wtorek, 30 września 2025

"Gwiazdy na włoskim niebie" - Jill Santopolo

20:00:00 0 Comments

Chłodniejsze poranki, liście spadające z drzew i czas, który pozwala wreszcie zwolnić. Zamiast korzystania z pięknej pogody, wieczory pod kocem, z kubkiem herbaty i dobrą książką, można powiedzieć, że jest to definicja idealnego jesiennego wieczoru, wciąż jednak pojawia się pragnienie, by poczuć, choć trochę promieni słońca i wakacyjnego klimatu. “Gwiazdy na włoskim niebie” to powieść typowo letnia, która sprawiła, że choć kocham jesień, zapragnęłam jeszcze na chwilę przenieść się do gorących Włoch, bo poczuć zapach morza i usłyszeć gwar letnich wieczorów, pełnych rozmów i radości.




Tytuł: Gwiazdy na włoskim niebie

Autor: Jill Santopolo


Data wydania: 26.08.2025


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 368


Moja ocena: 6/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Niesamowita historia dwóch par kochanków, których dzielą dziesięciolecia, lecz łączy długo skrywany rodzinny sekret…


Genua, 1946 rok. Vincenzo i Giovanna zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, choć należą do dwóch zupełnie różnych światów. On jest synem hrabiego, ona – córką zwykłego krawca. To jednak nie staje na przeszkodzie ich namiętności, aż do momentu, gdy zmiany polityczne w kraju zmuszają ich do opowiedzenia się po którejś ze stron, niszcząc marzenia obojga kochanków. Nowy Jork, 2017 rok. Cassandra i Luca są zakochani w sobie bez pamięci. Planują wspólną przyszłość i czują, że idealnie do siebie pasują. Lecz kiedy Luca namawia swojego dziadka i babcię Cass do pozowania do jego nowego obrazu, niespodziewanie odzywa się przeszłość, ujawniając tajemnicę, która wszystko zmienia.



Najbardziej urzekający w powieści okazał się właśnie klimat Włoch, a dokładniej Genuy. Gorące promienie słońca, zapachy codziennego życia, gwar miasta były wręcz namacalne. Dodatkowo opisy ulic, targu i zwyczajów mieszkańców mimo swojej prozaiczności jeszcze bardziej umacniały w czytelniku, poczucie jakby naprawdę się tam znajdował. Historia prowadzona jest dwutorowo w Genuy i w Nowym Jorku. W 1946 roku zostaje ukazana historia Vincenzo i Giovanny, bohaterów, których ciężko nie polubić. Vincenzo pokazuje determinację i odpowiedzialność wobec rodziny, a jednocześnie potrafi być wrażliwy i oddany miłości. Giovanna jest silna, odważna i jednocześnie autentyczna w swoich emocjach. Ich uczucie jest szczere, intensywne i pełne nadziei, lecz żyją w czasach, w których różnice społeczne i burzliwe zmiany polityczne mogą przekreślić wszystko. Wspólne marzenia zderzają się z brutalną rzeczywistością, stając się przeszkodą do wspólnego szczęścia. W 2017 roku zostaje umieszczona historia Cassandry i Luca, których przyznam szczerze, nie do końca polubiłam, niekoniecznie przez cechy osobowości, a zaprezentowanie sprzecznej postawy. Cassandra jest odpowiedzialna, wrażliwa i stara się godzić swoje ambicje z oczekiwaniami rodziny. Luca natomiast jest pewny siebie, ambitny i czasem niecierpliwy, ale jednocześnie lojalny wobec bliskich. Styl pisania autorki jest bardzo przyjemny, a krótkie rozdziały, zmiana perspektyw i płynne przejścia między ramami czasowymi sprawiają, że czytanie historii jest bardzo przyjemnie. Opisy miejsc, zwyczajów i codziennych sytuacji są naturalne i nie przytłaczają, a jednocześnie wystarczająco szczegółowe, by budować klimat. Największym minusem książki jest zakończenie. Choć rodzinne sekrety zostają wyjaśnione, finał jest bardzo przewidywalny i pozbawiony emocji. Niektóre zachowania bohaterów są trudne do zrozumienia, a wrażenie, że autorka na siłę chce doprowadzić historię do szczęśliwego zakończenia, sprawia, że coraz gorzej patrzę na całokształt historii. Podsumowując “Gwiazdy na włoskim niebie” autorstwa Jill Santopolo to historia, która idealnie sprawdzi się jako chwilowa ucieczka od chłodnej jesieni. Gorący klimat Włoch, intensywne emocje bohaterów i wątki miłosne sprawiają, że czytelnik na kilka godzin może oderwać się od codzienności i przenieść w słoneczny, wakacyjny świat. Dwutorowa narracja pozwala porównać różne epoki i spojrzeć na to, jak decyzje przeszłości wpływają na współczesność.



poniedziałek, 29 września 2025

"Niewolnicy dopaminy. Ćwiczenia" - Anna Lembke

12:00:00 0 Comments

Sięgając po “Niewolnicy dopaminy. Ćwiczenia” miałam spore oczekiwania przez poprzednią książkę autorki, spodziewałam się pogłębienia tematu, praktycznych wskazówek i świeżego podejścia do tematu, który w mniejszym bądź większym stopniu dotyka każdego z nas - uzależnienia od bodźców, jakie nieustannie serwuje nam współczesny świat. Liczyłam również na przełożenie teorii na praktykę. Niestety im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej nadzieję zastępowało poczucie rozczarowania.




Tytuł: Niewolnicy dopaminy. Ćwiczenia


Autor: Anna Lembke


Data wydania: 03.04.2025


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 184


Moja ocena: 3/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Ćwiczenia od autorki międzynarodowego bestsellera Niewolnicy dopaminy przeznaczone dla każdego, kto chce ograniczyć nadmierną konsumpcję i zapanować nad niepohamowanym dążeniem do przyjemności. W swojej poprzedniej książce Niewolnicy dopaminy psychiatra Anna Lembke udowodniła, że otaczająca nas obfitość bodźców zapewniających poczucie zadowolenia, powoduje stres i przyczynia się do wzrostu wskaźników depresji, uzależnień i lęków. Jednak co możemy zrobić, żeby wyrwać się z zaklętego kręgu nieustannego dążenia do wciąż nowych przyjemności? Praktyczne ćwiczenia i inspirujące przykłady zawarte w tej książce pomogą zidentyfikować uzależniające substancje i zachowania, rozpocząć dopaminowy detoks i zresetować swój mechanizm nagrody tak, by osiągnąć równowagę w życiu.



Na samym początku aspekt powielania jest ciekawy, w końcu ćwiczenia powinny opierać się na wiedzy teoretycznej, jednak bardzo szybko okazuje się, że zaczynają one dominować nad nowymi treściami. W pewnym momencie miałam wrażenie, że zamiast narzędzi i praktycznych zadań, które miały pomóc mi przepracować własne schematy zachowań, po raz kolejny czytam te same opowieści i przykłady pacjentów. A przecież już je znam.


Nie można powiedzieć, że ćwiczenia są złe, jednak mam wrażenie, że są zbyt ogólnikowe. Przypominają bardziej wskazówki z poradników lifestyle’owych niż psychologiczne narzędzia. Zamiast rozbudowania ich, krok po kroku tak by pomogły zrozumieć własne uzależnienie od dopaminy dostajemy coś na zbiór luźnych sugestii, wielokrotnie bardzo oczywistych.


Dodatkowo kolejnym powtarzającym się elementem i w połączeniu z poprzednimi aspektami, dość irytującym jest schemat: przykład pacjenta - diagnoza - komentarz - ćwiczenie. Dokładnie ta sama struktura pojawiła się w poprzedniej części i o ile wtedy to było ciekawe, tak tutaj przy powielaniu tego samego, już takowe nie jest.


Pomimo negatywnych aspektów nie świadczy to, o tym, że część ta pozbawiona jest wartości. Dla osób, które nie mają potrzeby wracać do teorii w uproszczonej wersji i wolą ją skróconą, ale z zachowanym schematem będzie to jak najbardziej okej pozycja. Może to też być dobry wybór dla osób, które nie czytały pierwszej części, a chcą doświadczyć zarówno teorii jak i praktyki. Dla kogoś, kto miał kontakt z obiema pozycjami, różnica jest jednak aż nadto wyczuwalna i niestety działa na niekorzyść Ćwiczeń.


Podsumowując “Niewolnicy dopaminy. Ćwiczenia” autorstwa Anny Lembke to książka, która mogła być naprawdę przydatna, ale straciła swoją szansę przez powtarzalność i brak odwagi, by pójść dalej. Czułam się tak, jakby autorka nie chciała lub nie potrafiła poszerzyć tematu, zatrzymując się w pół drogi. Zamiast praktycznych narzędzi, które mogłyby pomóc w walce z własnymi schematami dopaminowego uzależnienia, otrzymałam rozwleczone wersje tego, co już znałam.


sobota, 20 września 2025

“Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości" - Anna Lembke

19:00:00 0 Comments

W ostatnim czasie pojawiła się u mnie nagła potrzeba czytania poradników, co jak na dotychczasowe, ukierunkowane negatywnie wrażenia po paru tytułach z tej dziedziny jest dość dziwne. Do tej pory kojarzyły mi się one z powtarzającymi się frazesami, które brzmią naiwnie. W tym roku wiele zmieniło się, w tym to jak postrzegam niektóre aspekty w tym właśnie ten gatunek, teraz podchodzę do niego z większą otwartością, a wybierając autorów, sięgam po tych, którzy mają nie tylko doświadczenie w teorii, ale również w praktyce.




Tytuł: Niewolnicy dopaminy.
Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości

Autor: Anna Lembke


Data wydania: 31.01.2023


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 288


Moja ocena: 6/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka




Wszyscy znamy to uczucie, gdy bardzo pragniemy kolejnego kawałka czekolady albo tego, aby dobra książka, film lub gra wideo trwały wiecznie. Pojawienie się tego pragnienia to moment, gdy szala przyjemności przechyla się w stronę bólu.


Ta książka jest o tym, jak znaleźć delikatną równowagę między przyjemnością a bólem i dlaczego teraz to jest szczególnie ważne. Żyjemy w czasach bezprecedensowego dostępu do bodźców zapewniających poczucie zadowolenia. Substancje uzależniające, jedzenie, informacje, hazard, zakupy, gry, wiadomości, seksting, Facebook, Instagram, YouTube, Tweeter… Te bodźce są różne, liczne i mają ogromną moc, a smartfon działa jak kroplówka, która dwadzieścia cztery godziny na dobę dostarcza nam cyfrową dopaminę. Psychiatra Anna Lembke w przystępny sposób opisuje, jak działa neurobiologiczny mechanizm nagrody, oraz wyjaśnia, dlaczego nieustanne dążenie do przyjemności prowadzi do bólu. A przede wszystkim pokazuje w oparciu o prawdziwe, nieraz szokujące historie jej pacjentów, co możemy zrobić, by ograniczyć nadmierną konsumpcję i utrzymać w ryzach niepohamowane dążenie do przyjemności.


W tym przypadku już sam tytuł przykuł moją uwagę, mówiąc wprost o problemie, który dotyczy każdego z nas. Smartfony, media społecznościowe, seriale na żądanie, a nawet dostęp do zakupów jednym kliknięciem sprawiają, że niemal na każdym kroku możemy dostarczać sobie mikrodawek przyjemności. Tym samym sprawiając, że przestaje to być takie niewinne, a mózg zdominowany przez dopaminę, szybko przyzwyczaja się do jej nadmiaru, zaczynając domagać się coraz więcej.


Największym atutem książki jest dla mnie, nie poprzestanie na teorii, a oparcie tego na historiach pacjentów. Nie tylko tłumaczy to sam mechanizm, ale również na prawdziwych sytuacjach pokazuje jak on się przejawia. Poza tym nie poznajemy tylko uzależnienia, ale również historie ludzi borykających się z nim, ich codzienność, emocje i konsekwencje, jakie ponoszą w wyniku utraty kontroli. Nie czytamy jedynie o suchych faktach, ale o dramatach i zmaganiach, które mogły dotknąć każdego z nas, a może nawet w większym bądź mniejszym stopniu już to robią.


Co to tego jak tłumaczy to autorka, muszę przyznać, że było to bardzo przyjemne i choć zostaje poruszonych wiele zagadnień, autorka unika sformułowań bardziej naukowych, a nawet gdy takie pojawiają się, tłumaczy je jasno i zrozumiale, w sposób dzięki, któremu nawet osoba, która wcześniej nie miała styczności z literaturą popularnonaukową, odnajdzie się w treści bez problemu.


Podsumowując “Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości” autorstwa Anny Lembke to książka, która jest ciekawa, jednak nieidealna. Momentami miałam wrażenie, że niektóre historie pacjentów są nieco rozwleczone, a część wniosków powtarza się kilkukrotnie. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to ciekawa pozycja, tym bardziej że autorka nie serwuje nam gotowych recept na szczęście, a zachęca do pracy, stopniowych zmian i do tego, aby nauczyć się czerpać satysfakcje z prostych rzeczy, które w codziennym życiu i nadmiarze bodźców przestały być dla nas interesujące.


czwartek, 18 września 2025

"Anioły z rzeźni" - Kevin Nolbert

19:00:00 0 Comments

Ludzki umysł jest pełen tajemnic i ciekawostek, jednak kryje w sobie również wiele zagrożeń dla nas i naszego otoczenia. Każdy z nas słyszał minimum raz w swoim życiu nazwy różnych chorób psychicznych typu schizofrenia, depresja i wszelkiego rodzaju zaburzenia. Te choroby już nie odstąpią ludzkości, a leczyć można je tylko objawowo, niewiele można wyleczyć, aby uniknąć nawrotów. Nie każdy lek i nie każda terapia może zadziałać, w głowie zawsze coś zostaje.





Tytuł: "Anioły z rzeźni"


Autor: Kevin Nolbert


Liczba stron: 183


Data wydania: 2025


Wydawnictwo: Novae Res


W moim odczuciu: 5/10


Autor recenzji: Natalia Paterek






"Gdy już nie masz nic do stracenia, możesz pozwolić sobie na wszystko".



Na szczęście mamy takie osoby jak psycholodzy, psychiatrzy, terapeuci itp. Wiele osób uważa, że oni doskonale sobie radzą ze sobą mimo tego, że słuchają naszych problemów i rozterek. Wiecie jednak... Że to tylko ludzie... I też mogą postradać rozum. Najgorsze jest to, że oni doskonale o tym wiedzą. Robert Arseńczuk, psychiatra i psychoterapeuta to świadomy swoich wad cynik. Drwi ze wszystkiego, łamie zasady etyki lekarskiej i prowadzi destrukcyjny styl życia, który zaburza mu rzeczywistość. Wszystko się zmienia, gdy poznaje Martę - kobietę pracującą w tym samym zawodzie w gabinecie obok. Poznanie Marty sprawiło, że Robert na nowo wierzy w ludzi, a jego cynizm i narcyzm zanikają. Jednak szczęście z kobietą zostaje mu odebrane, wstrząśnięty tragedią lekarz stawia sobie jeden cel - znaleźć winowajcę. W realizacji tego celu pomagają i jednocześnie przeszkadzają jego pacjentki - bliźniaczki, z którymi nawiązał patologiczną relację. Główny bohater nie cofnie się przed niczym, by odkryć prawdę.



Gdy zobaczyłam ten tytuł, coś mnie poruszyło, abym to przeczytała, Książka jest krótka, a skoro jest rok szkolny, to uznałam, że taka mała książka dobrze mi zrobi. Jestem typem osoby, co ma dość mocną psychikę, jeśli chodzi o książki i z chęcią sięgam po "trudniejsze książki" jak ta. Ta opowieść jest pisana dość trudnym, wulgarnym językiem, który idealnie opisuje głównego bohatera. Okładka książki od razu mi się spodobała, trochę oddaje mój klimat szarych, zimnych kolorów. Z plusów mogę jeszcze dodać, że czcionka i jej wielkość jest przyjemna i łatwiej się czyta większe litery, to moim zdaniem ogromny plus, bo bardzo mi to ułatwiło życie.



Przejdę do minusów, których jest  trochę więcej. Tak jak wyżej wspomniałam, że język idealnie opisuje głównego bohatera, tak jego trudność i wulgarność mnie trochę odtrącała. W książce było zawarte kilka rzeczy o charakterze seksistowskim, co też mnie odrzuciło, nie było tego dużo, ale to wystarczyło, abym się zniechęciła, poczułam się po prostu urażona. Przyczepię się do fabuły, na początku fabuła się rozwija dość wolno, ja po prostu wyczekiwałam wielu momentów i czułam, że nie mogę się już doczekać. A gdy nadchodziło zakończenie (bo do zakończenia zostało 30 stron) to nagle fabuła przyspieszyła jak pstryknięcie palcami. Jeśli chodzi o patologiczną relację z bliźniaczkami, to fakt, była patologiczna, ale myślałam, że będzie bardziej patologiczna i trochę się rozczarowałam. 



Cała książka na ogół jest dość trudna i porusza tematy bardzo ciężkie i nieprzyjemne dla niektórych odbiorców. Jednak ta opowieść idealnie pasuje na chłodny, deszczowy, jesienny wieczór razem z herbatą. Dzięki tej książce poczułam vibe jesieni, ale nie sądzę, abym kiedyś przeczytała to ponownie. Jeśli lubicie eksperymentować z własnym gustem czytelniczym, to zacznijcie od tej książki.