Insta


sobota, 24 listopada 2018

„Kaci Hadesa. Uleczone Dusze" Tillie Cole

Nr. recenzji: 217
Tytuł: „Kaci Hadesa. Uleczone Dusze"
Autor: Tillie Cole
Tłumacz: Grzegorz Rejs
Liczba stron: 370
Data polskiego wydania: 23 października 2018
Wydawnictwo: editiored
W moim odczuciu: 9/10

Specyficzny klimat Katów Hadesa przyciągnął mnie do siebie już dawno temu, cały czas jednak mnie nie opuszcza i nakazuje czytać dalej o ciężkich chwilach z cudownymi zakończeniami.

Maddie została uwolniona od swojej przeszłości fizycznie, jednak psychicznie nadal jest do dla niej bardzo ciężkie. Nie jest w stanie sama sobie poradzić ze swoją przeszłością i krzywdami, które jej wyrządzono. Pomimo tego, stara się walczyć ze wszystkich sił, kiedy jej obrońcą staje się Flame. Chłopak sam nie miał łatwego życia. Wierzy w to, że pod skórą ma płomienie, które regularnie musi wypuszczać przez cięcia. Wspólnie chcą odnaleźć drogę ku lepszemu jutru i szczęściu, wiedzą jednak, że będzie to droga przez męki. Wiele jest problemów, które razem będą musieli pokonać, jednak mają nadzieję na wspólne bezpieczeństwo i własną drogę, którą będą mogli podążyć.

Nie sądziłam, że ta historia zostanie dobrze przedstawiona. Byłam przekonana, że autorka postawiła sobie zbyt wysoki próg, przez który zaraz się potknie i nie będzie  w stanie uciągnąć aż tak ciężkiej do przedstawienia historii. A jednak okazało się, że bardzo dobrze poradziła sobie z wytłumaczeniem nam całej historii Flame, którego zachowanie było najbardziej nieodgadnione spośród wszystkich. Cała jego przemiana była przedstawiona naprawdę niesamowicie, a przede wszystkim zachowana była realność, o którą wcześniej nawet autorki nie śmiałam podejrzewać. Rzeczywiście jestem skłonna uwierzyć w to, że istniał ktoś taki o podobnym problemie, a co więcej - nawet leczenie psychologiczne zaawansowanej choroby w normalnych, domowych warunkach mnie przekonało do siebie. Wszystko odbyło się niby dość prosto, ale jednak pod względem logicznym przemówiło do mnie jak najbardziej.

Zdecydowanie ta część okazała się tą najmroczniejszą, najbardziej przepełnioną akcją oraz emocjami. Może się wydawać, że podobne sagi rodzinne będą zionęły nudą po którymś tomie, w szczególności kiedy wcześniej się wie, pomiędzy kim stworzy się kolejny związek, jednak w żadnym wypadku tak nie było. Zdecydowanie niesamowicie pokochałam tę książkę i muszę przyznać, że jest ona niesamowicie oryginalna. Pozostaję w postanowieniu, że muszę, ale to naprawdę muszę przeczytać wszystkie tomy, ponieważ pani Tillie Cole nie przestaje mnie zadziwiać. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem całej serii, jednak akurat tego tomu w szczególności. Oczywiście, każda część opowiada całkowicie inną historię, więc jeśli zaciekawi Was tylko ta konkretnie, to nie martwcie się, bezproblemowo wszystko ogarniecie i zdecydowanie będziecie w stanie miło spędzić czas z tą pozycją.

Podsumowując, uważam, że w szczególności ta część wyszła wspaniale. Och, zapomniałam jeszcze dodać kilka informacji o specyficznym języku, którym posługują się bohaterowie, który zapewne wyda się jakiejś części czytelników wulgarny, jednak wydaje mi się, że porównując wszystkie tomy, właśnie w tej pojawiło się go stosunkowo najmniej. Niemniej, za to ukazane w nim wydarzenia są najbardziej ciężkie do przełknięcia. Hm, może jednak warto czytać od pierwszego tomu? Pozostawiam to waszej intencji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)