czwartek, 18 września 2025

"Anioły z rzeźni" - Kevin Nolbert

Ludzki umysł jest pełen tajemnic i ciekawostek, jednak kryje w sobie również wiele zagrożeń dla nas i naszego otoczenia. Każdy z nas słyszał minimum raz w swoim życiu nazwy różnych chorób psychicznych typu schizofrenia, depresja i wszelkiego rodzaju zaburzenia. Te choroby już nie odstąpią ludzkości, a leczyć można je tylko objawowo, niewiele można wyleczyć, aby uniknąć nawrotów. Nie każdy lek i nie każda terapia może zadziałać, w głowie zawsze coś zostaje.





Tytuł: "Anioły z rzeźni"


Autor: Kevin Nolbert


Liczba stron: 183


Data wydania: 2025


Wydawnictwo: Novae Res


W moim odczuciu: 5/10


Autor recenzji: Natalia Paterek






"Gdy już nie masz nic do stracenia, możesz pozwolić sobie na wszystko".



Na szczęście mamy takie osoby jak psycholodzy, psychiatrzy, terapeuci itp. Wiele osób uważa, że oni doskonale sobie radzą ze sobą mimo tego, że słuchają naszych problemów i rozterek. Wiecie jednak... Że to tylko ludzie... I też mogą postradać rozum. Najgorsze jest to, że oni doskonale o tym wiedzą. Robert Arseńczuk, psychiatra i psychoterapeuta to świadomy swoich wad cynik. Drwi ze wszystkiego, łamie zasady etyki lekarskiej i prowadzi destrukcyjny styl życia, który zaburza mu rzeczywistość. Wszystko się zmienia, gdy poznaje Martę - kobietę pracującą w tym samym zawodzie w gabinecie obok. Poznanie Marty sprawiło, że Robert na nowo wierzy w ludzi, a jego cynizm i narcyzm zanikają. Jednak szczęście z kobietą zostaje mu odebrane, wstrząśnięty tragedią lekarz stawia sobie jeden cel - znaleźć winowajcę. W realizacji tego celu pomagają i jednocześnie przeszkadzają jego pacjentki - bliźniaczki, z którymi nawiązał patologiczną relację. Główny bohater nie cofnie się przed niczym, by odkryć prawdę.



Gdy zobaczyłam ten tytuł, coś mnie poruszyło, abym to przeczytała, Książka jest krótka, a skoro jest rok szkolny, to uznałam, że taka mała książka dobrze mi zrobi. Jestem typem osoby, co ma dość mocną psychikę, jeśli chodzi o książki i z chęcią sięgam po "trudniejsze książki" jak ta. Ta opowieść jest pisana dość trudnym, wulgarnym językiem, który idealnie opisuje głównego bohatera. Okładka książki od razu mi się spodobała, trochę oddaje mój klimat szarych, zimnych kolorów. Z plusów mogę jeszcze dodać, że czcionka i jej wielkość jest przyjemna i łatwiej się czyta większe litery, to moim zdaniem ogromny plus, bo bardzo mi to ułatwiło życie.



Przejdę do minusów, których jest  trochę więcej. Tak jak wyżej wspomniałam, że język idealnie opisuje głównego bohatera, tak jego trudność i wulgarność mnie trochę odtrącała. W książce było zawarte kilka rzeczy o charakterze seksistowskim, co też mnie odrzuciło, nie było tego dużo, ale to wystarczyło, abym się zniechęciła, poczułam się po prostu urażona. Przyczepię się do fabuły, na początku fabuła się rozwija dość wolno, ja po prostu wyczekiwałam wielu momentów i czułam, że nie mogę się już doczekać. A gdy nadchodziło zakończenie (bo do zakończenia zostało 30 stron) to nagle fabuła przyspieszyła jak pstryknięcie palcami. Jeśli chodzi o patologiczną relację z bliźniaczkami, to fakt, była patologiczna, ale myślałam, że będzie bardziej patologiczna i trochę się rozczarowałam. 



Cała książka na ogół jest dość trudna i porusza tematy bardzo ciężkie i nieprzyjemne dla niektórych odbiorców. Jednak ta opowieść idealnie pasuje na chłodny, deszczowy, jesienny wieczór razem z herbatą. Dzięki tej książce poczułam vibe jesieni, ale nie sądzę, abym kiedyś przeczytała to ponownie. Jeśli lubicie eksperymentować z własnym gustem czytelniczym, to zacznijcie od tej książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)