środa, 11 czerwca 2025

"Do gwiazd" - Brandon Sanderson

Po niezwykle trudnych przygotowaniach do matur miesiącach pełnych stresu i nauk, w końcu nadszedł ten moment. Czas, kiedy mogę zwolnić, odetchnąć i pozwolić sobie na powrót do tego, co naprawdę kocham. Do książek. Ale nie do nowości, nie do czegoś „na szybko”. Do historii, które już kiedyś czytałam, ale którym nie poświęciłam wystarczająco uwagi, których w pełni nie doceniłam. Powrót ten jest dodatkowo wyjątkowy przez aspekt tego, że sięgając po nie, wracam również do samej siebie - tej, dla której książki były jedynym światem, w którym chciała przebywać, ale również tej niezwykle zagubionej. Powrót do tej wersji siebie, która sięgała po książki z ciekawości, a dziś ma okazję poznać je bardziej świadomie i zupełnie z nowej perspektywy, dając im drugą szansę.




Tytuł: Do gwiazd

Autor: Brandon Sanderson


Data wydania: 07.09.2021


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 606


Moja ocena: 10/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Świat Spensy jest atakowany od setek lat. Obcy zwani Krellami przypuszczają jeden powietrzny atak za drugim, prowadząc niekończącą się kampanię, której celem jest zagłada ludzkości. Jedyną obroną przed nimi są eskadry myśliwców walczące z wrogiem w przestworzach. Piloci są bohaterami niedobitków ludzkiej rasy. Spensa zawsze marzyła, że zostanie jedną z nich, że będzie latać i dowiedzie swojej odwagi. Jednak ciąży na niej niesława jej ojca - zestrzelonego przed wieloma laty pilota, który nieoczekiwanie zdezerterował, praktycznie przekreślając szanse Spensy na przyjęcie do szkoły pilotów. Ludzie nigdy nie pozwolą Spensie zapomnieć o tym, co zrobił jej ojciec, lecz ona mimo to postanowiła latać. A Krelle właśnie to umożliwili. Podwoili liczebność swojej powietrznej armady, jeszcze bardziej zagrażając światu Spensy. Rozpaczliwa walka ludzkości o przetrwanie pozwoli spełnić jej marzenie życia…



Jedną z książek, do których powracam jest “Do gwiazd” Brandona Sandersona. Myśląc o niej przed przeczytaniem, fabuła wydawała mi się jakby była za mgłą, lekko rozmyta, jednak z przebijającymi się elementami: dziewczyna, która chce zostać pilotką; tajemniczy statek; walka z obcą cywilizacją; piętno przeszłości. Czułam, że pięć lat temu nie byłam gotowa, by w pełni ją docenić. Dziś, z nową wrażliwością i czytelniczym doświadczeniem, postanowiłam wrócić i spojrzeć na nią świeżym okiem.


Po raz pierwszy na polskim rynku wydawniczym pojawiła się sześć lat temu. Taki okres czasu dla wielu powieści, jest czasem zapomnienia. Nie zostając w sercach czytelników, często znikają w cieniu nowości, przemijając i ustępując miejsca kolejnym, głośniejszym premierom, jednak nie w tym przypadku. “Do gwiazd” sprawia wrażenie historii, która nie tylko przetrwała ten czas, który weryfikuje daną powieść, ale również dojrzała razem z czytelnikami, którzy sięgając po nią po paru latach, wracają do niej z zupełnie inną perspektywą niż przy pierwszym spotkaniu. Na swoim przykładzie widzę, jak ten czas, wpłynął na moje postrzeganie historii Spensy i to, że cała otoczka wokół latania i walki z wrogami porwała mnie znaczniej bardziej niż za pierwszym razem. Wtedy czytałam ją umysłem nastolatki spragnionej przygód i wyrazistych bohaterów, teraz dostrzegam słowa, cienie i milczenie między wersami. Odczytuję gesty, które wcześniej przelatywały mi między palcami, i zatrzymuję się przy zdaniach, które dawniej po prostu mijałam. Autor, który wtedy wzbudził we mnie podziw za kreację świata, dziś uderza mnie opisami pełnymi emocji i sile, z którą bohaterowie mierzą się z bólem i zwątpieniem. Decyzje Spensy, rozmowy z M-Botem, czy każdy lot to nie prozaiczne czynności w świecie, który tego wymaga, to walka o własne “ja”, w chwilach, gdy wszyscy zaprzeczają twojej racji. Nie tylko na dobrej fabule opiera się ta historia, równie ważnym i zarazem bardzo dobrym elementem są bohaterowie - wyraziści, pełni sprzeczności i emocji, które w pełni oddają to kim są i jakimi wartościami kierują się. Główna bohaterka Spensa już na samym początku budzi ciekawość swoją nieustępliwością, ale również bezkompromisowością. Z ogromną odwagą walczy o swoje racje i z tym jak postrzegają ją inni, jej siła nie polega na braku strachu, lecz na tym, że mimo lęku wciąż walczy. Spense trudno nazwać “idealną dziewczyną”, jednak przez bycie upartą, impulsywną i momentami zbyt pewną siebie, nie da się jej nie polubić. Tak samo jak jej towarzysza M-Bota, czyli sztuczną inteligencję, która bywa niezwykle ironiczna, a momentami wręcz niezwykle zabawna. Nazwanie go tylko gadającym statkiem, to jedna z gorszych obraz, jakie można wypowiedzieć, gdyż poza tym mierzy on się z własnymi konfliktami, rozterkami i potrzebą przynależności do kogoś. Jego relacja ze Spensą opiera się na wzajemnym poznawaniu, co mam nadzieję w kolejnych tomach niezwykłą przyjaźń. Choć bohaterów w całej historii pojawia się jeszcze wiele ważnych postaci jak Cobb, Jorgen, FM czy Kimmalyn to właśnie Spensa i M-Bot skradli moje serce najmocniej w tym tomie. Jako osoba, która od zawsze była zafascynowana, ale i wychowana na science fiction śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie historia Spensy otworzyła przede mną drzwi ukazujące ten gatunek w literaturze jako zupełnie coś innego od tego co znałam. Pod płaszczem kosmicznych bitew, zostają przemycone opowieści o ludziach, pytania o tożsamość, przynależność i przyszłość. To wszystko ukryte pomiędzy szkoleniem a walką o Detritusa, miejsce przeszłości, teraźniejszości i być może przyszłości.
Podsumowując “Do gwiazd” autorstwa Brandona Sandersona to wstęp zapowiadający bardzo dobrą serię. Zawiera w sobie wszystko, czego szukam w literaturze science fiction — dynamiczną fabułę, emocjonalną głębię, nieoczywistych bohaterów i świat, który z jednej strony zachwyca rozmachem, a z drugiej nie przytłacza, tylko zaprasza do dalszego odkrywania. Dla mnie to była lektura pełna emocji i czystej czytelniczej satysfakcji, która udowadnia, że Sanderson potrafi nie tylko tworzyć epickie światy fantasy, ale również doskonale odnajduje się w gatunku science fiction. Jeśli pierwszy tom był tak dobry — nie mogę się doczekać, co przyniosą kolejne. A wiem jedno: zamierzam poznać ją całą od pierwszego startu aż po ostatni lot.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)