piątek, 15 marca 2024

"Tego nie było w planie" - Emma Lord

Chcę kochać i być kochaną, ani przez chwilę nie wątpiąc w bezwarunkowość tej miłości. Chcę poczuć się panią samej siebie i nie musieć wiecznie martwić się o innych czy bać się, że jestem dla kogoś ciężarem. Chcę odzyskać to, co utraciłam, choćby małą cząstkę.




Tytuł: Tego nie było w planie


Autor: Emma Lord


Data wydania: 31.01.2024


Wydawnictwo: Young


Liczba stron: 376


Moja ocena: 6/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Andie Rose jak zwykle ma dokładny plan na przyszłość. Zamierza przenieść się z uczelni, na której obecnie się uczy, na bardziej prestiżowy uniwersytet, żeby studiować ze swoim chłopakiem, skończyć psychologię i stać się sławną specjalistką w dziedzinie rozwoju osobistego. Idealna wizja przyszłości wali się jednak w gruzy, gdy tylko Andie przybywa do Blue RidgeState. Okazuje się, że chłopak też chciał zrobić jej niespodziankę i przeniósł się na uczelnię Andie, więc ich związek pozostanie związkiem na odległość. Do tego Shay, nowa współlokatorka Andie, odmawia przyjęcia jej pomocy w naprawieniu swoich problemów (mimo imponującego doświadczenia Andie w doradzaniu innym). A co najgorsze Milo – uzależniony od kawy, zrzędliwy opiekun mieszkańców akademika – nieustannie wypowiada kąśliwe uwagi, które zmuszają Andie do kwestionowania wszystkiego, co wie, o miłości i związkach. Czy Andie uda się zrealizować cele? A może przekona się, że nawet najlepiej ułożone plany nie zawsze są właściwe?



W przerwach między klientami przestępuję z nogi na nogę czekając na przeszywające ostrze znajomego bólu, ale dzieje się coś niespotykanego - serce trzepocze mi w piersi jak ptak wyrywający się na wolność.



W świecie literackim pojawiają się czasem autorzy, których debiut wywołuje poruszenie i budzi nadzieje na świeże spojrzenie na znane motywy i tematy. W przypadku Emmy Lord, ta nadzieja nie tylko została spełniona, ale wręcz przerosła oczekiwania. Jej najnowsza książka “Tego nie było w planie” wyróżnia się nie tylko wśród nowości, ale także w gąszczu współczesnej literatury young adult. 



O książkach Emmy Lord jest bardzo głośno już od debiutu, wcześniej jednak żadna z nich nie zainteresowała mnie na tyle, bym zdecydowała się po nią sięgnąć, dlatego dopiero przy czwartym tytule udaje mi się poznać twórczość autorki. Tym samym przekonując się, że zachwyty są w pełni uzasadnione.



Nim przejdę do zachwytów, chciałabym wspomnieć o czym, co mimowolnie wpłynęło na ocenę, jednak nie jest to wada książki, a po prostu moja czytelnicze upodobania. Historia Andy skierowana jest do osób 14+ jednak dalej należących do młodszego grona odbiorców. Nie ujmuje to jej w żaden sposób, jednak dla mnie jako odbiorcy, który czyta głównie zupełne przeciwieństwo, brakowało mi wielu elementów, przez co chcąc nie chcąc niekiedy była ona dla mnie nużąca. Jeśli jednak zaczytujecie się w tego typu literaturze,  gwarantuje, że pokochacie tą jakże uroczą historię.



Czytając książki dla młodszych osób, jeszcze większą uwagę zwracam na to jak książka jest napisana/przetłumaczona, bo o ile starszy czytelnik nie odczuje tak różnicy, tak w gronie młodszych jest to bardzo ważny element, który wpływa na odbiór. W tym przypadku nie mogę nic innego napisać, jak to, że styl pisania autorki jest bardzo przyjemny, lekki i wciągający. Jest idealnym uzupełnieniem całości, a na dodatek nadaje historii barw.



Na równie wiele zachwytów zasłużyła kreacja bohaterów. Nie są oni wyidealizowani, mają wady, popełniają bardziej bądź mniej znaczące błędy, muszą radzić sobie z bagażami emocjonalnymi, a przy tym próbują odnaleźć siebie. Andie jest postacią, którą ciężko nie polubić, od pierwszych stron bije od niej aura dobrej osoby, co tylko udowadnia w późniejszej części historii. Widać, że zależy jej na innych ludziach, czasami może aż za bardzo. Lubi pomagać innym, chociaż czasem jest to raczej kompulsywna potrzeba, a nie czysta intencja. Sporym zaskoczeniem okazał się Milo, który na samym początku wydawał się gburem i chamem, z czasem jednak okazuje się, że pod tą maską skrywa ogromną troskę o innych i nierozwiązane sprawy z przeszłości, które ważą na jego przyszłości. Nie można zapomnieć o postaciach drugoplanowych, których kreacja jest równie doskonała, a dodatkowo stanowią oni idealne dopełnienie całości, a mowa o Shay i Valeri, postać Connora pozwólcie, że pominę ze względu na poziom irytacji, jaką wywołuje sama myśl o nim.



Miłym zaskoczeniem okazał się również sposób opisania relacji Milo i Andie, gdyż nie idzie ona typowym dla książek schematem, a zamiast tego kładzie nacisk na budowanie relacji na dobrych fundamentach, stawianiu siebie na równi i zrozumieniu.



Podsumowując, uważam ‘Tego nie było w planie” autorstwa Emmy Lord za książkę, która warto mieć w planie czytelniczym i poznać ją. A dodatkowo  jest bez wątpienia lekturą, którą warto mieć na swojej półce i wracać do niej wielokrotnie, odkrywając przy każdym czytaniu nowe niuanse i emocje.



"Tego nie było w planie" z popularnej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl Sprawdźcie też inne bestsellery w księgarni…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)