poniedziałek, 6 września 2021

"Lustro w śniegu" – Monika Sawka

Ludzie się zmieniają. Kształtuje ich środowisko, osoby, którymi się otaczają bądź całkowicie losowe wydarzenia w ich egzystencji. Ale czy bezpiecznie jest wierzyć w taką zmianę? Człowiek, który nadwyrężył nasze zaufanie choć raz, już nigdy nie dostanie go w pełni. A może to tylko nasz wewnętrzny głos, chroniący przed cierpieniem? Tak czy siak, chyba lepiej ufać własnych instynktom, bo to jak gra w rosyjską ruletkę. Przygotujcie się na podejrzliwy i osądzający świat wykreowany przez Monikę Sawkę. Dajcie się poprowadzić przez tajemniczą aurę niepokoju. Czy tak jak główni bohaterowie, odważycie się spojrzeć w lustro własnego serca?

Nr recenzji: 464
Tytuł: Lustro w śniegu
Autor: Monika Sawka
Data polskiego wydania: 31 lipca, 2021
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 282
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 2/10


Szykujcie się na wystrzałową imprezę Sylwestrową! Albo i nie. Borys, by odnowić kontakt, z dawnymi znajomymi postanowił osobiście zaprosić ich na ekstrawagancki wypad w góry, by tam wspólnie spędzić Nowy Rok. Jedna z głównych bohaterek, Anna, przyjmuje zaproszenie, jednak od początku ma złe przeczucia. I rzeczywiście, intuicji nie powinno się ignorować, bo dziewczyna zostaje uwięziona z grupą byłych przyjaciół w górskiej chacie, bez prądu i zapasów jedzenia. Jak na złość brak też zasięgu komórkowego, więc nie ma co liczyć na pomoc z zewnątrz. Z godziny na godzinę napięcie narasta, a strach, złość i frustracja przyćmiewają zdrowy rozsądek. Niespodziewanie wśród uczestników wyjazdu pojawia się tajemniczy wędrowiec, który zdaje się nie mieć przyjaznych zamiarów. Nie oceniaj jednak książki po okładce. Wkrótce wszyscy będą musieli wybrać: albo bierne czekanie na pomoc, albo ryzykowna podróż przez zasypane śniegiem górskie szklaki. Jedno jest pewne – Bóg tak chciał. Nie żartuję, niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba!

Książka okazała się tak irytująca, że aż krew się we mnie gotowała. Od tych wszystkich "religijnych mądrości" praktycznie mnie mdliło. Nie żebym miała jakiś problem do osób wierzących, ale te ciągłe cytaty z biblii, których używali w każdej rozmowie, bohaterowie były lekką przesadą. Samo podejście "Bóg jest lekarstwem na wszystko" albo "Bóg tak chciał" działa mi na nerwy. Dam wam przykład. Jedna z głównych bohaterek jest po operacji. Musi pilnie zażyć leki, których nie wzięła ze sobą. W dodatku jest bardzo osłabiona i prawie oderwana od rzeczywistości. A jej przyjaciółka co na to?

"Ty przeżyjesz nas wszystkich. My żyjemy w biegu, ty – przez swoją chorobę i operację – zwolniłaś rytm swego życia. To najlepsze lekarstwo na bardzo wiele dolegliwości, a już na pewno na stres i nerwy. A teraz chodźmy!".

Błagam, powiedźcie, że to żart.

Inni bohaterowie lepsi nie byli. Większość z nich to infantylne, użalające się nad sobą dzieci.

Pomysł na fabułę był genialny, naprawdę. I tu wielkie brawa dla Moniki Sawki za wykreowanie na początku takiego napięcia, charakterystycznej aury. Jeszcze ten doskonale opisany górski klimat! Bez cienia wątpliwości, tło było najlepszą rzeczą w tej powieści. Nie wiem jednak, co poszło nie tak z resztą. Pomijając te "Boże aluzje" i denerwujących bohaterów, akcja też najlepsza nie była. Im bardziej zagłębiałam się w feralną historię, tym bardziej odczuwałam, iż książka jest totalnie bez wyrazu. Brakowało mi niepokoju, który towarzyszył mi na początku, gdy autorka wprowadzała nas do jej świata. Trochę więcej adrenaliny, emocji, które odczuwali główni bohaterowie. Co z tego, że powieść czyta się szybko i przyjemnie bez niepotrzebnych opisów, skoro po pewnym czasie zaczyna być nużąca? Chociaż pochwalić muszę czcionkę. Była naprawdę przyjemna dla oka.

Spodziewałam się wszystkiego i czekałam na jakiś rozwój wydarzeń. Nie wiem, psychopaty, który wpadł na jakiś chory pomysł, by ich tam wszystkich zamknąć. Mordercy, z którym będą się ścigać w śnieżnych zaspach (chyba ze mną jest coś nie tak). Tak czy siak, sami rozumiecie, że "boska przemiana" nie jest doskonałym zwieńczeniem tej historii. Może i autorka przekazała nam trochę wartości i zmusiła do refleksji, ale byłam już tak rozczarowana tą powieścią, że nawet się nad tym nie zastanawiałam.

Podsumowując, chyba mam dość obyczajówek na jakiś czas. Nie zrażajcie się jednak, bo może akurat wam, powieść przypadnie do gustu i coś z niej wyniesiecie. Ja niestety tylko negatywną opinię i załamanie nerwowe. Po raz kolejny.

Wydawnictwu Novae Res dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorce życzę dalszych sukcesów w karierze, a wiernych czytelników tak jak zawsze proszę o odzew w komentarzu poniżej :).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)