Insta


niedziela, 4 lipca 2021

"I zbaw mnie ode złego" – Aleksandra Jonasz

Druga część trylogii Aleksandry Jonasz zapowiadała się dość obiecująco. Autorka pozostawiła po sobie niewyjaśnione tajemnice i intrygujące, bestialskie zbrodnie, które na długo zapadają w pamięć. Lekkie pióro na doskonałym psychologicznym tle to coś, czego każdy szanujący się mol książkowy, chciałby doświadczyć, czytając powodujący gęsią skórkę dreszczowiec. Ale czy drugi, tytułowy tom jest lepszy niż jego poprzednik? Czy autorka ponownie wykazała się swoimi kryminalnymi umiejętnościami, zabierając nas do swojego wyimaginowanego świata? Tego dowiecie się z poniższej, konstruktywnej recenzji, ale muszę przyznać – musimy bardziej doceniać naszych polskich pisarzy.

Nr recenzji: 435
Tytuł: "I zbaw mnie ode złego"
Autor: Aleksandra Jonasz
Data polskiego wydania: 3 czerwca, 2021
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 306
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10



Czas płynie coraz szybciej, a w Chicago dochodzi o kolejnych brutalnych oraz niewyjaśnionych morderstw. Zabójca wciąż jest na wolności, ale uwaga – każdy może być w kręgu podejrzanych. Śledztwo stoi w miejscu, a Rosalie zmaga się z męczącymi demonami we własnym umyśle. Jej niepokojąco realistyczne wizje i sny na jawie doprowadzają ją niemalże do obłędu. Co jest prawdziwe, a co jest tylko odbiciem w lustrze iluzji? Więcej jest pytań niż odpowiedzi. Czy młoda pani detektyw zawiera w sobie klucz do wyjaśnienia zagadki? Wkrótce sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej: znika dyrektor liceum, w którym uczyła się zamordowana nastolatka, a na policję zgłasza się nieoczekiwany świadek. Czasu jest coraz mniej, a Rosalie jest na skraju załamania nerwowego. Kim tak naprawdę jest morderca? Skąd biorą się niepokojące wizje? Tego na pewno nie dowiecie się w tym tomie.

Czytając parę nocy tę książkę przy słabym świetle lampki nocnej, czułam się, jakbym oglądała dobry, kryminalny serial, który ma za mało odcinków. Nienawidzę autorki za to, że powieść tak szybko się skończyła, a trzecia część trylogii jeszcze nie została wydana. Pozostaje mi więc tylko czekać, a nie jestem cierpliwa, więc wspaniale by było, gdybym zobaczyła w cotygodniowych nowościach od Novae Res ostatnią część trylogii. Czuję niedosyt, zwłaszcza po przeczytaniu końcowego zdania i tylko wyobrażam sobie, jak dalej mogą potoczyć się sprawy. Autorka celowo wodzi za nos przez całe dwie części, by nasze umysły samodzielnie ułożyły rozsypaną układankę. Tylko że brakuje puzzli. Pozostaje nam więc, ostatkiem sił domyślać się jak wygląda końcowy obrazek.

Druga, owa część znacząco przewyższyła pierwszą. Ponownie mamy niesamowitą, oryginalną fabułę na przemyślanym tle. Akcja nie zwalnia, ale również za bardzo nie przyśpiesza. Wątek romantyczny, który dodała Aleksandra Jonasz, był najlepszym pomysłem, na jaki mogła wpaść. Od niespodziewanych wydarzeń bez happy endu bije realność. Nic się ze sobą nie klei, dlatego strasznie jestem ciekawa, jak to się skończy. Pochwalam jeszcze raz oryginalność i staranne zaplanowanie przebiegu powieści. Autorka nie odpuściła sobie dosłownie ani jednego fragmentu – wszystko jest solidnie dopracowane. Bardzo ubóstwiałam również opisy ataków paniki głównej bohaterki, czy też stany jej słabości. Nie sądzę, by lepiej dałoby się to opisać, przedstawić. Nie ma tej sztuczności, jak gdyby sama autorka przeszła to na własnej skórze lub była świadkiem takich zachowań. Bohaterowie są realni, uczucia też. Naprawdę się do nich przywiązałam i nie żartuję – moje serce będzie usychać z tęsknoty za ich dalszymi losami.

Dobrze, że autorka wszystkiego tak nie wyidealizowała i nie zrobiła z Rose jakiegoś wszechmocnego medium. Początkowo myślałam i zaznaczyłam to w recenzji pierwszego tomu, że to będzie kolejna przereklamowana, nudna powieść od polskiego autora, ale całkowicie się myliłam. Główna bohaterka ma swoje własne problemy, nie radzi sobie z traumą, a jej życie nie jest usłane różami. 

Z książki na pewno wyciągnięcie dużo wartości i będziecie się nieźle przy niej bawić. Pokochacie bohaterów, przywiążecie się do nich i będziecie cierpieć tak jak ja teraz. Trzeba koniecznie nagłośnić twórczość autorki, bo w całej swojej czytelniczej karierze nie przeczytałam równie dobrego thrilleru. 

Minusów się nie doszukałam. Liczy się to, że po raz tysięczny wspomnę, iż nie ma następnej części? 

Podsumowując, nie chcę słyszeć o tym, że nie skusicie się na tę pozycję. Nawet mnie nie denerwujcie i natychmiast dodajcie "Obudź mnie zanim umrę" i "I zbaw mnie ode złego" na swoją listę książek do przeczytania. Spróbujcie się przekonać do wspaniałości tej książki, a na pewno nie pożałujecie.
Pragnę jeszcze tylko wspomnieć, że ja sama nie mogłam się przekonać do pierwszego tomu i trochę się zmuszałam przez pierwsze kilka stron, ale było warto. Mogłabym zrobić wam obszerną rozprawkę o zaletach tej trylogii, ale ma tak mało stron, że pozwolę wam rozkoszować się i odkrywać to samodzielnie. 

Zachęcam do komentowania wszystkich czytelników, autorce życzę dalszych sukcesów i nienachalnie proszę o wydanie ostatniej już części, natomiast wydawnictwu Novae Res szczerze dziękuję za taką perełkę.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)