piątek, 24 listopada 2023

"Whistleblower" - Kate Marchant

Straszne tajemnice potrafią zniszczyć człowieka od środka, a ten nawet się nie zorientuje, co się stało, nie zdoła tego powstrzymać, dopóki nie będzie za późno.




Tytuł: Whisterblower

Autor: Kate Marchant

Data wydania: 27.09.2023

Wydawnictwo: Insignis

Liczba stron: 444

Moja ocena: 7/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka




Laurel Cates wcale nie zależy na tym, by być w centrum uwagi. Studiuje dziennikarstwo na Uniwersytecie Garland i cieszy się z każdego zgrabnie napisanego tekstu do studenckiej gazetki. Ale kiedy podczas pisania artykułu o trenerze futbolu, ulubieńcu uczelni, odkrywa powtarzający się schemat nadużyć i trafia na ślad zacieranych kłamstw, wie, że musi ujawnić prawdę. Bodie St. James, zawodnik uczelnianej drużyny, a przy tym chłopak o złotym sercu, którego kariera wisi teraz na wosku, będzie robił wszystko, by ją przekonać, że to niemożliwe. Trener, który jest dla niego jak ojciec, na pewno nie może być złoczyńcą, za którego uważa go Laurel. Kiedy Laurel i Bodie robią wszystko, by udowodnić, że to drugie z nich się myli, ich relacja zaczyna się komplikować: między nimi rodzi się uczucie i pojawia się coraz więcej dowodów przeciw trenerowi. Laurel będzie musiała dokonać wyboru: pozostać nieznaną szerszemu gronu studentką czy zrobić to, co wydaje się słuszne… nawet jeśli zapłaci za to więcej, niż kiedykolwiek mogłaby przypuszczać.



Zacisnęłam powieki i podciągnęłam kolana pod brodę - może jeśli zwinę się w wystarczająco ciasny kłębek, po prostu zniknę. Może znów stanę się niewidzialna.



Dawno nie spotkałam się z historią, której ocena byłaby dla mnie aż tak trudna. Z jednej strony przez pierwszą połowę książki, marzyłam by ją skończyć, przez to jak dziwnie napisana była, a żadne z wydarzeń nie zaciekawiło mnie na tyle, bym z zainteresowaniem dążyła do poznania dalszych losów. Z drugiej strony po gorszej części, nastała nagła zmiana, która właśnie namieszała w moich odczuciach. Temat molestowania został pogłębiony, a samo dochodzenie w tej sprawie głównej bohaterki, stało się bardziej racjonalne i opierające się na faktach, a nie jedynie na plotkach, choć i one odgrywają ważną rolę.


Jeśli chodzi o głównych bohaterów, ich kreacja była dobra, mając jednak jakieś swoje preferencje, nie polubiłam wszystkich, a zwłaszcza Bodiego, który jest za cichy. Jego wypowiedzi są ograniczone w słowach, a samo to jakie decyzje podejmuje, nie przekonało mnie i nie wzbudził we mnie zaufania w kluczowym momencie, chcąc nie chcąc odebrałam to jakby nie był szczery w tym co robi, a jedynie szukał poklasku innych. Sama Laurel jest postacią bardzo chaotyczną, mimo wszystko to jak ważnych działań podejmuje się, pokazuje, iż wcale nie jest aż bojaźliwa, jak wydaje to się z początku. Ważne jest to, iż nie boi mówić się o molestowaniu głośno mimo późniejszych gróźb w jej kierunku, dużą uwagę zwraca na to, by pokazać, że coś takiego nie może przejść bez konsekwencji dla oprawcy, nie ważne, jaką rolę pełni, czy jest to ktoś ważny dla danej instytucji, czy ktoś, kto po prostu jest, temat ten nie może zostać przemilczany. Co dodatkowo podkreśla ostatnia scena.


Trigger warnings: molestowanie seksualne, napaść na tle seksualnym, mizoginia, przemoc psychiczna i fizyczna, seksizm, rasizm, gwałt.


Uwielbiałam pisać, ale z drugiej strony trochę brakowało mi kojącej świadomości, że nikt i tak nie czyta moich wypocin.


Podsumowując, uważam ‘Whistleblower” autorstwa Kate Marchant za książkę, która jest bardzo ważna w obecnych czasach, gdy wiele tematów jest zamiatanych pod dywan przez to jak niekorzystne są one dla sprawcy. Oprócz tego mamy tutaj bardzo subtelny romans, który stanowi idealne dopełnienie. Mimo tego, iż nie jest to historia, która zostanie ze mną na długo, uważam, że jest warta poznania i wyrobienia o niej własne opinii.


Wydawnictwu Insignis dziękuję za egzemplarz do recenzji, autorce życzę wielu sukcesów a was czytelników zapraszam po więcej książkowych doznań na naszego Instagrama tzczytelnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)