fanny wraz z pomocą przystojnego Bena i Tristana, który z jakiegoś powodu mógłby być wzorcowym złodziejem, ale nim nie jest, stara się pokrzyżować szyki niebezpiecznym osobom. 

Cóż, muszę przyznać, że z początku byłam trochę zawiedziona. Książka z początku do mniej więcej 150 strony naprawdę wolno się rozkręcała. Widać było, że autorka z jakiegoś powodu odwlekała nawet samo przedstawienie wszystkich głównych bohaterów, co dla mnie jest całkowicie niezrozumiałe. Natomiast dopiero kiedy to już się stało i mieliśmy jako tako obraz całej sytuacji, nakreślone w końcu zostało tło i zaczęły powstawać szkice wątków, to nagle nawet sama akcja zaczęła ruszać z kopyta, a dzięki temu moja uwaga momentalnie została z powrotem odciągnięta od poruszającego tematu, jakim były moje niebieskie migdały, a w końcu mogłam typować swoich potencjalnych morderców wkraczając w ten tajemniczy, aczkolwiek niesamowicie mroczny klimat.

Być może osobiście za bardzo byłam nastawiona na trójkąt miłosny, z którego słyną książki pisane przez tę autorkę, jednak no muszę przyznać, że najszczęśliwsza byłam, gdy gdzieś w pobliżu kręcił się Tristan albo chociażby Ben. Dzięki nim cała powieść nabierała kolorytu i stawała się doszlifowana. Być może po prostu autorka po raz kolejny wykreowała świetnie dopełniające się trio głównych bohaterów, jednak tym razem czekało na nas zdziwienie. Ten wątek wcale nie brał sobie za pewniaka pierwszego planu i nie bawił się z sercami czytelniczek jak kłębkiem wełny. Nie, tym razem zdecydowanie zepchnięto go na drugi plan, aby zrobić miejsce dla innego gatunku, w którym dopiero odnajduje się autorka. Co prawda, nie mamy na co narzekać, ponieważ nie należy ona do debiutantów błądzących we mgle, tylko doskonale widać, że wyciągnęła wnioski z poprzednich książek i starała się umieścić w opowieści to, co najlepsze, jednak nadal w tym kryminale osobiście mi czegoś brakowało.

Podsumowując, uważam, że Kerstin Gier to nadal Kerstin Gier. Książka być może jest trochę gorsza niż inne książki autorki, niemniej wydaje mi się, że zostało to spowodowane faktem, że otworzyliśmy się na nowy gatunek, co też na pewno nie przyszło z całkowitą łatwością i swobodą, a wręcz przeciwnie - wymagało sporych przygotowań. Osobiście uważam, że nawet pomimo tego książka jest niesamowicie intrygująca, a w dodatku całą historię niesamowicie dopełnia klimatyczny wątek romantyczny. Czegóż więc chcieć więcej? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)