Chłodniejsze poranki, liście spadające z drzew i czas, który pozwala wreszcie zwolnić. Zamiast korzystania z pięknej pogody, wieczory pod kocem, z kubkiem herbaty i dobrą książką, można powiedzieć, że jest to definicja idealnego jesiennego wieczoru, wciąż jednak pojawia się pragnienie, by poczuć, choć trochę promieni słońca i wakacyjnego klimatu. “Gwiazdy na włoskim niebie” to powieść typowo letnia, która sprawiła, że choć kocham jesień, zapragnęłam jeszcze na chwilę przenieść się do gorących Włoch, bo poczuć zapach morza i usłyszeć gwar letnich wieczorów, pełnych rozmów i radości.
Autor: Jill Santopolo
Data wydania: 26.08.2025
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 368
Moja ocena: 6/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Niesamowita historia dwóch par kochanków, których dzielą dziesięciolecia, lecz łączy długo skrywany rodzinny sekret…
Genua, 1946 rok. Vincenzo i Giovanna zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, choć należą do dwóch zupełnie różnych światów. On jest synem hrabiego, ona – córką zwykłego krawca. To jednak nie staje na przeszkodzie ich namiętności, aż do momentu, gdy zmiany polityczne w kraju zmuszają ich do opowiedzenia się po którejś ze stron, niszcząc marzenia obojga kochanków. Nowy Jork, 2017 rok. Cassandra i Luca są zakochani w sobie bez pamięci. Planują wspólną przyszłość i czują, że idealnie do siebie pasują. Lecz kiedy Luca namawia swojego dziadka i babcię Cass do pozowania do jego nowego obrazu, niespodziewanie odzywa się przeszłość, ujawniając tajemnicę, która wszystko zmienia.
Najbardziej urzekający w powieści okazał się właśnie klimat Włoch, a dokładniej Genuy. Gorące promienie słońca, zapachy codziennego życia, gwar miasta były wręcz namacalne. Dodatkowo opisy ulic, targu i zwyczajów mieszkańców mimo swojej prozaiczności jeszcze bardziej umacniały w czytelniku, poczucie jakby naprawdę się tam znajdował. Historia prowadzona jest dwutorowo w Genuy i w Nowym Jorku. W 1946 roku zostaje ukazana historia Vincenzo i Giovanny, bohaterów, których ciężko nie polubić. Vincenzo pokazuje determinację i odpowiedzialność wobec rodziny, a jednocześnie potrafi być wrażliwy i oddany miłości. Giovanna jest silna, odważna i jednocześnie autentyczna w swoich emocjach. Ich uczucie jest szczere, intensywne i pełne nadziei, lecz żyją w czasach, w których różnice społeczne i burzliwe zmiany polityczne mogą przekreślić wszystko. Wspólne marzenia zderzają się z brutalną rzeczywistością, stając się przeszkodą do wspólnego szczęścia. W 2017 roku zostaje umieszczona historia Cassandry i Luca, których przyznam szczerze, nie do końca polubiłam, niekoniecznie przez cechy osobowości, a zaprezentowanie sprzecznej postawy. Cassandra jest odpowiedzialna, wrażliwa i stara się godzić swoje ambicje z oczekiwaniami rodziny. Luca natomiast jest pewny siebie, ambitny i czasem niecierpliwy, ale jednocześnie lojalny wobec bliskich. Styl pisania autorki jest bardzo przyjemny, a krótkie rozdziały, zmiana perspektyw i płynne przejścia między ramami czasowymi sprawiają, że czytanie historii jest bardzo przyjemnie. Opisy miejsc, zwyczajów i codziennych sytuacji są naturalne i nie przytłaczają, a jednocześnie wystarczająco szczegółowe, by budować klimat. Największym minusem książki jest zakończenie. Choć rodzinne sekrety zostają wyjaśnione, finał jest bardzo przewidywalny i pozbawiony emocji. Niektóre zachowania bohaterów są trudne do zrozumienia, a wrażenie, że autorka na siłę chce doprowadzić historię do szczęśliwego zakończenia, sprawia, że coraz gorzej patrzę na całokształt historii. Podsumowując “Gwiazdy na włoskim niebie” autorstwa Jill Santopolo to historia, która idealnie sprawdzi się jako chwilowa ucieczka od chłodnej jesieni. Gorący klimat Włoch, intensywne emocje bohaterów i wątki miłosne sprawiają, że czytelnik na kilka godzin może oderwać się od codzienności i przenieść w słoneczny, wakacyjny świat. Dwutorowa narracja pozwala porównać różne epoki i spojrzeć na to, jak decyzje przeszłości wpływają na współczesność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)