Insta


wtorek, 17 lipca 2018

Przedpremierowo: "Skrzywdzona" Natasha Preston

Nr. recenzji: 190
Tytuł: "Skrzywdzona"
Autor: Natasha Preston
Tłumacz: Karolina Pawlik
Liczba stron: 350
Data polskiego wydania: 18 lipca 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
W moim odczuciu: 4/10

Po książkę sięgnęłam całkowicie nie znając twórczości pani Natashy Preston. Przeczytawszy opis, miałam małą nadzieję, że książka okaże się romansem, która zgasła jeszcze szybciej, gdy udało mi się przeczytać informacje z wydawnictwa odnośnie thrilleru jakim może okazać się ta opowieść...

Scarlett nie pamięta żadnego wydarzenia sprzed czwartych urodzin. Zawsze ją zastanawiało, co się z nią stało, że straciła pamięć. Jej rodzice tłumaczyli, że wydarzył się wielki pożar, a w skutek stresu pourazowego lub czegoś podobnego, zapomniała o wszystkim. Żyła z tym prawie pogodzona do czasu, kiedy w jej szkole pojawił się nowy uczeń i zaczął się nią interesować, a wszystko zrobiło się dziwniejsze. Wydawał się być chłopakiem idealnym, czułym, dbającym o każdy szczegół, bardzo różniącym się od wszystkich innych nastolatków. A później zdarzył się wypadek, w skutek którego zaczęły się jej sny, zawierające prawdopodobnie wydarzenia z przeszłości. Niestety, różniące się zdecydowanie od tego, co mówili jej rodzice. O co chodzi z tymi snami i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Noach?

Zdecydowanie nie można powiedzieć, że całościowo ta książka jest zwyczajna. Porusza ważny temat, którego tutaj nie zdradzę, ponieważ uważam, że okazałby się on spoilerem i mógłby odebrać części czytelników całą frajdę z czytania. Jeśli ktoś na swoją odpowiedzialność chciałby się dowiedzieć, to zapraszam do komentarzy. Bezspoilerowo: autorka przybliżyła trochę ślepe wierzenie i niedopuszczanie do siebie absolutnie innej wersji społeczeństwa niż określona. Zdecydowanie wspomniany temat  jest bardzo niepowtarzalny, jeśli chodzi o książki młodzieżowe. Mało kto odważy się napisać opowieść o takim ciężkim, wydawałoby się, morale. Książka zaczyna się od bardzo sielankowej akcji, kiedy to główna bohaterka poznaje miłość swojego życia i przeżywają piękne wspólne chwile. Są szczęśliwi, a my jakoś brniemy przez te miłe chwile, tylko pobieżnie zainteresowani. Potem pojawiają się strony, w których Noach staje się narratorem i jesteśmy w stanie od razu powiedzieć, że skrywa on jakąś tajemnicę. Uważam, że to też jest sztuka - napisać rozdziały tak, by ewidentnie ujawnić czytelnikowi, że coś ukrywamy, a jednocześnie absolutnie nie zdradzić, co dokładnie i na czym to polega, tylko dawkować kawałeczek po kawałku przez całą książkę części tej tajemnicy...

Za styl oraz język, jakim posługuje się autorka, zdecydowanie mogą polecieć punkty zainteresowania każdego czytelnika. Nie zrozumcie mnie źle, jest okej, jednak jest to taki typowy, bardzo naiwny styl, który bardzo często jest używany właśnie w książkach młodzieżowych, polegający na używaniu bardzo prostych sformułowań oraz powszechnym niedopracowaniu szczegółów. Okej, niby większość młodzieżówek z tego słynie, ale znowu nie wszystkie i wydaje mi się, że można było wymagać czegoś lepszego, niż nam zaproponowano. Ach, nawet i sam fakt, że bohaterka robi takie zamieszanie na temat tego, że nic nie pamięt sprzed czwartego roku życia. Przepraszam bardzo, czy ktokolwiek na sali pamięta jak był, np. karmiony piersią? Nie? O kurczę, na pewno wyrządzono Wam krzywdę w dzieciństwie, zresztą tak samo mnie. Bez przesady, straszliwie naiwna ta książka stawała się czasami, często do tego stopnia, że nie dość, iż niesamowicie rzucało się to w oczy, jak również po prostu było to ciężkie do zniesienia. Nadrabiać wszystko muszą oczywiście bohaterowie, a dokładniej główny bohater płci męskiej, który jednocześnie tak bardzo się poświęca każdej sytuacji, jak również cały czas coś kręci, że było to wprost niesamowite. A poza tym, nawet w momencie, gdy na jaw wyszła cała tajemnica, ciężko było tak po prostu go znielubić i podejrzewam, że zdecydowana większość czytelników tego nie zrobi. 

Podsumowując, książka porusza ważny i bardzo interesujący temat, którego dosłownie w recenzji nie wypowiem, ponieważ coś podobnego mogłoby absolutnie odebrać całą frajdę z czytania i stopniowego odkrywania tajemnicy, z czym to pani Preston bardzo dobrze sobie poradziła. Bardzo łatwo da się zauważyć defekty, jeśli chodzi o styl pisania i szczegóły wszystkich akcji, jest to książka z rodzaju tych, gdzie osoby za bardzo skupione będą jęczeć, jednak nadal ma w sobie coś przyciągającego. Osobiście dam 4/10, ponieważ sprawy pt: "czy czyta się dobrze", są dla mnie przynajmniej tak samo ważne, jak poprowadzenie wątku fabularnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)