niedziela, 24 marca 2019

„Napij się i zadzwoń do mnie" Penelope Ward


Na kilka godzin przed sięgnięciem po tę książkę zauważyłam opinię znajomej, że ta opowieść to absolutna bogini powieści Penelope Ward. Potem odszukałam Lubimy Czytać, bo z reguły nieufna ze mnie kobieta, i już byłam bliższa innym racjonalnym opiniom. A następnie sięgnęłam osobiście... I przepadłam, absolutnie wydaje mi się, że to faworyt.

Nr. recenzji: 251
Tytuł: „Napij się i zadzwoń do mnie"
Autor: Penelope Ward
Tłumacz: Wojciech Białas
Liczba stron: 290
Data polskiego wydania: 19 lutego 2019
Wydawnictwo: editiored
W moim odczuciu: 10-/10

Wszystko zaczyna się od chwili, gdy Rana wraca do domu po ciężkim dniu pracy i otwiera butelkę wina. Pije w samotności, ale wszystko przez to, że już powoli zaczyna mieć dość swojego życia. Bierze do ręki listy, które podarował jej przyjaciel, gdy była jeszcze w liceum. W pewnym momencie wpada na szalony pomysł. Postanawia go odnaleźć i zadzwonić do niego. Wykrzyczeć mu w twarz, że po przeprowadzce wszystko stało się inne, a jej życiowe błędy są tak okropne. O dziwo, udaje jej się. Jest to jedna z najbardziej szalonych powtórnych unii, na jakie kiedykolwiek się natknęłam. Bohaterowie zaczynają ze sobą rozmawiać, odbywają się kolejne rozmowy, SMS i... wydaje się, że mają się coraz bardziej ku sobie. Pozostaje pytanie - gdzie ich to zaprowadzi, skoro mieszkają na przeciwnych końcach kraju?

Okej, wiem. Od momentu, w którym napisałam o nieprzyjaznych opiniach kręcicie się na krzesłach, żeby się dowiedzieć, czy książka to chłam i jestem przekupiona. Otóż, nie jestem (a szkoda, byłoby na pierdółki do zdjęć na instagramie). Historia Rany jest całkowicie inna i wyróżnia się na tle opowieści Penelope Ward. Ma całkowicie odmienny wydźwięk, ponieważ dotyka tematów, do których zazwyczaj ta autorka się nie zapędza. Bazuje na naprawdę silnej więzi, która wytworzyła się pomiędzy bohaterami już w przeszłości. Niemniej, znowu znajdują wspólną nić porozumienia. Później jednak dochodzą do tego sekrety. Oooogrooomna liczba sekretów, którymi bohaterowie zdecydowanie nie chcą się chwalić. A jednak muszą wszystko przepracować, aby w końcu mogli zdecydować się na dalsze kroki w relacji. Tym razem ta książka to nie romansidło, które ma zachwycać chwilowo, na jeden wieczór. Autorka postanowiła wpleść w książkę prawdziwą fabułę. Nie odklepać erotyka, nie odklepać romansu, tylko stworzyć coś, co pozostanie w naszych myślach. I to dlatego tak bardzo mi się spodobała.

Oczywiście, że było to ryzykowne. Sami możecie zobaczyć na różnorodnych portalach, jak moi znajomi po fachu są nie do końca przekonani. Mi, osobiście, brakowało książki dopracowanej. Która w końcu podjęłaby trudniejsze tematy, zahaczała o obyczajówkę, była dobrze napisana i miała przekonujących bohaterów. Osobiście uważam, że dostałam to w całkiem niezłym stylu w Napij się i zadzwoń do mnie. Podobało mi się, że Rana w przeszłości była chłopczycą. Podobało mi się, że nie zawahano się, gdy autorka postanowiła wspomnieć o wolontariacie. Pokochałam to, że Logan stwierdził, iż nie ma co się śpieszyć. Okej, wiadomo - zawsze można było coś doszlifować, błąd jest rzeczą ludzką. Tym razem najbardziej rzuciło mi się w oczy, że być może powrócenie do relacji z dawnych lat i wymaganie od czytelnika zrozumienia, może być dla niektórych kłopotliwe. Niektórzy zarzucają brak rozwinięcia relacji. Jak dla mnie, to autorka zabłysnęła oryginalnymi pomysłami na jej przedstawienie i rozwinięcie. 

Podsumowując, osobiście dam 10 z małym minusikiem na 10. Czuję się sprawiedliwa wobec siebie, muszę gdzieś sobie zapisać, że książka jest oryginalna i niesamowita, ponieważ podejrzewam, że w przyszłości jeszcze nie raz będę chciała sięgnąć po tak odmienne dzieło pani Penelope Ward. Osobiście bardzo Wam polecam. Ja oczekiwałam od książek tej autorki czegoś więcej i w tej książce właśnie to dostałam. Jeśli też tego chcecie to sięgnijcie. Jeśli jednak nie chcecie ryzykować, to wybór jest Wasz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)