środa, 15 czerwca 2022

"Zaginięcie Stephanie Mailer" - Joel Dicker

 "Ze wszystkich fizjologicznych substancji nieprawdziwa w teatrze jest tylko krew" - Sławomir Mrożek


   Tytuł: Zaginięcie Stephanie Mailer

                Autor: Joel Dicker

           Wydawnictwo: Albatros

              Liczba stron: 704

                  Ocena: 10/10 


Orphea, spokojna miejscowość w stanie Nowy Jork. Mieszkańcy znają się dobrze, pozdrawiają się na ulicy i przystają na krótkie pogawędki. Rok 1994 diametralnie zmienia życie całej społeczności. We własnym domu zostaje zamordowany burmistrz i cała jego rodzina, świadkiem tej makabrycznej zbrodni jest inna mieszkanka, która też ginie. Śledztwo zostaje przydzielone dwóm młodym detektywom, są pełni pasji i zaangażowania, a głód sukcesu dodatkowo potęguje chęć szybkiego schwytania mordercy. Poszlaki są znikome, konkretnych dowodów brak, a przełożeni naciskają coraz bardziej. Wówczas jedynym podejrzanym jest właściciel miejscowej knajpki, jego wątpliwej opinii przeszłość niejako na niego wskazuje. Podczas pościgu policji podejrzany ginie w wypadku. Nie może się już bronić zostaje więc uznany winnym, a tym samym śledztwo zakończono. Dwadzieścia lat później do jednego ze śledczych, który prowadził sprawę w 1994r zgłasza się młoda dziennikarka Stephanie Mailer. Twierdzi ona, iż ma dowody na to, że śledztwo było przeprowadzone niedokładnie, a skazany był tylko kozłem ofiarnym. Według jej ustaleń morderca wciąż przebywa na wolności. Zdruzgotany detektyw wraca do Orphea, aby spotkać się z dziennikarką i sprawdzić skąd te domysły. Niestety nie zdążył. Stephanie znika z miasteczka, a po kilku dniach zostaje znalezione jej ciało. Czy śmierć dziennikarki jest dowodem na to, iż morderca rzeczywiście wciąż jest wolny?

 

Książkę zaczynam czytać od okładki, a ta od razu zwróciła moją uwagę. Jest niezwykle barwna, urocze pastelowe kolory i sielski widok miasteczka nad zatoką zaintrygowały mnie czytelniczo. W środku było tylko lepiej. Książka jest długa, liczy sobie ponad 700 stron zapisanych bardzo drobnym drukiem, w żadnym razie nie jest to jednak zarzut. Czytanie sprawiło mi niezwykłą przyjemność, kolokwialnie mówiąc wsiąknęłam w życie miasteczka i jego społeczności. Krótkie rozdziały i ciągle szybko tocząca się akcja nie pozwoliły na czytelnicze znużenie. Świetnie skrojone postacie, a do tego bardzo realistyczne dialogi i opisy składają się w  kompletną całość. Każda postać ma swój indywidualny charakter i wachlarz charakterystycznych cech konsekwentnie utrzymanych przez całą powieść.

 

 

Splot wielu wydarzeń i wielu postaci tworzy siatkę zależnych od siebie historii. Autor w niezwykły sposób przełożył na papier ludzkie radości, dramaty oraz pragnienia, które często prowadzą do tragedii. Poruszający aspekt obyczajowy, który stanowi tło do toczącego się śledztwa, wciąga niczym dobry serial. Dwie linie czasowe dodatkowo urozmaicają i tak już wciągającą fabułę nadając jej wielowymiarowości. Samo śledztwo to pisarski majstersztyk. Intrygujące zwroty akcji, wciąż nowe wskazówki i elementy układanki, które z każdym kolejnym rozdziałem wskakują na swoje miejsce. Autor podrzucał nam coraz to nowe tropy i manewrował dowodami, aby za kilka stron zaskoczyć czytelnika jeszcze bardziej. Rewelacyjne zakończenie i rozwikłanie zagadki, którego w żadnym momencie się nie spodziewałam.

 

W moim odczuciu książka jest świetna, nie ma żadnego elementu do którego można by mieć zastrzeżenia. Z jednej strony to rewelacyjna powieść detektywistyczna, z drugiej zaś obyczajowa. Autor w genialny sposób połączył te dwa gatunki i oddał w ręce czytelnika wybitną książkę.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)