piątek, 13 czerwca 2025

"Między zobowiązaniem a zdradą" - Shain Rose

12:00:00 0 Comments

 Rozwój mediów znacząco wpłynął na rynek książek, dzięki niemu i znaczeniu Tik Toka w naszym życiu, coraz częściej spotykamy się z tym, że wystarczy kilkusekundowy filmik z dramatycznym cytatem, urywkiem emocjonalnej sceny lub estetycznym kadrem z okładką, by napędzić zainteresowanie wokół danego tytułu. Historie promowane przez BookTok żyją w swoim osobnym “ekosystemie”, najczęściej do tego grona trafiają opowieści emocjonalne, przerysowane, ale i pełne napięcia i zwrotów akcji, które mają trafić prosto w serce czytelnika. Ta specyfika ma swoje plusy – popularność tytułów rośnie błyskawicznie, ale i minusy – nie każda „sensacja” okazuje się rzeczywiście warta zachwytu.




Tytuł: Między zobowiązaniem a zdradą


Autor: Shain Rose


Data wydania: 27.05.2025


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 448


Moja ocena: 5/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Wspólnik mojego ojca zrobi wszystko dla imperium, które razem zbudowali... Gotowy jest nawet mnie poślubić


Declan Hardy, obiekt kobiecych westchnień, miliarder i były gwiazdor NFL, jest moim całkowitym przeciwieństwem. Rządzi, gdy ja współpracuję. Jest spontaniczny, gdy ja działam rozważnie. Głośny, kiedy ja milczę. Jedyne, co nas łączy, to fakt, że nasze nazwiska znalazły się w testamencie mojego ojca. On odziedziczy imperium fitnessu i hotelarstwa, a ja zachowam to, co jest dla mnie najcenniejsze. Z zastrzeżeniem, że go poślubię – na określonych warunkach. Rok fałszywego małżeństwa. Rok wspólnego mieszkania. Rok udawania, że pasuję do jego luksusowego stylu życia. Ale warunki nigdy nie są takie proste. Zwłaszcza gdy nie wiem, czy jego pocałunki są udawane, czy to ja udaję, kiedy je odwzajemniam. A gdy pojawia się coraz więcej warunków, staje się jasne, że istnieje cienka granica między zobowiązaniem a zdradą... i żadne z nas nie wie, gdzie ta granica przebiega.



”Między zobowiązaniem a zdradą” jest jedną z książek, które na Tik Toku są promowane hasłami wzbudzającymi konieczność poznania historii i przekonania się na własnej skórze, jak wypada na tle innych. Ulegając medialnej presji, zdecydowałam sama sprawdzić, czy historia Declana i Everly jest tak dobra jak o niej mówią.



Początkowo było naprawdę bardzo obiecująco, już od samego początku zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń, narastający konflikt i dość skomplikowaną relację między głównymi bohaterami. Niestety im więcej czytałam, tym coraz bardziej zaczynałam się rozczarowywać, kolejne kroki bohaterów stawały się coraz bardziej przewidywalne, a przy tym niezwykle irytujące. To co, początkowo zachwycało mnie w tej historii najbardziej, końcowo stało się jednym z elementów, który wpłynął na końcową poprawę oceny. 



Największym rozczarowaniem są bohaterowie i ich kreacja. Declan okazał się aż nazbyt schematyczny, zamknięty w sobie, z wieloma tajemnicami i skorupą twardziela dodatkowo aż do przesady zostaje podkreślony aspekt, o tym, jak to nie znosi sprzeciwu.Everiy, która miała być silną i niezależną bohaterką, szybko uległa presji Declana. Choć początkowo prezentowała się jako postać z charakterem, w miarę rozwoju fabuły jej działania stawały się coraz mniej spójne, a motywacje – powierzchowne. Zabrakło jej wewnętrznej konsekwencji, przez co trudno było mi się z nią utożsamić czy naprawdę jej kibicować. Sam rozwój relacji pomiędzy nimi nie przemawia do mnie i według mnie jest najsłabszym elementem historii.



Elementem, który wzbudza we mnie mieszane uczucia, jest styl pisania. Z jednej strony bardzo przyjemny, z dialogami, które nie są wymuszone, z drugiej zaś pojawiają się fragmenty, w których autorka, próbuje wprost przekazać, to co wydarzyło się mimo tego, że opisy trafie to oddają i takie dopowiedzenia są zupełnie niepotrzebne. 



Podsumowując “Między zobowiązaniem a zdradą” autorstwa Shain Rose to książka, która zapowiadała się bardzo dobrze i na początku taka była, z czasem jednak traci “to coś”, co na początku skrada serce czytelników. Co warto zaznaczyć, nie jest to zła historia, miewa swoje lepsze i gorsze momenty, przez co jest po prostu poprawna. U mnie ten tytuł  raczej nie zostaje w pamięci na długo, choć całkiem możliwe, że znajdzie swoich  odbiorców szczególnie wśród fanów TikTokowych rekomendacji.


czwartek, 12 czerwca 2025

Szanta - Wojciech Wójcik

23:45:00 0 Comments

 Mazury - piękne lasy, jeziora, rejsy pod żaglami w promieniach wiosennego słońca - brzmi jak przepis na idealny urlop, prawda? Niestety nie wszyscy mają to szczęście, a szczególnie trzy muzealniczki, które po śmierci pewnego profesora i kierowniczki, muszą postawić nowe muzeum na nogi. Czy jednak dadzą radę się na tym skupić, gdy w okolicy nadal czai się morderca? A może, dzięki swojej wiedzy i z pomocą zbiorów muzealnych, rozwiążą tę tajemnicę?





Tytuł:
 Szanta

Autor: Wojciech Wójcik

Data wydania: 19 kwietnia 2025

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 540

Moja ocena: 7/10

Autorka recenzji: Małgorzata Górna


  
    Już jakiś czas miałam ochotę na dobry kryminał, Szantą trafiłam w dziesiątkę. Nie mogłam się oderwać od historii, opisu pięknych mazurskich jezior, czy nawiązań do dawnych tradycji, wierzeń i...skrywanych przez mieszkańców i bywalców tajemnic. Wszystkie te elementy razem sprawiły, że nie mogłam spać z ciekawości (i oczywiście zarwałam nockę). Nie obyło się bez zaskakujących zwrotów akcji, zawiłych zagadek i skomplikowanych powiązań - a wszystko to z udziałem ciekawych, postaci, które zostały świetnie wykreowane i "trzymają" się swoich charakterów.


    Do rozwiązania zagadki prowadzi nas perspektywa jednej z pracownic muzeum, a także perspektywa emerytowanego policjanta, który nie mogąc stać bezczynnie - działa. Jest to całkiem ciekawe rozwiązanie, bez nadmiernej ingerencji w "sztywne" patrzenie na śledztwo przez policyjne procedury (gdyby autor zastosował perspektywę policji czynnej). Zabieg ten wywołuje dreszczyk emocji, jak daleko sprawa będzie w stanie zajść prowadząc śledztwo na własną rękę. I to oczekiwanie w napięciu - czy te dwie perspektywy się połączą i będą współpracować?


    Tytułowa szanta jest pełna niedopowiedzeń, jest zgrabną zagadką samą w sobie i patrzenie strona po stronie, jak wszystko składa się w logiczną całość było bardzo satysfakcjonujące. Z pewnością będę czekała na kolejne książki spod pióra Wojciecha Wójcika, sposób w jaki pisze bardzo mi przypadł do gustu (nie było momentów, w których coś nie pasowało stylistycznie, wpisywane na siłę).


    Nie za bardzo wiem, co jeszcze miałabym tutaj dodać. Nie jest to wybitny kryminał, ale jest dobry. Zgodny gatunkowo, w wielu momentach zaskakujący. Z całym swoim czytelniczym doświadczeniem - tym razem nie byłam nawet blisko odpowiedzi na zagadkę "kto jest mordercą?", myślę że warto dać tej pozycji szansę. Spróbujcie sami zgadnąć - kto zabił? I czy samobójstwo profesora faktycznie było samowolnym targnięciem się na życie?


    Polecam wszystkim fanom kryminałów z naturą i nawiązaniami do dawnych wierzeń i tradycji, a także sztuki. Na pewno się nie zawiedziecie. Ja po tej lekturze na pewno nie wybiorę się na biwak ani spływ kajakowy, przynajmniej przez jakiś czas. Ale jeśli Wam marzy się klimat lasu, jezior i czających się w nich zagadek, nic prostszego. Może lektura nie zmrozi krwi w żyłach, ale zapewne będzie satysfakcjonująca.



Małgorzata Górna

środa, 11 czerwca 2025

"Do gwiazd" - Brandon Sanderson

12:00:00 0 Comments

Po niezwykle trudnych przygotowaniach do matur miesiącach pełnych stresu i nauk, w końcu nadszedł ten moment. Czas, kiedy mogę zwolnić, odetchnąć i pozwolić sobie na powrót do tego, co naprawdę kocham. Do książek. Ale nie do nowości, nie do czegoś „na szybko”. Do historii, które już kiedyś czytałam, ale którym nie poświęciłam wystarczająco uwagi, których w pełni nie doceniłam. Powrót ten jest dodatkowo wyjątkowy przez aspekt tego, że sięgając po nie, wracam również do samej siebie - tej, dla której książki były jedynym światem, w którym chciała przebywać, ale również tej niezwykle zagubionej. Powrót do tej wersji siebie, która sięgała po książki z ciekawości, a dziś ma okazję poznać je bardziej świadomie i zupełnie z nowej perspektywy, dając im drugą szansę.




Tytuł: Do gwiazd

Autor: Brandon Sanderson


Data wydania: 07.09.2021


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 606


Moja ocena: 10/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Świat Spensy jest atakowany od setek lat. Obcy zwani Krellami przypuszczają jeden powietrzny atak za drugim, prowadząc niekończącą się kampanię, której celem jest zagłada ludzkości. Jedyną obroną przed nimi są eskadry myśliwców walczące z wrogiem w przestworzach. Piloci są bohaterami niedobitków ludzkiej rasy. Spensa zawsze marzyła, że zostanie jedną z nich, że będzie latać i dowiedzie swojej odwagi. Jednak ciąży na niej niesława jej ojca - zestrzelonego przed wieloma laty pilota, który nieoczekiwanie zdezerterował, praktycznie przekreślając szanse Spensy na przyjęcie do szkoły pilotów. Ludzie nigdy nie pozwolą Spensie zapomnieć o tym, co zrobił jej ojciec, lecz ona mimo to postanowiła latać. A Krelle właśnie to umożliwili. Podwoili liczebność swojej powietrznej armady, jeszcze bardziej zagrażając światu Spensy. Rozpaczliwa walka ludzkości o przetrwanie pozwoli spełnić jej marzenie życia…



Jedną z książek, do których powracam jest “Do gwiazd” Brandona Sandersona. Myśląc o niej przed przeczytaniem, fabuła wydawała mi się jakby była za mgłą, lekko rozmyta, jednak z przebijającymi się elementami: dziewczyna, która chce zostać pilotką; tajemniczy statek; walka z obcą cywilizacją; piętno przeszłości. Czułam, że pięć lat temu nie byłam gotowa, by w pełni ją docenić. Dziś, z nową wrażliwością i czytelniczym doświadczeniem, postanowiłam wrócić i spojrzeć na nią świeżym okiem.


Po raz pierwszy na polskim rynku wydawniczym pojawiła się sześć lat temu. Taki okres czasu dla wielu powieści, jest czasem zapomnienia. Nie zostając w sercach czytelników, często znikają w cieniu nowości, przemijając i ustępując miejsca kolejnym, głośniejszym premierom, jednak nie w tym przypadku. “Do gwiazd” sprawia wrażenie historii, która nie tylko przetrwała ten czas, który weryfikuje daną powieść, ale również dojrzała razem z czytelnikami, którzy sięgając po nią po paru latach, wracają do niej z zupełnie inną perspektywą niż przy pierwszym spotkaniu. Na swoim przykładzie widzę, jak ten czas, wpłynął na moje postrzeganie historii Spensy i to, że cała otoczka wokół latania i walki z wrogami porwała mnie znaczniej bardziej niż za pierwszym razem. Wtedy czytałam ją umysłem nastolatki spragnionej przygód i wyrazistych bohaterów, teraz dostrzegam słowa, cienie i milczenie między wersami. Odczytuję gesty, które wcześniej przelatywały mi między palcami, i zatrzymuję się przy zdaniach, które dawniej po prostu mijałam. Autor, który wtedy wzbudził we mnie podziw za kreację świata, dziś uderza mnie opisami pełnymi emocji i sile, z którą bohaterowie mierzą się z bólem i zwątpieniem. Decyzje Spensy, rozmowy z M-Botem, czy każdy lot to nie prozaiczne czynności w świecie, który tego wymaga, to walka o własne “ja”, w chwilach, gdy wszyscy zaprzeczają twojej racji. Nie tylko na dobrej fabule opiera się ta historia, równie ważnym i zarazem bardzo dobrym elementem są bohaterowie - wyraziści, pełni sprzeczności i emocji, które w pełni oddają to kim są i jakimi wartościami kierują się. Główna bohaterka Spensa już na samym początku budzi ciekawość swoją nieustępliwością, ale również bezkompromisowością. Z ogromną odwagą walczy o swoje racje i z tym jak postrzegają ją inni, jej siła nie polega na braku strachu, lecz na tym, że mimo lęku wciąż walczy. Spense trudno nazwać “idealną dziewczyną”, jednak przez bycie upartą, impulsywną i momentami zbyt pewną siebie, nie da się jej nie polubić. Tak samo jak jej towarzysza M-Bota, czyli sztuczną inteligencję, która bywa niezwykle ironiczna, a momentami wręcz niezwykle zabawna. Nazwanie go tylko gadającym statkiem, to jedna z gorszych obraz, jakie można wypowiedzieć, gdyż poza tym mierzy on się z własnymi konfliktami, rozterkami i potrzebą przynależności do kogoś. Jego relacja ze Spensą opiera się na wzajemnym poznawaniu, co mam nadzieję w kolejnych tomach niezwykłą przyjaźń. Choć bohaterów w całej historii pojawia się jeszcze wiele ważnych postaci jak Cobb, Jorgen, FM czy Kimmalyn to właśnie Spensa i M-Bot skradli moje serce najmocniej w tym tomie. Jako osoba, która od zawsze była zafascynowana, ale i wychowana na science fiction śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie historia Spensy otworzyła przede mną drzwi ukazujące ten gatunek w literaturze jako zupełnie coś innego od tego co znałam. Pod płaszczem kosmicznych bitew, zostają przemycone opowieści o ludziach, pytania o tożsamość, przynależność i przyszłość. To wszystko ukryte pomiędzy szkoleniem a walką o Detritusa, miejsce przeszłości, teraźniejszości i być może przyszłości.
Podsumowując “Do gwiazd” autorstwa Brandona Sandersona to wstęp zapowiadający bardzo dobrą serię. Zawiera w sobie wszystko, czego szukam w literaturze science fiction — dynamiczną fabułę, emocjonalną głębię, nieoczywistych bohaterów i świat, który z jednej strony zachwyca rozmachem, a z drugiej nie przytłacza, tylko zaprasza do dalszego odkrywania. Dla mnie to była lektura pełna emocji i czystej czytelniczej satysfakcji, która udowadnia, że Sanderson potrafi nie tylko tworzyć epickie światy fantasy, ale również doskonale odnajduje się w gatunku science fiction. Jeśli pierwszy tom był tak dobry — nie mogę się doczekać, co przyniosą kolejne. A wiem jedno: zamierzam poznać ją całą od pierwszego startu aż po ostatni lot.



poniedziałek, 26 maja 2025

Czwarty zwrot już nadszedł. Co cykle historii mówią nam o tym, jak i kiedy zakończy się obecny kryzys.

22:26:00 0 Comments
    Czy jesteś zadowolony z tego jak wygląda twoje życie? Jeśli tak, świetnie! A jeśli dopada Cię poczucie nadciągającego kryzysu w społeczeństwie, nie martw się, po pierwsze - nie jesteś sam, a po drugie - to minie. Przynajmniej tak twierdzi Neil Howe, który wykorzystał swoją wiedzę z historii, ekonomii i o demografii, by opowiedzieć o wnioskach jakie możemy wyciągnąć z powtarzających się cykli historii.



Tytuł:
 Czwarty zwrot już nadszedł. Co cykle historii mówią nam o tym, jak i kiedy zakończy się obecny kryzys.

Autor: Jeil Howe

Data wydania: 13 maja 2025

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 632

Moja ocena: 7/10

Autorka recenzji: Małgorzata Górna


  
    Jak myślicie, ile prawdy jest w powiedzeniu "historia lubi się powtarzać"? Okazuje się, że bardzo dużo. Książka, którą Wam przedstawiam dość kompleksowo rozwija tę teorię, głównie w oparciu o historię Stanów Zjednoczonych. Muszę zaznaczyć, że było to dla mnie dość trudne, by ułożyć sobie tą mnogość faktów w głowie, by widzieć szerszą perspektywę. Jeśli ktoś nie ma absolutnie żadnego pojęcia o historii świata (z naciskiem na Amerykę), może być to twardy orzech do zgryzienia.


    Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by tę teorię poznać i zrozumieć, jednak mając pewną wiedzę będzie po prostu prościej (osobiście czułam się przytłoczona ilością faktów i danych w krótkim czasie). Niemniej jednak lektura bardzo ciekawa, o szerokiej perspektywie. Rozważania dotyczą nie tylko "suchych" faktów historycznych, ale dotykają też nastrojów, motywacji i reakcji społecznych, gospodarki, aspektów finansowych, religijnych, więzi rodzinnych etc.


    Zanim zaczęłam czytać Czwarty zwrot zastanawiałam się, czy przypadkiem nie będę miała do czynienia z efektem potwierdzenia (tendencje do wyszukiwania informacji, które potwierdzają wcześniejsze teorie i hipotezy, niezależnie od tego czy są prawdziwe). Moje wątpliwości dość szybko zostały rozwiane ilością danych i badań, i jest mi bardzo trudno nie zgodzić się z postawioną teorią cykliczności czasu. Wedle tej perspektywy dotarliśmy do kryzysu, który może się zakończyć w ciągu najbliższych kliku lat. Jak? Opcji jest kilka, a aby je poznać powinniście sięgnąć po tę pozycję - warto!


    Dostajemy wiedzę w pigułce, opisaną fachowo, ale przystępnie - aż żal nie skorzystać. Można zrozumieć skąd biorą się pewne reakcje społeczne, co powoduje że co kilka pokoleń wpadamy w kryzys i czym się objawia (zarówno jego początek, jak i koniec). Bardzo polecam fanom historii, żądnych wiedzy i wszystkim zainteresowanym. A tym, którzy są rozczarowani kierunkiem w jakim społecznie zmierzamy - polecam przeczytać i potraktować jako światełko w tunelu dla końca kryzysu w takim stanie rzeczy.


    
Małgorzata Górna

czwartek, 17 kwietnia 2025

"Faking with benefits. Gra pozorów z bonusami" - Lily Gold

12:00:00 0 Comments

Na przełomie ostatnich dwóch lat, widoczna jest największa zmiana na rynku wydawniczym. Klasyczne historie miłosne coraz śmielej zostają wypierane przez romanse poligamiczne zarówno te z motywem poligynii (jednego mężczyzny i wielu kobiet), jak i poliandrii (jednej kobiety i wielu mężczyzn). Z początku stanowiąc niszową część gatunku, dziś coraz częściej mamy do czynienia z tą stroną romansów. Nie stanowią już tylko ciekawostki, a podbijają listy bestsellerów. Trudno więc się dziwić, że sięgając po „Faking with Benefits. Gra pozorów z bonusami” autorstwa Lily Gold, oczekiwania były spore. Szczególnie że książka obiecywała nie tylko romans, ale też lekką komedię, ciekawe tło fabularne i emocje.





Tytuł: Faking with benefits. Gra pozorów z bonusami


Tytuł: Lily Gold


Data wydania: 01.04.2025


Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Liczba stron: 512


Moja ocena: 4/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





POSZUKIWANI: Trzej chłopacy na niby. Wymagania: wysocy, umięśnieni – i gotowi nauczyć mnie, jak się całować. Mam na imię Layla i jestem… totalnie nierandkowa. Serio. Mam dwadzieścia osiem lat i nigdy nie miałam chłopaka. I zaczynam już tracić cierpliwość. Na szczęście mam trzech chętnych do pomocy przyjaciół: Zack to były gracz rugby, Josh jest typem chłopaka z sąsiedztwa, a Luke to mój były profesor. Kiedy po fatalnej randce zalewam się łzami w ich ramionach, postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce. Wspólnie zgadzają się zostać moimi „treningowymi chłopakami” i opracowują plan lekcji, który obejmuje udawane randki, sesje całowania i warsztaty z flirtowania przez SMS-y. W zamian muszę tylko raz w tygodniu pojawiać się w ich podcaście o relacjach. Proste, prawda? Ale im dalej w te „lekcje”, tym bardziej wszystko wymyka się spod kontroli. A ja chcę czegoś więcej.




Wszystko to w połączeniu z opisem, brzmiało bardzo interesująco, jednak w praktyce nie do końca spełniło oczekiwania. Głównym problemem, jaki miałam z tą książką, jest to styl pisania autorki, przez który ciężko było mi przebrnąć. Autorka nie potrafiła na tyle zainteresować, by utrzymać to zaangażowanie na dłużej niż pięć stron, co przy pięciuset stronach bywa niezwykle irytujące. 



Opisane losy Layly to przykład historii, której konspekt jest na tyle ciekawy, by wyróżniać się na tle innych. Niestety, wykonanie nie jest już aż tak bardzo ciekawe, a początkowy potencjał coraz bardziej ukazuje się jako niewykorzystany. Historia szybko traci swoją siłę przebicia, tempo siada, a to, co miało być wyjątkowe, staje się dość przewidywalne i schematyczne. 



Nie da się również pominąć faktu, że książka jest przeznaczona wyłącznie dla dorosłych czytelników. Sceny erotyczne pojawiają się często i są bardzo szczegółowe. Niektórym mogą się one spodobać, jednak jest ich tak dużo, że momentami wydają się głównym elementem fabuły, wypierając rozwój postaci czy relacji emocjonalnych. Seks dominuje nad treścią, co powoduje, że książka traci balans między romansem a erotyką. Dla niektórych będzie to atut, dla innych – przesyt i znużenie.



W tym wszystkim nie można zapomnieć o kreacji bohaterów, która ku zaskoczeniu, ale również pozostawia wiele do życzenia. Layla, która z początku pokazana jest jak niezależna i ambitna, często zachowuje się naiwnie, gubiąc w swoich decyzjach konsekwencje. W jej kreacji nie spodobał mi się również wątek samoakceptacji, gdyż z jednej strony podkreślane przez bohaterkę, iż akceptuje siebie, z drugiej strony, jedyne chwile gdy jesteśmy w stanie dostrzec realność tych słów, to chwilę z trójką mężczyzn. Co do Josh’a, Zacka i Lucka są to bohaterowie z trzema różnymi historiami, które w praktyce zlewają się w jedną całość. Josh to bohater, który skrywa uczucia do Layli od lat, ale nigdy nie zdobył się na odwagę, by je wyznać. Zack to mężczyzna po ogromnej stracie — jego narzeczona zmarła, co nałożyło się cieniem na jego życie uczuciowe. Luck natomiast to rozwodnik z dystansem do miłości, który unika bliskości. Teoretycznie, każdy z tych mężczyzn reprezentuje inną historię, inne zmagania i inne podejście do relacji. Problem w tym, że w praktyce te różnice są tak słabo zarysowane, że szybko przestają mieć znaczenie. Ich historie, choć interesujące, nie znajdują odpowiedniego rozwinięcia i pogłębienia. Zamiast ciekawej kreacji postaci, otrzymujemy trzech mężczyzn, którzy różnią się tylko imionami.



“Faking with benefit. Gra pozorów z bonusami” autorstwa Lily Gold  to książka, która ma swój urok i może przypaść do gustu osobom szukającym lekkiej, mocno erotycznej historii z nietypowym układem romantycznym. Dla mnie jednak była to lektura dość rozczarowująca – momentami przyjemna, ale ostatecznie nijaka. Ilość wad i rozczarować, które pojawiły się w trakcie czytania, skutecznie przyćmiła potencjalne zalety tej historii. 


środa, 16 kwietnia 2025

"Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw" - Monika Rutka

12:00:00 0 Comments

Książki Moniki Rutki są dla mnie pewnym wyborem, jeśli szukam czegoś, co wiem, że będzie dobre i spełni moje oczekiwania, a przy tym będę się dobrze bawić. Większą część twórczości autorki poznawałam, nie zagłębiając się w opis, czy recenzje innych i za każdym razem sięgając w ciemno, zatracałam się w zarówno w fabule, jak i bohaterach czy stylu pisania. Tym razem jednak nie udało mi się uniknąć zaskoczenia, a względny zarys znany był mi się wcześniej, stąd pewne oczekiwania poszybowały znacznie w górę.





Tytuł: Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw


Autor: Monika Rutka


Data wydania: 29.01.2025


Wydawnictwo: beYA


Liczba stron: 400


Moja ocena: 6/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Samobójstwo narzeczonej doprowadza życie utytułowanego sportowca Damiena Dankwortha do ruiny. Po jednym z wielu napadów gniewu bokser zostaje zawieszony i traci wszystko, na co latami ciężko pracował. Chcąc przeczekać nadchodzące miesiące, Damien wraca do rodzinnego Edynburga i do trenera, który jako pierwszy dostrzegł drzemiący w młodym chłopaku potencjał. Tyler Carrington od lat prowadzi siłownię będącą azylem dla wielu nastolatków. Jest dla nich przyjacielem, rodzicem zastępczym i przede wszystkim nauczycielem. Balansujący na krawędzi bankructwa, zdesperowany Tyler zgadza się przyjąć propozycję Damiena, jaką jest odsprzedanie ponad połowy udziałów w klubie. Ta informacja rozwściecza pracującą w nim bratanicę. Dla zdystansowanej do świata i ludzi Grace Carrington lojalność stoi ponad wszystkimi wartościami w życiu. Właśnie dlatego gardzi Damienem, który przed laty porzucił Tylera, gdy tylko ten pomógł mu wejść na szczyt. Grace wie, że pomimo własnych uprzedzeń musi zacisnąć zęby, by uratować tonący okręt, ale też powinna być bardziej czujna. Przepełniona nieufnością, zamierza poznać tajemnice i powód powrotu Dankwortha, zwłaszcza że wraz z jego pojawieniem się w Edynburgu wokół dziewczyny zaczynają się dziać niepokojące rzeczy.



Są piękni. Oni wszyscy. Tak oszałamiająco nieprawdziwi. Bo wśród ludzi rzadko kiedy bywamy sobą, o ile w ogóle wiemy, kim jesteśmy.


Tym samym tworząc w głowie obraz historii, która miała być emocjonalnym rollercoasterem, pełnym bólu, mroku i napięcia a przy tym pełną tajemnic relacją boksera i baletnicy. Choć te elementy w większym bądź mniejszym stopniu pojawiły się, ich potencjał nie został w pełni wykorzystany. Dobrze zapowiadający się początek, zastąpiło uczucie pustki związane z brakiem głębi iskry typowej dla książek autorki, a zarazem elementem, dzięki któremu historia pozostaje na długo w pamięci.


Na szczęście, nawet jeśli nie wszystko w tej historii zagrało idealnie, styl pisania Moniki Rutki po raz kolejny okazał się jej najmocniejszą stroną. Autorka potrafi tworzyć atmosferę, która od pierwszych stron wciąga w świat pełen niedopowiedzeń, napięcia i niepokoju. Aura tajemnicy unosi się nad całą fabułą, skutecznie przykuwając uwagę czytelnika do samego końca. Co więcej, widać wyraźnie, że z każdą kolejną książką autorka rozwija się warsztatowo. Jej narracja jest coraz bardziej dojrzała, przemyślana i świadoma – potrafi odpowiednio dozować emocje, dawkować informacje i budować napięcie bez popadania w przesadę. Styl jest lekki, a jednocześnie pełen głębi – idealnie wyważony między emocjonalnością a tajemniczością. A każdy rozdział kończy się tak, że od razu chce się sięgnąć po kolejny.


Pora na wspomnienie o bardzo ważnym dla mnie aspekcie, którego nie mogę pominąć. Mimo zachęcającego opisu, przykuwającej wzrok okładce, czy zachwytów innych, książka ta jest nieodpowiednia dla osób poniżej osiemnastego roku życia, sięgając po nią, pamiętajcie o tym.


Nie mogłabym nie wspomnieć o kreacji bohaterów, o której śmiało mogę powiedzieć, iż jest najmocniejszym puntem tej historii jak i każdej innej książce autorki. Damien Dankworth to tajemnicy bokser, który zdecydowanie więcej milczy, niż mówi. Dodatkowo jego mroczna aura, to nie tylko pozory, a stoi za nią historia złożona z trudnych wyborów i osobistych strat. Z jednej strony nieustępliwy i charyzmatyczny, z drugiej bardziej skomplikowany niż mogłoby się wydawać. Grace Carrington to bohaterka, którą zmuszono do noszenia wielu masek, a mimo to nie zgubiła w nich prawdziwej siebie. Jej historia toczy się wokół zagubienia, potrzeby bezpieczeństwa i odnalezienia własnego miejsca, a jednocześnie odwagi, by wyjść poza schematy, w których dotąd tkwiła. Początkowo wydaje się dość zwyczajna, wręcz pasywna, jednak z czasem rozwija się i nabiera charakteru. Nie jest dziewczyną, która pozwoli sobą pomiatać, potrafi postawić na swoim, powiedzieć „dość”, a także stanąć twarzą w twarz z przeszłością, która ciągle ją ściga. Na wspomnienie zasługuje również Tyler Carrington wprowadzający do historii bardziej racjonalne myślenia i balans. To ten typ postaci, który potrafi spojrzeć z dystansu, zadać trudne pytanie w odpowiednim momencie lub po prostu być wtedy, gdy trzeba – bez zbędnych słów, ale z konkretnym wsparciem. Tyler nie zabiera przestrzeni głównym.



“Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw” Moniki Rutki niestety, mimo wielu pozytywnych aspektów, nie do końca skradła moje serce, a tym bardziej nie poruszyła mnie, zostawiając po sobie jakiś ślad. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to po prostu poprawna, momentami wciągająca, ale raczej przeciętna książka. Wśród innych książek czy to autorki, czy innych autorów gubi się w tłumie i nie zostaje w pamięci na dłużej. Choć fabuła miała ogromny potencjał, zabrakło tego czegoś, co sprawiłoby, że historia zapadłaby w serce i myśli. To jedna z tych opowieści, które dobrze się czyta, ale trudno jest się nimi zachwycić.



Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…


wtorek, 15 kwietnia 2025

"Zabawne, że pytasz" - Elissa Sussman

12:00:00 0 Comments

Kiedyś, kiedy moja przygoda z romansami dopiero raczkowała, byłam ich ogromną hejterką. Nie rozumiałam tego jak coś tak banalnego i przewidywalnego może istnieć. Tym bardziej nie cierpiałam komedii romantycznych, aż pewnego dnia coś się zmieniło. Jeden film, dzięki któremu sama idea romansów i komedii stała się czymś, czego poszukiwałam w filmach i książkach. Dlatego, kiedy usłyszałam o “Zabawne, że pytasz”, wiedziałam, że nie przejdę obok tej historii obojętnie.




Tytuł: Zabawne, że pytasz


Autor: Elissa Sussman


Data wydania: 25.02.2025


Wydawnictwo: Editio Red


Liczba stron: 400


Moja ocena: 6/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Kiedy Chani Horowitz, początkująca pisarka bez sukcesów na koncie, została zatrudniona do napisania artykułu o Gabie Parkerze, sądziła, że złapała Pana Boga za nogi. Gabe był prawdziwym gwiazdorem, odtwórcą roli Jamesa Bonda, a do tego wyjątkowo przystojnym i błyskotliwym mężczyzną, który już dawno wpadł jej w oko. Chani powstrzymała emocje i postanowiła spędzić z nim kilka godzin, aby później stworzyć świetny materiał. Jednak wydarzenia przybrały całkowicie niespodziewany obrót, a szalony weekend, jaki przeżyli, był smakowitym tematem dla brukowców jeszcze przez wiele dni. Dziesięć lat później Chani była zupełnie inną osobą. Przeszła przez paskudny rozwód, za to jej kariera zdecydowanie przyśpieszyła, a teksty zaczęły przynosić sławę. Ale opinia publiczna nie pozwoliła jej zapomnieć o Parkerze. Wciąż zadawano jej pytania o tamten weekend. Zresztą i ona miała w pamięci tamte kilkadziesiąt godzin. Kiedy więc została poproszona o przeprowadzenie drugiego wywiadu z Gabe’em, podjęła nierozsądną decyzję. Zgodziła się. Może podświadomie pragnęła się dowiedzieć, czy tamte siedemdziesiąt dwie godziny również dla niego coś znaczyły? Oto inteligentna, intymna i wzruszająca historia miłosna. Opowiada nie tylko o powoli rozkwitających uczuciach, ale też o konsekwencjach porywów namiętności. Pozwala zajrzeć pod powierzchnię baśniowych pozorów, pokazuje prawdę o świecie celebrytów i zmusza do głębszych przemyśleń. Jest pełna zabawnych przekomarzań i każe się zastanowić nad ograniczeniami, które ludzie nakładają na siebie i innych. 


Czy gwiazdor filmowy potrafi kochać prawdziwą miłością?



Choć po opisie można by spodziewać się zachwytów, to moja relacja z historią, należała bardziej do tej w stylu — to skomplikowane. Z jednej strony łączy w sobie wszystko, to co kocham, czyli  klimat Hollywood, dziennikarkę i aktora w rolach głównych, błyskotliwe dialogi i narastające napięcie między bohaterami. Z drugiej strony coś w tym wszystkim nie do końca łączyło się w spójną całość. Chwile, gdy można było powiedzieć coś pozytywnego, przeplatywały się z tymi przywołującymi na myśl same negatywy. I choć końcowo jest po prostu dobrze, to gdybyście zapytali mnie, czy losy bohaterów zostaną ze mną na dłużej — odpowiedź byłaby zadziwiająco prosta — zabawne, że pytacie.



O stylu pisania autorki można powiedzieć wiele dobrego, sam w sobie jest bardzo lekki i przyjemny, a przy tym potrafi zainteresować czytelnika na tyle, by choć na chwilę zapomnieć o czających się niedociągnięciach. Dobrym uzupełnieniem historii okazują się wzmianki z przeszłości, co do których z początku miałam mieszane uczucia, jednak po czasie uważam je za jeden z lepszych aspektów. Niestety i tutaj pojawia się coś, co nie do końca pozytywnie wpływa na całokształt, a dokładniej chodzi mi tutaj o te chwile, gdy tempo akcji znacznie zwalnia, co wprowadza nie tylko zamieszanie, ale i chwilę znudzenia w negatywnym znaczeniu. Bo o ile chwile wolniejszej akcji zawsze są mile widziane, tak tutaj to zwolnienie jest zbyt duże, by nazwać je przyjemnym.



Największym plusem całej historii są bohaterowie i ich relacja. Chemia pomiędzy Chani i Gabem, niedopowiedzenia i dwutorowość historii — w przeszłości i teraźniejszości — to właśnie składowe, które wpływają na ich ciekawą kreację. Chani to bohaterka, która łączy w sobie ambicję, niezależność i pasję do dziennikarstwa. Przy tym jest barwna, pełna energii i humoru, ironii i dystansu do świata, choć pod tą warstwą, skrywa kogoś, kto pragnie czegoś głębszego i bardziej prawdziwego. Jej relacja z Gabe’em jest pełna niedopowiedzeń, dawnej chemii, ale też pewnego rodzaju goryczy, która ciągnie się za nimi od dziesięciu lat. Mimo że nie zawsze podejmuje najlepsze decyzje, nie sposób jej nie kibicować. Jest bohaterką, która z jednej strony bywa impulsywna i zagubiona, z drugiej – pokazuje ogromny rozwój i dojrzewanie na przestrzeni całej powieści. Z kolei Gabe to postać, którą łatwo zaszufladkować do typowego bohatera książkowego, tym bardziej, gdy autorka skupia uwagę na tym, jak  przystojny jest to aktor, a na dodatek odtwórca roli Jamesa Bonda z ogromną popularnością i goniącą go reputacją. Jednak pod jego postacią, autorka skrywa przekaz o tym jak wyglądają realia rozpoznawalności i z czym to się wiąże — w przypadku Gabe’a jest to walka z wizerunkiem, oczekiwaniami świata i własnymi pragnieniami, na bycie nie tylko odtwórcą Jamesa Bonda, a Gabe’em Parkerem. O nim samym można powiedzieć, że jest bardzo spokojny i wycofany. Jego relacja z Chani to dla niego coś więcej niż tylko przelotna znajomość. Gabe nie jest przesadnie dramatyczny, nie stara się dominować opowieści – wręcz przeciwnie, jego obecność ma charakter cichy, ale bardzo znaczący. 



“Zabawne, że pytasz” autorstwa Elissy Sussman to książka, która ma zarówno wiele zalet jak i wad. Jednocześnie zachwyca czytelnika pomysłem na fabułę, relacją pełną niedopowiedzeń i pozostawia go z uczuciem niedosytu przez niewykorzystany potencjał. Przy tym wszystkim jest historią, która balansuje gdzieś między “co by było, gdyby” a slow burnem. I to właśnie te momenty są najmocniejszymi dla całości, najbardziej potrafią zaintrygować, ale i to wtedy bohaterowie mają swój urok. Całość ma w sobie coś przyciągającego, ale też nie daje tego pełnego spełnienia, jakiego można by oczekiwać po tak obiecującym początku. To lekka lektura idealna na wieczór, która, choć niepozbawiona wad pozostawia po sobie przyjemny ślad.



Zabawne, że pytasz" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…


środa, 9 kwietnia 2025

Przegląd projektów społecznych #17

15:00:00 0 Comments

Witamy i zapraszamy na kolejne projekty! Co o nich sądzicie?

Olga Sulek i Karolina Kacprzyk




#83 "Advena"

Advena to miejsce dla tych, którzy chcą działać, zdobywać pierwsze doświadczenie zawodowe i rozwijać swoje pasje bez konieczności wiązania się na stałe z jedną firmą. Jeśli masz pomysł na film i szukasz aktorów, chcesz stworzyć start-up albo po prostu spróbować czegoś nowego – tutaj znajdziesz coś dla siebie!

Dzięki prostemu systemowi dopasowania szybko znajdziesz projekt pasujący do twoich umiejętności i zainteresowań, a jeśli dopiero zaczynasz, Advena pomoże ci postawić pierwsze kroki. Nie musisz być ekspertem – liczy się chęć działania i współpracy, a oceny i gamifikacja budują zaufanie i motywację. 

Wspieramy młodych twórców i innowatorów, dlatego aktywnie działamy w Zwolnionych z Teorii, pomagając realizować pierwsze projekty i zdobywać doświadczenie. Wspierają nas także duże firmy i organizacje, ale to użytkownicy napędzają platformę swoją kreatywnością i zaangażowaniem. 

Już teraz Advena zmienia sposób, w jaki młodzi ludzie uczą się pracy zespołowej i budują swoje pierwsze zawodowe relacje. To przestrzeń, w której możesz zacząć swoją przygodę, znaleźć swój zespół i po prostu spróbować czegoś nowego.





#84 "BorygoAI"

"BorygoAI" to nowoczesna aplikacja do nauki języka angielskiego, która umożliwia praktyczną naukę poprzez interaktywną rozmowę z inteligentnym chatbotem – Borygiem.Dzięki niej każdy może zdobywać wiedzę w sposób dostosowany do własnych potrzeb, niezależnie od ograniczeń dotyczących szkoły czy dostępu do native speakera. 


Nowości w wersji 2.0.0:

  • 📸 Listy słówek ze zdjęć: Teraz wystarczy zrobić zdjęcie podręcznika, a AI automatycznie wygeneruje gotową listę słówek.

  • 🃏 Fiszki: nowy tryb nauki słownictwa, który umożliwia łatwe zapamiętywanie nowych wyrażeń.

  • 🎶 Odsłuchiwanie wiadomości i fiszek: funkcja odsłuchiwania treści wiadomości oraz fiszek, która wspiera naukę słuchania i wymowy.

  • ✨ I wiele więcej!


Aplikacja dostępna jest tutaj:

🔹 Sklep Play (Android): https://link.borygoai.org/pobierz
🔹 Wersja internetowa (iOS i komputery): https://app.borygoai.org
🔹 Strona główna: https://borygoai.org/

Organizatorzy projektu zapraszają do dołączenia do programu ambasadorskiego! Poszukują osób, które pomogą im promować BorygoAI w swoich szkołach i organizacjach młodzieżowych. Korzyści dla ambasadorów to między innymi:


Program ambasadorski:

  • Zaświadczenie o wolontariacie przy projekcie społecznym oraz certyfikat zdobytych umiejętności.

  • Wczesny dostęp do nowych funkcji aplikacji.

  • Możliwość udziału w badaniach UX i bycia łącznikiem między użytkownikami a naszym zespołem.

Więcej informacji oraz zapisy na stronie: https://link.borygoai.org/ambasadorzy






#85 "Mona Lisa's smile"

Cel: uśmiech!
 
"Mona Lisa’s smile" to jeden z projektów biorących udział w olimpiadzie Zwolnieni z Teorii. Organizują małe akcje pełne uśmiechu.

Na Instagramie można śledzić ich działania jak np. roznoszenie pozytywnych kamyczków z cytatami czy rozwieszone po całym Wrocławiu kartki z napisem „Twój uśmiech jest piękny”. Takich inicjatyw jest o wiele więcej np. dziewczyny promują pomoc osobą zmagającym się z problemami psychicznymi. 

"Swoją radość można znaleźć w radości innych; to właśnie jest tajemnicą szczęścia" - Georges Bernanos.



 


piątek, 4 kwietnia 2025

Niespokojne pokolenie - Jonathan Haidt

14:06:00 0 Comments

Świat nieustannie przyspiesza, daje nam nowe możliwości, rozwijamy technologie różnego rodzaju. Wszystko po to, żeby ułatwić sobie życie. Ale czy nachodzi nas refleksja, że przy tych wszystkich pomocach płacimy jakąś cenę? I to większą niż moglibyśmy przypuszczać? Co jeśli w powiedzeniu "wszystko przez ten telefon" jest ziarnko prawdy?





Tytuł:
 Niespokojne pokolenie. Jak wielkie przeprogramowanie dzieciństwa spowodowało epidemię chorób psychicznych.

Autor: Jonathan Haidt

Data wydania: 18 marca 2025

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 512

Moja ocena: 8/10

Autorka recenzji: Małgorzata Górna


  
    Gdy zyskaliśmy nieograniczony dostęp do Internetu zaczęliśmy z niego korzystać na wiele sposobów, od zdobywania wiedzy, szukania ciekawostek, rozwijania hobby, poznawania ludzi on-line, po czyny zabronione (wykorzystywanie danych, piractwo, oszustwa czy incydenty seksualne. Czy w momencie wynalezienia Internetu ludzkość zdawała sobie sprawę z tego, jakie zagrożenia może to za sobą nieść? Książka Jonathana Haidta wyciąga teorie, badania i rozważania na temat tego jak wielką krzywdę wyrządzamy dzieciom pozwalając by coraz więcej czasu spędzały przyklejone do ekranu z mediami społecznościowymi. 



    Można zapytać, dlaczego autor dąży do udowodnienia nam że media społecznościowe są złe i zrzuca na nie winę za choroby psychiczne dzieci i nastolatków. Przecież dzięki temu mamy mnóstwo możliwości i okazji! Niestety, ale taka jest smutna prawda. Daliśmy się wciągnąć w swoją własną pułapkę. Ograniczamy dzieci w ich rozwoju, można powiedzieć, że chronimy je aż za bardzo, ale niekoniecznie tam gdzie trzeba. Czuję się przekonana przez autora do jego racji, ponieważ i bez tego twierdziłam, że coś jest na rzeczy. Ta lektura tylko utwierdziła mnie w przekonaniu. Na szczęście, jest szansa na "ucieczkę". 


    Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie choroby psychiczne pojawiły się przez media społecznościowe, bo jest wiele czynników, które to determinują. Jednak nie mogę ignorować faktu, że na część z nich mamy wpływ. Autor przywołuje badania, eksperymenty, historie osób spotkanych po drodze i daje nam świetny materiał w "pigułce". Jest to kolejna pozycja która wywraca mi światopogląd do góry nogami. Zmusza do myślenia, obrania innej drogi i przewartościowania spraw w walce o swoje lepsze jutro. Lektura wciągająca, pouczająca i wymagająca. Naprawdę świetna książka. Na ten moment Jonathan Haidt jest dla mnie autorem, którego będę polecać.


    KAŻDY powinien przeczytać tę książkę, a szczególnie rodzice, którzy chcą chronić swoje dziecko przed tym co czeka ich w internetowym świecie. Warto skupić się też na samej refleksji nad dzieciństwem i odpowiednim przygotowaniem na przyszłość. A dla dorosłych może to być zapalnik motywacyjny do zmiany swoich nawyków i spojrzenia na świat z innej perspektywy, by dążyć ku lepszemu samopoczuciu.



Małgorzata Górna