wtorek, 18 stycznia 2022

"Pragnienie diabła - zamknięta w czterech ścianach" — Brigitte Wu

Miłość nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem. Czasami zakochujemy się w niewłaściwej osobie, kompletnie ignorując głos rozsądku i tkwimy w toksycznych relacjach bez obopólnych korzyści, które wysysają z nas wszystko co dobre. Często jesteśmy zmanipulowani do tego stopnia, że uważamy agresywne zachowania za normalne, a całą relację za zdrową. Tematykę niemoralnej i wyzbytej z samokontroli miłości podejmuje Brigitte Wu w swojej najnowszej powieści pt. "Pragnienie diabła".



Nr recenzji: 528
Tytuł: "Pragnienie diabła — zamknięta w czterech ścianach"

Autor: Brigitte Wu

Data polskiego wydania: 20 stycznia 2022

Wydawnictwo: Novae Res

Liczba stron: 268

Autor recenzji: Maria Chorążewska W moim odczuciu: 2/10

Miłość nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem. Czasami zakochujemy się w niewłaściwej osobie, kompletnie ignorując głos rozsądku i tkwimy w toksycznych relacjach bez obopólnych korzyści, które wysysają z nas wszystko, co dobre. Często jesteśmy zmanipulowani do tego stopnia, że uważamy agresywne zachowania za normalne, a całą relację za zdrową. Tematykę niemoralnej i wyzbytej z samokontroli miłości podejmuje Brigitte Wu w swojej najnowszej powieści pt. "Pragnienie diabła".

Siedem tajemniczych pokojów, a każdy z nich jak przedsionek piekła... Kiedy pewnego dnia Lisa przypadkiem wpada na Connora, nic nie wskazuje na to, że w jej życiu właśnie dokonał się dramatyczny zwrot. Z pozoru zwykły chłopak okazuje się bezwzględnym psychopatą, który pragnie tylko jednego: ukarać piękną nieznajomą za to, że nie zwróciła na niego uwagi. Realizując kolejne etapy swojego diabelskiego planu, w końcu porywa Lisę do mrocznej posiadłości, gdzie jej zadaniem jest przejście przez wszystkie przygotowane specjalnie dla niej pomieszczenia. Każde z nich budzi strach, ale też nadzieję, że ucieczka wciąż jest możliwa. Tymczasem relacje ofiary i oprawcy zaczynają niespodziewanie ulegać zmianom, a pragnienie odzyskania wolności traci na znaczeniu... Kto ostatecznie wygra, a kto przegra w tej walce? Zdziwicie się, jeśli stwierdzę, że autorka?

Naprawdę chciałabym napisać o tej książce cokolwiek pozytywnego, ponieważ sam koncept jest rzeczywiście dobry. Niestety autorka nie sprostała wyzwaniu. Nie potrafiła ona kompletnie wykreować żadnego tła do wydarzeń dziejących się na pierwszym planie. Nie ma tam zbyt wielu opisów otoczenia i prawie do końca powieści nie dowiadujemy się nawet, gdzie dokładnie rozgrywa się akcja całej historii. Nie wspomnę już o dialogach bohaterów, które są żenujące, pozbawione głębszych emocji i przede wszystkim logiki. W książce nie ma też za dużo bohaterów, tak naprawdę to cały czas wszystko kręci się wokół Connora i Lisy, czasami dowiadujemy się o postaciach, które nic nie wnoszą do już i tak marnej fabuły. Autorka kieruje się głównie stereotypami i przedstawia dobrze nam już znaną treść bez większych zwrotów akcji i dobrze wykreowanych bohaterów. Można tu na przykład przytoczyć historię głównej bohaterki — jej rodzice giną, a ona zostaje kompletnie sama. Czy to nie jest znajome? Brigitte jak zauważyłam, bardzo ułatwiła sobie sprawę tym, że Lisa nie ma żadnych bliskich czy znajomych, więc nikt nie będzie jej szukał.

Ciężko jest doszukać się tu plusów, jednakże tak jak już wcześniej wspomniałam, sam zamysł jest dobry. Gdyby na przykład zastosować tu formę pamiętnika czy wspomnień głównej bohaterki na pewno zrobiłoby się ciekawiej. Jestem pewna, iż dużo dałoby popracowanie nad emocjami bohaterów, nie skupiając się na tym, co stosowne by czuli, tylko to co rzeczywiście mogliby odczuć w tak absurdalnych i wyrwanych z kontekstu sytuacjach. Poza tym chciałabym być tak silna psychicznie, jak Lisa, do której w ogóle nie dociera powaga chorej sytuacji, w której się znajduje, jakby doświadczała tego typu rzeczy codziennie. Sama nie wiem już, czy Brigitte chciała ukazać irracjonalność wyborów głównej bohaterki, czy przedstawić syndrom sztokholmski. Tak czy siak, obie opcje nie wyszły jej zadowalająco.

Reasumując, lektura przeznaczona jest raczej dla ludzi o mocnych nerwach. Nie wiem jakim cudem książka została zaliczona do thrillera, bo jest to raczej parodia z dominującym psychopatą w roli głównej. Osobiście nie mam pojęcia czy podczas czytania bardziej chciałam płakać, czy się śmiać. Jednym słowem tragedia. Możecie spróbować sami swoich sił, aczkolwiek będę zaskoczona, jeśli doszukacie się w tej lekturze jakichś nienaciąganych wartości.

Wydawnictwu szczerze Novae Res dziękuję za egzemplarz recenzencki a autorce życzę weny twórczej.

Zapraszam również na naszego bookstagrama — @tzczytelnika!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)