Insta


poniedziałek, 26 sierpnia 2019

„Słodki Romeo" Tillie Cole

Nie umiałam się doczekać kontynuacji przygód Romea i Molly, więc czym prędzej zamówiłam Słodkiego Romeo. Niestety okazało się, że to dodatek do serii, a nie kolejna część, więc jestem trochę niepocieszona.

Numer recenzji:
303
Tytuł: „Słodki Romeo"
Autor: Tillie Cole
Tłumacz: Marta Czub
Liczba stron: 400
Data polskiego wydania: 13 sierpnia 2019
Wydawnictwo: editiored
W moim odczuciu: 5/10

Tym razem poznajemy historię z punktu widzenia Romea. Rodzice chcą go przymusić do poślubienia Shelly, dzięki czemu rodzinny biznes ma pozostać w rodzinie - wykluczą możliwość dobierania nowych współpracowników. Chłopak nie rozumie, dlaczego tak bardzo upierają się na zaangażowane małżeństwo, jednak postanawia na razie się tym nie przejmować. Jest najlepszym zawodnikiem drużyny uniwersyteckiej i planuje po raz kolejny poprowadzić ją do mistrzostw. Na korytarzu wpada na Molly - dziewczynę o pięknym brytyjskim akcencie, która wydaje się całkowicie nie widzieć, że jest potocznie nazywany księciem Alabamy...

Nie sądzę, żebyście byli w stanie sobie wyobrazić moje szczęście, kiedy dowiedziałam się, że Tillie Cole w końcu napisze drugi tom o jakiejś relacji. Normalnie nie posiadałam się z zadowolenia. A jednak jest to tylko napisanie tej samej książki z innego punktu widzenia, co zostało rozszerzone o kilka dodatkowych scen. Nie rozumiem idei pisania tego samego po raz drugi. Na dobrą sprawę, to jednak bez przeczytania obu książek Czytelnik nie ma pojęcia o całej historii... Wydaje mi się, że dużo lepiej by się stało, gdyby wprowadzić w pierwszej części narrację z dwóch punktów widzenia, a w dodatku zawrzeć kilkanaście nowych scen. Aczkolwiek ponoć książka powstała z inicjatywy czytelników, którzy o nią błagali...
Wasza decyzja. Możecie czytać obie, jednak czytając jedną z części historii Molly i Romea nie stracicie dramatycznie dużej ilości opowieści. Wydaje mi się, że lepiej byłoby wtedy przeczytać Słodkiego Romea zamiast Słodkiego Domu, ponieważ jest on delikatnie dłuższy. Chociaż perspektywa Molly też była dobra...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)