Insta


niedziela, 5 maja 2019

„Zły Król" Holly Black

Nam wszystkim kiedyś marzyła się wyprawa do krainy elfów. Czy jest tam lepiej, gorzej, a może porównywalnie do naszego świata? Czy utknęli w średniowieczu, a może wręcz przeciwnie - są niesamowicie zmodernizowani? Holly Black chciała nam przedstawić własne wyobrażenie...

Nr. recenzji: 
263
Tytuł: „Zły Król"
Autor: Holly Black
Tłumacz: Stanisław Kroszczyński
Liczba stron: 388
Data polskiego wydania: 27 lutego 2019
Wydawnictwo: Jaguar
W moim odczuciu: 5/10

W krainie elfów zmienił się król. Polała się krew. Rozpoczęła się walka o prawdziwą władzę w królestwie. Bardzo czynnie uczestniczy w niej nasza główna bohaterka. Wszyscy starają się doprowadzić do najlepszego rozwiązania, które im się akurat nawinie. Jednak, czy będzie ono dobre dla królestwa?
Opis mnie również osobiście, no bądźmy szczerzy, nie powala. Aczkolwiek nie mam pojęcia, jak inaczej mogłabym przekazać początek treści nie spoilerując istotnych wydarzeń. Lepiej wiedzieć troszkę mniej, niż za dużo. Prawda?

Osobiście muszę przyznać, że z tą historią... Cóż, nadal czekamy na podpisanie pokoju i zgody na porwanie mojej duszy do świata elfów. Nie wiem dlaczego, aczkolwiek nawet w tym tomie, gdzie cały czas odbywają się liczne potyczki polityczne, cały czas w teorii coś się dzieje... Jednak nadal zabrakło mi jakiejś iskierki, żeby faktycznie bardziej się wciągnąć. Fabuła niby dotyczy świata elfów, niemniej nie wchodzimy już aż tak bardzo w szczegóły. Brakuje fantastycznej oryginalności, natomiast przedstawiono nam wiele intryg. Wydaje mi się, że dużo zależy od tego, co Wy - przyszli Czytelnicy, szukacie w opowieści. Ja sama byłam nastawiona, choć może również troszkę za bardzo, na niesamowitą przygodę, która pozwoliłaby mi spojrzeć z całkowicie innej strony na świat elfów. Niestety, wydaje mi się, że Holly Black nie udało się dorównać oryginałom, a jednocześnie nie poszła w swoją własną stronę.

Cóż, chyba właśnie zrobiłam podsumowanie recenzji w pierwszym akapicie. Wybaczcie, musiałam to z siebie wyrzucić! Cardan przez cały czas wydawał mi się całkowicie bezpłciowym bohaterem. Całkowicie pozbawionym charakteru, nie pozwolono mu za bardzo przejąć pałeczki, żeby w jakikolwiek sposób się pokazał, aż do ostatnich stron. Jude niby stała się niesamowicie zdecydowaną kobietą, która jest w stanie teraz zajmować się poważnymi sprawami, poważnego państwa, jednak... No brakuje mi tutaj jakiejkolwiek autentyczności. Ponarzekałam, co? Nie wiem, z historią o elfach ewidentnie jest mi nie po drodze. Mam nadzieję, że z trzecim tomem już się całkowicie zakumplujemy. Naprawdę. Historia ma potencjał, mam nadzieję, że jednak autorka postanowi coś zmienić w tym, jak prowadzona jest akcja i wszystko ruszy do przodu. Trzymam kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)