środa, 27 lipca 2022

"Mała niespodzianka" - Hendrik Groen

 

Czasem spontaniczny pomysł może nieść za sobą poważne konsekwencję, a uprowadzenie noworodka ciężko nazwać tylko spontanicznym pomysłem. I czy porwanie dziecka to dobry temat na humorystyczną książkę? W tym konkretnym przypadku jak najbardziej tak.




 

Dwóch starszych panów, którzy znają się jak łyse konie, wpada w nie lada kłopoty. Ich cotygodniowe spotkanie przy drinku, podczas którego rozgrywają partyjkę szachów i psioczą na wszystko i wszystkich, zmienia się diametralnie. Hendrik wyczekuje spóźniającego się przyjaciela i jakież jest jego zdziwienie, kiedy Evert zjawia się z noworodkiem. Hendrik jest zszokowany, a cała historia o tym jak przyjaciel wszedł w posiadanie dziecka sprawia, że wpada w panikę. Jego przyjaciel, będąc w drodze, udał się za potrzebą do toalety w pobliskiej szkole. Tam zastał wózek z dzieckiem pozostawiony bez żadnej opieki,  niewiele myśląc postanowił zaopiekować się maleństwem. Dopiero w mieszkaniu, do emerytów dociera powaga całej sytuacji. Wściekły Hendrik karze przyjacielowi odprowadzić wózek z dzieckiem na miejsce, ale jak to zrobić nie zwracając na siebie uwagi i uniknąć aresztowania? Postanawiają, że dopóki czegoś nie wymyślą to dzieckiem trzeba się zająć. W tym samym czasie poszukiwania dziecka ruszają pełną parą, w szkole rozpoczynają się przesłuchania i zabezpieczanie śladów, a w domu zrozpaczonych rodziców śledczy montują podsłuch na telefon. Zdesperowani emeryci podejmują wielokrotne próby oddania dziecka, ciągle jednak coś stoi im na przeszkodzie. Jakby problemów było mało, do rodziców dziecka zgłasza się fałszywy porywacz z żądaniem okupu. Splot niefortunnych zdarzeń doprowadza do komicznych sytuacji.

 

Książka jako, że jest dosyć „chuda” to idealny wybór na jedno, leniwe popołudnie. Przyjemna dla oka czcionka sporych rozmiarów dodatkowo sprzyja szybkiemu czytaniu. Autor ma niesamowitą łatwość w przekazywaniu treści i w humorystyczny sposób opowiedział nam uroczą historię. Postacie starszych panów skrojone po mistrzowsku, a ich relacja to komediowy majstersztyk. Czytanie o tym, jak kupowali pieluszki lub karmili dziecko rozbawiło mnie do łez. Pomimo, wydawałoby się trudnego tematu jakim jest uprowadzenie dziecka, książka jest bardzo pozytywna i wywołuje uśmiech na twarzy. Naturalne dialogi dopełniają całości, a same rozmowy staruszków to przezabawne  

 

Do całej fabuły należy podejść z przymrużeniem oka, bo są zdania, że porwanie dziecka to nie jest temat do żartów. W pierwszym odruchu też tak pomyślałam, wręcz byłam oburzona pomysłem autora na taką historię. Działania śledczych także pozostawiały wiele do życzenia i gdybym czytała kryminał miałabym dużo zastrzeżeń. Z każdą przeczytaną stroną jednak, moje podejście zaczynało się zmieniać. Książka jest lekka i ukazuje nam, że w każdym wieku można zaszaleć i zrobić coś naprawdę bezmyślnego.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)