czwartek, 24 października 2019

"Zaraz będzie po wszystkim" Grzegorz Uzdański

Od kilku lat poszukuję w polskiej literaturze książki, która mnie zachwyci. Są lepsze i gorsze, ale nie znalazłam takiej, która ma to coś. Małgorzata Halber ("Najgorszy człowiek na świecie") stwierdziła, "że nie ma w Polsce osoby bardziej utalentowanej od Grzegorza Uzdańskiego". Ja po lekturze przyznaję jej całkowitą rację.

Numer recenzji: 330
Tytuł: „Zaraz będzie po wszystkim"
Autor: Grzegorz Uzdański
Gatunek: literatura piękna
Liczba stron: 224
Data polskiego wydania: 18 września 2019
Wydawnictwo: WAB
W moim odczuciu: 9/10
 
 
 
 
 
Dom opieki, każdy dzień taki sam. Nieznośny w swej rutynie, upokarzający w swej powtarzalności. Śniadanie, toaleta, papieros, obiad, toaleta, "Wspaniałe stulecie", kolacja, toaleta. Jadzia, Tomek i Agata. Z pozoru kompletnie obcych sobie ludzi, znających się z domu opieki, gdzie Jadzia jest nieznośną i absorbującą pensjonariuszką, Tomek wolontariuszem chwilę po rozstaniu z dziewczyną a Agata pielęgniarką, dojrzałą kobietą z kryzysem w małżeństwie i problematyczną dorastającą córką. Choć zamknięci w jednej przestrzeni tak naprawdę każde z nich jest samotne. I co gorsza osamotnione w swej samotności. Tak, tak można.


Książka jest napisana językiem bardzo zabawnym, momentami prześmiewczym, aczkolwiek ten zabieg jest idealny. Czytamy dużo gderających i uciążliwych monologów Jadzi - typowe narzekanie starego człowieka. O innych dowiadujemy się od wszechwiedzącego narratora. Dzięki prostej fabule i historii, dzięki minimalnej ilości postaci, bez miliona nazwisk, imion i miejsc, skupiamy się nad tym, co najistotniejsze. I właśnie dzięki temu, że nie musimy się silić na zapamiętywanie i kojarzenie dochodzimy do najważniejszych spraw i te sprawy z nami zostają na długo po skończeniu czytania.


Nie można jednoznacznie zdefiniować samotności. Dla jednego to tęsknota za zmarłym mężem, żoną, za dziećmi, którzy szukając lepszego życia są na drugiej półkuli. Dla drugiego to samotność wśród tysiąca przyjaciół, z pozoru otoczony ludźmi, tak naprawdę nie mogący znaleźć z nimi nici porozumienia. Dla kogoś samotność to bezsilność, problemy w małżeństwie, problemy z dziećmi, problemy w pracy. To, że trzymasz kogoś pod rękę, że niedzielny obiad spożywacie przy jednym stole, że piątkowy wieczór spędzasz z tłumem ludzi. Też możesz być samotny. Niestety, w większości przypadków jesteś. Przyznaję, po samym tytule książki wiem, co możemy znaleźć w jej treści. I o ile na samym początku byłam przekonana, że tytuł jest zbyt brutalny, zbyt dosadny i trudny, tak po lekturze stwierdzam, że jest idealny. Nie będę nikogo oszukiwać, ale nie jest to książka o umieraniu. Ryzykowałabym nawet stwierdzenie, że wręcz przeciwnie. To książka o szukaniu lepszego jutra bez samotności. Ale przede wszystkim o nadziei, że ono nadejdzie.


Nie trzeba wymyślać nowych krain, osadzać historii w czasach zamierzchłym, opowiadać skomplikowanych waśni rodzinnych żeby poruszać ważne tematy. Ot, dom opieki i historia o samotności. Jakie to banalne, jakie proste, jakie niezachęcające i takie pospolite. Czy aby na pewno? Jak inaczej dotrzeć do nas, ludzi zabieganych, mających klapki na oczach, wiecznie nie mających czasu na sen, odpoczynek i dla najbliższych? Jak inaczej jak nie przez pokazanie miejsca, do którego, piszę to z pełną odpowiedzialnością, większość z nas prędzej czy później trafi? I wie, że o tym wiesz, wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę. Jesteśmy samotni tak jak oni.


Aleksandra W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)