Insta


czwartek, 2 sierpnia 2018

"Drań z Manhattanu" Vi Keeland


Szczerze mówiąc, gdyby nie nazwisko na okładce, to nie jestem pewna, czy pozwoliłabym się porwać tej książce i czy nie popełniłabym wtedy największego błędu tego lata. Vi Keeland po prostu trzeba zaufać, a okładki i opisy to rzeczy drugorzędne, uwierzcie mi...


Nr. recenzji: 
198
Tytuł: "Drań z Manhattanu"
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tłumacz: Edyta Stępkowska 
Liczba stron: 330
Data polskiego wydania: 1 sierpnia 2018
Wydawnictwo: editiored
W moim odczuciu: 9/10

On. Zgubił. Telefon. W metrze. 
Kiedy bardzo przystojny mężczyzna, na którego od kilku tygodni zapatruje się Soraya gubi telefon w metrze, wydaje się, że szczęśliwy los chciałby, żeby zwróciła na niego uwagę. Dzwoni, aby dowiedzieć się kto jest właścicielem, jednak szybko dowiaduje się, że powinna utopić ten telefon w rzece, bo jego właściciel jest idiotą. Nie zrażając się jednak, dowiaduje się, że właścicielem jest niejaki Graham Morgan, który prowadzi świetnie prosperującą firmę. Dziewczyna idzie mu go zanieść, jednak spotyka się z niemiłym podejściem jego oraz jego pracowników. W końcu zostawia telefon na recepcji, w galerii zostawiając kilka swoich zdjęć i wysyłając mu esemesa, aby za szybko nie zapomniał o swojej wybawczyni...

Największą zaletą jest oryginalność tej książki. Opis wskazuje na zwyczajną, powtarzalną i schematyczną opowieść, a jednak okazuje się, że ta wcale taka nie jest. Cóż, wydaje mi się, że stało się to głównie dzięki naprawdę niestandardowym głównym bohaterom, których pokochałam nad życie. Graham wcale nie jest typową "kopią Greya". Zamiast tego uwielbia spędzać czas ze swoją rodziną. Kochał swoją mamę ponad życie, a kiedy zmarła całkowicie się załamał. Teraz dba o swoją ukochaną babcię i jest naprawdę, naprawdę oddany. Natomiast Soraya farbuje końcówki swoich włosów na kolor odpowiadający uczuciom górującym w jej życiu. Czuje się nieszczęśliwa? Niebieskie. Impreza? Fiolet. I tym podobne. Jest naprawdę wyszczekaną i niesamowitą kobietą. Poza tym, ta dwójka szczerze przyciąga czytelników do zainteresowania się ich relacją. Są niesamowicie skłonni do poświęceń, szczególnie jeśli chodzi o dbanie o dobrostan swojego partnera. 

Cieszyło mnie bardzo, że poświęcono całe pole do popisu tematowi poświęcenia dla miłości. Pomimo tego, że książka to jednotomówka i prawdopodobnie jednotomówką pozostanie, ponieważ wątki się bardzo dobrze pozamykały, to udało się na tych 300 stronach ukazać wiele etapów związku wraz ze wzajemnym walczeniem o szczęście. Dodatkowo, bardzo widocznym motywem w tej książce jest motyw niewybaczalnej zdrady. Wiele wydarzeń się obraca pośrednio i bezpośrednio wokół niego. Wydaje mi się, że autorki chciały zasugerować zastanowienie się nad tym, co by się stało gdyby. Podobało mi się w szczególności, że ukazały ten motyw w kilku sytuacjach, ponieważ chciały czytelnika trochę zmusić do refleksji nad nim i bardzo dobrze im się to udało. Jednocześnie dzięki temu akcja cały czas miała bardzo dobre tempo, cały czas działo się coś innego, niespodziewanego, więc wieczór z nią spędzony był bardzo przyjemy i naprawdę szybko się czytało. 

Podsumowując, książka jest bardzo ciekawa, zawiera kilka naprawdę interesujących wątków, jest krótka, dobrze napisana, a więc czyta się ją jak najbardziej przyjemnie. Z mojej strony - osobiście bardzo, bardzo polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)