czwartek, 4 lipca 2019

„Zbuntowane Serce" Vi Keeland, Penelope Ward


Pierwszy tom pozostawił nas w takim momencie, że ciężkim czynem jest przerwanie czytania. Co prawda treść nie wydaje się uzależniająca aż do tego stopnia, aby nie pozwolić sobie na przerwę, aczkolwiek książka nadal jest bardzo w porządku.



Nr. recenzji: 
294
Tytuł: „Zbuntowane Serce"
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tłumacz: Edyta Stępkowska
Liczba stron: 272
Data polskiego wydania: 3 lipca 2019
Wydawnictwo: editiored
W moim odczuciu: 6/10

Gia była pewna, że popełniła błąd zakochując się w swoim szefie. Miał to być jedynie wakacyjny romans, a dziewczyna jest na skraju załamania, ponieważ... Okazuje się, że najprawdopodobniej niczym innym nie okaże się ta relacja. Czuje, że musi się usamodzielnić jak najprędzej, ponieważ nie wiadomo, kiedy coś się zepsuje. Rush nadal wydaje się idealny, aczkolwiek prawdę wszyscy znają - nikt nie jest ideałem. Dwójka bohaterów musi zmierzyć się z problemami oraz w końcu przecierpieć swoje. W końcu życie też nie jest łatwe, nieprawdaż?

Muszę przyznać, że oczekiwałam czegoś więcej po niesamowitym duecie autorek, jaki tworzą Vi Keeland oraz Penelope Ward. Tymczasem zadecydowały drugi tom zaprezentować jako typowy odbiornik schematu życie po ślubie Kopciuszka. Nie wiem czemu, aczkolwiek ulubionym chwytem autorów jest właśnie ten temat, jeśli chodzi o przedstawianie drugiego tomu. Całkowicie nie jestem w stanie zrozumieć tej idei, aczkolwiek może są fani takiej problematyczności. Natomiast to, jak bardzo denerwuje mnie zachowanie Rusha w tej opowieści przeszło ludzkie pojęcie. Chłopak przez bite 300 stron myśli. Myśli. Nie, niczego więcej nie robi, tylko myśli. Matko Boska, ależ czasem miałam ochotę mu przemówić do rozsądku...

Natomiast bardzo podziwiam zachowanie Gii. Autorki przedstawiają kobietę w ciężkiej sytuacji i ukazują, że rzeczywiście nie ma się czego bać, człowiek jest w stanie sobie poradzić. Bardzo szanuję takie ukazanie wzorca, które nie zdarza się często, mimo wszystko. Dlatego mimo wszystko subiektywnie oceniam książkę pozytywnie. Do pewnego momentu było nie za ciekawie, aczkolwiek później dostrzegłam dydaktyzm opowieści. A jak pewnie wiecie, tego nie umiem sama odpuścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)