niedziela, 30 lipca 2023

"Magia pocałunku" - Julia Quinn

Nie potrafiłaby powiedzieć, kiedy to się stało. To nie pojawiło się tak jak postanowienie, że za niego wyjdzie, w jednej chwili. Ta miłość rosła widać po cichu, nadciągała ukradkiem, by nagle, pewnego dnia, już tu być!





Tytuł: Magia pocałunku

Autor: Julia Quinn

Data wydania: 13.09.2022

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 440

Moja ocena: 9/10

Autor recenzji: Wiktoria Sroka


Jedyną własnością Garetha jest stary pamiętnik rodzinny, który może kryć tajemnice z przeszłości... i klucz do przyszłości młodego człowieka - ukryty skarb. Problem polega na tym, że jest napisany po włosku, a Gareth w ogóle nie zna włoskiego. W społeczeństwie panuje zgoda co do tego, że nikt nie jest taki jak Hiacynt Bridgerton. Jest bardzo bystrą dziewczyną, bardzo szczerą i według Garetha czas spędzony w jej towarzystwie powinien być w małych dawkach. Ale jest w niej coś – coś fascynującego i niepokojącego – co go fascynuje i nie pozwala mu odejść… Kiedy on i Hiacynta spotykają się na dorocznym domowym koncercie rodziny Smith-Smith, wszystko zaczyna się na nowo…


W każdej chwili może się wydarzyć coś znaczącego (...) - A jeśli się nie wydarzy, należy zachowywać się tak, jakby się wydarzyło. Życie wydaje się wtedy barwniejsze!


Po sześciu tomach serii Bridegrtonowie wiedziałam, iż kolejny może okazać się, większym zaskoczeniem niż myślę. Dodatkowo nasuwa się wiele pytań, czy przypadkiem nie zostaną powielone historię, czy kreacja bohaterów nadal będzie tak dobra oraz, czy to zaskoczenie, nie będzie negatywnym odczuciem. Na wszystkie te pytania, odpowiedź dostałam już po stu stronach, gdzie zagłębiając się w historię, sam jej vibe był zupełnie inny od reszty, relacji Hiacynty i Garetha ma w sobie coś ze schematu, jednak został on urozmaicony i wpasowany do tego, jacy są bohaterowie i czego pragną w życiu. Ich relacja rozwija się w swoim niezależnym od niczego tempie, idealnie wpasowując się do tego, jakie poglądy prezentują. Samo zaskoczenie zdecydowanie należy do tych pozytywnych, dawno czytana książka, nie wciągnęła mnie tak bardzo, że walczyłam mimo wszystko ze snem, byle tylko dowiedzieć się, jakie jest zakończenie jeszcze przed nadchodzącym nowym dniem.


Gdyby nie to, że w moim sercu zagościli inni bohaterowie tej serii, Hiacynta i Gareth mieli spore szanse na jego podbicie, ich duet zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie zwłaszcza, iż spośród dotąd poznanych bohaterów stanowią jednych z bardziej charakternych. Od Hiacynty bije pewność siebie, można wyczuć ją nawet w tym jak wypowiada się i odnosi do innych. Jeśli ktoś miałby na środku sali balowej wyrażać niepochlebną opinię, nie kryjąc się z nią jak inni, zdecydowanie byłaby to Hiacynta. Niektórzy mogą odbierać ją jak ukochaną Panią Danbury śmiało, można by mieć podejrzenia, że jest jej młodszą kopią, która gdy starszej Pani zabraknie, z dumą nie da zapomnieć o tak charakternej osobowości, jaką była. Jeśli chodzi o Garetha, polubiłam go. Jest postacią, która nie udaje niczego, sprawy stawia jasno, a coś, co najbardziej mnie w nim urzekło to, to jak mimo niechęci daje ponieść się uczuciom. Od początku stawia sprawę jasno, nie pragnie miłości, unika wręcz jakiejkolwiek możliwość, by ta miała szansę zaistnieć, jednak nie zawsze idzie wszystko przewidzieć, przez co wpada w gorące sidła miłości.


Na wyróżnienie w tym tomie, zasługuje wątek tłumaczenia, który bardzo fajnie rozwija się w trakcie, dostarcza innych emocji niż poprzednie tomy. Przyznam szczerze, w pewnym momencie, aż sama zaczęłam się głowić nad rozwiązaniem wraz z bohaterami, bawiąc się przy tym, jeszcze lepiej niż myślałam.


Po tak wielu pozytywach można wspomnieć o jednym mankamencie, który zaważył na ocenie, a mianowicie w całości zabrakło mi jakiegoś elementu, który łączyłby wszystko w całość. Gdzieś pomiędzy odkrywaniem rodzinnych tajemnic a próbą zrozumienia uczuć. Nie do końca czuję by te dwa wątki, zostały dobrze powiązane ze sobą i o ile osobno stanowią coś cudownego, tak w połączeniu, są układanką bez jednego puzzla.

Podsumowując, uważam “Magia pocałunku” autorstwa Julia Quinn za bardzo dobrą kontynuację. Po sześciu tomach bardzo trudno utrzymać poziom serii dalej, jednak autorka pokazuje, że jest to wykonalne i to w jakim stylu. Nie mogę doczekać się już ostatniego tomu, choć zdecydowanie ciężko będzie rozstać się z rodzinką Bridgertonów.


Wydawnictwu Zysk i S-ka dziękuję za egzemplarz do recenzji, autorce życzę wielu sukcesów a was czytelników zapraszam po więcej książkowych doznań na naszego Instagrama tzczytelnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)