środa, 20 kwietnia 2022

Chata na siwym groniu.

Tytuł: Chata na Siwym Groniu


Autor: Maryla Bastak 


Wydawnictwo: Novae Res


Data wydania : 8 marca 2022


liczba stron: 274


moja ocena: 7/10




Po "Chatę na Siwym Groniu" sięgnęłam z ciekawością z dwóch powodów. Po pierwsze - przez okładkę i imię autorki, a zarazem głównej bohaterki- nie mogłam oprzeć się dość dla mnie oczywistemu skojarzeniu z "Marylą z Zielonego Wzgórza". Po drugie - miałam wrażenie, że będzie to kolejna z serii bohaterek i opowieści w stylu "Judyty" Katarzyny Grocholi, Wiecie o co chodzi, rzucanie wszystkiego i budowanie domu na drugim końcu polski, w jakimś zapomnianym jej zakątku. W sumie nie pomyliłam się dużo, z tą różnicą, że "Chata na Siwym Groniu" ma charakter zdecydowanie bardziej osobisty.


"Chata na siwym Groniu" to powieść, w której autorka, która jest zarazem główną bohaterką opisuje z perspektywy lat swoje barwne życie w górach, przytacza historie i anegdotki, które sprawiają, że całość nabiera bardziej realnego wymiaru. Rozdziały są krótkie i pozbawione są zbędnej "gadaniny" dzięki czemu powieść czyta się bardzo szybko. W orientacji w czasoprzestrzeni pomaga umieszone na początku każdej części rozdziały, i tutaj niestety pojawia się pewien minus - o ile rozumiem, że "Chata..." jest utrzymana w klimacie i charakterze wspomnień, o tyle skakanie pomiędzy różnymi, często bardzo od siebie odległymi latami może wprowadzać pewne zagubienie i zamieszanie u czytelnika. Dopiero kilkadziesiąt ostatnich stron utrzymane jest chronologicznie i zdecydowanie ułatwia to odbiór. Postacie są - mówiąc krótko - ludzkie - nie różnią się niczym od każdego z nas. Maryla opisuje swoje życie - zaczynając od studiów, poprzez prace jako artystka - plastyk, przechodząc do powodów dla których ostatecznie zajęła się edukacją i pracą w szkolnictwie. Z dumą mówi o swoim domu, chociaż nie szczędzi też opisów sytuacji, które nie były przyjemne (jak choćby choroba jej syna). W ostatecznym rozrachunku powieść jest jednak bardzo "sielska", pozwala oderwać się od codzienności (niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie chciał porzucić wszystkiego i jechać w góry po nowe życie). Podoba mi się w jaki sposób opisane zostały pochodzenia wielu słów i pojęć, jak choćby "urszulki" pieczone na ognisku (i tu od razu uspokajam, że nikt nie dopuszczał się aktów kanibalizm), gra w O kurde! wiejskie życie czy grzeczniejsze określenie pewnej części ciała - podplecze. 


Małym minusem jest może to, że momentami powieść wydaje się nieco zbyt bajkowa. Mamy może i złodziei, ale jednak okazują się oni nieszkodliwi, bo "lubią Marylę", dzikie zwierzęta, które jednak nie czynią żadnej szkody. Mamy wydarzenia losowe, ale ostatecznie mało jest mowy o tym, co codzienne i przyziemne. Dodatkowo - mam wrażenie, że pewne tematy zostały niejako pominięte - być może wynika to z faktu, że mają one charakter osobisty i autorka - bohaterka nie chciała się nimi dzielić, ale jednak ciekawi mnie dlaczego Maryla została sama z synem - Krzysiem i dlaczego tak bardzo pragnęła oderwać się od codzienności poprzez zmianę otoczenia na górskie. 


"Chata na Siwym Groniu" to powieść nostalgiczna, pasująca charakterem do jesiennych wieczorów, czy deszczowych dni (a w momencie kiedy piszę tę recenzję za oknem mam szaro-burą wiosenną aurę). Z pewnością inaczej będą odbierać ją młodzi ludzie, przed którymi całe życie i którym pokaże, że życie może być piękne i możemy przeżyć je po swojemu, a inaczej - starsze pokolenie, które dzięki opowieści autorki w inny sposób spojrzy na minione lata i nie raz, nie dwa - zaśmieje się lub zaduma nad swoimi wspomnieniami. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)