Insta


środa, 14 lipca 2021

Ostatnia odyseja


Tytuł: Ostatnia odyseja

Autor: James Rollins

Wydawnictwo : Albatros

Data polskiego wydania: 19 maja 2021 r. 

liczba stron: 448

moja ocena: 6/10


"Ostatnia odyseja" to 15 tom serii 'Sigma force ", która opowiada historię elitarnej i tajnej jednostki, wyspecjalizowanej do zadań specjalnych i zajmującej się wszelkimi zjawiskami paranormalnymi. W tym tomie, grupa naukowców i badaczy, w oparciu o mitologię grecką (i to nie tylko homerycką odyseję) poszukuje wejścia do mitycznego Tartaru - piekła, podejmując nierówną walkę z czasem oraz  z wrogami, którzy depczą im po piętach. 

Od zawsze byłam fanką mitologii - zwłaszcza tej greckiej i pewnie to własne tytuł sprawił, ze sięgnęłam po "ostatnią odyseję". Po pewnym czasie stwierdziłam że pomimo iż serię Sigmy można czytać bez znajomości poprzednich tomów, z pewnością zapoznanie się z wcześniejszymi pozwoliłoby mi na lepsze zrozumienie sposobu pisania Rollinsa, przyzwyczajenie się do jego stylu pisania. Faktem jest bowiem to, że w moim odczuciu kolejne rozdziały podzielone strukturalnie na mniejsze jednostki redakcyjne wprowadzały moim zdaniem mały chaos i niepotrzebne rozdrobnienie. Każda z poszczególnych jednostek kończyła się zawieszeniem akcji po czym następował przeskok do innego miejsce i innej grupy bohaterów. Sprawiało to, ze w momencie w którym akcja zaczynała się rozkręcać, po kilku stronach znowu opadała, a czytelnik czuł niedosyt. Pewnie taki był zamiar autora, jednak w moim odczuciu zdecydowanie lepszą techniką byłoby doprowadzanie całych partii do końca, a dopiero w następnej kolejności - poruszanie losów innych postaci. Zamiast dynamizmu mamy w efekcie granie na emocjach i uczuciach. Jeśli chodzi o samą historię - wielki plus daję za zagadkę na której oparta jest powieść i jej rozwiązywanie, a także oparcie całej fabuły na faktycznych opowieściach i źródłach historycznych, bo z pewnością wymagało to olbrzymiego nakładu pracy. O ile niemal do samego końca uważałam, że Rollins w wielu kwestiach po prostu przesadza i nadmiernie koloryzuje to wyjaśnienia zawarte na końcu książki nieco zmieniły mój pogląd na tę sprawę. Oczywiście, że Ostatnia odyseja nieco ubarwić niektóre wydarzenia po to, żeby było ciekawiej, jednak po zapoznaniu się z przytoczonymi przez autora podstawami takiego ich ukształtowania powoduje  że łatwiej je przyjąć. Co do bohaterów - chyba żaden z nich nie zapadł mi szczególnie w pamięć. Może tylko postać kowalskiego, który wydaje się odbiegać od wszystkich agentów specjalnych Sigmy, którzy potrafią świetnie analizować i zastawiać pułapki, ale kiedy przychodzi co do czego, to właśnie "olbrzym" podejmuje trud dla ocalenia wszystkich. To za co szczególnie jestem wdzięczna, to fakt, że Rollins nie wepchnął "na siłę" wątku miłosnego pomiędzy Eleną a McNabem, choć odnoszę wrażenie, ze niewiele brakowało, aby podążył tą ścieżką, a zakończenie oraz zapowiedź kolejnych tomów serii mogą rodzić przypuszczenie, że ich wspólna historia jeszcze się nie skończyła.
 
Podsumowując, "Ostatnia odyseja" ma w sobie wszystko co składa się na sukces dobrej książki przygodowej - dobry pomysł, oparty o wiarygodne źródła, szybką akcję, sporo fantastyki, trochę tajemnicy, dobro i zło postawione w opozycji do siebie, przeplatające się wątki mitologii i religii.... Czegoś jednak mi w tej historii zabrakło. Odniosłam wrażenie, że przez niemal 500 stron bohaterowie wędrują ku celowi tylko po to, aby później w spektakularny sposób z niego uciec. Tak jak wspomniałam jednak na wstępie, może jest to kwestia niedostatecznego zrozumienia sposobu pisania autora. Mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że nie będzie to ostatni tom Sigmy na mojej liście przeczytanych książek, bo nie poddaję się tak łatwo i może z czasem pokocham i zrozumiem te nieco szalone historie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)